Strona główna

Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 2

#26 01-02-2014 o 16h10

Miss'gadułka
Lynn
Powinni zrobić anime o ojcu Boruto!
Miejsce: Gdzieś między sadyzmem a przerwą obiadową
Wiadomości: 3 258

Link do zewnętrznego obrazka
Szybko przebrałam się w krótkie, dżinsowe spodenki i ciemnoniebieską koszulkę z gwiazdkowym motywem na piersiach, a na nogi biało-błękitne baletki w paski. Rozczesałam też pospiesznie, ale dokładnie włosy, które zwykły się okropnie kołtunić. Popatrzyłam na zegarek w pokoju - zaraz się spóźnię! Szybko podeszłam do drzwi, na szczęście Barymoore zostawiła je otwarte. Pobiegłam szybko korytarzem w stronę biblioteki. Drzwi były lekko uchylone, a w środku ktoś był. Zajrzałam...
- Alyssa? - powiedziałam cicho, ale chyba zwróciłam na siebie uwagę ciemnowłosej postaci.



https://data.whicdn.com/images/302401948/original.gif

Offline

#27 01-02-2014 o 16h30

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

https://encrypted-tbn3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcS5x1aemVtj7gXrNvA7MxdsU4RAz5Ygr5_7coVIFvaxRb9dxGWa                                                                   


                                         Usłyszałam  swoje imię, dochodzące zza drzwi. Obejrzałam się. Stała tam jasnowłosa dziewczyna o wielkich, niebieskich oczach. Od razu rozpoznałam jej głos.
- Fawn...? - wstałam z fotela i podeszłam do niej. - Nie mogę uwierzyć, to ty! I co? Mówiłam, że jestem prawdziwa! - roześmiałam się, a potem rzuciłam się ściskać przyjaciółkę. - Niesamowite, co? Dlaczego wcześniej o tym nie pomyślałyśmy? - złapałam ją za obie ręce i wykręciłam pirueta.
Nagle zobaczyłam w korytarzu dziwne, pomarańczowo - czerwone światło. - Fawn? Tobie też zrobiło się tak gorąco...? - zapytałam, a potem podeszłam ostrożnie do drzwi i uchyliłam je. Światło dochodziło z dolnego piętra. - Chodź pociągnęłam ją za rękę.

Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (16-02-2014 o 11h38)

Offline

#28 03-02-2014 o 20h37

Miss'gadułka
Lynn
Powinni zrobić anime o ojcu Boruto!
Miejsce: Gdzieś między sadyzmem a przerwą obiadową
Wiadomości: 3 258

Link do zewnętrznego obrazka

Nawet nie potrafię opisać radości, która ogarnęła mnie, gdy zobaczyłam Alyssę, która istnieje naprawdę... I chyba ta sama radość uniemożliwiła mi właśnie wypowiadanie się, dlatego też nie byłam w stanie powiedzieć nic więcej. Na szczęście ona przejęła inicjatywę i nadawała jak szalona, heh... Uśmiechnęłam się.
Na jej pytanie... Nagle mi też zaczęło robić się gorąco.
- Tak, co się... - odwróciłam się za nią, i trzymana wciąż za rękę, wyszłam z nią na korytarz.
Tam moja ręka jakby sama wyrwała się z jej uścisku, razem z drugą zasłaniając gotowe do krzyku usta. Ogniste języki zmagały każdy ze stopni schodów, pnąc się do góry.
- Pożar! - krzyknęłam przerażona, stwierdzając oczywistość... Ale cóż, w takich sytuacjach zwykle traci się zdolność logicznego myślenia.



https://data.whicdn.com/images/302401948/original.gif

Offline

#29 05-02-2014 o 14h31

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

https://encrypted-tbn3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcS5x1aemVtj7gXrNvA7MxdsU4RAz5Ygr5_7coVIFvaxRb9dxGWa                                                                   

                                           Sens słów Fawn dotarł do mnie dopiero po chwili. Cóż, o pożarach wiedziałam tylko jedno : trzeba uciekać jak najszybciej tylko się da.
Rozumiałam też, że Collinsa ani Barymoore nie ma w domu, czyli, że prawdopodobnie nie dadzą rady nas z tego wyciągnąć. Musiałyśmy działać na własną rękę. Pociągnęłam przyjaciółkę po schodach w dół. Znalazłyśmy się na ogromnym parterze domu, gdzie jako dziecko potrafiłam się zgubić.  Zauważyłam, że główny płomień wyszedł z otwartej kuchni na cały budynek. Stwierdziłam też, że jesteśmy całkiem same, bo w pobliżu nie dostrzegłam "goryli" Collinsa, którzy mieli non stop pilnować posesji. Wszędzie wznosiły się chmury gryzącego dymu, przez który zaczęłam się krztusić. Jedynie w niektórych miejscach nie zauważyłam płomieni.
Z tego, co wiedziałam na temat pożarów, to należało wyjść przez okno (jeśli znajdowałeś się akurat na parterze), lub drzwiami, jeśli jesteśmy pewni, że nie znajduje się za nimi źródło ognia. Okien w tym domu nie było nigdy, za to jedyne drzwi, jakie się tu znajdowały to te grube, żelazne, zamknięte na cztery spusty. Nie miałam jednak żadnego wyboru. Popchnęłam Fawn w ich stronę, a potem szarpnęłam za klamkę, co nie dało widocznego efektu. Szarpałam za nią z potworną desperacją, ale bezskutecznie. Rozejrzałam się po domu w poszukiwaniu haka na klucze, którego jednak nie znalazłam. Jedyny klucz, jaki kiedykolwiek tu widziałam, wisiał na mojej szyi. Owładnięta całkowitą desperacją zerwałam łańcuszek i wpakowałam klucz do zamka. Przekręciłam dwa razy i...
Zadziałało. Przed nami widać było... No cóż... Świat. Nie było jednak czasu na podziwianie widoków. Musiałyśmy uciekać.
- No chodź! Szybciej! - pociągnęłam przyjaciółkę za rękę i po chwili biegłyśmy już  między jakimiś drzewami. Trochę się bałam, ale wiedziałam z książek, że lasy nie są raczej groźne (chyba, że ktoś wierzy w historię Czerwonego Kapturka). Gdybym miała jakiś wybór, na pewno zaczęłabym wszystko oglądać i wszystkiego dotykać. Ale wyboru nie miałam, bo rozumiałam aż za dobrze, że była to nasza jedyna szansa na ucieczkę po siedemnastu latach spędzonych w zamknięciu. Nie mogłyśmy z niej nie skorzystać...

Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (09-02-2014 o 11h59)

Offline

#30 09-02-2014 o 11h40

Miss'gadułka
Lynn
Powinni zrobić anime o ojcu Boruto!
Miejsce: Gdzieś między sadyzmem a przerwą obiadową
Wiadomości: 3 258

Link do zewnętrznego obrazka

W takich momentach... W takich momentach raczej nie ma się za wiele czasu na myślenie. Ale nam to nie przeszkadzało, biegłyśmy i tak, byle najdalej od płomieni. Choć i te powinny się chyba zbliżać, w końcu płomienie, a las... Choć pewnie i on już w tamtej części zaczyna płonąć, ale my w porę przed nim uciekniemy. Jesteśmy szybkie, a choć biegniemy już dłuższy czas, nie czujemy zmęczenia... Przynajmniej ja, choć i po Alyssie tego nie widać. Dziwne, to zupełnie inaczej, niż podróżnicy opisywali w książkach... Może to była właśnie fikcja literacka?
Nagle, po oczywiście dłuższym czasie, wylądowałyśmy na skraju lasu. Nie widziałam domu, z którego wybiegłyśmy, musiał być po jego drugiej stronie.
- Wiesz w ogóle, gdzie my jesteśmy? - spytałam w końcu kompletnie zdezorientowana. Jedyne, co wiedziałam o tym miejscu to to, że jest na zewnątrz... Tam, gdzie zawsze chciałyśmy się dostać. Popatrzyłam na niebo, wciągnęłam mocno do płuc czyste powietrze. Jesteśmy... Wolne?



https://data.whicdn.com/images/302401948/original.gif

Offline

#31 09-02-2014 o 12h06

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

https://encrypted-tbn3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcS5x1aemVtj7gXrNvA7MxdsU4RAz5Ygr5_7coVIFvaxRb9dxGWa                                                                   

                                                Znalazłyśmy się na skraju lasu. Biegłyśmy dosyć długo, może nawet pół godziny, a byłyśmy szybkie. Musiałyśmy być daleko od płonącego domu. Na pytanie przyjaciółki pokręciłam jedynie głową.
- Nie wiem, ale im szybciej się stąd oddalimy, tym dla nas lepiej - aż zbyt oczywistym był dla mnie fakt, że im dalej uda nam się dojść, tym mniejsze szanse na odnalezienie nas będą mieli Barymoore i Collins. A w tej chwili ucieczka była priorytetem. Przed nami rozciągał się dziwny widok. Wyglądało to, jak ogromne, betonowe klocki. Chyba widziałam coś podobnego na ilustracji w książce... - To chyba jakieś miasto... Chodźmy, nie ma czasu - zachęciłam ją skinieniem głowy i ruszyłam przed siebie. Od tego miejsca nie dzieliła nas duża odległość. Zbierało się na deszcz. Jeszcze nigdy nie byłam na zewnątrz w czasie deszczu. W książkach pisali, że deszcz to skroplona para wodna, czyli woda właśnie. Ale jak woda może lecieć z nieba...? To niby takie proste rzeczy, ale dla kogoś, kto nigdy ich nie doświadczył nie było to już tak do końca oczywiste. Przeszłyśmy kawałek po betonowej drodze i byłyśmy mniej-więcej na miejscu. Pomijając fakt, że nie miałyśmy pojęcia gdzie chcemy dojść...

Offline

#32 15-02-2014 o 22h08

Miss'gadułka
Lynn
Powinni zrobić anime o ojcu Boruto!
Miejsce: Gdzieś między sadyzmem a przerwą obiadową
Wiadomości: 3 258

Link do zewnętrznego obrazka
Alyssa w pewnym sensie ignorowała moją obecność. To znaczy, ciągle do mnie mówiła, w sumie tak jak zawsze, ale wszystko robiła, tak jakoś... Sama. Choć w sumie, pewnie i tak wiedziała, że mimo wszystko za nią pójdę, nie chciałam przecież zostawiać jej samej. Przecież była jedyną tak naprawdę mi znaną osobą na całym świecie! No, nie licząc Collinsa i Barymoore, ale ich to ja już spotkać nie chciałam.
Z nieba zaczęła spadać woda. To nawet dobrze, bo muszę przyznać, od ciągłego biegania zrobiło mi się gorąco, jednak zaraz przerodziło się to w istną ulewę, która nie do końca, pff, w sumie to wcale nam nie odpowiadała. Całe szczęście, byłyśmy już w mieście, ale wtedy już pogoda rozszalała się na dobre. Chwyciłam Alyssę za przegub i zaciągnęłam do jednego z budynków. Nie rozglądałam się po wnętrzu, jedynie poczułam bijące stamtąd ciepło, gdy otworzyłam drzwi. Teraz zajęta byłam czym innym - obie byłyśmy przemoknięte do suchej nitki.
- Może... Przeczekajmy tu, aż się rozpogodzi, co? - spytałam, patrząc na nią błagalnym wzrokiem. Po czym kichnęłam, co zdarzyło mi się chyba dopiero trzeci raz w życiu.



https://data.whicdn.com/images/302401948/original.gif

Offline

#33 16-02-2014 o 11h53

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

https://encrypted-tbn3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcS5x1aemVtj7gXrNvA7MxdsU4RAz5Ygr5_7coVIFvaxRb9dxGWa                                                                   


                                                                 Lało strasznie. Aż tak, że bolały mnie uderzenia kropli, spadających z nieba. Fawn zaciągnęła mnie do jakiegoś budynku. Cóż, to zawsze lepsze, niż przedzieranie się przez deszcz...
- Okay, nie mam nic przeciwko - powiedziałam, a potem zachichotałam, bo Fawn kichnęła. Niby nic, ale jak się przez siedemnaście lat siedzi w zamkniętym pokoju, to nawet takie drobnostki śmieszą człowieka.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Wzdłuż drewnianych ścian stały stoliki, przykryte białymi obrusami. Na każdym stał wazonik z pojedynczym kwiatkiem. Kilka lampek okiennych i koronkowe zasłony w oknach. Przy niektórych stołach siedzieli ludzie. Byłam lekko oszołomiona ich obecnością. Nigdy nie widziałam więcej, niż sześciu osób na raz, tu mogło być około piętnastu, może osiemnastu... Za sporą ladą stały kobiety w uniformach i wycierały talerze i szklanki. - To jakaś restauracja - powiedziałam do przyjaciółki, nadal rozglądając się po wnętrzu.
- Konkretnie kawiarnia. Napijecie się czegoś? Chyba mocno zmokłyście - za nami stał jakiś chłopak. Miał bardzo jasne blond włosy i prawie czarne oczy.  Uśmiechał się szeroko, a w dłoni trzymał pustą tacę. Spojrzałam na Fawn. W sumie naprawdę byłyśmy przemoknięte i przydałoby się ogrzać herbatą...
- Ee... Nie wydaje mi się, żebyśmy się znali... - powiedziałam, patrząc mu w oczy. Na to roześmiał się perliście.
- Jestem kelnerem, zachęcanie do spożycia obcych ludzi, to moja praca. Chodźcie, zapraszam. Na koszt firmy - zaznaczył i wskazał nam kanapę w samym rogu pomieszczenia. Usiadłam i niepewnie spojrzałam na chłopaka. Jeszcze nigdy nikogo takiego nie widziałam. Nie w swoim wieku. Był... Pierwszym chłopakiem w moim życiu. - Dwie herbaty z  cytryną! - zakrzyknął w stronę lady i zniknął w jakimś pomieszczeniu za żelaznymi drzwiami, które musiało być kuchnią. Niedługo potem pojawił się drugi chłopak z tacą i postawił przed nami dwie filiżanki, uśmiechając się przy tym promiennie.

Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (20-02-2014 o 14h39)

Offline

#34 17-02-2014 o 23h50

Miss'gadułka
Lynn
Powinni zrobić anime o ojcu Boruto!
Miejsce: Gdzieś między sadyzmem a przerwą obiadową
Wiadomości: 3 258

Link do zewnętrznego obrazka

Usiadłam przy stoliku razem z Aly, ale nie spuszczając podejrzliwego wzroku z faceta. Nie wiem, może to nadmierna ostrożność, ale jakoś mu nie ufałam. Jak i całej reszcie tego świata, ech... Popatrzyłam na czarnowłosą. No, może poza nią, jej to akurat ufam. Ale ona z kolei ufa każdemu bezgranicznie, ech... A co, jeśli tak naprawdę to podstęp? Jeśli coś jest w tych napojach?
Wzięłam filiżankę z herbatą i spróbowałam. Hm, nie czuć nic podejrzanego. Zwyczajna herbata, jak każda, może tyle że z cytryną. Nic nadzwyczajnego. Dobra... Tym razem ma szczęście, ale i tak będę mieć oczy dookoła głowy. I wszystkie szeroko otwarte.
Oparłam się tak, by było mi wygodnie siedzieć. Co teraz będzie? Naprawdę się tym przejmowałam... Bo przecież, teraz jesteśmy w zupełnie nieznanym nam miejscu bez możliwości powrotu.
Powrotu. Tam. Jasna cholera, Fawn, o czym ty myślisz?! Naprawdę, chcesz wracać do tej klatki?! Skarciłam sama siebie. Podszedł do nas znów ten facet, ten co postawił nam herbatę. Odwróciłam szybko wzrok na ekran wiszącego na ścianie telewizora. Mówili o jakimś pożarze. Moje szeroko otwarte dookoła głowy oczy rozszerzyły się jeszcze bardziej, a usta aż otworzyły lekko. Chwila, czy to aby nie...



https://data.whicdn.com/images/302401948/original.gif

Offline

#35 20-02-2014 o 14h48

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

https://encrypted-tbn3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcS5x1aemVtj7gXrNvA7MxdsU4RAz5Ygr5_7coVIFvaxRb9dxGWa                                                                   

                                                 Najpierw podszedł do nas chłopak, który zaserwował nam herbatę, a po nim pojawił się blondyn.
- To jak macie na imię? - zapytał chłopak, uśmiechając się szeroko. Miałam wrażenie, że uśmiech nigdy nie schodzi mu z twarzy. Już miałam odpowiedzieć, kiedy zauważyłam gdzie patrzy Fawn.
- O, Boże... Fawn... - powiedziałam słabo i wsłuchałam się w głos prezenterki.

Nadal nie wiadomo do kogo należał budynek, ani kto w nim mieszkał. Straż pożarną wezwał leśniczy, który twierdził, że nigdy wcześniej nie widział tej posesji, dodał, że nie zauważył też żadnych ludzi, mogących mieszkać w tak ogromnej posiadłości... .
Poczułam, jak robię się blada. Zaraz... Nikt nie wiedział, że ten dom tam stoi?
Spojrzałam na równie przerażoną przyjaciółkę, potem na twarz blondyna, z której momentalnie zniknął uśmiech, zastąpiony przez wyraz zainteresowania.
Cholera... Co my teraz zrobimy? Nie mamy gdzie się podziać, w telewizji właśnie pokazali miejsce, z którego nawiałyśmy i żadna z nas nie wie gdzie znajdują się Collins z Barymoore. A obie mogłyśmy być pewne, że jeśli nas znajdą, to będzie koniec wszystkiego i na resztę życia wylądujemy w podziemnych lochach.
Czułam się jak idiotka. Dwóch chłopaków siedziało naprzeciw nas w kawiarni, czymkolwiek ona była, a my wystraszone jak nigdy nie byłyśmy nawet w stanie wypić herbaty, która była tu ogólnie jedynym znanym nam elementem. Co robić...?

Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (08-03-2014 o 17h29)

Offline

#36 08-03-2014 o 15h12

Miss'gadułka
Lynn
Powinni zrobić anime o ojcu Boruto!
Miejsce: Gdzieś między sadyzmem a przerwą obiadową
Wiadomości: 3 258

Link do zewnętrznego obrazka
Dziwna i podejrzana sprawa. Może bym się tym tak nie przejęła, ale chyba tylko i wyłącznie wówczas, gdybym miała pewność, że mnie to nie dotyczy. Dotyczyło. I to bardziej, niż powinno, bo przecież teraz nie powinnam być z tym miejscem nijak związana. Popatrzyłam na Alyssę, ona w przeciwieństwie do mnie wyglądała na przerażoną, ale choć ja czułam, że wypada zachować zimną krew, to jestem pewna, że po głowie chodziło nam identyczne pytanie - co robić? Do głowy przychodziło mi tylko jedno - uciec jak najdalej. Choćby tylko ze stanu, ale to trudne, gdy nawet nie wie się, gdzie się jest.
- Hej, spokojnie - powiedziałam, kładąc jej dłoń na rękę, zaraz ją jednak zabrałam i przeniosłam wzrok na mężczyznę. - Jesteśmy w dość ciężkiej sytuacji, niedawno same przeżyłyśmy pożar. Proszę wybaczyć, ale nie wiemy nawet, gdzie dokładnie się znajdujemy. Zgubiłyśmy się podczas podróży... - powiedziałam, w sumie zgodnie z prawdą, więc i zręcznie. - Nie wiemy nawet co to za miasto.
Spojrzałam na Aly niby smutno, ale jednak z nadzieją, że rozumie, o co mi tak naprawdę chodzi. A nie wątpiłam, że tak było, choć bałam się, że ten pomysł ma niedociągnięcia o których ja nie pomyślałam...

______
Nie kontynuujemy tego? ;n;



https://data.whicdn.com/images/302401948/original.gif

Offline

#37 08-03-2014 o 17h37

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

https://encrypted-tbn3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcS5x1aemVtj7gXrNvA7MxdsU4RAz5Ygr5_7coVIFvaxRb9dxGWa                                                                   

Fawn zaczęła coś odstawiać, że niby jesteśmy w szoku i takie tam. Z jednej strony chciało mi się z tego śmiać, a z drugiej... Chyba nawet zaczynałam już płakać... - Naprawdę jest nam ciężko... - spojrzałam na przyjaciółkę, łapiąc jednocześnie jej rękę. - Bardzo nam przykro...- odezwał się blondyn. - A poza tym, jesteście w Chicago - poinformował nas. - Sam! Przynieś mi jeszcze dwie herbaty! - wrzasnął w stronę kuchni, a potem popatrzył na nas ze współczuciem. Nie ma co, teraz naprawdę nie miałam pojęcia czy się śmiać, czy płakać. No, bo w końcu udało nam się uciec, dom spłonął, więc raczej do niego nie wrócimy, a można to z całą pewnością uznać za pewien sukces. - Fawn, i co teraz?  - szepnęłam do niej, kiedy obaj faceci się oddalili. - Przecież my nawet nie mamy gdzie spać, o znajomości tego miejsca nie mówiąc... - poczułam łzę, która bez jakiejkolwiek mojej ingerencji, spłynęła mi po policzku. - Nie chcę płakać, po prostu... To nie zależy ode mnie... - uśmiechnęłam się lekko, ocierając łzę. Zaczęłam myśleć o tym, co będzie, jeśli Collins jakimś cudem nas tutaj znajdzie. Zamknie nas pod ziemią? Wybuduje nowy dom? A... Jeśli nas zabije? - O, Boże... Co my narobiłyśmy? - oparłam głowę o ramię przyjaciółki, starając się powstrzymać łzy.

-----------------------------------------
PRZEPRASZAM!!!! Zapomniałam :0.
Po prostu i zwyczajnie... Muszę
sobie zrobić jakąś listę zadań, czy
coś... ;P

Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (14-03-2014 o 18h02)

Offline

#38 14-03-2014 o 17h36

Miss'gadułka
Lynn
Powinni zrobić anime o ojcu Boruto!
Miejsce: Gdzieś między sadyzmem a przerwą obiadową
Wiadomości: 3 258

Link do zewnętrznego obrazka
Tak, jak ja w miarę zaczęłam się uspokajać, tak Aly zaraz zaczęła popadać w histerię. To nie było dobrze, w żadnym razie! Ale... Dzięki temu poczułam w sobie jakąś taką... Siłę. Poczułam, że nie wszytko jeszcze stracone, że to może być dopiero początek. Złapałam Alyssę za ramiona i popatrzyłam jej w oczy.
- Aly, spokojnie - powiedziałam zdecydowanie. Chyba tak, jak nigdy. Po prostu... Bardzo, ale to bardzo chciałam, by mnie teraz słuchała. To przez tę siłę, o której przed chwilą wspominałam chyba... - Poradzimy sobie, na pewno. Nie znajdą nas tutaj, jeśli tak, będziemy musiały uciekać dalej. Ale tak, czy inaczej, nie damy się znów złapać. Przecież to jest to, czego zawsze chciałyśmy, tak? Teraz jesteśmy wreszcie wolne, możemy iść gdzie chcemy. Więc możemy im uciec... Prawda? - spytałam. - No już, wypłacz się - powiedziałam i znów ją przytuliłam. Tak szczerze, to mi też chciało się wtedy płakać. No, bo kto by wytrzymał tyle?! I to jednego dnia... Ale bardzo nie chciałam, by Alyssa zobaczyła mnie w takim stanie, przecież wtedy to moje pocieszanie jej to guzik by dało... A bardziej od mojego płaczu to chyba jednak nie chciałam tego jej.



_____
Spoko ;w; Sama teraz mam czasu tyle, że sama widzisz ;-; I średnio wszystko ogarniam... Ale jak chcesz to możemy tak zrobić, że będę Ci przypominać, tylko ty mi też jak coś xD



https://data.whicdn.com/images/302401948/original.gif

Offline

#39 14-03-2014 o 18h17

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

https://encrypted-tbn3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcS5x1aemVtj7gXrNvA7MxdsU4RAz5Ygr5_7coVIFvaxRb9dxGWa                                                                   

Fawn zaczęła mnie pocieszać i przytulać, co muszę przyznać, dało pewne efekty. W tej samej chwili, kiedy ponownie mnie objęła, dotarło do mnie, że chłopak siedzący obok słyszał każde jej słowo. Łącznie z "nie damy znów się złapać", "możemy iść gdzie chcemy" i wszystko pozostałe. Po chwili przyszedł brunet z dwoma filiżankami herbaty dla nas.
- Jeśli nie macie gdzie spać, to zawsze mogę was przenocować... - powiedział to tak, jakby jednocześnie się zastanawiał i był pewien swojej decyzji. Wystraszona oderwałam się od przyjaciółki i spojrzałam na nią. Mało to razy czytałam o takich sytuacjach? Dwóch chłopaków, dwie dziewczyny sami w ich domu... Czy coś mogło nam grozić...? A z drugiej strony, nie miałyśmy wyjścia. Lało, był wieczór i nie mogłyśmy nigdzie pójść, nie mając jednocześnie pojęcia gdzie właściwie jesteśmy. - Fawn? - spojrzałam na nią, a potem cicho szepnęłam : - Co robimy? - ocierając jednocześnie ostatnie łzy. Przecież ich nie znałyśmy. Nawet nie miałyśmy pojęcia o ich imionach. W tym momencie przypomniało mi się, że jasnowłosy pytał nas o nie zanim zobaczyłyśmy wiadomości. Rzuciłam spojrzenie w jego stronę, a potem przeniosłam je na Fawn. W sumie, to nie wiem co złego mogłoby nas z nim spotkać. Trudno to zdefiniować, ale miał po prostu oczy, którym byłam w stanie zaufać. Nic w nich nie błyszczało, żadnej złowrogości, czy dwulicowości. Aż zdziwił mnie mój własny tok myślenia...



---------------------------
ok, umowa stoi ; )

Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (18-03-2014 o 15h04)

Offline

#40 16-03-2014 o 16h17

Miss'gadułka
Lynn
Powinni zrobić anime o ojcu Boruto!
Miejsce: Gdzieś między sadyzmem a przerwą obiadową
Wiadomości: 3 258

Link do zewnętrznego obrazka

Po głosie Alyssy zrozumiałam, iż jest ona pełna zupełnie tych samych podejrzeń, co i ja. Spojrzałam na tego jakmutambyło gościa z baru, potem na Aly. Zdawała się mu ufać... Jednak kto normalny przyjmuje pod swój dach dziewczyny, które zna od ledwo może z pół godziny, do tego z wątpliwą przeszłością...?
... Takie, których nikt nie będzie szukał... Może naprawdę powinnam się martwić i odmówić? Ale nie mogłam, na dworze było zimno, my obie byłyśmy zmarznięte i przemoknięte... Jeśli będzie trzeba, zajmę się i nim, i jego kolegą. Jestem silna, dam sobie z nimi radę, Alyssa z resztą myślę, że też, skoro chciała zrobić dziurę w ścianie między naszymi pokojami...
- Dobra, ale lepiej nic nie kombinuj - powiedziałam ostrzegawczo do tego gościa. Jak już mówiłam wcześniej, mój poziom zaufania do niego był równy poziomowi zaufania moherowej babci spod kościoła do satanisty. Ale zdawałam się całkiem na Alyssę. Nie będę jej robić żadnych wyrzutów typu "A nie mówiłam", ale jeśli będzie trzeba, poświęcę się dla jej dobra, gdyby zaszła taka potrzeba.



https://data.whicdn.com/images/302401948/original.gif

Offline

#41 29-03-2014 o 08h50

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

https://encrypted-tbn3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcS5x1aemVtj7gXrNvA7MxdsU4RAz5Ygr5_7coVIFvaxRb9dxGWa                                                                   

Dobra, czyli nocujemy u jakiegoś chłopaka...
- Jestem Jared. Ten drugi ma na imię Matt. Mieszkam niedaleko stąd, jakieś dziesięć minut samochodem, ale będziecie musiały poczekać pół godziny do siódmej, bo dopiero wtedy kończę pracę - uśmiechnął się jasnowłosy.
- Jestem Alyssa, a to jest Fawn. Dzięki...- powiedziałam cicho. Chłopak wstał i skierował się do kuchni, gdzie czekała na niego zniecierpliwiona dziewczyna z tacą.
Spojrzałam na Fawn. - Jesteś pewna, że robimy dobrze? - zapytałam. - Niby nie mamy wyjścia i on nie wygląda na jakiegoś przestępcę, ale... Wiesz o co mi chodzi?
- zerknęłam w stronę Jareda, który właśnie krzątał się między stolikami. Pozostaje jeszcze kwestia samochodu... I wyjścia z kawiarni. Całe życie spędziłam w zamknięciu, nie jestem przyzwyczajona do wychodzenia na zewnątrz, bezpieczniej czuję się w pomieszczeniu. Kurczę... Chyba długo zajmie mi przyzwyczajenie się do wolności...
I trzeba pomyśleć, jak się wydostać z Chicago do jakiegoś innego miasta, a najlepiej innego Stanu... Jak najdalej, byle tylko Collins i Barymoore nas nie znaleźli.  Nie możemy w końcu do końca życia siedzieć Jaredowi na głowie...   

Offline

#42 29-03-2014 o 12h43

Miss'gadułka
Lynn
Powinni zrobić anime o ojcu Boruto!
Miejsce: Gdzieś między sadyzmem a przerwą obiadową
Wiadomości: 3 258

Link do zewnętrznego obrazka

Westchnęłam ciężko, słysząc jej wątpliwości.
- Nie mamy, tak jakby, wyboru - powiedziałam. Też miałam co do tego mieszane uczucia, w końcu Jared może się okazać nie do końca tak wspaniałomyślny, za jakiego go mamy, jednak co innego mogłyśmy zrobić? Dobrze, że w ogóle znalazł się ktoś, kto nam cokolwiek takiego zaoferował. - Poza tym, już się zgodziłyśmy, nie? - powiedziałam po chwili.
Choć z drugiej strony... Powiedział, "dziesięć minut drogi samochodem". Czyli najpewniej ma samochód. A samochód to przecież środek transportu. Którym można uciec, uciec z tego miasta, może nawet stanu... Gdyby tylko dostać się do środka, wtedy mogłybyśmy...
Cholera, Fawn, ogarnij się! Przecież... Przecież tak nie można! Co Ci przychodzi do głowy!



https://data.whicdn.com/images/302401948/original.gif

Offline

#43 30-03-2014 o 15h13

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

https://encrypted-tbn3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcS5x1aemVtj7gXrNvA7MxdsU4RAz5Ygr5_7coVIFvaxRb9dxGWa                                                                   

Fawn miała rację i trudno by się było z nią nie zgodzić... A po drugie... Muszę przyznać, że Jared wydał mi  się godny naszego zaufania, choć sama nie wiem do końca dlaczego właściwie tak pomyślałam.
W końcu przyszedł do nas, ubrany w czarną kurtkę i uśmiechnął się szeroko.
- Możemy już jechać. Chodźcie, dziewczyny - powiedział i wykonał zapraszający ruch dłonią. Wstałam ze swojego miejsca i chwyciłam Fawn za przegub, bo jednak odrobinę się denerwowałam.
- No, to chodźmy... - szepnęłam i uśmiechnęłam się nerwowo. Wyszliśmy na zewnątrz i podeszliśmy do czarnego, dość starego auta, chyba BMW...?
Nagle nasz nowy znajomy trzepnął się po głowie i roześmiał się cicho.
- Zostawiłem plecak w środku. Zaraz wracam - powiedział i wręczył Fawn kluczyki, a potem biegiem ruszył z powrotem do kawiarni.
- No, to co teraz...? - zapytałam przyjaciółkę, patrząc niepewnie w stronę samochodu.

Offline

#44 30-03-2014 o 16h33

Miss'gadułka
Lynn
Powinni zrobić anime o ojcu Boruto!
Miejsce: Gdzieś między sadyzmem a przerwą obiadową
Wiadomości: 3 258

Link do zewnętrznego obrazka
Wdech i wydech.... Nie myśl o tym, Fawn, to głupie. I nieuczciwe, on chce Wam pomóc. Wdech i wydech... Ale co, jeśli on ta tylko udaje? Choć przecież do ludzi trzeba mieć zaufanie, choć odrobinę. Wdech i wydech... Pomyśl, Alyssa mu ufa, na to wygląda. Może i ty powinnaś? Wdech i wydech... Z tym, że ona ufa wszystkim. Nie ważne, czy ten koleś wyglądałby tak czy inaczej. Wdech i wydech... Ale mimo wszystko, chce nam pomóc, przecież nawet w książkach czegoś takiego nie było, takiej ludzkiej dobroci, więc może to być jedyna okazja w życiu. Wdech i wydech... No właśnie, ale może po prostu coś takiego nigdy nie miało miejsca, a on jest tylko oszustem.
Wdech i wydech...
Czas mijał, a ja czułam się coraz gorzej przez to, iż coraz bardziej byłam przekonana do faktu, iż on jest zły, a my wyjdziemy lepiej na - nazwijmy rzeczy po imieniu - kradzieży jego auta.
Wyszłyśmy z lokalu, a Aly cały czas trzymała mnie za rękę. Czyżby i ona zwątpiła? Ale.. Ale no! Ja przecież nie mogę! Tak nie wolno! Z resztą, on poszedł przodem, on miał kluczyki. A ja nie, a nie będę mu ich przecież wyrywać. Czyli nie mogę tego zrobić! Poczułam ogromną ulgę...
Która zaraz zniknęła, gdy ten jak gdyby nigdy nic wcisnął mi do rąk kluczyki i poszedł z powrotem do lokalu.
Cholera jasna. Wdech i wydech...
Popatrzyłam na Alyssę, a na jej pytanie jak gdyby nigdy nic wzruszyłam ramionami.
- Skoro dał nam kluczyki, to chyba chodziło o to, żebyśmy weszły do środka - powiedziałam i zabrałam ją tam. Otworzyłam auto, pozwalając jej usiąść z przodu, sama poszłam do tyłu. Usiadłam tam i pochyliłam się do przodu, gestem kazałam zamknąć Alyssie drzwi, a gdy już to zrobiła, położyłam kluczyki przy kierownicy... Ręce trzęsły mi się jak nic... Ostatnia szansa, jego jeszcze nie ma, a jak wróci, nie wiadomo, jak to będzie, co z nami zrobi...
- Cholera - syknęłam, wyklinając w duchu samą siebie. - Zapnij się, Aly - powiedziałam i przesiadłam się do przodu. Chwyciłam kluczyki i włożyłam je do stacyjki. Zaraz też przekręciłam. Skąd wiedziałam, jak prowadzić? ...To chyba była jedna z tych rzeczy, których nigdy się nie dowiem. Ale po chwili ruszyłam, naciskając z całej siły pedał gazu. W lusterku zobaczyłam tylko znikającą mi z pola widzenia, wychodzącą z budynku sylwetkę Jareda.
- Przepraszam... - powiedziałam cicho, po chwili znów patrząc na ulicę przede mną.

Ostatnio zmieniony przez Lynn (30-03-2014 o 17h22)



https://data.whicdn.com/images/302401948/original.gif

Offline

#45 30-03-2014 o 19h43

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

https://encrypted-tbn3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcS5x1aemVtj7gXrNvA7MxdsU4RAz5Ygr5_7coVIFvaxRb9dxGWa                                                                   

O Boże! Fawn zwariowała! "Zapnij się Ally?!". Przecież to jest kradzież!
Zanim jednak zdążyłam zaoponować, moja przyjaciółka ruszyła z piskiem opon, olewając ograniczenia prędkości. Z tyłu mignęła mi. desperacko próbująca nas dogonić, postać Jareda.
- Jezu, Fawn! Przecież ty nie umiesz prowadzić! - wrzasnęłam lekko, kurczowo chwytając się drzwi. Drugą ręką usiłowałam przypiąć się pasami do siedzenia. Prułyśmy czarnym BMW przez szosę, prowadzącą poza Chicago. Nie wiem z jaką prędkością, ale naprawdę sporą. Zaczynałam się bać, że moja przyjaciółka wjedzie w barierkę, albo inny pojazd i tym samym skończymy jako dwie, krwawe plamy na asfalcie.
- Nawet nie wiesz dokąd jedziemy! - szarpnęłam jej ręką, umiejscowioną na skrzyni biegów i w tym momencie o mało nie wjechałyśmy w jakiegoś tira. - Cholera! - pisnęłam i zakryłam twarz rękoma.
Spróbujmy to wszystko przeanalizować : jednego dnia przeżyłam pożar, ucieczkę z więzienia, poznałam swoją przyjaciółkę, a teraz razem z nią, ukradłam samochód faceta, który miał zamiar nam pomóc. Cudownie, prawda?!
Patrzyłam za okno. Wyjechałyśmy już poza obręby miasta...
- Wiesz chociaż gdzie chcesz dojechać? - westchnęłam, podpierając czoło dłonią. Jeśli on zadzwoni na policję, to będzie nasz koniec. Przynajmniej tak to opisywali powieściopisarze. Właśnie, Allyso - powieściopisarze! Ja nawet nie znam prawdziwego życia, to wszystko mogła być fikcja! W co my się, na litość Boską, wpakowałyśmy?!

Offline

#46 05-04-2014 o 10h28

Miss'gadułka
Lynn
Powinni zrobić anime o ojcu Boruto!
Miejsce: Gdzieś między sadyzmem a przerwą obiadową
Wiadomości: 3 258

Link do zewnętrznego obrazka
To prawda, że nie potrafiłam prowadzić... Ale czego się spodziewać po osobie, która przez siedemnaście lat zamknięta była we własnym pokoju?! Z resztą, nie szło mi wcale tak źle! ... Po opuszczeniu miasta wciąż żyłyśmy. Nie mam pojęcia, w jakim kierunku zmierzałyśmy*, ale chciałam jak najszybciej zniknąć stąd, od tego całego Jareda, który być może naprawdę chciał nam pomóc, a ja nie dość, że nie potrafiłam wziąć się w garść i raz komuś zaufać, to jeszcze ukradłam jego auto przy pierwszej okazji! Rozpłakałabym się, naprawdę, ale z całych sił chciałam się powstrzymać. Zmniejszyłoby mi to widoczność drogi, a naprawdę nie chciałam jeszcze ginąć, Alyssa zapewne też...
- Jak najdalej od tego miasta - odpowiedziałam na jej pytanie. Byłyśmy już dość daleko od Chicago... Nie wiedziałam, w którą stronę zmierzamy, to prawda... Ja chciałam po prostu uciec stamtąd! Tak jak Aly mi mówiła! Ja... Zawsze przecież jej słuchałam, tyle lat...
Zatrzymałam się nagle. W pobliżu ni żywej duszy. Więc to chyba nie było źle...
- Przepraszam... Chciałam nas stamtąd wyciągnąć, jak najszybciej! To był sposób! - próbowałam się wytłumaczyć. Błagam, Aly, zrozum mnie... Przecież ja też się niepokoję na samą myśl o tym świecie, na którego ujrzenie czekałam całe siedemnaście lat...


*Decyzję pozostawiam Tobie /vendor/beemoov/forum/../../../public/forum/smilies/wink.png

Ostatnio zmieniony przez Lynn (05-04-2014 o 10h29)



https://data.whicdn.com/images/302401948/original.gif

Offline

#47 12-04-2014 o 09h11

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

https://encrypted-tbn3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcS5x1aemVtj7gXrNvA7MxdsU4RAz5Ygr5_7coVIFvaxRb9dxGWa                                                                   

Zatrzymałyśmy się na parkingu przy jakimś lesie. Obok zobaczyłam drogowskaz z napisem Berwyn.
Czy my do reszty oszalałyśmy?! Przecież na litość Boską, my nawet nie znamy Jareda, a już zdążyłyśmy go oszukać! Co, jeśli pomyślał, że...?
A jeśli zadzwoni na policję? Przecież nie możemy sobie pozwolić, żeby złapała nas policja! Wtedy zapewne zapytają nas o rodziców, bo nie jesteśmy pełnoletnie. I co my im niby wtedy powiemy? A jeśli mają jakieś powiązania z Collinsem? Przecież możemy być pewne, że nikt normalny nie zamyka dwóch osób na ponad siedemnaście lat w stuletnim domu!
- Jezu, Fawn... - oparłam się o maskę samochodu i zakryłam oczy dłońmi. Ja chciałam tylko uciec, nie dopuszczać się kradzieży czyjegoś samochodu, to przecież przestępstwo i... - I co my teraz zrobimy? - oderwałam na chwilę dłonie od twarzy i spojrzałam na nią z przestrachem. - A jak zawiadomił policję...? - poczułam aż, jak robię się blada. Oparłam szybko drugą rękę na masce, żeby nie upaść i stwierdziłam, że moja dłoń wykonała w niej lekkie wgniecenie. Czy to aby na pewno normalne...? Zresztą teraz nieważne...

Offline

#48 04-05-2014 o 20h53

Miss'gadułka
Lynn
Powinni zrobić anime o ojcu Boruto!
Miejsce: Gdzieś między sadyzmem a przerwą obiadową
Wiadomości: 3 258

Link do zewnętrznego obrazka
Nie wiedziałam, co mam zrobić. Tak po prostu. Co miałam powiedzieć? Że mi przykro? Ale... Co, jeśli on nie miał tak naprawdę dobrych intencji? W końcu kto normalny pomaga dwóm osobom o wątpliwej przeszłości? Może przesadziłam... Ale nie chciałam po prostu tak tkwić w tym przeklętym mieście, będącym zbyt blisko tego więzienia, w jakim trzymano nas całe życie! Chocia teraz... Teraz żałuję. Alyssa była strasznie przerażona, może i na mnie wściekła... Naprawdę, nie wiedziałam co zrobić.
- Nie miałam wyjścia... Spokojnie, nie znajdą nas - zapewniłam, choć sama nie byłam pewna swoich słów. Przełknęłam ślinę, gdy ta wyładowała się na samochodzie. - Proszę, nie złość się... Bałam się, strasznie. A co, jeśli on coś by nam zrobił? Naprawdę, przepraszam, Aly... - powiedziałam, siląc się, by mój głos nie brzmiał tak smutno, jak chciały tego me struny głosowe.



https://data.whicdn.com/images/302401948/original.gif

Offline

#49 02-07-2014 o 12h41

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

https://encrypted-tbn3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcS5x1aemVtj7gXrNvA7MxdsU4RAz5Ygr5_7coVIFvaxRb9dxGWa

Spojrzałam na nią. Nie miałam pojęcia co odpowiedzieć, to było jedno wielkie szaleństwo. W ciągu niecałej doby przeżyłyśmy pożar, ucieczkę z domu, pierwszy w życiu pobyt w kawiarni i ukradłyśmy samochód, dodatkowo przemieszczając się tym samochodem do miasta, którego kompletnie nie znamy. Właśnie... Co to jest za miasto...?
- I co teraz zamierzamy zrobić? W sumie... No, jakby nie patrzeć, to plan skończył się na ucieczce z Chicago... - powiedziałam do przyjaciółki, opierając się o maskę samochodu. - Powinnyśmy chyba znaleźć jakieś miejsce do spania... Tylko gdzie...? - a mogłyśmy pojechać z Jaredem do jego domu, mieć zapewnione spanie i przynajmniej jeden posiłek. Ale nie! Wolałyśmy ukraść jego samochód i pojechać nim do miejsca, o którym nie mamy żadnego, nawet najmniejszego pojęcia! Niech żyje nasza głupota!
Przeczesałam włosy rękoma. Cholera jasna.... Miałam ochotę tylko przeklinać, drzeć się i najlepiej rozwalić ten samochód w drobny mak, tak żeby nic po nim nie zostało.
Mogłyśmy się zachować jeszcze bardziej nieodpowiedzialnie?

Offline

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 2