Nie mogłam nie wziąć udziału w konkursie o takiej tematyce. Pozwolę sobie zamieścić od razu 3 style, zwłaszcza że w historii mody najbardziej ukochałam akurat 3 epoki.
1. Moją najukochańszą epoką jest regencja, a konkretnie jej dekada 1800-1810. Modne były wtedy suknie w stylu empire, z podwyższonym stanem (i dość dużym dekoltem). Generalnie królował powrót do klasycyzmu, starożytnej Grecji i Rzymu, zarówno jeśli chodzi o linię sylwetki, jak i fryzury, dlatego kobiety zaczęły upinać włosy w stylu przypominającym upięcia z klasycznych rzeźb lub nawet ścinać je na krótko, po rzymsku.
Stylizacja przedstawia młodą damę na balu.
2. Moim drugim najukochańszym okresem są lata tuż przed I wojną światową. Po wielkich tyłkach zbudowanych na turniurze i ogromnych bufkowanych ramionach nastąpił wtedy nawrót do smukłej, ale bardzo miękkiej i kobiecej sylwetki oraz stosowania luźno spływających na siebie warstw. Jeśli chodzi o fryzury, to królowały loki upięte tak misternie, by wyglądały naturalnie, a przez to leciutko niedbale, od niechcenia.
Stylizacja przedstawia damę, która w najlepszym salonie mody w mieście wraz z modystkami dyskutuje nad najnowszym żurnalem na temat swojej następnej kreacji.
Spoiler (kliknij, aby zobaczyć)
Przykłady: 1, 2, 3, 4, 5, 6.
3. Trzecia epoka to niezrównane lata 20. XX wieku. Jejciu, jak ja kocham te sięgające kolan albo tuż za kolana suknie z obniżonym stanem, wirujące w tańcu. Sylwetka wtedy miała wpasowywać się w trend art deco, czyli być geometryczna, przypominać prostokąt: czyli w modzie była sylwetka chłopięca, wąskie biodra i mały biust. Do tego mocniejszy makijaż oraz krótkie, figlarne fryzurki często ozdobione przepaską nachodzącą na czoło.
Stylizacja przedstawia młodą kobietę wybierającą się na jakąś jazzową zakazaną imprezkę.
Spoiler (kliknij, aby zobaczyć)
Dużo kreacji wtedy było dość awangardowych, ale moje ulubione przykłady są bardzo kobiece: 1 i 2.