Zodiack
Dziewczyna, która przedstawiła się jako Sharon, wydawała się bardzo miła. Nawet, jeśli nie wiedziałem, kim ona jest... Podobnie, jak i blondyn, który okazał się mieć na imię Spencer, choć w jego przypadku miałem wrażenie, że jestem trochę... Hm, może atakowany? Nie wiem, jednak kiedy wyciągnął w moją stronę pięść, nie skojarzyła mi się ona z ciosem, a z... Nie wiem nawet, z czym, Robiłem tak bratem? Czy może... Może oni mówią prawdę? Ale... Ja nie wiem, ja ich nie pamiętam. Patrze na ich twarze, są dla mnie obce, nie poznaję ich...
Spoglądam pytająco najpierw na dłoń, a potem na twarz chłopaka. Przedstawił mi się, powiedział, jak zwą go przyjaciele... Przyjaźnimy się?
- He? - mruknąłem cicho, nagle przypominając sobie, co przed chwilą mówiła Sharon. - .... Przyjaciółmi? - pytam niepewnie, po czym mówię to samo, tym razem zdecydowanie. - Przyjaciółmi.
Ściskam lekko dłoń dziewczyny imieniem Sharon, na znak że posłuchałem tego, co powiedziała. Chyba naprawdę się o mnie martwi.
1
Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!
Strony : 1 2
#26 11-04-2014 o 22h21
#27 11-04-2014 o 23h28
Patrzył pytająco na moją pięść i twarz... co on żółwika nie zna?! Chociaż w sumie to może nie pamiętać czegoś takiego... to chyba będzie jak z jakimś no-lifem, któremu każą zostać dresiarzem... to będzie zabawne!
Ale najpierw żółwik! Tak więc przybliżyłem się trochę do niego i przyłożyłem żółwiczka do złączenia jego ciemieniówek. Co prawda nie zrobiłem tego mocno, ale ciekawe, czy przypadkiem przez ten jego wypadek nie zaczęły gdzieś tam mu dwa dzwony Zygmunta bębnić, choć istnieje tylko jeden. Dalej trzymając żółwika na czubku jego głowy, zaśmiałem się przyjacielsko.
- Haha, nie bądź taki narwany. Przyjacielem nie zostaje się od razu - trzeba się najpierw poznać. Ale chęci to pierwszy krok do znajomości, ne~?- posłałem mu uśmiech i zdjąłem pięść z jego głowy.
Podszedłem do okna i je otworzyłem.
- Nie będzie ci przeszkadzać? - rozsunąłem też zasłony - Hej, wiesz może kiedy cię wypuszczą? Musimy nadrobić czas~! - i siadając na parapecie, posłałem mu następny uśmiech.
O tak, czasu mamy do nadrobienia. W końcu to tak, jakbyśmy się nie znali przez dwadzieścia dwa lata, a to przecież więcej, niż za naszym pierwszym spotkaniem - tak więc mamy więcej do nadrobienia niż wtedy... chyba się pogubiłem... co będzie to będzie!
Ostatnio zmieniony przez Minwet (11-04-2014 o 23h29)
#28 15-04-2014 o 18h56
David
Och, Cathy zawsze wiedziała jak poprawić mi humor. Tej jej zabiegi były zabawne, czułe... Po prostu ją uwielbiał, nie chciałby jej stracić, czy żeby się zmieniła. Choć z czasem pewnie w nich wszystkich jakieś zmiany zajdą, byleby pozostali przyjaciółmi, tak jak teraz. Jej słowa jakoś mnie uspokoiły, tym bardziej, gdy mnie pocałowała. Uśmiechnąłem się delikatniej do niej, opierając czoło o jej. Jego kochana Cathy... Naprawdę nei wiem, jak ja bym przeżył, gdyby mi ją odebrano.
- Obyś miała racje. - odpowiedziałem cicho, czule. I najchętniej teraz by ją przytulił, jednak musiał się znów martwić o Zoda, jego jedynego braciszka. Który jak zwykle musiał się w coś wpakować... A czasem, jak i teraz, mnie to przerastało. - Tak, chodźmy... - westchnąłem, ujmując jej dłoń i odwracając się. Tak, teraz Zod, potem jeszcze będzie czas i na spędzenie go tylko z Cathy.
Wybaczcie mi ;_;
#29 18-04-2014 o 14h04
Cathy
Ruszyła za Davidem, delikatnie ściskając jego dłoń. Patrzyła to na korytarz przed sobą, to na twarz chłopaka. Martwił ją grymas, jaki się na niej malował. Nie lubiła patrzeć, jak się martwi. Choć często ma ku temu powody, gdy chodzi o jego brata. Czasem ją bawiła taka zamiana ról - młodszy troszczy się o starszego, a nie na odwrót jak to zwykle bywa.. Jednak w takich chwilach jak ta zastanawiała się, czemu w ogóle kiedykolwiek pomyślała, że to zabawne.
- Rozumiem, że szukamy konkretnego lekarza..? -spytała, przyśpieszając aby zrównać się z Davidem. Nie miała zielonego pojęcia, kto zajmował się w szpitalu Zodiackiem, więc mogli tylko liczyć na pamięć chłopaka do twarzy, czy nazwisk..
#30 23-04-2014 o 14h41
Zodiack
Dziwni ludzie. Najpierw usiłują mi wmówić, że się znamy, ba, że jesteśmy przyjaciółmi, a tu nagle, jak gdyby nigdy nic, zachowują się tak, jak gdyby nie było sytuacji... Może i nie pamiętam wiele, ale to, co działo się pięć minut temu jeszcze tak...! Postanowiłem mimo wszystko zaufać mojemu bratu, nawet jeśli powoli już zacząłem tracić cierpliwość. Mówił, że Ci ludzie są w porządku, a zaraz po tym odszedł i mnie zostawił.
Spencer otworzylł okno, na jego pytanie pokręciłem przecząco głową. Na drugie w sumie też bym mógł, ale wypadałoby się trochu odezwać.
- Nie wiem, dopiero co się tu obudziłem. - powiedziałem zgodnie z prawdą.
Ostatnio zmieniony przez Lynn (23-04-2014 o 14h41)
#31 28-04-2014 o 22h01
Link do zewnętrznego obrazka
W pracy siedziała jak na szpilkach, nie odpisał co on sobie myśli? Wzięła telefon i wyszła na przerwę. Wybrała jego numer, nie był to problem ponieważ widniał pierwszy na liście kontaktów. Gdzie on jest, czemu nagle olewa pracę i ją. Ogarnęła ją wściekłość, pewnie znów ta jego dziewczyna go zatrzymała, pewnie udaje kochającą i wspaniałą. Prawda jest jednak taka, że nikt nie będzie lepszy niż ona. Tylko ona ma prawo z nim być, miała wielką ochotę się popłakać. Lecz to nie jest dobre miejsce ktoś jeszcze ją zobaczy, a do tego nie może dopuścić. Zamiast tego zadzwoniła do niego. Nie przestanie dopóki nie odbierze.
#32 01-05-2014 o 18h03
/ A i żeby było jasne, jeśli jeszcze kiedykolwiek, któraś z was zrobi mi karciałkę bez charakteru, to strzelę fochem! Jedynie Lynncia jest usprawiedliwiona, bo jej postać ma amnezję, a wtedy charakter jest kompletnie inny, więc ona mogła nie pisać go w KP, le pozostali?! Foch będzie jak nic! /
Ach, a więc udało mi się nie spóźnić... wiele... W każdym razie szkoda, że nie wie.
- To może pójdę i spróbuję się dowiedzieć - wtem odezwał się dźwięk jego komórki (... to wgl może tak być O.o W sensie, że poszkodowany ma przy sobie komórkę...) - Hah, chyba wiem wiem kto dzwoni. Odbierz, a ja lecę szukać lekarza - wyszedłem z pokoju.
No to teraz... może pójdę się zapytać do mojego lekarza? Em... tak wgl, to najlepiej będzie się zapytać pielęgniarki jakiego on ma lekarza...
Gdy doszedłem do recepcji, zauważyłem Davida z Cathy. Od razu się schowałem za rogiem, z którego omal do nich nie wyszedłem. Nie będę im przecież przeszkadzał... Ruszyłem więc w odwrotną stronę, po prostu się przejść. Zodiackowi raczej korona z głowy nie spadnie, jeśli poczeka na to trochę dłużej.
Aaaaa~! Ale jestem zazdrosny! Ja też chcę mieć takie powodzenie z Chie, jak David z swoją dziewczyną. Czemu ona musiała zakochać się w Zodiacku~? I to jeszcze gdyby wydarzyło się to zanim się z nim zaprzyjaźniłem, to bym mógł próbować mu ją odbić, ale tak... to nie przystoi Zelandczykowi... ale kusi - rację trzeba przyznać, haha~...
#33 01-05-2014 o 20h18
David
Zerknąłem na Cathy przez ramię, posyłając jej miły uśmiech, jeden z tych nielicznych zarezerwowany tylko dla moich bliskich. Chciałem ją jakoś uspokoić, by się tak tym nie zamartwiała tą sytuacją, jak i mną... Tym bardziej mną. Poradzę sobie skoro mam ją - dla niej, dla Zoda, byle się nie załamać, nawet jeśli mnie to przerastało.
- Tak, do konkretnego. - odparłem, zaczynając rozglądać się za lekarzem. Chwile potrwało nim go znaleźliśmy, a gdy już do tego doszło to wymieniłem z nim ledwie kilka krótkich zdań, po czym wszyscy poszliśmy do Zodiaca. Na miejscu wyprosił wszystkich z sali, chcąc zostać chwilę z moim bratem tylko.
Szczelaj, Minnie, ja nie będę robić charakteru, bo i tak go się potem nikt nie trzyma. ;-;
I psyśpiesiam ciutkę to, bo z dećka w miejscu stoim.
#34 17-06-2014 o 19h35
Zodiack
Kiedy chłopak imieniem Spencer podał mi telefon, spojrzałem na jego wyświetlacz. Przy numerze widniał napis "Sonia". To jej imię... Co nie? Rany, co ja wygaduję, na pewno tak! Ale co ja poradzę, nie wiem... Nie wiem nawet, kim ona jest...
Mimo to odebrałem, zaraz po tym jak chłopak, który kazał mówić na siebie Apple (czy też Spencer... Ech, sam już nie wiem), wyszedł z pomieszczenia.
- Tak? - spytałem, a choć było to tylko jedno słowo, można było wyczuć w nim sporą dozę niepewności. Czekałem na podpowiedź, nieco zdezorientowany wzrok zatrzymując na Sharon.
Nie zdążyłem jednak wpatrywać się w nią za długo, ponieważ zaraz w pomieszczeniu pojawił się lekarz, razem z moim bratem, co dało mi do myślenia, po co on tam poszedł. Uśmiechnąłem się w duchu, nie odkładając telefonu. Czekałem na odpowiedź, nie chciałem, by okazało się przypadkiem, że ów Sonia jest moją szefową, o ile w ogóle gdzieś pracowałem.
#35 23-06-2014 o 18h34
Link do zewnętrznego obrazka
Odebrał, słysząc jego głos lekko się uśmiechnęła.W końcu usłyszała jego cudowny głos, choć brakowało jej obecności chłopaka. Jej twarz mimowolnie przybrała wyraz zadowolenia. Po chwili jednak pojawiły się wątpliwości, czemu jednak był on taki niepewny?
Przecież miał jej numer, chyba że ta mała jędza namieszała mu w głowie.
~ Zodiack gdzie ty jesteś. Szefa zaraz trafi szlak, projekt w proszku, za kilka godzin spotkanie. Masz jakiś problem? Może mam coś przekazać szefowi?
Lub twojej dziewczynie.... dodała w myślach wyobrażając sobie jak spycha ją z mostu lub wrzuca pod rozpędzone auto. ~ Zodiack co jest grane? Słyszę że coś jest nie tak. Teraz na poważnie się zamartwiła. Sięgnęła automatycznie do kiszeni, gdyby mogła zapaliła by, ale przecież on tego nie znosi. Mimowolnie zaczęła bębnić palcami o udo. Zniecierpliwienie zaczęło dawać o sobie znać, chyba zaraz przejedzie się do niego i zobaczy czy wszystko dobrze.
Ostatnio zmieniony przez Ikuna (23-06-2014 o 18h35)
#36 13-07-2014 o 11h57
Zodiack
Zdezorientowany wsłuchiwałem się w opieprz ze strony osoby po drugiej stronie. Jej żeński głos utwierdził mnie w przekonaniu, że to faktycznie może być właśnie Sonia, a z sensu jej wypowiedzi wyciągnąłem kilka wniosków:
1. Mam pracę, a ona zapewne ze mną współpracuje.
2. Nie jest moją szefową, no chyba że mówi o sobie w trzeciej osobie rodzaju męskiego.
3. Chyba mam przerąbane.
Coś jest nie tak? Och, nie, tylko po prostu właśnie zapomniałem całe swoje życie, pomyślałem, po czym mój wzrok powędrował na brata. No dobra... Prawie całe.
- Przepraszam, Sonia - powiedziałem, w duchu modląc się, że naprawdę ma tak na imię. Przez moment szukałem słów, których mógłbym użyć dalej, zaraz jednak się poddałem i powiedziałem tylko - Ale niezbyt wiem, jak to wyjaśnić.
I tak, wciąż patrząc na brata, czułem jak na mojej twarzy powoli pojawia się poczucie beznadziejności i bezradności. Pomocy...
Strony : 1 2