Link do zewnętrznego obrazka
- Tia.. Pewnie macie rację. -westchnęłam zrezygnowana.
Nie wiem czy to ja tak kiepsko pocieszałam ludzi, czy to oni nie chcieli dopuścić do siebie iskry nadziei. Sama doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, co stwierdził William i Mirei, za nim w ogóle padły te słowa z ich ust. Więc czemu w takim razie powiedziałam o innej możliwości? Bo na tym polega pocieszanie - na osłodzeniu brutalnej prawdy kłamstewkami. Czasami okazują się one prawdą, czasami nie.. Eh, nie będę dłużej zagłębiać się w ten temat, bo czuję się jakbym pogrążała samą siebie. W każdym razie pocieszenie było marne.. Dlatego zrezygnowałam z dalszych prób.
Z lekkim poczuciem winny wróciłam do poprzedniego zajęcia. Z powrotem włożyłam słuchawki i wzięłam się do pisania. A mogłam się w ogóle nie odzywać..