Shun
Obudził się tego dnia dość późno... No, nic dziwnego, jego wczorajszy występ był najpóźniej, by ognie dobrze było widać pod gołym niebem. Mimo to obiecał sobie, że wstanie dziś o właściwej porze! W końcu przymiarki... Ale jak widać, nie do końca, a w sumie to wcale mu się to nie udało. Ubrał się szybko i wyszedł zaraz po tym na przymiarkę. Zauważył, że są już wszyscy, na szczęście jego kolej jeszcze nie nadeszła, podszedł więc dyskretnie do swojego wieszaka, i udając, że nic się nie stało, zaczął przeglądać swoje stroje.
Charles
Od rana siedziałem w swoim "gabinecie" - ukrytym pokoju, do którego dostęp mieliśmy tylko ja i mój brat. No, i podobno inni pomocnicy Shevka, ale poza Jonathanem nie znałem żadnego z nich, to nie wiem. Ale w sumie to takie ukrywanie się moim zdaniem i tak było zbędne... Moi rodzice są w domu tak często, że nie zauważyliby tego nawet, gdyby pomieszczenie znajdowało się w salonie, albo nawet ogrodzie przed domem.
Znajdował się tu monitoring obejmujący cały cyrk. Widziałem wszystko, wszystko o nich wiedziałem, mogłem ich śledzić dwadzieścia cztery godziny na dobę... Są tacy uzdolnieni! Wszyscy, zarówno młodsi jak i starsi! A dzisiaj zorganizowałem im przymiarkę. Będą jeszcze doskonalsi w nowych strojach, bez wątpienia~! Choć już wyglądają naprawdę pięknie, oni wszyscy... Może by tak ich odwiedzić? Tak to byłby świetny pomysł, zobaczyć ich w nowych kreacjach...
Ale chwila, co?! Co tam robi Kapłanka Ciemności?! Swoją drogą, zabawny pseudonim jak na taką osóbkę... Ale chwila, jej przecież nie powinno tam być, na przymiarkach!
Macaroon
Przestałam przejmować się nagle kulą, gdy usłyszałam czyiś głos po drugiej stronie "ścianki" ze strojów. Och, czyżby ktoś tam z kimś rozmawiał? Poznaję ten głos, to Skoczek! Ale nikt mu nie odpowiada... Z ciekawości, dlaczego, wyjrzałam nieco, ale tak tylko, by widzieć cokolwiek. I nie uwierzycie! Stał tuż przede mną! Ojej, ale czy na pewno? Obejrzałam się do tyłu, nie było nikogo. Och, więc zechciał mówić do mnie?! Dopiero, gdy spojrzałam na wyciągniętą do mnie rękę, zrozumiałam o co mu chodziło... Ale na pewno?! Tam była moja kula... Pomógł mi?! Ojej, to fantastycznie! Tak... Tak miło!
Wychyliłam się niepewnie i wyciągnęłam delikatnie dłoń zza stojaka.
- Tak... - powiedziałam cicho, patrząc najpierw na wirujące za szkłem, białe drobinki, a potem przenosząc wzrok na chłopca. - Proszę, mógłbyś mi ją oddać? - spytałam niepewnie, układając dłoń tak, by mógł na niej położyć przedmiot. Ciekawe, czy będzie chciał mi ją oddać? Może... To przecież Skoczek, on zawsze jest bardzo miły dla wszystkich. Ojejku! A może będzie chciał ze mną rozmawiać?! Nie, nie rozpędzaj się, Moon... Wystarczy, żeby oddał Ci kulę.