Duchy...brr... osobiście z duchami styczności miałam wiele od dzieciństwa.
Pierwszy raz prawdziwego ducha zobaczyłam jak miałam cztery lata. Poszłam wtedy z babcią do takiej pani którą się zajmowała. Ja się bawiłam i w pewnym momencie się obróciłam, a za mną stał mężczyzna w garniturze w pazki i się do mnie uśmiechał. Pobiegłam do babci(była w innym pokoju) a jak wróciłyśmy to go już nie było.
Kolejne spotkanie z duchem, a raczej z mega nawiedzonym przedmiotem miałam około rok później. Pamiętam że pokłuciłam się wtedy z mamą bo nie zjadłam zupy. Chciałam pobiec do pokoji babci i musiałam przejść przez korytarz. Wisiało tam duże lustro. Mówię em teraz całkiem serio- widziałam w nim siebie płaczącą krwią. Byłam przerażona i zaczęłam płakać bardziej, a jak mama przyszła to nic dziwnego e odbiciu nie widziała.
Ostatnie spotkania z duchami to te z poprzedniego mieszkania. Zwykłe w bloku. Nad nami mieszkało starsze małżeństwo, ok 60lat miże mieli. W nocy non stop było słychać upadające krzesła, przesuwane meble. Przez całą noc. Jak koleżanka u mnie nocowała (do 4 nie spałyśmy) hałasy nie ustawały, a starsi ludzie raczej nie robią codziennie przrmeblowania w nocy.
Reszty nie pamiętam, ale od kiedy pierwszy raz zobaczyłam ducha, karzde skrzypnięcie brzmi dla mnie podejrzanie.
