Misaki Hideyoshi
Misaki jako skorpion wyjęty prosto z horoskopu mimo swojej władczej, bezwzględnej natury i chęci rozstawiania wszystkich po kątach, naprawdę umiał doceniać czyjeś przeprosiny. No bo przecież, każdy zasługiwał na drugą szansę, a to magiczne słowo w końcu wzbudzało jakieś tam resztki kruchego człowieka, prawda? Każdy miał prawo zrobić coś złego, a potem ze szczerą skruchą przeprosić za swoje czyny obiecując, że już się więcej takiego nie zrobi, nie?
Ale Ayame nie miała takiego prawa. Nie powinna w ogóle ośmielić się pomyśleć o tym, aby oblać go wodą, zgasić jego papierosa i mało co nie doprowadzić do ataku nerwicy. Wiedział, że dziewczyna nienawidzi, kiedy paliło się w jej obecności, no ale bez jaj! Przecież strach przed paleniem biernym nie musi być tak wielki, żeby aż pozbawiać brata takiej przyjemności, jaką jest zaciąganie się nikotyną!
Marne przeprosiny Ame nie wzbudziły w nim żadnych uczuć. Nawet jej żałosna minka i słodkie oczka nie zrobiły na nim wrażenia, co u innych zawsze działało. W głębi duszy Misaki bardzo często reagował na takie rzeczy. Kiedyś, kiedy Ayame nie było w domu i nie miał na kogo zrzucić roboty, wybrał się do sklepu po zakupy. W drodze powrotnej jakaś bezdomna dziewczynka podeszła do niego i pociągnęła za spodnie. Kiedy spojrzał w te wielkie, szkliste oczy niczym oczęta kotka ze Shreka, mało co nie posikał się z rozczulenia i napływającego uczucia żalu. W gruncie rzeczy wrócił do domu bez zakupów i zaszył się w swoim pokoju, wysłuchując śmiechów młodszej siostry o jego ,,słabości".
Zgasił papierosa o kant stołu i spojrzał na Ame z chęcią mordu w oczach. Jak on jej nienawidził... Niby taka biedna, pokrzywdzona i drobna, a potrafiła skubana wbić nóż w plecy!
- Zgwałciłbym cię - powiedział ze swoją zwykłą szczerością, patrząc na niezbyt krągłe ciało dziewczyny z tą obojętnością wymalowaną na twarzy. - Ale, że jesteś moją siostrą, a nie jestem kazirodczym, wyrodnym synem, a moja chęć do dotknięcia cię wynosi minus zero, nie zrobię tego. Za to postaram się tak uprzykrzyć ci te wakacje, że będziesz mnie błagać na kolanach, abym zaczął traktować cię tak, jak kiedyś.
Z szatańskim uśmieszkiem na ustach zajrzał do jednej z szuflad. W każdym domku nad jeziorem powinny być typowo harcerskie przyrządy typu scyzoryk, śpiwór, termos i inne cuda niewidy. A ten wyjazd nazwany został w końcu obozem, a na obozy jeżdżą harcerze, którzy zostawiają swoje skarby w takich właśnie miejscach...
- Powiem ci, że gdybym miał takiego brata, to już bym dawno próbował podawać mu papierosy, a nie marudzić mu prosto do ucha... - mruknął, wyjmując z szuflady pokaźnej grubości sznurek. O tak... Ale się będzie działo... Pokonując wszystkie głosy w swojej głowie typu ,,Nie rób tego! Rodzice cię zabiją!" podszedł do Ayame, przykucnął obok niej na łóżku i zanim zdążyła cokolwiek zrobić, była związana niczym słonina dla sikorek. Wokół nadgarstków i kostek uplótł bardzo wytrzymały supeł, który niezbyt łatwo rozwiązać. I kiedy dziewczyna nie mogła się ruszyć, zadowolony z siebie Misaki zapalił kolejnego papierosa i raz po raz dmuchał jej dymem papierosowym prosto w twarz. Był podły? Był. I to bardzo.
- Fajnie zaczęliśmy wakacje, co nie siostrzyczko? - zapytał, zatykając jej dziurki w nosie, przez co otworzyła usta, aby oddychać. Zaczął dmuchać jej tym cholernym dymem prosto w usta. - Uff... Zaraz się dorobisz jakiegoś nowotworu. Zabawne, prawda?
Ostatnio zmieniony przez Olga31082000 (27-08-2013 o 00h23)
Światem rządzi wyobraźnia ~ ♥
Chętna do wszystkich możliwych RPG - mogę być nawet drzewem ;-;