Strona główna

Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 2 3 4

#76 29-04-2017 o 08h44

Miss'nieobczajona
...
Wiadomości: 44

Link do zewnętrznego obrazka
Marc się nie odwrócił. Nawet się nie zatrzymał. Zabolało, ale zrozumiała. Nie chciał jej znać. Nie chciał rozmawiać z nią ani w ogóle jej widzieć. Musiało to wreszcie do niej dotrzeć. Marc powiedział coś, ale tak cicho, że ledwo słyszała. Victoria jednak wciąż stała i patrzyła, jak odchodzi i dopiero po chwili wróciła na spotkanie.

Przez kolejne dwa tygodnie starała się zapomnieć o Marcu i pogodzić z tym, że znów zniknął z jej życia. Chciała go zobaczyć, porozmawiać z nim... Tęskniła za nim, tak samo jak kiedyś. Nie rozumiała tego. Przecież odkąd się spotkali nie spędzali ze sobą jakoś dużo czasu i nie zbliżyli się zbytnio do siebie. Nie zostali przyjaciółmi, nie łączyło ich nic prócz umowy... i przeszłości. Dlaczego więc ciągle o nim myślała? Bo uratował jej życie i była mu wdzięczna? Bo czuła się winna, że przez jej głupotę on omal nie zginął? Z powodu tego, co powiedział? Chwilami zastanawiała się, czy mogła wciąż go kochać, ale nie znajdowała na to odpowiedzi. Wiedziała, że Marc zawsze będzie dla niej ważny - wiedziała to nawet wtedy, kiedy wyjechał, zostawiając ją - bo przez długi czas był jedną z najbliższych jej osób i stanowił istotny element jej życia. Przeglądała stare zdjęcia, słuchała piosenek Marca z tamtych czasów, wspominała wspólnie spędzone chwile jako para i zastanawiała się, za czym tak naprawdę tęskniła. Za tą bliskością, poczuciem, że jest się dla kogoś najważniejszym? Dlaczego tak bardzo brakowało jej Marca? Bo tak długo był dla niej ważny i nie chciała tracić bliskiej osoby, czy dlatego, że go kochała? I czy w ogóle to było możliwe, żeby wciąż go kochała po tym wszystkim? Po tym, jak wyjechał, po roku akceptowania tego, po tym, jak udało jej się wreszcie pogodzić z bólem, złością i zranieniem, kiedy nareszcie się ich pozbyła, kiedy w końcu mogła powiedzieć, że już go nie kocha? Po raz kolejny czuła się zagubiona, przytłoczona emocjami, wydarzeniami, troską... Po dwóch tygodniach udało jej się wreszcie odzyskać spokój i wrócić do życia, jakie wcześniej prowadziła. Znów rozmawiała z Liv, znów nagrywała w studiu i znów wychodziła z chłopakami z zespołu na kręgle albo w jakieś inne miejsce. Przekomarzali się, żartowali, docinali sobie, jednak żaden z nich nie pytał, jak się czuje ani czy wszystko jest w porządku. Była im za to wdzięczna, nawet kiedy David śmiał się z niej, że nie umie rzucać, bo to było znajome i dzięki temu mogła się zrelaksować, zapomnieć. A przynajmniej próbować. Zastanawiała się jednak, czy Marc postanowił jej unikać i martwiła się o niego, ale nie wiedziała, co mogłaby zrobić. Chwilami rozważała, czy nie porozmawiać z Patriciem, ale wątpiła, by ten cokolwiek jej powiedział, tak jak wiedziała, że jeśli napisze do Marca, ten ją zignoruje. I świadomość tego, wspomnienie jego zachowania... Były bolesne.

Offline

#77 11-06-2017 o 19h22

Miss'OK
Ikuna
:>
Miejsce: Nibylandia
Wiadomości: 1 502

Link do zewnętrznego obrazka

          Nie myśląc zbyt wiele zgniótł zdjęcie i rzucił je w kąt pokoju. Ledwo wstał z łóżka i powlókł się do kuchni, gdzie spodziewał się chyba jakiegoś cudu, że ktoś krzyknie a lodówka zapełni się po brzegi jakimś mięsem, a z kranu będzie lecieć piwo. Niestety nic takiego się nie stało, a Marc chwycił w dłoń kartkę z menu jakiejś knajpki i w akompaniamencie burczenia zaczął przeglądać ofertę. Jadł bo musiał, nie miał szczególnego apetytu, ale burczenie w brzuchu było dość uporczywe.
Nagle usłyszał dzwonek i pukanie do drzwi. Podszedł do nich i zerknął w judasza, widząc Pata, przysiadł pod drzwiami udając, że go nie ma.
- Marc wiem, że tam jesteś. Nie wychodzisz z mieszkania od 2 tygodni. Na szczęście zamawiasz jedzenie więc wiem że żyjesz. Wyjdź człowieku, musisz ćwiczyć!
            Marc nie odezwał sie słowem, nie widział sensu, nie czuł się na siłach, nie chciał. Wolał leżeć w łóżku i liczyć czas, aż będzie z dala od tego całego zamieszania. Nie mógł się doczekać, aż wyleci z wielkiego jabłka.
- Zadzwoniłem po nią
- Rób co chcesz, - mruknął, samemu nie ruszając się z miejsca. Zastanawiał się czy ona w ogóle się pokaże, czy przyjedzie. Nie zostało mu byt wiele, więc równie dobrze może sobie posiedzieć na podłodze i poczekać.

Offline

#78 03-07-2017 o 17h58

Miss'nieobczajona
...
Wiadomości: 44

Link do zewnętrznego obrazka
Była z chłopakami na kręglach i musiała przyznać, że mimo kpin Nicka z jej umiejętności (albo raczej ich braku) całkiem dobrze się bawiła i prawie udawało jej się nie myśleć o Marcu, kiedy zadzwonił Pat. Po krótkiej rozmowie Pat się rozłączył, a ona stała i wpatrywała się w ekran telefonu.
-Co jest? - zapytał James, uważnie się jej przyglądając.
-Dzwonił Pat, menadżer Marca. - Zawahała się przez chwilę, rozważając, czy to, co zamierzała zrobić nie było jednym wielkim błędem. - Chyba będę musiała jechać - powiedziała w końcu. Pat nie wyjaśnił jej zbyt wiele, a ona wątpiła, żeby jej obecność cokolwiek dała, skoro Marc nie chciał jej widzieć, ale mimo to postanowiła spróbować. Nie wiedziała dlaczego. Może czuła, że była mu to winna. Może chciała mu się odwdzięczyć. A może gdzieś w głębi duszy miała nadzieję, że mimo wszystko Marc się z nią spotka...
-Odwiozę cię - zaproponował James takim tonem, jakby nie brał pod uwagę jej odmowy. Prawdopodobnie zresztą miał rację, bo Vici nawet mając samochód nie lubiła prowadzić - zawsze bała się, że spowoduje wypadek, złamie jakiś przepis albo... cokolwiek.
-Marc to ten twój nie-do-końca-chłopak, tak? - zapytał Nick.
-To jej eks, idioto - odparł David uderzając go lekko w tył głowy.
-To czemu tak jakby są razem? Nie wiedzą, że do byłych się nie wraca?
-A skąd wiesz, że on w ogóle chce do niej wrócić?
-Jedziemy, czy wolisz pomóc tym idiotom rozważać twoje życie? -zwrócił się James do Vici. Nie odpowiedziała, zamiast tego pożegnała się z nimi, chwyciła torebkę i ruszyła do wyjścia. James machnął ręką do pozostałych po czym poszedł za nią.

James nie pomachał jej, kiedy wysiadła z samochodu, a ona się do niego nie odwróciła. Nie musieli. Vici przemknęło przez myśl, że mieli dość nietypową relację jak na przyjaciół, ale głowie wciąż miała tylko słowa Davida "skąd wiesz, że on chce do niej wrócić". Dopiero, kiedy to powiedział, dotarło to do niej. Marc nigdy nie powiedział, że chce znów z nią być; pamiętała - nie potrafiła zapomnieć - że powiedział, że ją kocha; że żałuje przeszłości... Ale nie powiedział, że chce ją odzyskać. Vici przez niemal całą drogę do Marca czuła się jak idiotka, że tyle czasu rozważała, czy byłaby w stanie mu zaufać, tyle czasu zastanawiała się, czy potrafi mu wybaczyć i czy na pewno już go nie kocha... A przecież to wszystko nie miało znaczenia. Teraz jednak, gdy dotarła do domu Marca, postanowiła skończyć z tymi rozważaniami. Miała tego dość. Przyjechała do niego, bo zadzwonił do niej Pat. Marc prawdopodobnie nie zamierzał z nią rozmawiać. Nic więcej. Zastanawianie się, co mogłoby być, jak ich historia mogła się potoczyć... Nie miało sensu.
Stanęła przed drzwiami do mieszkania Marca - w korytarzu spotykając Pata, z którym zamieniła kilka słów, zanim poszedł wciąż nie wyjaśniając jej, dlaczego uważał, że była w stanie cokolwiek zdziałać - wzięła głęboki oddech, po czym zapukała.
-Marc? To ja, Vici - powiedziała, powątpiewając, żeby otworzył drzwi.

Offline

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 2 3 4