Gin Souji
Usłyszał gong, usłyszał też pukanie, ale nieszczególnie palił się do otwierania drzwi. Dalej żuł kiełki, smakujące dość nieszczególnie (jak wszystko inne zresztą). Przynajmniej mógł nimi oszukać żołądek. Spojrzał na Kisę, gdy usłyszał jego cichy głos. Mówił coś do niego? Nie, chyba do tego, kto stoi za drzwiami, wyjaśniła mu uprzejmie dziewczyna z warkoczem, która jak zawsze pojawiła się znikąd. Machnął na nią ręką, co miało oznaczać mniej więcej "idź do diabła". Do pokoju weszła Effie i obdarzyła ich obu uśmiechem - szczerym czy nie, nie chciało mu się nad tym zastanawiać - który słabo odwzajemnił. Nawet nie starał się przysłuchiwać wymianie zdań między swoim współlokatorem a brunetką. Zaczął bezmyślnie wodzić wzrokiem po sylwetce dziewczyny. Była taka chuda... chudsza od niego. Chyba wszyscy w tym ośrodku mieli niedowagę. Ale nikt nie wyglądał przy tym tak odrażająco jak on.
Zwlókł się z łóżka, rzucając kiełki gdzieś na pościel. Zapewne się rozsypały, ale nie dbał o to. Podciągnął kołnierz koszuli pod nos w celu sprawdzenia jej świeżości. Cóż... nie była najczystsza, ale chyba nadawała się na śniadanie... w końcu i tak mało kto na nie chodził. Wyszedł z pokoju, nie czekając na Effie, ani tym bardziej na Kisę. Ten chłopak bał się przebywać z nim w jednym pokoju, a co dopiero wspólnie schodzić razem aż na parter! Będąc już za drzwiami, roześmiał się cicho. Nie ma się z czego śmiać, Gin, skarciła go dziewczyna z warkoczem, sam też nie jesteś do końca normalny.
- Zamknij się już, jesteś męcząca - warknął i odwrócił się, by ją odepchnąć, ale zdążyła się rozpłynąć w powietrzu. Tsk. Cholerne duchy. Zbiegł po dwa schodki, co i tak zajęło mu niemało czasu, zważywszy, że mieszkali na drugim piętrze. Wszedł do jadalni i zaraz po odebraniu swojej porcji śniadaniowej podrałował do stałego miejsca pod oknem. Zaczął grzebać łyżką w dziwnej mazi, przypominającej z wyglądu owsiankę.
Ostatnio zmieniony przez tsunshun (26-08-2013 o 21h45)