W naszym świecie, jak wiadomo, nie łatwo przeżyć samemu. Nasze życia są determinowane przez nasze warunki początkowe oraz zachowania otaczających nas ludzi, a umiejętności które posiadamy, mogą być naszymi walorami, bądź stać się naszym przekleństwem.
Historia mówi o dziejach dwóch istot, które zamieszkały razem wyłącznie przez względy ekonomiczne, znające się wyłącznie z internetowego ogłoszenia, okazują się przypadkiem mieć więcej wspólnego niż mogłyby przypuszczać. Czy to pomoże im w utrzymaniu dobrych stosunków, czy wręcz przeciwnie?
Dziewoja nr.1 - Kunegunda
Dziewoja nr.2 - Ojsa
Że tak powiem, obowiązuje nas regulamin forum i nic poza tym.
Nic więcej nie ogranicza naszej wolności twórczej ani do niczego nas nie zobowiązuje.
(Kop mnie Kuno, jeśli zbyt długo nie będę pisać.)
Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!
Strony : 1 2
#1 28-08-2017 o 19h53
#2 28-08-2017 o 23h02
"we make our own luck
and you're about to prove that"
Link do zewnętrznego obrazka
❀ ❀
❀❀
Abigail Moreno ❀ ♀ ❀ ⚢ ❀ 21 ❀ ur. 06.12 ❀ Studentka Grafiki Komputerowej
Abigail naturalnie jest bardzo miła i uprzejma, zawsze stara się traktować innych tak, jak sama chciałaby być traktowana. Bywa mocno nieśmiała i niepewna siebie, ale stara się to zamaskować za swoim entuzjazmem i energią do pracy. Jest to osoba kompromisowa, zawsze stara się patrzeć z punktu widzenia obu stron, aczkolwiek bywa to dla niej wyzwaniem. Często gubi się w konwersacjach, ponieważ trudno jest jej się skupić gdy rozmawia więcej niż trzy osoby. Wiele jej umyka przez co niektórzy uważają ją za niezbyt rozgarniętą. Na pewno nie pomaga fakt, że ma problem z wykrywaniem ironii i ciężko jej zrozumieć niektóre żarty. Nie jest duszą towarzystwa, ale nie ma nic przeciwko dobrej konwersacji z małą grupką przyjaciół, którzy ją rozumieją. Nie lubi wyróżniać się z tłumu, usilnie próbuje wtopić się w tło w nadziei, że nikt jej nie zauważy i bardzo rzadko odzywa się niepytana.
Urodzona W Irlandii ❀ Przeprowadzona W Wieku 5 lat ❀ Pragnie Wyjechać Do Korei
Abigail uwielbia rysować (nieważne czy na papierze czy na komputerze) i bawić się grafiką komputerową i animacją. Ma mnóstwo zaczętych projektów, których nie potrafi dokończyć, ponieważ ciągle napływają jej nowe pomysły. Można by powiedzieć, że jest pracoholiczką, potrafi przesiadywać nad swoimi pomysłami praktycznie cały dzień praktycznie bez przerwy. Jest wolnym duchem, nie lubi rygorystycznych zasad dlatego w przyszłości najchętniej pracowałaby jako wolny strzelec. Jej zdaniem zapewnia to mniejszy poziom stresu (a dziewczyna bardzo łatwo się stresuje) jednak pewne okoliczności nie pozwalają jej na to. Prawdopodobnie będzie musiała znaleźć pracę w wielkiej firmie. Na samą myśl robi jej się słabo. Moreno ma również problemy z ufaniem ludziom i długo trzyma urazy. Bywa też mocno uparta gdy chodzi o jej projekty. Jak na razie sukces jest dla niej wszystkim.
Ale Że Jakie Niby Super Moce? ❀ Piwne Oczy ❀ Naturalna Brunetka ❀ 170 cm
Ostatnio zmieniony przez Kunegunda (28-08-2017 o 23h44)
#3 29-08-2017 o 00h18
Link do zewnętrznego obrazka
Godność | Felicia Anise
Data urodzenia | 2 październik
Wiek | 22 lata
Znak zodiaku | waga
Wygląd
Felicia w miarę szczupłą dziewczyną mającą 176 cm wzrostu. Jej czarne włosy, ścięte tak, że ledwo sięgają do ramion, czasem niesfornie się falują, jednak dziewczyna nie zdaje się tym przejmować. Ma lekko zadarty nos,
który w dzieciństwie był przyczyną drwin. Jej niesamowicie blada cera w połączeniu z sinawymi ustami, czasem wygląda chorobliwie, jednak jest cecha z którą się urodziła. Wygląd ten nadaje dziewczynie aury chłodu, która już przy pierwszym kontakcie na ogół zostaje przełamana jej uśmiechem. Oczy delikwentki są koloru piwno-zielonego. Nie posiada żadnych widocznych cech szczególnych. Z niewidocznych pozostaje znamię pod lewą łopatką.
Charakter
Felicia jest dosyć pogodną dziewczyną. Przynajmniej takie sprawia wrażenie. Ma dosyć silne skłonności refleksyjne, jednak niezwykle rzadko dzieli się swoimi spostrzeżeniami. Niewiele mówi, jeśli nie musi, ale mimo to, w towarzystwie nigdy nie jest uznawana za mruka. Trudne tematy potrafi z łatwością odepchnąć poza krąg rozmów za pomocą prostych żartów i dlatego ciężko ją zmusić by powiedziała coś o sobie.
Link do zewnętrznego obrazka
Ciekawostki
| Ma czarnego kota o imieniu Filemon, który ma dokładnie takie same oczy jak ona. |
| Pomimo swoich umiejętności towarzyskich, Felcia preferuje własne towarzystwo. Własne, roślin i oczywiście Filemona. |
| Studiuje fizykę dla przyjemności i tak na prawdę nie wie co z tym zrobić. |
| Zna wszystkie części StarTrecka. |
| Jej ulubioną herbatą jest zielona z anyżem, lukrecją i cynamonem. |
| Uważa, że jedzenie jest najlepszym lekarstwem na wszelkie spory oraz smutki. |
| Przyzwoicie gotuje, ale jeśli chodzi o wypieki... lepiej trzymać ją z dala od piekarnika. |
| Kiedy akurat nie jest na uczelni, pracuje w kawiarni. |
| Miewa drobne problemy z natrętnymi zmarłymi. |
- Więc to dziś Filemonie. To dziś się wprowadzi. - powiedziała dziewczyna, wyciągając leniwie ramiona na łóżku - Jak myślisz, dogadam się z nią?
Kot wymruczał coś, co brzmiało niezwykle obojętnie, po czym wskoczył na łóżko i zwinął się w kłębek przy boku dziewczyny. Westchnęła. Wiedziała już, że nie ma nawet co liczyć na jakąkolwiek rozmowę, czy też radę od jej "wiernego przyjaciela".
Nowa współlokatorka Felici miała pojawić się już za kilkanaście minut, a czarnowłosa dziewczyna, miała wielką, nieodpartą wręcz, ochotę na drzemkę. Już od jakiegoś czasu toczyła z tą zachcianką zażartą walkę, za miecz mając książkę, a za tarczę chłodne powietrze wpadające przez otwarte okno. W pewnym momencie, w pokoju zrobiło się tak zimno, że okno musiało zostać zamknięte. W konsekwencji dziewczyna została bez tarczy, ale i bez miecza, który, jak się okazało został pozostawiony na parapecie. W chwili obecnej, sen zdobył nad dziewczyną niebywałą przewagę ...łóżko miała bardzo wygodne, mięciutki i cieplutki kot leżał tuż obok, a powieki... aż same opadały...
Rozbudził ją dzwonek do drzwi. Zresztą nie tylko ją. Filemon zeskoczył z łóżka i pogardliwie unosząc ogon wyszedł z pomieszczenia.
Felicia nie od razu podniosła się z łóżka. Miała dziwne przeczucie. Tak jakby.. się bała? Nie do końca to rozumiała. Z nie jedną dziwną rzeczą przyszło się już jej zmierzyć, a za drzwiami miała czekać jedynie dziewczyna. Całkiem sympatyczna i miła, biorąc pod uwagę korespondencję mailową, dziewczyna. Wzięła głęboki oddech - Nie ma się czego obawiać. - pomyślała i przywołała na usta niemrawy uśmiech. Podeszła do drzwi i powoli nacisnęła klamkę. Po drugiej stronie drzwi zobaczyła urodziwe, piegowate dziewczę. Nie ducha czy potwora. Zgodnie z założeniami dziewczynę. Całkiem ładną dziewczynę. Nic strasznego.
- Heeej, ty pewnie jesteś Abigail. - uśmiechnęła się teraz troszkę wyraźniej - Jestem Felicia, a to twój nowy dom. Masz dużo rzeczy? Pomóc ci coś przynieść, czy może chcesz najpierw zobaczyć swój pokój?
#4 29-08-2017 o 13h18
Dziś jest ten dzień. Dziś jest dzień, kiedy oficjalnie spotka się z nową współlokatorką, z którą będzie dzieliła mieszkanie przez… kto wie ile czasu. Abigail prawdopodobnie przechodziłaby teraz egzystencjalny kryzys pomieszany z atakiem paniki, gdyby nie była totalnie wykończona i wkurzona. Kto by pomyślał, że ciągnięcie za sobą trzech wielkich i niezwykle ciężkich walizek całą drogę ze stacji będzie aż tak kłopotliwe.
Dziewczyna westchnęła głęboko i stanęła na chwilę poprawiając torbę z laptopem na ramieniu, po czym wyciągnęła komórkę i włączyła GPS, żeby sprawdzić trasę do nowego mieszkania. Znając ją mogła się zgubić nawet na prostej drodze, więc lepiej się upewnić, czy aby na pewno szła w dobrym kierunku. Gdy mapa nareszcie się załadowała brunetka nie mogła się powstrzymać od uderzenia w czoło. Ominęła swój cel jakieś dziesięć minut temu i teraz będzie musiała się wracać. Pod górkę.
Abigail spojrzała w kierunku, z którego przyszła i schowała twarz w dłonie. Tak oto płaci za swoją głupotę.
Nagle zaczął wiać delikatny wiatr i dziewczyna usłyszała głuchy grzmot. Moreno spojrzała w górę. Niebo już od pewnego czasu było szare i z oddali było słychać pioruny, jednak teraz burza zdawała się być bliżej a chmury nieco zgęstniały.
- Ooo, jak teraz zacznie padać, to cię normalnie… - zaczęła grozić niebu, ale szybko się opamiętała, pamiętając, że jest w miejscu publicznym. Abigail przełknęła przekleństwa cisnące się na usta i szybko zaczęła się zbierać ze swoimi szpargałami. Po niecałych piętnastu minutach nareszcie stanęła przed drzwiami nowego mieszkania dysząc ciężko ze zmęczenia. Przynajmniej udało jej się zdążyć przed deszczem. Dziewczyna uspokoiła oddech i poprawiła nieco zmierzwioną fryzurę. Bądź co bądź, chciała zrobić jak najlepsze pierwsze wrażenie na nowej współlokatorce. Wypuściła głośno powietrze, po czym z determinacją wcisnęła dzwonek. Długo nikt nie odpowiadał. Na tyle długo, że brunetka uspokoiła się wystarczająco, żeby zacząć roztrząsać każdą złą możliwość:
"Zaraz, może najpierw powinnam była do niej zadzwonić? Ale chyba wie, że powinnam teraz przyjść? Ale może to ja pomyliłam godziny? Albo dni?! Albo to znowu zły dom?! O matko boska, co jeżeli narobię komuś kłopotów? Albocojeślitojestdobremieszkanietylkoonalubisobieżartowaćcojeślionaokażesiębyćzołzą??? Albocojeśliokażesięmiłaitylkozaspałaczycośajaoczywiścieznowucośschrzaniębooczywiścieżeschrzanię?! Acojeśli-"
Abigail prawie podskoczyła słysząc kliknięcie oznaczające otwarcie drzwi. Jej mózg dosłownie przestał pracować, gdy skupiła wzrok na dziewczynie stojącej przed nią. Nowa współlokatorka była… dosyć wysoka. Moreno musiała spojrzeć nieco w górę, aby spotkać jej oczy. A jej oczy były ładne. Kurde. I była blada, bardzo, bardzo blada. I miała uroczo zadarty nos. Brunetka zorientowała się, że w ogóle nie odpowiedziała na jej powitanie i zamiast tego tylko się na nią gapiła.
Abigail odchrząknęła, może nieco za głośno, żeby odgonić ciszę, która między nimi zapadła.
- Sorki, jestem trochę zmęczona podróżą i mój mózg nie działa poprawnie, zacięłam się na chwilę. - Zaśmiała się nerwowo, po czym szybko poprawiła swoją posturę.
- Pozwól, że zacznę od początku - tutaj ponownie odchrząknęła i uśmiechnęła się szeroko. - Hej! Tak, jestem Abigail, a ty musisz być Felicia! Bardzo miło mi cię poznać, mam nadzieję, że będziemy dobrymi współlokatorkami! - Wyrecytowała formułkę, którą ćwiczyła przed lustrem godzinami, po czym rzuciła okiem za siebie na swoje walizki. - I… - zaśmiała się mało entuzjastycznie - w sumie nie pogardziłabym pomocą z tymi bagażami. Nieco przeceniłam swoje możliwości.
Ostatnio zmieniony przez Kunegunda (29-08-2017 o 13h19)
#5 30-08-2017 o 19h30
Piegowate stworzonko po drugiej stronie drzwi powoli uniosło spojrzenie, wprost na oczy Felici. Miało szeroko otwarte oczy i lekko rozchylone usta i przez dłuższą chwilę najwyraźniej nie mogło znaleźć albo słów, albo rzeczywistości w której się znajduje. Felicie rozbawiło to na tyle, że nie tylko odpłynęły wszelkie lęki dotyczące jej, najwyraźniej troszkę roztrzepanej, współlokatorki, ale sprawiło również, że na jej twarzy wykwitł szeroki uśmiech połączony z lekkim zmarszczeniem brwi. Stworzenie, na które patrzyła właśnie Felicia, wyglądało wprost uroczo. Dziewczyna miała jedynie ochotę złapać je za drobną bródkę i popychając ją delikatnie w górę, wyszeptać - Ale zamknij proszę usta, słońce...
Opamiętała się jednak. Jeszcze nawet nie znała Abigail, nie miała nawet pewności czy to ona, więc nie mogła pozwolić sobie na tego typu... postępowanie.
Po krótkiej chwili piegowata dziewczyna chyba nagle odnalazła się w rzeczywistości, bo jej spojrzenie nieco oprzytomniało. Głośno chrząknęła, jakby chciała tym zyskać sobie uwagę czarnowłosej dziewczyny, tak jakby już i tak nie pochłaniała jej w tym momencie kompletnie, po czym wylała z siebie z szerokim uśmiechem aż dwa potoki słów. Felicia chłonąc te potoki, uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
- Hah, no to wchodź już! Jest jeszcze trochę Lasagne... Jesteś może głodna? - spytała chwytając dwie z ciężkich walizek i wciągając je do środka zaczęła rozprawiać o rozkładzie poszczególnych pomieszczeń w mieszkaniu. W zasadzie nie było tego dużo. Po prawej, zaraz przy wejściu salon, za nim łazienka z toaletą. Po lewej najpierw pokój Abigail, następnie Felici, a na wprost, na końcu korytarza duża kuchnia. Trzymając się prawej ściany, pokazała dziewczynie wszystkie pokoje, na końcu wprowadzając Abigail do tego, który miał należeć do niej.
- I jak? Podoba ci się? - a po chwili dodała - Zostawić Cię teraz? Chciałabyś się odświeżyć czy najpierw coś zjeść?
Ostatnio zmieniony przez Ojsa (30-08-2017 o 19h39)
#6 04-09-2017 o 22h30
Abigail odetchnęła z ulgą w duchu na odpowiedź nowej współlokatorki. Dziewczyna zdawała się być naprawdę miła i najwyraźniej nie miała jej za złe chwilowego zawieszenia na początku. Albo to albo świetnie udaje.
Na wzmiankę o jedzeniu jak na zawołanie jej brzuch zaburczał. Moreno przeklęła się w myślach za brak zjedzenia czegokolwiek przed wyjazdem. Choć w tym samym czasie… brunetka praktycznie zawsze była głodna więc kto wie czy zrobiłoby to jakąkolwiek różnicę. A poza tym, Lasagne? Kto nie zrobiłby się głodny na samą wzmiankę o takim delikatesie?
- O tak, poproszę! Wręcz umieram z głodu! - odpowiedziała na jej pytanie dramatycznym tonem, po czym chwyciła ostatnią walizkę i podążyła za Felicią w głąb mieszkania, która sama chwyciła dwie walizki. Moreno na początku chciała ją powstrzymać przed zabraniem dwóch walizek, bo są dosyć ciężkie, ale przypominając sobie jaki kawał przeszła (głównie przez własną głupotę) i jak zmęczona była szybko się rozmyśliła. Poza tym dziewczyna zdawała się być silniejsza niż wyglądała i do tego sama to zaoferowała więc wszystko było w porządku. Chyba. Czasem ciężko jej domyślić się czego inni od niej oczekują, albo co wypada a co nie.
Moreno rozglądała się z ciekawością, gdy przechodziły przez poszczególne pomieszczenia. Co prawda widziała wnętrze mieszkania na zdjęciach, ale jeszcze nie była tu osobiście. Jak na wymagany czynsz wnętrza były zadbane i przestronne.
Po paru chwilach dziewczyny dotarły do głównego punktu podróży, to znaczy - pokoju Abigail. Dziewczyna rozglądnęła się po pomieszczeniu. Było ono dosyć przeciętne, nic szczególnie się nie wyróżniało. Przeciętne biurko, przeciętne łóżko, przeciętna szafa. Ale przecież nie można się spodziewać niczego wielkiego po zwykłym mieszkaniu dla studentów, można by powiedzieć, że to nawet więcej niż można by sobie wymarzyć. Jedyne co się rzucało w oczy to rozmiar okna, który był dosyć spory, więc pokój musi być porządnie oświetlony gdy niebo jest bezchmurne.
Słysząc pytanie Felici, odwróciła się do niej, uśmiechnęła się szeroko i podniosła kciuk do góry.
- Jest świetne! Okno jest duże, więc będę mogła pochłaniać tyle energii słonecznej ile tylko sobie zapragnę! - odpowiedziała odkładając walizkę z torbą pod jedną ze ścian i poprosiła dziewczynę, żeby odłożyła resztę szpargałów obok, przy okazji dziękując za pomoc.
Brunetka w ogóle nie musiała się zastanawiać nad odpowiedzią nad kolejne pytanie (a to zdarzało się wyjątkowo rzadko)
- Bardzo chętnie coś przegryzę, a najchętniej to tą lasagne, o której była mowa wcześniej - tutaj zawahała się przez chwilę, po czym kontynuowała. - I, nie wiem czy to głupie pytanie, i czy powinnam to proponować, ale czy zjesz ze mną? Lubię jeść w towarzystwie. - Ostatnią część dodała szybko, ponieważ poczuła nagłą potrzebę, żeby się usprawiedliwić.
Zanim dziewczyna zdążyła odpowiedzieć Abigail dostrzegła kątem oka rozmytą plamę stojącą w wejściu do pokoju. Moreno przeniosła wzrok w bok, żeby mieć lepszy widok na tajemniczy kształt i wtedy przekonała się co to konkretnie jest.
- O mój boziu, Filemon! - wykrzyknęła z podekscytowaniem kucając przy kocie, który przyglądał się jej wielką dozą dumy, jakby chciał jej powiedzieć, że to on tu rządzi jest od niej lepszy. Nie to, żeby dziewczyna się z nim spierała. - Jest jeszcze słodszy niż na zdjęciach! - Moreno wiedziała, o Filemonie z wiadomości wcześniej wymienionych z Felicią i od samego początku nie mogła się doczekać, żeby go zobaczyć. Dziewczyna uwielbiała zwierzęta, ale rodzice nigdy nie pozwalali jej mieć choćby jednego.
Moreno wyciągnęła dłoń, żeby go pogłaskać, jednak w tym samym momencie zwierzę nagle wstało i odeszło, wysoko podnosząc ogon. Brunetka poczuła jakby kot dał jej właśnie bardzo wyrafinowanego liścia. Abigail spojrzała z powrotem na współlokatorkę i z urażonym tonem poskarżyła się:
- Twój kot mnie nie kocha…
#7 06-09-2017 o 13h39
Z każdą sekundą spędzoną z Abigail złe przeczucie Felici powoli odchodziło w cień, a jego miejsce powoli zajmowała sympatia dla tego pociesznego, piegowatego stworzenia.
Zaśmiała się w duchu słysząc burczenie w brzuchu szatynki i jej reakcję na proponowany obiad. Dziewczyna zareagowała tak entuzjastycznie, jakby nic nie jadła co najmniej od dwóch dni! Ale Felicia postanowiła mimo wszystko na szybko pokazać jej najpierw cały dom, by później nie było więcej wątpliwości...
Reakcja Abigail na widok jej pokoju była prawie równie radosna co na wieść o jedzeniu, więc nasza czarnowłosa właścicielka mieszkania została zmuszona do założenia, że ten typ człowieka, po prostu tak ma. - Człowieka... to bardziej promyk niż człowiek. Prawie jak czysta, skwantowana energia słoneczna obleczona w ciało. Ciekawe. - przemknęło jej przez myśl.
Prośba by wspólnie zjeść obiad nieco zdziwiła Felicię, ale najwyraźniej Abigail zależało na tym, by od razu nieco przełamać lody i się do niej zbliżyć. I zielonooka tak na prawdę nie miała nic przeciwko temu. W końcu im szybciej się ze sobą oswoją, tym łatwiej będzie im razem żyć, prawda? Nim jednak zdążyła odpowiedzieć na pytanie piwnookiej dziewczyny, jej uwaga została kompletnie zawładnięta przez Filemona, który wkradł się zaraz za nimi do pokoju. Pomimo pełnego entuzjazmu, na który aż miło było popatrzeć, kot odrzucił "zaloty" studentki grafiki komputerowej.
- Twój kot mnie nie kocha… - odparła urażonym tonem, w odpowiedzi na co Felicia nie mogła powstrzymać głośnego westchnięcia.
- Jeszcze nie miał po prostu okazji cię poznać. Niespecjalnie przepada za żywymi - ani martwymi, - dodała w myślach i niezręcznie podrapała się po głowie - Ale jestem pewna, że jak się bliżej poznacie, to cię pokocha... - powiedziała, po czym nie pozwalając dziewczynie na ani chwilkę na namysł nad tym co powiedziała, chwyciła ją za dłoń i zaczęła ją ciągnąć w kierunku kuchni mówiąc - Chodź zanim mi tu umrzesz z głodu!
Gdy mijały jej pokój, zdawało jej się, że przez szczelinę między lekko uchylonymi drzwiami, a futryną, widziała wyglądającą niepewnie Petrę... przeszedł ją dreszcz, jednak udała, że tego nie zauważyła i wciągnęła Abigail do kuchni. Nim dziewczyna zdążyła w jakikolwiek sposób zareagować czy cokolwiek powiedzieć, włączyła piekarnik i wstawiła wodę w czajniku pytając, czy piwnooka nie ma ochoty na coś ciepłego do picia.
#8 08-09-2017 o 19h35
Dziewczyna spojrzała na Felicię z nieco zaskoczonym wzrokiem. Żywych? Więc nie ma problemu z zombie? Czy to nie wróży źle dla niego podczas inwazji zombie? pomyślała, ale szybko się otrząsnęła z rozpraszających myśli i skupiła na dalszych słowach współlokatorki. Choć nie miała zbyt wiele czasu na ich analizę, ponieważ bladoskóra chwyciła ją za dłoń i zaczęła ciągnąć w kierunku… kuchni, chyba? W sumie to nawet miałoby sens, w końcu gadały o jedzeniu. I Moreno poprosiła ją o wspólne zjedzenie. A potem nawet nie dała jej czasu na odpowiedź bo kot ją rozproszył. Dziewczyna miała ochotę trzasnąć się w czoło, ale powstrzymała się od tego. Nie chciała wydać jej się jeszcze dziwniejsza. Ale zaraz. Skoro idzie prowadzi ją do kuchni, to znaczy, że się zgadza?
Moja głowa… Zaczyna boleć od tych wszystkich pytań… Czemu mój mózg nie może się zamknąć chociaż na pięć minut?
Jej myśli zostały znowu rozproszone gdy dziewczyna poczuła jak Felicia zadrżała nieznacznie. Było jej zimno? Ale przecież w pomieszczeniu było nawet ciepło. Może nie najcieplej, ale zdecydowanie nie było chłodno. Chociaż może jej współlokatorka ma niskie ciśnienie? Abigail słyszała kiedyś, że takie osoby inaczej odczuwają temperaturę…
Łaskawie przestań analizować każdą najmniejszą drobnostkę i skup się, Felicia się coś pyta.
Moreno zorientowała się, że obie były już na miejscu, jej współlokatorka nie trzymała jej za rękę i zaczęła zajmować się kuchnią, a Abigail stała na środku kuchni jak jakiś kołek. Zajęło jej parę chwil zanim udało jej się zarejestrować pytanie.
- A. Tak! Poproszę! - powiedziała nieco zbyt piskliwym głosem, za co po raz kolejny chciała się walnąć w czoło. Dziewczyna kaszlnęła raz i resztę wypowiedziała już normalnie. - Jeśli masz sypaną kawę to chętnie bym się napiła. Tylko musi być mocna. I czarna, jak ma dusza. Chyba, że nie masz sypanej, to może być rozpuszczalna. - Po tych słowach brunetka zaczęła obserwować jak Felicia rozkłada kubki.
Powinnam… Jakoś pomóc? Ale w sumie jak? Zrobienie czegoś do picia chyba nie jest aż tak skomplikowane..? Chyba. I w czym miałabym pomóc, tak w sumie? Dziewczyna westchnęła w duchu i podeszła do piekarnika i spojrzała na lasagnie przez przyciemnione szkło. Wyglądało na to, że zostało dosyć sporo jedzenia. Pomimo głodu Moreno nie miała pewności czy na pewno uda jej się zjeść wszystko, ale kto wie. Kiedyś zjadła dwie duże pizze i jeszcze miała miejsce na deser.
Między dziewczynami zapadła cisza, którą wypełniało ciche syczenie czajnika i odgłosy pracującego piekarnika. Abigail zmarszczyła brwi delikatnie. Nie miała nic przeciwko ciszy jako takiej, ale obecnie nie czuła się wystarczająco komfortowo w towarzystwie współlokatorki, żeby móc nacieszyć się chwilą milczenia. Ale była do bani w pogawędkach. Nie miała pojęcia co powiedzieć, ale desperacko chciała zakończyć tę niezręczność. Więc spytała się o pierwszą rzecz, którą wpadła jej do głowy:
- Hm… Ta lasagnia wygląda świetnie, sama ją upiekłaś? Czy jest kupiona? - Przyłożyła palec wskazujący do szyby oddzielającej ją od odgrzewającego się posiłku. Nie ma to jak przełamywanie pierwszych lodów przez gadanie o jedzeniu.
Ostatnio zmieniony przez Kunegunda (08-09-2017 o 19h36)
#9 10-09-2017 o 17h54
Wrzucając jedzenie do piekarnika oraz szykując dwa kubki, z niewielką, ale jednak zawsze, satysfakcją obserwowała zmieszanie Abigail. Zawsze lubiła wprawiać ludzi w zakłopotanie. Dzięki temu, między innymi, wielu z nich preferowało nie przebywać z nią sam na sam, co dosyć jej odpowiadało. Nie lubiła ani ludzi, ani bezpośrednich konfrontacji z nimi. Rozmowy sam na sam oznaczały niezręczność bądź poważne tematy. Albo jedno i drugie... Poważne tematy z kolei oznaczały naruszanie jej prywatnej przestrzeni, do której nie lubiła nikogo wpuszczać. Z jednym wyjątkiem... martwym już wyjątkiem.
Czekając na odpowiedź piegowatej dziewczyny, Felicia bez pośpiechu przygotowywała swoją ulubioną mieszankę. Opracowała ją specjalnie dla Petry... Przez chwilę zastanawiała się, czy nie zaparzyć też dla niej, szybko odegnała jednak tę myśl. Nie mogła sobie pozwolić na tego typu ekscesy przy świadkach.
Uśmiechnęła się pod nosem słysząc słowa szatynki, która najwyraźniej w końcu odnalazła język w ustach. - Gdybym miała zrobić ci kawę w kolorze twojej duszy, byłaby jasno-lawendowa, a taką nie dysponuję - pomyślała, po czym już z uśmiechem, zmieliła ziarna w starym młynku z korbką. Przesypała ostrożnie do kubka i zalała wrzątkiem. Podała Abigail jej kubek i usiadła na jednym ze stołków barowych stojących przy blacie kuchennych, tak jak zwykle podciągając jedno kolano pod brodę. Wyglądając przez okno, pociągnęła łyk gorącego trunku. Jak ich życie miało wyglądać teraz? Niby przedyskutowały wszystko kilka razy z Petrą, ale... jej spojrzenie zza drzwi wyrażało strach i zmartwienie. Felicia sama też się bała. Miały się w końcu pożegnać, ale... pomimo miesięcy przygotowań do tej chwili, nie była gotowa. I prawdopodobnie nigdy nie będzie w pełni gotowa. Przeniosła spojrzenie zza okna na piwnookie stworzonko kucające przy piekarniku. Patrzyło na nią w milczeniu i jakby... oczekiwaniu? Najwyraźniej Abigail zadała jakieś pytanie, ale nasza kruczowłosa, nieobecna umysłem bohaterka, była zbyt zamyślona by je usłyszeć. I chyba nadal nie od końca wróciła do świata rzeczywistego, ze swoich myśli, bo zamiast zapytać o co chodziło, po prostu spytała o coś innego...
- Masz kogoś? - rzuciła, po czym nagle uświadomiła sobie co powiedziała. Jak zwykle odrobinkę zbyt późno.
- Wybacz mi tak bezpośrednie pytanie, ale nie wspominałaś o tym w mailach, a ja zastanawiam się, jak często będziemy się spodziewać gości... - wytłumaczyła się lekko zmieszana. Dlaczego tak na prawdę zapytała? Czy to przez Petrę?
#10 16-09-2017 o 21h20
Pytanie które zadała Felicia w pierwszej chwili w ogóle do niej nie dotarło. Dziewczyna potrafiła tylko gapić się na nią bez wyrazu. Jej umysł kompletnie się zawiesił. Gdyby Abigail była komputerem na jej twarzy na pewno wyświetlałoby się teraz "buforowanie w toku…". Moreno w sumie nawet nie musiała być komputerem, żeby to zobaczyć, można było to praktycznie wyczytać z jej miny.
Za dużo… niezręcznych interakcji społecznych… przeciążenie systemu…
Dopiero gdy jej współlokatorka dodała kolejną część pytania w głowie brunetki coś kliknęło. Nagły potok myśli wybuchł w jej głowie podczas gdy jej twarz oblała się szkarłatnym rumieńcem w zastraszającym tempie.
Żejakżekogośmamtomiałobyćpodrywanieczycośczyonazemnapróbowałaflirtować?! Zarazniedochodźdopochopnychwniosków! Przecieżwłaśniesięwyjaśniłaomatkoogarnijsię!Ależegości?!Żenanocczycoś?! Alejajestemdziewicąjakmogłabym-
Zaraztoprzecieżniemusibyćnanocnieprzecieżparysięzesobąucząitakdalejnieskądtymaszwiedziećnigdysięznikimnieumawiałamiwogóle-
Jej myśli zostały przerwane przez nagłe trzaśnięcie okna. Do pomieszczenia wpadł nagły pęd powietrza, który gwałtownie otwarł okiennice. Firany zaczęły trzepotać na wszystkie strony, a długie włosy Moreno walnęły ją prosto w twarz. Abigail podskoczyła przestraszona.
Omójbożewkońcudostanęzawału - pomyślała, szybko odgarniając włosy z oczu i podeszła do okna pośpiesznie je zamykając. Gdy dopływ powietrza został zatrzymany dziewczyna odetchnęła z ulgą i wyjrzała przez szybę na zewnątrz. Na polu rozhulał się gwałtowny wiatr, młode drzewka wręcz zaczęły się pod nim giąć.
- O kurczę, widziałaś tę pogodę? - odwróciła się do Felicii wskazując na okno, zupełnie zapominając o jej wcześniejszym pytaniu. - Myślisz, że to zapowiedź jakiegoś huraganu? Albo to już się zalicza do huraganu? - W tym momencie bardzo głośny huk rozległ się blisko okolicy ich zamieszkania i pomieszczenie zostało kompletnie oświetlone, aby po chwili zapadła kompletna ciemność. Cóż, tak kompletna jak pozwalał na to wczesny wieczór.
Moreno krzyknęła w momencie uderzenia pioruna i położyła dłoń w pobliżu krtani, aby się uspokoić.
Za dużo wrażeń na dziś…
Dziewczyna rozglądnęła się po pokoju, który był nieco ciemniejszy niż pamiętała.
- Wywaliło korki? Czy nas rąbnęło? - spytała. Nie używała często aż tak potocznego języka, jedynie gdy była naprawdę zestresowana i nie miała siły się hamować.
Nagle do głowy wpadła jej przeraźliwa realizacja.
Zaraz… Skoro nie ma prądu, to znaczy, że…
Dziewczyna odwróciła się dramatycznie do niedziałającego piekarnika.
- Nieeee…! - krzyknęła pół-szeptem przytulając twarz do szyby oddzielającej ją od lasagni.
Hej, szybka wciąż jest ciepła, może jak posiedzi jeszcze w tym ciepłym wnętrzu to się odgrzeje całkowicie? Albo może być nawet na pół ciepła, ja nie narzekam, jadałam o wiele gorsze rzeczy. Czekaj, nie powinnam się bardziej martwić brakiem prądu tak ogólnie?
#11 18-09-2017 o 01h40
Wszelkie zakłopotanie Felici związane z bezmyślnym zadaniem nieodpowiedniego pytania szybko wyparowało z jej głowy, zastąpione niemal natychmiast troską o Abigail. Piegowate stworzonko, wciąż w kucającej pozycji, zaczerwieniło się strasznie i patrzyło na nią coraz szerszymi piwnymi oczyma. Szatynka wyglądała jakby nie oddychała, przez co nabierała coraz czerwieńszego koloru twarzy. - Ewidentnie przegrzały się obwody... - przemknęło przez myśl Felici i przez chwilkę się wahała, czy nie podać współlokatorce szklanki wody, a gdy już miała się poderwać by to zrobić, nagle trzasnęło okno i porządny powiew wiatru dostał się do środka mieszkania, co najwyraźniej wywołało jakieś spięcie w wewnętrznych obwodach panny Moreno, ponieważ poderwała się natychmiast by zamknąć okno, zalewając od razu Felicię potokiem słów, definitywnie wskazujących na reset systemu, bo nie miały one nic wspólnego z niezręcznym pytaniem które padło, ani najprawdopodobniej z tematem o którym mówiła wcześniej, ponieważ zajęła się wiatrem. Najwyraźniej, jak przystało na studentkę grafiki komputerowej, miała spore problemy z koncentracją i łatwo było odciągnąć jej uwagę w inne miejsce. Ale co do jednej rzeczy miała rację. Pogoda wyglądała na niebezpieczną i z każdą sekundą robiło się coraz gorzej. Anise znów wyjrzała za okno, podziwiając korony nielicznych, pobliskich drzew, targanych przez "huragan". Było ciemnawo i chłodno. Namacalnie ciemno... Felicia niemal czuła jak mrok przez nią przepływa. To było takie chłodne i spokojne uczucie... lubiła się w nim zgłębiać. Nierównomierny, głośny łoskot kropel uderzających w szybę, przesadny, głośno zawodzący wiatr, kubek gorącej herbaty i ciemność... chłodna spokojna ciemność... i grom prosto z nieba.
Grzmot był tak głośny, że aż podskoczyła. Oczywiście obok już panikowała Moreno. Najpierw bełkotała coś o korkach, a potem zrozpaczona, z przejmującym lamentem przycisnęła policzek do szybki wyłączonego piekarnika i nie wyglądała jakby planowała się ruszyć. Widok ten był na tyle komiczny, że Felicia po raz kolejny nie mogła powstrzymać się przed uwolnieniem kolejnego szerokiego uśmiechu, wraz z kolejną dawką sympatii do swojej nowej współlokatorki.
- Tak, myślę, że wywaliło bezpieczniki. Czasem się to tu zdarza... - powiedziała, robiąc bezradną minę i rozkładając ręce, przy okazji schodząc z krzesła i człapiąc się powoli do piegowatego stworzonka.
- Ale bez obaw piękna! - dodała z szerokim uśmiechem gdy już była tak blisko, że ich twarz dzieliło kilkanaście centymetrów - Uratuję ciebie i twoją lasagne, bo mam to..! - wykrzyknęła, odsuwając małą szufladkę pomiędzy nimi (obok kuchenki) pełną zapasowych bezpieczników topikowych. I z niemałą satysfakcją obserwując minę panny Moreno. Nie czekając ani chwili na jakikolwiek komentarz, chwyciła trzy i przespacerowała się do metalowej skrzynki przy drzwiach. Ponieważ nie raz musiała już wymieniać bezpieczniki sama, (niektóre duchy nie były zbyt miłe, ani zbyt chętne by opuszczać ten świat, co czasem miało niemiłe konsekwencje), sprawnie wymieniła co trzeba i niecałą minutę później, wróciła do Abigail w oświetlonej już kuchni, zdobywając się jeszcze na drobny, nieskromny komentarz w postaci - Taa Daaa!
#12 20-09-2017 o 16h05
Moreno słysząc jej odpowiedź spojrzała w kierunku Felicii, jednak wciąż nie odrywała jednego policzka od szyby i ciągle wyglądała jakby się miała rozpłakać. Co prawda nie czuła się aż tak zrozpaczona, ale czego się nie robi dla dramatycznego efektu.
"Piękna"…?
Dziewczyna uniosła brwi w zaskoczeniu widząc na pełne wyposażenie współlokatorki.
Łał, albo korki wysiadają tutaj naprawdę często, albo bladoskóra żyje ze sprzedaży bezpieczników.
Abigail nie zdążyła nic powiedzieć, ponieważ Felicia od razu zabrała się do pracy. Nie chcąc jej przeszkadzać Moreno dała jej odejść bez słowa. Cisza, która zapadła na krótki moment, przerywana grzebaniem współlokatorki, dała jej czas na nieco trzeźwiejsze spojrzenie na wszystkie interakcje z Felicią. Dziewczyna na pierwszy rzut oka wydawała się całkiem sympatyczna i miła, ale… Moreno praktycznie wszystkich tak widzi w pierwszej chwili… A przynajmniej widziała kiedyś, z wiekiem stała się bardziej podejrzliwa, a że jest bardzo zła w czytaniu ludzi, czy ironii, czy pasywno-agresywnych zachowań… Nigdy nie potrafi zweryfikować, czy jej podejrzenia są prawdziwe.
Dlatego teraz zaczęła się zastanawiać, czy komplement z jej strony był prawdziwy, czy tylko się nią bawiła. Czy w jakiś pokręcony sposób próbowała ją obrazić. Miała wiele takich sytuacji w podstawówce i trochę w liceum. Było tam mnóstwo dzieciaków, które niby prawiły jej komplementy, ale tak naprawdę śmiały się z niej za jej plecami. Do tej pory nie rozumiała jak komplementy mogą być jednocześnie oszczerstwami, ale najwyraźniej inni rozgryźli tę zagadkę. Z tego co jej rodzice mówili, jej mało ogarnięta osobowość i naiwność przyciągały dręczycieli. Najwyraźniej jej zmieszanie było dla nich wyśmienitą rozrywką. Na pewno nie pomagało, że zdiagnozowano u niej autyzm i ADHD, więc automatycznie awansowała z nieogarniętego durnia na wielkie dziwadło do popychania.
Choć ludzie nie zawsze widzieli ją jako obiekt do drwin. Bywało, że widziano ją jako słodką, zagubioną dziewczynkę, o którą trzeba się bez przerwy troszczyć i nie ma mowy, aby brać ją na serio. Większość ludzi powiedziałaby, że to lepsze niż oszczerstwa, ale brunetka by się sprzeczała.
To wszystko ciągnęło się to za nią całe życie. Miała dosyć ludzi, którzy uważali ją albo za widowisko do podziwiania, jak jakieś zwierzątko z zoo. Albo za obiekt do mało wybitnych żartów. Miała nadzieję, że na studiach nareszcie uda jej się uciec od tego wszystkiego i zacząć od nowa, ale jeśli jej nowa współlokatorka okaże się taka jak inni…
Czy jej pytanie o potencjalnego partnera z mojej strony było naprawdę z ciekawości, czy chciała mnie po prostu zawstydzić? Jej komplement był szczery? Czy chciała zrobić ze mnie głupka?
Czy widzi mnie jako ofiarę losu, jak praktycznie każdy?
Czemu mój mózg nie może się zamknąć i nie mogę się po prostu nacieszyć komplementem?
Moreno usłyszała, że okno zaczęło trochę drgać. Dziewczyna spojrzała w jego kierunku i otworzyła buzię.
Jeżeli wcześniej pogoda była zła, to teraz była wręcz okropna. Wiatr był potężny a z nieba leciały ogromne krople deszczu, które mocno uderzały o powierzchnię szkła.
W momencie gdy to zaobserwowała prąd wrócił. Abigail przymrużyła oczy od nagłego napływu światła, a cichy pokój na nowo wypełnił dźwięk pracującego piekarnika. Po chwili do kuchni wróciła Felicia z krótkim "tada!". Brunetka się zaśmiała i zaczęła klaskać entuzjastycznie.
Wychodzi na to, że emocjonalny kryzys i krzywą analizę psychologiczną trzeba zostawić na później.
- Brawo! Jestem pod wielkim wrażeniem! - Zaraz po tych słowach dziewczyny usłyszały pikanie piekarnika oznaczające skończenie odgrzewania. Abigail spojrzała na urządzenie jakby zabiło całą jej rodzinę.
Serio? Wystarczało to dopiec jakieś parę dodatkowych sekund? Mogłam to zjeść jakieś dwie minuty temu!
- Zostałam strolowana przez głupi piekarnik. - mruknęła pod nosem. No cóż, przynajmniej nie będzie musiała czekać ani minuty dłużej. Teraz trzeba tylko wyjąć pyszną ambrozję ze środka.
#13 23-09-2017 o 21h15
Grzebanie w bezpiecznikach, to oczywiście bardzo pochłaniające umysł zajęcie, a przynajmniej kiedy jesteś początkujący, bądź dopiero uczysz się jak to robić. Dla Anise babranie się w elektryczności było na porządku dziennym, robiła więc to całkiem sprawnie i nawet nie patrząc co robi, pozwalając w tym czasie umysłowi zająć się tym, co potrafiła najlepiej - zamartwianiem się.
Owszem. Podjęły z Petrą decyzję o wspólnym wynajmie mieszkania z praktycznie obcą osobą, ale było tak dlatego, że Petra miała niebawem odejść, a obecność istoty żywej w domu, poza Filemonem, może być ważna by w takiej sytuacji nie zdziczeć. Jednak Felicia podjęła decyzję, że nie pozwoli dziewczynie jeszcze odejść, bo nie jest na to gotowa. To z kolei wywoływało kolejne komplikacje, w postaci ukrywania jeszcze jednego, co prawda niewidocznego, ale przecież wciąż istniejącego domownika. Anise nie wyobrażała sobie dnia bez wypicia herbaty z białowłosą i dyskusji na temat filozofii, fizyki, życia czy też śmierci. Nie wyobrażała sobie spania w łóżku, w którym jej nie ma... Nie, nie była gotowa.
Zatrzasnęła skrzynkę i otarła łzę, która nie wiadomo skąd się biorąc, spłynęła jej po policzku.
Ciężko będzie ukryć podwójną ilość kubków po herbacie... Panna Licorice teoretycznie i tak nie musiała pić ani jeść, a nawet jeśli to robiła, to niczego nie ubywało, ale... ciężko byłoby zrezygnować z ich codziennej wspólnej rutyny...
- Trzeba będzie po prostu korzystać z jednego kubka... I cicho rozmawiać... - powiedziała cicho Petra, jakby słysząc jej myśli. Kiwnęła smutno głową i delikatnie ścisnęła jej dłoń.
Wchodząc do kuchni przywołała uśmiech na twarz, rozłożyła szeroko ramiona i rzuciła "taa-daa", a piegowata lokatorka powitała ją entuzjastycznymi oklaskami. Kruczowłosa mogła bać się życia z Moreno, ale musiała przyznać, że dziewczyna jest tak urocza, że naprawdę nie sposób się nie uśmiechać w jej obecności.
Nie pytając Moreno o zdanie, nałożyła jej naprawdę dużą porcje lasagne. W końcu dziewczyna wydawała się naprawdę głodna, a do tego coś podpowiadało Felici, że piegowata była jedną z tych magicznych istot, które potrafią pochłaniać niewyobrażalne ilości jedzenia, nazywając tę umiejętność "miłością". Sobie nałożyła niewiele, bo nawet jeśli uwielbiała zarówno jeść jak i lasagne, jadła niezbyt długo przed przybyciem nowej lokatorki, więc nie była teraz zbyt głodna. Nasypała też Filemonowi trochę karmy, jakby miał ochotę przyłączyć się do posiłku i zasiadła przy blacie, rzucając w przestrzeń przeciągłe - Smacznegooo!
#14 25-09-2017 o 19h36
Brunetka obserwowała jak dziewczyna nałożyła jej wielką porcję jedzenia. Na początku chciała zaprotestować, ponieważ nie chciała wyjść na chciwca, ale gdy jej brzuch wygłosił bardzo dosadny sprzeciw, Abigail tylko podziękowała za posiłek, jednocześnie podziwiając to dzieło sztuki.
Moreno z wdzięcznością wzięła talerz i usiadła koło Felicii, która najpierw postanowiła nakarmić kota.
Brunetka uśmiechnęła się na jej entuzjastyczne "smacznego" i idąc za jej przykładem pożyczyła jej tego samego.
Na początku posiłku dziewczyna nie myślała za wiele, gdy wzięła pierwszy kęs wydała z siebie zadowolony pomruk i wcinała jakby nie było jutra. Jej tępo jedzenia było bardzo szybkie, Felicia nie była nawet w połowie swojej małej porcji podczas gdy Moreno zjadła dwie trzecie. Gdy zaczęła się zabierać za trzy czwarte dziewczyna zaczęła zdawać sobie sprawę z ciszy, która między nimi zapadła. Wcześniej nie ciążyła jej ona, ponieważ była zbyt zajęta rozkoszowaniem się jedzeniem, ale teraz, gdy głód jej już tak nie doskwierał zaczynała się czuć nieco niezręcznie.
Powinnam… Coś powiedzieć? Może skomplementować jedzenie? Ale nie odpowiedziała mi czy sama ją zrobiła czy nie. Nie chce o tym gadać, czy co? W końcu przerwała mi tym pytaniem… Pytaniem, na który nie odpowiedziałam. - Abigail zamyśliła się, wyraźnie spowalniając tępo jedzenia. Teraz, jak się uspokoiła, tamto pytanie nie wydawało jej się aż tak zawstydzające. Nigdy nie była wielką fanką romansów nieważne czy w fikcji czy w rzeczywistości, więc nie miała zbyt wielkich przygód. Poza tym była lesbijką, to tylko zwiększało problem z znalezieniem odpowiedniej partnerki. W sumie, ciekawe, czy Felicia nie ma nic przeciwko takim ludziom? Moreno nie miała zamiaru się jej o to pytać, zbyt bardzo bała się odpowiedzi.
W każdym razie, Abigail nie miała powodu, żeby reagować na jej pytanie w tak przesadzony sposób. Po prostu… zaskoczyła ją. I to mocno.
Niech mnie i tą moją głupią wstydliwość, czemu muszę się tak łatwo peszyć - przeklęła się w myślach i spojrzała kątem oka na współlokatorkę. - Czy mam odpowiedzieć na tamto pytanie? Ale czy już nie jest na to za późno? - dziewczyna westchnęła wewnętrznie. - Może po prostu skomplementuję lasagnię. - Z tą myślą brunetka przerwała ciszę.
- Ło rany, ta lasagnia jest przepyszna! - powiedziała z zachwytem biorąc kolejny kęs. Po sekundzie zastanowienia postanowiła ponowić wcześniejsze pytanie. Kto wie, może po prostu jej nie usłyszała - Sama ją robiłaś? Czy jest kupna? Jeśli ją kupiłaś to koniecznie mi powiedz w jakim sklepie! Jeśli sama ją zrobiłaś to… No, nie poproszę cię o przepis, bo jestem tak świetna w kuchni, że raz robiąc jajecznicę podpaliłam kuchnię. - Zaśmiała się z siebie na wspomnienie swoich kulinarnych przygód.
#15 26-09-2017 o 13h45
Abigail przysiadła się do stołu dosyć szybko i ze sporym entuzjazmem zabrała się za wszamanie. Aż miło było popatrzeć. Felicia uśmiechnęła się niemrawo, powoli jedząc swoją porcję. Miała trochę wyrzutów sumienia, że znów je. Oczywiście uwielbiała jeść. A lasagne w szczególności. Ale od kiedy mieszkała z Petrą strasznie się jej przytyło i chociaż nie zwracała uwagi na takie szczegóły u innych, było jej przykro, że nie mieści się w ulubione spodnie.
W kuchni zapanowała cisza, przerywana jedynie odgłosami jedzenia i popijania herbaty. Kruczowłosej to w ogóle nie przeszkadzało. Lubiła w ciszy wpatrywać się w punkt, popijając herbatę.
Zastanawiała się nad tym, kiedy mogą przybyć kolejne dusze. Ostatnio w wyniku karambolu miała całkiem sporo roboty. Ciekawe czy następnym razem w takiej sytuacji uda jej się ukryć przed Moreno, że w korytarzu stoi rząd dusz i bynajmniej nie po to, by nimi władać. Pomijając fakt, że w takiej sytuacji ciężko będzie jednocześnie kontrolować siebie, żeby nie wystraszyć piegowatej i kontrolować sytuację na tyle, by duchy nie zorientowały się, że Petra kibluje na ludzkim padole...
Pociągnęła kolejny łyk herbaty i znów dziabnęła trochę lasagne. Po czym przestała się nią bawić i zjadła jak na porządnego miłośnika jedzenia przystało w końcu niezależnie od ilości tłuszczu na udach... Lasagna była niebem dla podniebienia.
Uśmiechem przyjęła pochwałę z ust współlokatorki, nie siląc się na skromną odpowiedź. Cieszył ją fakt, że sądząc po prędkości jedzenia szatynki, komplement ten, nie był w żaden sposób fałszywy.
- Upiekłam ją - co prawda nie bez pomocy, ale.. - Cieszę się, że Ci smakuje - odparła kompletnie szczerze i zaśmiała się z kuchennych przygód Moreno, pozwalając sobie nawet na komentarz, że w takim razie, to ona w tym domu będzie gotować. Widać było, że Moreno ma do siebie dystans, więc może faktycznie nie będzie dużego problemu z dogadywaniem się w różnych... wspólno-mieszkaniowych kwestiach.
#16 28-09-2017 o 11h02
Abigail uśmiechnęła się szeroko na komentarz dziewczyny.
- Ha, żebyś wiedziała! Chyba, że lubisz masakrę w kuchni, wtedy służę moimi usługami. Naprawdę gwarantuję, że jeszcze w życiu nie widziałaś zamieszania na moim poziomie. Byłabyś pod wielkim wrażeniem! - zażartowała biorąc kolejny kęs z talerza i westchnęła z zachwytem.
- Ale to jest naprawdę świetne, podziwiam, że potrafisz zrobić tak dobrą potrawę, z tego co widziałam to wydaje się dosyć skomplikowane danie - powiedziała z autentycznym respektem w oczach, ponieważ zawsze podziwiała sztukę kulinarną, pomimo jej absolutnej gapowatości w kuchni.
Rozmowa od tamtego momentu toczyła się dosyć gładko, nie było tam jakoś szczególnie ważnych uwag, głównie typowe rozmówki na przełamanie lodów. Tematy krążyły głownie koło jedzenia.
Między wymienianymi zdaniami Moreno spoglądała od czasu do czasu za okno. Obecna pogoda naprawdę ją niepokoiła, ale na szczęście huragan zdawał się względnie uspokoić. Dziewczyna odetchnęła z ulgą.
Cisza ponownie zapadła między dziewczynami. Lasagne praktycznie zniknęła z obu talerzy.
Abigail znowu zaczęła rozważać odpowiedzenie na tamto nurtujące pytanie.
- Hej, a pro po twojego wcześniejszego pytania - Co ty niby robisz?! Czy już w ogóle nie myślisz?! Łaskawie kontroluj swoje impulsy! - wiesz, o tego czy mam kogoś - Zaaamknij się! Zatrzymaj to póki możesz! - to… - westchnięcie. Tak wzdychaj teraz z własnej głupoty. - Najpierw chciałam przeprosić za moją reakcję, była mocno przesadzona. - Podrapała się po głowie z niewielkim grymasem na twarzy. - Po prostu nie spodziewałam się tego pytania, to wszystko. - Tutaj się zawahała. Powinnaś była się zawahać wcześniej, łaskawie skończ co zaczęłaś. - I odpowiadając: nie, nie mam nikogo, nie miałam za bardzo czasu na takie rzeczy, nauka i inne sprawy, musiałam się baaardzo mocno starać, żeby się dostać na te studia.
No, mam nadzieję, że od tej pory będziesz myśleć zanim coś powiesz-
- A ty masz kogoś?
Och na miłość boską.
#17 29-09-2017 o 19h41
Nad talerzami powoli toczyła się wymiana zdań dotyczących jedzenia. Felicja kontynuowała to, pomimo że nie lubiła small talku. Uważała, że niespecjalnie warto marnować cenny, życiowy czas, który ucieka nam przez palce, na dyskusje o bzdetach, a jednak dobrze byłoby poznać nieco bliżej Abigail. W końcu miały razem mieszkać przez kolejny rok, a może nawet dłużej. Nie najlepiej byłoby mieszkać z kimś, kogo się praktycznie nie zna, prawda? Zresztą... patrzenie na to, jaką przyjemnością było dla piegowatej jedzenie, wywoływało całkiem miłe uczucie w środku. Może to kwestia zwykłej próżności, a może po prostu miło było czasem usłyszeć szczery komplement. Nawet nie usłyszeć, bo czyny, przecież, mówią dużo więcej niż słowa.
- Wiesz... lasagne nie jest wbrew pozorom wcale tak trudnym daniem... - zaczęła swój wywód. Może nie lubiła small talku, ale... jak już zaczynała mówić, czasami nie potrafiła przestać. Zwłaszcza, jeśli temat był jej jakoś bliski - Prawdę mówiąc też tak myślałam, zanim się za to nie zabrałam. Przepisy są strasznie długie, a to tak na prawdę wcale nie jest tak dużo roboty. No chyba że z krojeniem tych wszystkich cebul - uśmiechnęła się promiennie, po czym dodała, po cichu, że w sumie następnym razem może zrobić szpinakową, żeby było mniej pracy.
W międzyczasie jedzenie zniknęło i z jednego i z drugiego talerza, więc Felicia już na spokojnie sączyła swoją herbatę, z lekkim uśmiechem na ustach. Petra podeszła do niej i delikatnie ją objęła. Anise zastanawiała się, czy nie powinna w tym momencie zaproponować Moreno prysznica po długiej podróży, ale zanim zdążyła się odezwać, wspomniana przed chwilą lokatorka sama zabrała głos.
Felicia przez moment zastanawiała się, czy naprawdę o to wcześniej pytała, bo jej mózg nie zarejestrował wypływu rzekomego pytania przez usta, ale tenże mózg chyba miał jakąś drobną usterkę, bo nie rejestrował naprawdę wielu słów, które kruczowłosa wyrzucała z siebie czasem bez najmniejszego namysłu. Miało to co prawda jeden plus, bo dzięki temu nikt nie posądzał jej o jakiekolwiek manipulacje czy też kłamstwa, ale... dobrze byłoby czasem jednak zastanowić się nad tym co się mówi...
Spojrzała na Moreno lekko przechylając głowę. Chyba nie do końca rozumiała, dlaczego dziewczyna się jej tłumaczy. Nie widziała nic dziwnego w niespotykaniu się z nikim. Wręcz przeciwnie. Bardzo szanowała ludzi, którzy nie decydowali się na związki by "nie zranić" niewłaściwej osoby.
Patrzyła tak na piegowatą z lekko przekrzywioną głową i dosyć oczywista odbitka tego samego pytania, stała się nagle zaskoczeniem. Czarnowłosa odwróciła zażenowana wzrok i zacisnęła mocniej palce na kubku, który trzymała w dłoni nie do końca wiedząc co powiedzieć. "Mam dziewczynę. Spotykamy się w zasadzie od trzech lat, od roku ze mną mieszka. Ah, zapomniałam wspomnieć, że zginęła w tym samym wypadku samochodowym, w którym powinnam zginąć też ja" nie brzmiałoby zbyt dobrze ani wiarygodnie. To chyba nie był dobry moment na takie wyznania... Najprawdopodobniej zbudowałyby w głowie Moreno obraz Felici jako osoby mocno skrzywionej psychicznie i niespecjalnie dobrze akceptującej rzeczywistość. I najprawdopodobniej trochę by ją to przestraszyło... Anise pociągnęła kolejny łyk herbaty, by się uspokoić.
- Ja niespecjalnie nadaję się do jakiejkolwiek formy relacji międzyludzkich - odparła, wiedząc, że to kłamstwo. Ale... nie potrafiła się inaczej usprawiedliwić, ani w jakikolwiek sposób wyjaśnić sprawy swojej zmarłej dziewczyny. Nie miała ochoty na wyznania wiecznej miłości do trupa, ani tym bardziej przyznawania się do tego, że wciąż go widzi. A nóż Moreno próbowałaby naprawić jej "zdrowie psychiczne"... Tak na prawdę, miała tylko ochotę wrócić do swojego pokoju i zwinąć się w kłębek, ale w tym momencie nie mogła sobie na to pozwolić.
Petra ścisnęła ją nieco mocniej, wyczuwając najwyraźniej nieco jej stan emocjonalny. Dodało jej to odrobinkę otuchy. Zmusiła się do uśmiechu do piegowatej i przerwania... nieprzyjemnego uczucia, które zapanowało w środku.
- No. To jak już obie skończyłyśmy jeść, może ja pozmywam, a ty się rozpakujesz lub weźmiesz prysznic? - zapytała z uśmiechem i nie czekając na odpowiedź podniosła się i zabrała się za sprzątanie z blatu, z nadzieją, że gdy już piegowata wyjdzie z kuchni, będzie mogła na spokojnie wypuścić na wolność duszone łzy.
Ostatnio zmieniony przez Ojsa (01-10-2017 o 11h16)
#18 03-10-2017 o 21h24
No, brawo. I tak oto zrujnowałaś swoją potencjalną znajomość. Ale czy kogokolwiek to dziwi? Mnie na pewno nie. Gratulacje. Nie spędziłaś z nią nawet całego dnia i już ją do siebie zrażasz. Masz do tego talent. - Jej mózg nieznośnie nie chciał się zamknąć podczas gdy Felicia odpowiadała na jej pytanie. Abigail na pewno spróbowałaby jakoś zaprotestować, ale była zbyt zajęta swoim własnym małym kryzysem. A poza tym, jej współlokatorka dosyć szybko zmieniła temat.
Moreno kiwnęła głową, pomimo że Felicia nie mogła już jej zobaczyć, ponieważ zajęła się zmywaniem naczyń. Sytuacja wydawała się na tyle niezręczna, że brunetka nawet nie kłopotała się z propozycją pomocy przy naczyniach, po prostu chciała jak najszybciej stamtąd wyjść. Może i nie była najlepsza w odczytywaniu sytuacji, ale miała dosyć dobrą intuicję, która w tej chwili bardzo głośno krzyczała aby wynieść się z kuchni najszybciej jak się da.
Abigail odsunęła krzesło, które cicho zaskrzypiało i wyszła z kuchni bez słowa.
Czy powinna coś powiedzieć? Może. Czy czuła się na siłach, żeby to zrobić? Nie bardzo.
Dziewczyna wkroczyła do swojego nowego pokoju i zamknęła za sobą drzwi. Przez chwilę stała bezmyślnie w środku pomieszczenia. Po chwili jej wzrok padł na walizkę i w jej głowie odtworzyła się propozycja Felicji o rozpakowaniu. W sumie mogłaby to zrobić, mniej roboty na później, ale z drugiej strony…
Brunetka podeszła do walizki i kopnęła ją. Przedmiot potoczył się niemrawo w kierunku ściany i delikatnie się z nią zderzył. Abigail fuknęła i wzięła z ziemi pokrowiec, z którego wyciągnęła laptopa. Miała zamiar odciąć się od dzisiejszych żenujących wydarzeń poprzez pogrążenie się w pracy. W końcu wciąż nie skończyła tej grafiki, a po coś kupowała cały ten fotoszop.
Komputer powitał ją cichym pracowaniem wentylatora i muzyczką oznaczającą start systemu. Dziewczyna od razu zabrała się do pracy, ale niestety, po godzinie bawienia się w fotoszopie nie zrobiła praktycznie żadnych postępów, może poza tym, że ta pomarańcza nareszcie pasuje do scenerii.
Brunetka warknęła i zatrzasnęła laptopa. Westchnęła głęboko i odłożyła go na półkę obok biurka. Skończyła jej się cierpliwość.
A więc idziemy spać.
Dziewczyna położyła się na łóżku i zamknęła oczy. Nieważne, że nie było zaścielone, a Abigail wciąż miała na sobie ciuchy z dzisiejszego dnia. Była zbyt zmęczona, żeby się tym przejmować.
Na szczęście, dziewczyna usnęła szybko przy dźwięku małego gradu uderzającego o okno.
#19 06-10-2017 o 22h09
Gdy Abigail zamknęła się w swoim pokoju, nie krępowała się już ani odrobinę i rzuciła talerz, który trzymała w dłoniach do zlewu. Chciała płakać, czuła gulę rosnącą w gardle, ale nie mogła uronić ani łezki. Nie potrafiła. Chciałaby móc być normalną dziewczyną, z normalnymi problemami związanymi ze studiami, kompleksami i innymi takimi, zamiast mieć problemy związane ze zmarłymi nawiedzającymi ją za dnia i w nocy by przedostać się przez bramy... niebieskie bądź piekielne(, Felicia nawet nie wiedziała dokąd ich odsyła). Mieć normalne problemy normalnej relacji z żywym człowiekiem, takie jak kłótnie czy zazdrość, zamiast udawania, że jest się singlem, który nie nadaje się do żadnych relacji. Chciałaby móc wykrzyczeć całemu światu jak bardzo kocha Petrę i walczyć z homofobicznymi reakcjami ludzi wokół, zamiast udawać, że jej już nie ma i że pogodziła się ze stratą. Wlałaby umrzeć razem z nią i razem przekroczyć bramę, dokądkolwiek nie miałaby prowadzić.
Wsparła się zaciśniętymi pięściami o brzeg zlewu oddychając z trudem.
- Hej... - wyszeptała Petra, delikatnie kładąc jej dłoń na plecach. Kruczowłosa spojrzała jej prosto w oczy swoim smutnym, pustym spojrzeniem.
Felicia naprawdę nie raz żałowała, że nie zginęła w tamtym wypadku. Żałowała, że rada wybrała ją na strażniczkę dusz. Przecież to było kompletnie bez sensu, ale nie mogła przecież powiedzieć tego Petrze. Dobrze wiedziała, jak bardzo jej dziewczyna wolałaby w tym momencie żyć i jak bardzo jej samobójcze zapędy by ją zabolały.
Zabawne. Ludzie na pogrzebie Petry i rodziców mówili, by iść do przodu. By żyć dla żywych, a martwych zostawić w grobach. Zabawne... Ją przy życiu utrzymywało jedynie poczucie obowiązku wobec zmarłych i... właśnie jej blada, zimna i martwa dziewczyna. Ironia losu, której zwyczajni śmiertelnicy, najprawdopodobniej nie byliby w stanie pojąć. Zakładając, że ktokolwiek uwierzyłby chociaż odrobinkę w rzeczywistość Felici...
- Hej... - powtórzyła Petra, z coraz większym zatroskaniem wypisanym na twarzy. Chciała zabrać dłoń z ramienia Felici, ale ta chwyciła ją szybkim ruchem za nadgarstek. Popchnęła ją na ścianę i wpiła się ustami w jej usta. Nie chciała jej tracić. Nigdy.
Białowłosa odsunęła lekko głowę, mamrocząc niemrawo - Fel... - ale Felicia już nie słuchała. Pękła.
Drżąc na całym ciele, oparła głowę na ramieniu swojej widmowej dziewczyny. Łzy wypływały obficie z jej oczodołów. Nie obejmowała Petry. Jej dłonie zaciśnięte w pięści były oparte o ścianę.
Zdezorientowana Licorice dopiero po chwili objęła delikatnie Anise, szepcząc jej uspokajające słowa. Ponieważ brunetka nie mogła się uspokoić, Petra powoli, ostrożnie zaciągnęła ją do pokoju. Do łóżka. Przykryła ją kocem, a następnie przytuliła do siebie mocno roztrzęsioną kulkę. Ona też miała swoją perspektywę wszelkich zdarzeń, o której nie chciała mówić swojej dziewczynie. Felicia mogła zaprzeczać, ale z każdym dniem rozsypywała się coraz bardziej. Z każdym dniem bała się straty białowłosej bardziej. Ona zaś postrzegała w tym miejscu siebie jako błąd rzeczywistości. Kochała Felicię, to jasne. Ale może właśnie to pył powód, dla którego powinna odejść, by kruczowłosa miała szansę na... życie.
- Petra.. - wychrypiała przez łzy Anise, więc przytuliła ją mocniej i pocałowała delikatnie w czoło.
Odejdzie. Ale jeszcze nie dziś.
Gdy Fel już zasnęła, na chwilkę przemknęła do pokoju Moreno, by zobaczyć jak ona się sprawuje. Piegowata dziewczyna leżała rozwalona w ubraniu na brzegu niezaścielonego łóżka. Licroice lekko się skrzywiła. Miała nadzieję, że Abigail nie widziała ataku Fel. W innym wypadku dziewczyna mogłaby się nieco.. przestraszyć...
Zjawa chwyciła koc leżący na brzegu łóżka. (Fel bardzo lubiła koce i kupiła go specjalnie dla nowej lokatorki...) Spróbowała się lekko uśmiechnąć by podnieść samą siebie na duchu, ale niespecjalnie jej się to udało. Dlatego też po prostu delikatnie okryła kocem śpiącego pieguska i wyszeptała mu cichutko - Proszę... opiekuj się nią, kiedy mnie już zabraknie - wprost do ucha, zostawiając przy okazji łzę na jej włosach. Po wykonaniu tej operacji po prostu wróciła do łóżka Fel i wtuliła się w nią, tak jak lubiła, kiedy jeszcze żyła. Chciałaby chociaż raz jeszcze poczuć Anice tak jak kiedyś... Śmierć jednak odbiera zbyt wiele...
***
Rano, Fel czuła się jak gówno. Zasadniczo nic dziwnego. Wzięła szybki prysznic, po czym udała się do kuchni i posprzątała potłuczony w zlewie talerz. Wzięła tabletkę przeciwbólową i zaparzyła kawę dla siebie i Moreno. Ponieważ zostało jej jeszcze trochę czasu do zajęć, zabrała się za smażenie naleśników. Petra towarzyszyła jej jak zwykle, jak cień. Cień, który coraz gorzej znosił patrzenie na życie z perspektywy martwego...
#20 08-10-2017 o 22h40
Abigail obudziła się gwałtownie otwierając oczy. Nie miała pojęcia co jej się śniło, ale musiał to być dosyć mocny koszmar, biorąc pod uwagę, że była cała oblana potem i trzęsła się jak galareta. Dziewczyna słabo podniosła się na rękach i siadła na łóżku zakrywając twarz dłońmi. Mgliste wspomnienia ze snu szybko przewinęły się przez jej umysł. Wielki huragan, świszczący wiatr, który niósł za sobą niewyraźny szept, którego nie potrafiła rozszyfrować, a na końcu pusty pokój powoli zalewany wodą. Brunetkę przeszedł dreszcz. Nie cierpiała snów gdzie tonęła, były one dla niej gorsze od koszmarów wypełnionych krwią i wnętrznościami. Jedyne co było gorsze to sny z udziałem jej rodziców-
Nie, nie, nie, nie idziemy w tym kierunku. Nie dzisiaj, nie jutro. Nigdy do tego nie wracamy.
Dziewczyna otrząsnęła się z przeszłych wizji, przetarła oczy ziewając i rozglądnęła się po pokoju. Po chwili wyprostowała się gwałtownie z lekką paniką w oczach.
Zaraz, gdzie ja - i wtedy wspomnienia z wczorajszego dnia uderzyły w nią tak gwałtownie, że aż opadła na łóżko. Ponownie zakryła twarz dłońmi. - A no taaak… Kompletnie zapomniałam o wczorajszym upokorzeniu, które sama sobie załatwiłam… - Wydała z siebie długi i zmęczony pomruk - Ja nie chce się z nią spotkaaać…
Moreno mogła sobie tylko wyobrazić co Felicia o niej teraz myśli. Że jest wścibska i nie potrafi trzymać języka za zębami? Że jest niezrównoważona psychicznie? Nie żeby była daleka od prawdy, ale nie musi tego wiedzieć. Nie miała energii żeby stawić jej czoła. Miała wrażenie, że zbłaźniła się dostatecznie dużo i nie musiała dolewać oliwy do ognia… Może będzie jej unikać przez resztę roku? Albo po prostu zamknie się tutaj i nigdy stąd nie wyjdzie? Tak, to świetny pomysł. Szkoda, że miał bardzo małą szansę na powodzenie.
Dziewczyna westchnęła głęboko i odgarnęła z siebie koc- Zaraz.
Abigail spojrzała ze zmieszaniem na trzymane przez siebie nakrycie.
- Nie rozpoznają tego… Czy ja w ogóle wzięłam ze sobą koc? Nie… - Trochę jej zajęło zanim doszła do satysfakcjonującego wniosku: - Tylko mi nie mówcie, że lunatykowałam? - powiedziała do siebie z przerażeniem. Nie to żeby kiedyś lunatykowała, ale gdzieś słyszała, że może się tak dziać gdy ludzie są w nieznanej sytuacji, czy coś w ten deseń, więc…
- Jest za wcześnie na to wszystko… - wyszeptała i postanowiła, że po prostu go złoży i spyta się o niego Felicii. Już gorzej być nie może.
Dziewczyna westchnęła i starannie ułożyła koc, kątem oka zerkając za okno ciekawa, czy wczorajszy huragan zdołał całkowicie przejść. Wyglądało jakby przez noc padał mocny deszcz, ale na szczęście teraz panowała tylko lekka mżawka.
Brunetka odłożyła złożony koc na bok i skierowała się do kuchni. Tajemnicze nakrycie może poczekać, najpierw jedzenie. Tak w sumie, tajemniczym nakryciem może się zająć po zajęciach, nie ma co się śpieszyć… I nie, Abigail wcale tego nie odkłada dlatego, że nie chce się spotkać z Felicią, skąd w ogóle taka myśl? Prawda, jest wciąż zażenowana, ale kto by unikał kontaktu z tak trywialnego powodu? Nie ona! I to nie był powód, dla którego postanowiła wrócić do pokoju jak tylko zauważyła, że w kuchni urzęduje omawiana dziewczyna, i nie dlatego odwróciła się tak szybko na pięcie, że aż straciła równowagę i upadła prosto na twarz z głośnym hukiem, zapewne przykuwając do siebie uwagę wcześniej odwróconej plecami współlokatorki, wcale a wcale.
Misja odwrotu zakończyła się porażką, pora na plan awaryjny.
Jeszcze raz, czym był plan awaryjny?
- Ał… - wyjęczała chwytając się czoło. - Za co to wszystko… - wymruczała krzywiąc się nieznacznie, po czym przypomniała sobie, że prawdopodobnie jest obserwowana przez jej współlokatorkę.
- Hm, ta podłoga jest świetna, moja twarz to potwierdza - powiedziała głośniej, żeby dziewczyna ją usłyszała, przytulając się do podłogi, a zaraz po tym podniosła się na nogi, odwracając się z powrotem w kierunku kuchni jakby nic się nie stało. - Hej! Co tam pichcisz? Mam nadzieję, że coś dobrego, bycie testerem podłóg jest naprawdę wykańczające - powiedziała żartobliwym tonem wkraczają do środka, ale szybko dodała: - Mówiąc Oczywiście żartuję, nie musisz robić mi śniadania. - to podeszła do lodówki i zerknęła do środka. I wtedy sobie przypomniała, że nie zrobiła zakupów i nie miała własnych produktów. Ale od czego ma się plecak pełen zupek chińskich?
#21 10-10-2017 o 00h20
Naleśniki. Jedna z jej ulubionych potraw, niestety przygotowywana dosyć rzadko, bo wbrew pozorom jest dosyć czasochłonna i... irytująca, kiedy któryś z kolei naleśnik przywiera do patelni, bądź znów podrzucone ciasto, zamiast ładnie się obrócić, po zamachnięciu patelnią, po prostu składa się na pół...
Mimo wszystko Felicia lubiła je smażyć. Chociaż może lubiła je smażyć tylko dlatego, że mogła je potem zjeść... bądź kogoś nakarmić. Bo jak wiadomo, karmienie innych jest dużo bardziej przyjemne od jedzenia...
Prawdopodobnie zamiast zajmować się smażeniem placków, powinna powtórzyć nieco materiał z zeszłego roku i nieco przygotować się do zajęć. W końcu fizyka to wcale nie taka łatwa dziedzina jakby się mogło wydawać na pierwszy rzut okiem, a kruczowłosa, nawet jeśli nie przyznawała się do tego głośno, pomimo że kochała fizykę jako dziedzinę naukową, to niezbyt wiele rozumiała. Naleśniki jednak stały się jej priorytetem. Po pierwsze, ponieważ i tak nie wierzyła, że jest w stanie cokolwiek zrozumieć na ostatnią chwilę z zeszytu, a po drugie... naleśniki były najlepszym lekarstwem na wszystko. Na wszelkie bóle i troski. I spaprane relacje. A zdaje się wczorajsza rozmowa Fel z Abi nie zakończyła się najprzyjemniej... A przynajmniej takie piwnooka odnosiła wrażenie, bo... i tak niewiele pamiętała...
Kiedy placki zaczęły już powoli przyzwoicie wychodzić, a parująca piramida rosła na talerzu, usłyszała głośny huk. Kruczowłosa w pierwszym odruchu ustawiła się w pozycji bojowej, wyciągając przed siebie drewnianą łopatkę. Szczęście w nieszczęściu, okazało się, że to jedynie jej nowa lokatorka, która najwyraźniej postanowiła sobie zrobić drzemkę zaraz po wstaniu z łóżka. Szkoda tylko, że na środku podłogi. Felicia westchnęła i ściągnęła ostatniego naleśnika na talerz.
- Naleśniki. Mam nadzieję, że lubisz, bo sama jadłabym je przez tydzień... I zrobiłam ci kawę - wymamrotała cichutko, stawiając na środku blatu talerz z naleśnikami. Kubek z parującą czarną kawą stał przy miejscu, na którym siedziała wczoraj Abigail.
- Jeśli możesz wyjmij proszę dżem - dodała po chwili, widząc, że Abi stoi przy lodówce. Sama w tym czasie wyciągnęła talerze i nutellę z szafki. Zasiadła, nałożyła sobie placka i obficie posmarowała go nutellą. Zawinęła go jak dywan i szybko wzięła pierwszy kęs, mamrocząc coś, co miało prawdopodobnie oznaczać "Na dobry początek nowego roku akademickiego", a brzmiało troszkę jak bliżej nieokreślony bełkot w języku Hindi. No cóż. Nie można mieć wszystkiego. A ponieważ z taką ilością czekolady naleśnik był odrobinę zbyt słodki, chciała go popić szybko gorzką kawą. Sparzyła wargi i rozlała na siebie gorący płyn. Przeklęła głośno. Już wiedziała, że to nie będzie dobry dzień.
- Wybacz mi proszę... ja... - wymamrotała cicho powstrzymując łzy i przytrzymując koszulkę by nie dotykała ciała - przepraszam... zaraz wracam
Wybiegła z kuchni jak poparzona, w zasadzie dosłownie poparzona i zamknęła się w łazience. Nie przejmując się ubraniami wczłapała się pod prysznic i odkręciła lodowatą wodę i usiadła podkulając nogi pod brodę. - I masz swoje wymarzone ocieplenie relacji ze współlokatorką...
#22 14-10-2017 o 19h10
- Pewnie! - powiedziała słysząc prośbę o dżem. Dziewczyna musiała nieco uważniej rozglądnąć się po wnętrzu lodówki, żeby go znaleźć, ale w końcu zauważyła swój cel za sałatą. Abigail z triumfem wyciągnęła słodki przysmak. W tym czasie jej współlokatorka zdążyła już zasiąść do stołu i zacząć jeść śniadanie. Moreno miała zamiar odłożyć dżem obok talerza z górą naleśników, jednak zanim zdążyła zbliżyć się do stołu Felicia oblała się gorącą kawą. Brunetka podskoczyła nieznacznie i z rozszerzonymi oczami patrzyła jak wybiega z kuchni w kierunku łazienki. Wszystko działo się tak szybko, że Abigail nie miała nawet czasu na jakąkolwiek reakcję.
Moreno przez chwilę stała w szoku na środku pomieszczenia z słoikiem dżemu w dłoni nie do końca wiedząc co ze sobą zrobić, ale spoglądając na rozlaną kawę szybko się otrząsnęła. Pośpiesznie zaczęła szukać jakichś ręczników.
Po niecałych pięciu minutach każda kropelka czarnego płynu została wytarta razem z fusami. Na szczęście zasięg bałaganu był minimalny, więc nie było wiele do roboty. Nawet kubek się nie rozbił, tylko dziwnie potoczył się pod jedną z szafek. W sumie wyciągnięcie go stamtąd zajęło jej najwięcej czasu.
Dziewczyna westchnęła wyrzucając papierowe ręczniki do kosza i wsadzając kubek do zlewu rozejrzała się po pustej kuchni. Gdzieś w tle z korytarza słuchać było cichy szum wody. Brunetka naprawdę miała nadzieję, że to nic poważnego… Kawa wydawała się już nieco ostygnięta, ale na pewno wylanie na siebie ciepłego napoju nie jest przyjemne…
- Hm… może zrobić dla niej kolejną kawę? Ale czy to nie będzie dziwne? Szczególnie, że się nią poparzyła? Czy nie będzie niemiłe? Szczególnie, że to nie jest moja kawa? Ale chyba lubi kawę? I niektórzy nie mogą żyć bez kawy? Ale czy będzie miała w ogóle czas na kawę po wyjściu…? - mówiła do siebie na głos. Zawsze miała z tym problem, szczególnie gdy była mała, choć ostatnio o wiele lepiej udawało jej się to kontrolować. Ale teraz była kompletnie sama, także nikt jej tego nie zabroni.
Abigail warknęła nieco głośniej i walnęła czołem w jedną z szafek.
- Czemu nie mogę przestać się nad wszystkim rozdrabniać i po prostu zrobić czegoś chociaż raz dobrze. Chociaż raz, nie proszę o tak dużo. - wymamrotała waląc się jeszcze parę razy o drewniane drzwiczki. Po chwili ciszy dziewczyna wydała z siebie bardzo długie westchnięcie po czym porządnie umyła ten nieszczęsny kubek i zagotowała wodę na kolejną kawę. Przeszukując jedną szafek w poszukiwaniu potrzebnych składników kątem oka zauważyła samotne naczynie z czarnym płynem.
- Ano tak, chyba coś wspominała, że zrobiła mi kawę? - powiedziała drapiąc się po głowie. - Może powinnam jej oddać moją..? Nie, nie, durny pomysł, skup się. - Po tym szybko udało jej się znaleźć kawę. Nie wiedząc jaką mocną lubi nasypała jej półtorej kopiatej łyżeczki. To chyba była optymalna ilość, a przynajmniej tak jej się wydawało.
Po chwili Moreno odłożyła gotową kawę obok talerza z naleśnikami, które wyglądały bardzo smacznie, jednak brunetka nie była pewna czy słyszała pozwolenie na ich zjedzenie, także powstrzymała się od ich zjedzenia. Tylko wzięła drugi talerz i przykryła nim śniadanie żeby nie zeschło i szybko wypiła swoją kawę, która na szczęścia zdążyła już przestygnąć. Abigail należycie pozmywała za sobą i zaraz po tym spojrzała w kierunku korytarza, z którego wciąż odbijało się echo lejącej się wody. Dziewczyna zacisnęła usta w cienką linię, aby po chwili zastanowienia poszła w kierunku źródła dźwięku i zapukała do drzwi łazienki.
- Hej, Felicia? Wszystko w porządku? - spytała z małym zaniepokojeniem. Może rany były gorsze niż myślała?
#23 26-12-2017 o 01h16
Siedziała pod prysznicem, pozwalając by zimna woda namaczała jej ubrania, jednocześnie chłodząc kawowe poparzenia. Woda ją pochłaniała, a ona pochłaniała wodę. Wszystko wokół powoli traciło kształty. Woda do niej wpływała. I woda z niej wypływała. Nie. Nie miała jakiegoś dzikiego ataku. Jedynie płakała - rada, że szum wody zagłusza chlipanie. Nie do końca rozumiała dlaczego płakała. Przecież nic takiego się nie stało. Bo nie stało się, prawda? Ale może wciąż była zmęczona po wczorajszej nocy i tego wszystkiego już i tak zrobiło się zbyt dużo. Wiedziała, że nie ma zbytniego powodu do płaczu w tym momencie. Oraz, że płacz nic nie zmieni. Ale nie miała siły go wstrzymywać, ani też walczyć o cokolwiek. Chciała po prostu rozpuścić się w spływającej po niej wodzie. Chciała by jej cząstki powoli dyfundowały i spłynęły w dół rur kanalizacją. Tak po prostu. I czuła, nawet czuła, że dyfunduje. Czuła jak jej pojedyncze cząstki odłączają się od ciała i płyną w nieznane...
Z tego dziwnego transu wyrwały ją zatroskane słowa współlokatorki, które jakimś cudem, przebiły się przez dźwięk nieustannie płynącej wody. Drżąc na całym ciele z zimna, Felicia zakręciła wodę.
- Tak, wszystko okej! - wykrzyknęła lekko zachrypniętym głosem - Mogłabyś mi przynieść jakieś ubrania z szafy? Dosłownie jakiekolwiek i tak wszystko jest czarne! Byłabym wdzięczna! - wykrzyknęła, po czym pozwoliła sobie na zalanie się nieco cieplejszą wodą, by się ogrzać. Czuła, że gdyby tego nie zrobiła, mogłaby się poważnie rozchorować, a przecież... rok akademicki miał się dopiero zacząć...
Ściągnęła z siebie mokre ubrania i pozwoliła wodzie przez chwilę ogrzewać jej ciało.
Zakręciła wodę, otarła się szybko jednym z ręczników leżących na pralce i zawinęła nim, po czym otworzyła drzwi łazienki, mierząc się twarzą w twarz z Panną Moreno.
#24 02-01-2018 o 14h35
Abigail odetchnęła z ulgą słysząc znajomy głos. Może to głupie tak bardzo się przejmować, ale wiele rzeczy może się zdarzyć w czasie kąpieli! Taka duża ilość śliskich i wilgotnych powierzchni może prowadzić do wielu tragicznych wypadków.
- Okej! - odkrzyknęła słysząc jej prośbę. Szybko poleciała do pokoju dziewczyny (na szczęście udało jej się przypomnieć gdzie owe pomieszczenie się znajdowało). Po szybkim przeskanowaniu wnętrza dziewczyna zlokalizowała średniej wielkości szafę, z której po krótkiej chwili wyciągnęła pierwsze lepsze ubrania i zaraz po tym od razu ewakuowała się z pokoju Felicii. Po chwili ponownie stanęła przed drzwiami łazienki z zamiarem zapukania, gdy nagle w jej głowie pojawiła się myśl: Zaraz… Poprosiła o czyste ubrania… Czy to znaczy, że… O nie, nie, nie, nie, moje serce może znieść co najwyżej tyle, nie mogę jej zobaczyć nago, czy w ręczniku, czy ogólnie, skąpo ubranej, to za dużo dla mnie. Co z tego, że obie jesteśmy dziewczynami, jestem na to zbyt tęczowa, o szlak. Co powinnam zrobić, może po prostu zapukam i powiem, że zostawiam ciuchy przed drzwiami? Tak, tak, to dobry plan, czemu na niego od razu nie wpadłam-
Zanim dziewczyna zdążyła dokończyć swoje myśli, drzwi łazienki zostały otwarte przez jej półnagą współlokatorkę. A przynajmniej wydawało jej się, że jest wpółnaga, ponieważ zaraz gdy jej oczy natrafiły na nagi skrawek skóry, Abigail szybko zakryła swoje oczy z głośnym plasknięciem.
- Bardzo proszę, twoje ubrania! - powiedziała wyciągając ciuchy w kierunku, gdzie wydawało jej się, że stoi jej współlokatorka. - Przepraszam, jeśli do siebie nie pasują, wzięłam pierwsze lepsze ubrania, bo nie chciałam ci za bardzo grzebać w rzeczach! - zaczęła paplać w nadziei, że zamaskuje tym swoje zdenerwowanie, ale to chyba tylko nakręcało jej zażenowanie. Przynajmniej w czasie jej gadania Felicia zdążyła zabrać ubrania. - A tak poza tym! - kontynuowała z ręką wciąż spoczywającą na oczach, nie dając szansy drugiej dziewczynie na odpowiedź. - Zrobiłam ci drugą kawę, bo chyba nie zdążyłaś się napić poprzedniej za wiele, chociaż nie wiem czy będzie jeszcze ciepła, ale no! Jak masz ochotę to możesz spróbować, choć nie wiem jaką mocną lubisz, może się dowiem z czasem, bo w końcu mieszkamy razem, wspólne śniadania i te sprawy! - Abigail czuła jak z każdym słowem jej głos stawał się coraz bardziej i bardziej piskliwy, a jej twarz pokrywa się większą porcją czerwieni. O mój boże, zamknij się, bardzo cię proszę. Opuścić statek, opuścić statek! - krzyczał jej mózg.
- W każdym razie! Mam nadzieję, że miło spędzisz resztę tego poranka i że oparzenia nie były zbyt poważne i że wszystko w porządku! Ja teraz pójdę do pokoju i się przygotuję na uczelnię! - powiedziała strasznie robotycznym głosem, i odwróciła się na pięcie tak szybko, że o mało nie straciła równowagi, ale w porę udało jej się stanąć pewniej na nogach, i poleciała z prędkością światła do swojego pokoju, przy okazji waląc się ramieniem o framugę drzwi.
- Szlak! - syknęła cicho, chwytając się za bolące miejsce i zamknęła za sobą drzwi, uważając żeby przypadkiem nimi nie trzasnąć. Moreno usiadła na łóżku i schowała twarz w dłoniach, aby nieco ochłonąć. Czuła na dłoniach jak jej policzki płoną.
- Za co tęczowi bogowie tak mnie torturują… - powiedziała do siebie, po czym spojrzała na widok za oknem. Pogoda zapowiadała się być dziś słoneczna i przyjemnie ciepła.
Dobrze wiedzieć.
#25 20-02-2018 o 21h33
Zachowanie Abigail nie było w najmniejszym stopniu.. schematyczne. Pomijając epickie plaśnięcie dłonią we własną twarz, połączone z kakofonią z grubsza randomowych dźwięków, dosłownie rzuciła w Fel jej ubraniami i trzaskając drzwiami uciekła. Dla Fel było to dosyć zabawne, zwłaszcza, że nie do końca rozumiała to zachowanie. Znaczy... okej, może dziewczyny znały się dosłownie od wczoraj, ale dla Fel, nie było to nic wstydliwego. Po latach terapii zdążyła oswoić się ze swoim ciałem i z ciałami innych - jakby tego było mało, dosyć często bywała na basenie, a tam jak wiadomo, przebieranie się w towarzystwie innych to normalka.
Nie wiedząc jak zareagować wzruszyła ramionami i wykrzykując najprostsze w świecie podziękowanie, wciągnęła na siebie ubrania przyniesione przez współlokatorkę. Trochę obawiała się, że Abi wybierając "cokolwiek" weźmie akurat te przyciasne ubrania, z którymi nie miała ochoty się męczyć, ale całe szczęście się tak nie stało. Ba. Dostała nawet 2 koszulki zamiast jednej - najprawdopodobniej przez wzgląd na pośpiech brunetki.
Anise zawinęła włosy w ręcznik i wróciła do kuchni by móc zająć się konsumpcją naleśników. Skrzywiła się lekko, widząc, że współlokatorka nie tknęła placków, które tak dzielnie smażyła cały ranek.
- Jesteś pewna, że nie chcesz naleśników? - wykrzyknęła, po czym nie czekając na odpowiedź zajęła się smarowaniem i konsumpcją jednego z nich, z wdzięcznością popijając je kawą zaparzoną przez Abi.
Strony : 1 2