Jakiś czas temu (2 lata? 2,5? 3? nie pamiętam, szczęśliwi czasu nie liczą) znalazłem świetny lumpeks w moim mieście. No i takie tam perełki znalazłem, że podobnych rzeczy nie widziałem nigdzie w internecie ani w sieciówkach. Bluza z motywem związku radzieckiego (uwalona w jednym miejscu jogurtem... chyba. Ale pralka sobie poradziła, więc nie będę więcej myśleć nad genezą tej plamy XD) to chyba mój ulubiony łup. Zawsze jak tam idę to wydaję jakieś 50 zł i wracam z ciężką, ogromną torbą ciuchów. OH GOD. Ból pleców i brak miejsca w szafie VS milion koszulek po 1-6 zł, kto wygra? XD
Polecam lumpeksy. Niektóre śmierdzą, niektóre wymagają kopania w wielkich koszach, ale jednak to uczucie kiedy znajdujesz koszulkę ulubionego zespołu za 2 złote jest bezcenne <3 A pralka wypierze i ciuch jak nowy. Warto się poświęcić.
heckin bamboozled again