Wstępniaczek :3
Spoiler (kliknij, aby zobaczyć)
Charlotte5 - Matt Damon? O mamuniu, nie, zupełnie nie! xD Opis Dana pewnie się kiedyś pojawi, na razie powiem tylko, że wygląda zupełnie inaczej. xD
Dzięki za uwagę, poprawiłam. Generalnie jeśli coś może brzmieć lepiej, to chętnie się dowiem co dokładnie - robienie korekty sobie samej to mordęga, a ktoś inny zawsze ma świeższe spojrzenie na tekst, więc jak coś, to się nie krępuj!
Ojso, zawsze są jakieś błędy, tego akurat jestem pewna. xD Na bank gdzieś są jakieś głupio postawione przecinki albo zdania, które są zbudowane tak, jakby im kark skręcono. ^^ A co do mojego stylu to się nie pomyliłaś. Jest toporny jak wszyscy diabli. Robię co mogę, żeby nadać mu trochę lekkości, inaczej każde zdanie ważyłoby przynajmniej pół tony. Haha, czyli chyba udało mi się zrobić w tej kwestii postęp.
Tym razem trochę dłużej, bo aż dwa fragmenty. Średnio jestem z nich zadowolona, zwłaszcza z drugiego, ale cóż... Może później będzie lepiej. ^^
2 Mikołaj miał dwadzieścia osiem lat, kwadratową szczękę, niezłą pracę i głowę w chmurach. To ostatnie strasznie utrudniało życie.
Od pół godziny nie mógł znaleźć kluczyków do samochodu. Miał też niejasne przeczucie, że ciągle przeszukiwał tę samą szafkę. Ewidentnie nie mógł się na niczym skupić. Z kuchni dobiegło go jakieś "bla bla bla", w które nie zamierzał się wsłuchiwać.
- Mhm – odparł w ciemno i znów zajrzał do szafki. Nie, zaraz, tu już szukał...
- Bla bla bla...
- No.
- Bla bla bla?
- Ta.
Nie od razu zrozumiał, że ostatnie "bla" było pytaniem. Zamknął szafkę i odwrócił się. Stojąca w wejściu do pokoju Nika kreśliła palcem koła w powietrzu. Kluczyki podzwaniały cicho.
- Tak... właśnie ich szukałem. Dzięki.
- Spóźnisz się do pracy.
- Wiem. Już lecę.
Złapał kluczyki w locie i schował do wewnętrznej kieszeni kurtki.
- Kacha dzwoniła. Chce wyskoczyć wieczorem do pubu.
- Bawcie się dobrze - rzucił bez cienia zainteresowania.
- Nie sądzisz, że musimy pogadać?
- Nie teraz. Spieszę się.
Wymijając Nikę cmoknął powietrze tuż przy jej policzku, życząc miłego dnia.
- Ekhm... idziesz w kapciach?
Mikołaj zaklął cicho. Zamienił kapcie na pierwsze buty, które wpadły mu w ręce i wyszedł z mieszkania. Dopiero opuszczając klatkę zdał sobie sprawę, że założył trampki, ale nie miał już czasu, by wracać po mokasyny. Lepiej, żeby szef tego nie zauważył; ostatnio i tak Mikołaj był na cenzurowanym. Odbył już poważną rozmowę z przełożonym na temat notorycznych spóźnień, mizernej efektywności oraz zalanych kawą faktur.
Przy samochodzie stracił kilka cennych minut, próbując przypomnieć sobie, do której kieszeni włożył klucze.
Droga do pracy była prosta jak w drut – wystarczyło wyjechać na główną ulicę, a po dziesięciu minutach zjechać na parking przed firmą. Mimo to samochód kilkakrotnie skręcał w mniejsze uliczki, klucząc bezsensownie wśród blokowisk. Czas mijał, spóźnienie rosło.
Mikołaj uśmiechnął się, gdy zdał sobie sprawę, że podświadomie zmierza w kompletnie innym kierunku. Powinien na złamanie karku pędzić do firmy, ale zajęty porządkowaniem myśli mózg zupełnie nie koncentrował się na drodze, a zaciśnięte na kierownicy ręce wiedziały lepiej, dokąd jechać. Z trudem opanował chęć zatrzymania pojazdu, gdy mijał
ten blok. Ograniczył się do zerknięcia w stronę okna, które bezbłędnie rozpoznał po różowej firance i białym storczyku. Potem dodał gazu. Miał już bite piętnaście minut spóźnienia.
Do biura wpadł jak burza, tocząc wokół nieprzytomnym spojrzeniem.
- Stary u siebie?
- Nie. Na spotkaniu z kontrahentem. - Bartek (zwany przez przyjaciół Bykiem) nawet nie podniósł głowy znad papierów, wystukując monotonny rytm na kalkulatorze. - Siadaj za biurkiem i udawaj, że pracujesz.
- Wcale nie muszę udawać! - Mikołaj,dotknięty do żywego, posłusznie klapnął na swoje miejsce.
- Nie rozśmieszaj mnie. - Byk wciąż szurał nosem po dokumentach, ale nie dało się nie zauważyć wrednego uśmieszku. - Ostatnio nie ma z ciebie żadnego pożytku.
Mikołaj burknął coś mało przyjaznego i zabrał się do pracy.
Nie szło mu tak rozpaczliwie, że po godzinie był zmuszony przyznać Bykowi cichą rację. Faktury firmy to ostatnie, czym miał ochotę się zajmować. Z westchnieniem odsunął górę papierów, która w ciągu kilku dni rozrosła się do rozmiarów niepojętych dla ludzkiego umysłu. Byk przyglądał mu się z politowaniem.
- Jak ci idzie? - zapytał, a widząc niewyraźną minę Mikołaja pokręcił głową. - Ech, młody... Daj mi te papiery. Jak tak dalej będzie, to stary cię wyleje.
- Jestem ostatnio trochę rozkojarzony... - powiedział przepraszająco Mikołaj, przenosząc stos faktur i rozliczeń na biurko kolegi.
- Co ty nie powiesz? - Byk znacząco zerknął na granatowe conversy współpracownika. - Powinieneś się rozerwać. Wiesz, naładować akumulatory. Gruby chce zwołać ekipę i iść w piątek do Podziemia. Wpadniesz?
- Zobaczę.
- Weź Nitkę.
Mało brakowało, by Mikołaj wypalił bezwiednie "kogo?", ale w ostatniej chwili ugryzł się w język. No tak. Berenika. Niepojęte, jak łatwo można zapomnieć o osobie, z którą spędza się niemal całe dnie.
Nagle spochmurniał. Od kilku lat Nika była w jego życiu stałym elementem. Na studiach spotykali się niemal codziennie, potem wprowadzili się do małego mieszkanka, które dostał w spadku. Przywykł do tego, że po prostu była. Nic więc dziwnego, że z czasem zaczęła stawać się... transparentna. Jak mebel, który stoi w tym samym miejscu od tak dawna, że nikt go już nie zauważa.
Dopadły go wyrzuty sumienia. Nie poświęcał jej ostatnio zbyt wiele czasu. Właściwie nie miał go wcale. Był tak zajęty innymi sprawami, że ledwo ją dostrzegał. Czy zauważyła zmiany w jego zachowaniu? Była zła? Ze zdumieniem odkrył, że w zasadzie było mu to obojętne. Poczuł się jak ostatni drań. Dziewczyna, z którą mieszkał, stanowczo nie powinna być mu obojętna.
- To jak?
- Co: jak?
- Przyjdziecie?
Namyślił się chwilę i doszedł do wniosku, że jest jej coś winien.
- Pewnie, przyjdziemy.
3 Tradycja wspólnych wypadów ciągnęła się za nimi jeszcze od czasów studenckich, kiedy to dziewczyny w ten niewyszukany sposób umilały sobie niezliczone okienka w planie. W efekcie na ostatnie zajęcia często nie docierały lub pojawiały się w stanie, który predysponował je do usunięcia jak nie z uczelni, to przynajmniej z sali wykładowej, co jakimś cudem nigdy się nie zdarzyło. Po otrzymaniu dyplomu ich drogi, o dziwo, nie rozeszły się, a spotkania, choć o wiele rzadsze i grzeczniejsze, regularnie wpisywały się w comiesięczny harmonogram każdej z nich, plasując się gdzieś pomiędzy zakupami, gotowaniem, obowiązkami zawodowymi a planami na przyszłość.
Kacha, Hanka i Nika sączyły słabe drinki już trzecią godzinę, a nagadać się wciąż nie mogły. Od ostatniego spotkania wiele się wydarzyło (Kaśka wynajęła nowe mieszkanie, a Hania z dumą prezentowała zaręczynowy pierścionek), trzeba było też dokładnie przyjrzeć się plotkom o wspólnych znajomych oraz podebatować o aktualnej sytuacji polityczno-gospodarczej kraju (co prędzej czy później prowadziło do spięć między Kachą a Hanką, które reprezentowały skrajnie odmienne poglądy). Obsmarowania wymagały skandale w świecie celebrytów oraz nowa moda. Słowem: spraw było sporo i mogłyby tak gadać co najmniej przez tydzień, a musiały wyrobić się do dwudziestej.
Coś jednak nie grało. Kaśka co kilka chwil rzucała podejrzliwe spojrzenia Berenice, próbując ją rozgryźć. Nika była tak samo głośna i roześmiana jak zwykle. Rzucała mięsem, opowiadała śmieszne anegdotki i na każde słowo towarzyszek miała przynajmniej pięć swoich. Pozornie wszystko było w porządku, ale coś nie dawało Kaśce spokoju; nie zgadzał się jakiś detal, który nieustannie jej umykał.
Zrozumiała wreszcie. Telefon Niki milczał jak zaklęty, a to nie zdarzało się często. Wnikliwsza obserwacja ujawniała nerwowość, z jaką dziewczyna sprawdzała, czy nie przyszła nowa wiadomość lub powiadomienie o próbie połączenia. Robiła to co kilka minut, mimo że telefon leżał cały czas na stole i na pewno nie był wyciszony (co też kilka razy sprawdziła).
Potem Kaśka zdała sobie sprawę, że tego popołudnia Nika ani razu nie wspomniała o Mikołaju. Równanie było proste jak dwa plus dwa.
- I pewnie jest przekonana, że ujdzie jej to na sucho! - Hania właśnie skończyła opowiadać o sąsiedzkich kwasach. - O nie, tak to na pewno nie będzie! Jeszcze dam tej rudej flądrze popalić!
-
A propos popalić... - Kacha uśmiechnęła się znacząco do Niki, która w mig załapała, o co chodziło.
- Jasne. Idziesz z nami, Haniuś?
Hania pokręciła przecząco głową, ale zobowiązała się popilnować szklanek. Obiecała też, że do żadnej nie napluje.
Kaśka i Nika wyszły przed lokal same.
- Powiesz mi, co się stało?
Nika spojrzała na koleżankę, jakby właśnie zobaczyła kosmitę.
- A co się miało stać?
- Przestań, zgrywusie. Znam cię trochę. Pokłóciliście się?
- Nie wiem, o co ci chodzi.
- Jak tam sobie chcesz, ale widzę, że coś jest na rzeczy. Jakbyś miała ochotę pogadać...
Chwilę stały w milczeniu. Berenika patrzyła gdzieś w bok, unikając przenikliwego spojrzenia błękitnych oczu Kaśki. Zasłoniła się włosami, często służącymi jej za mur, którym odgradzała się od niewygodnych pytań i niechcianej uwagi. Wreszcie cisza zaczęła ją uwierać.
- No dobra, przyznaję, coś się dzieje. Tylko nie mam zielonego pojęcia co.
Brew Kaśki pytająco powędrowała w górę. Nie przerywała. Berenika nie lubiła się zwierzać, więc gdy już zaczynała, lepiej było nie wchodzić jej w słowo.
- Mikołaj ostatnio dziwnie się zachowuje. Jest... nieobecny. Mało mówi, prawie mnie nie zauważa. Nie, nie kłócimy się. Po prostu żyjemy jakoś tak osobno.
- Mhm.
- Chyba nie powinno mnie to dziwić. Nie mogę przecież oczekiwać, by po pięciu wspólnych latach nadal nosił mnie na rękach. No i facet musi mieć też swoje życie, swoje sprawy. Nie powinnam ciągle dyszeć mu w kark i wymagać całej uwagi, prawda?
- W sumie racja.
- Ale fajnie byłoby, gdyby czasami powiedział coś miłego, zabrał mnie gdzieś... albo zapytał, jak mi minął dzień w pracy. I mógłby ze mną porozmawiać, jeśli ma jakiś problem. Bo z kim jak nie ze mną?
- W sumie też racja.
- Chrzanię jak połamana.
- Wcale nie. -
Tylko troszkę, dodała w myślach, ale zachowała tę uwagę dla siebie. - To normalne, że się martwisz. Mówiłaś mu o tym?
- Odczep się.
- Czyli nie mówiłaś. Oj, Nitka... Nie sądzisz chyba, że facet sam się domyśli?
Nika nie odpowiedziała, a tylko zrobiła naburmuszoną minę. Oczywiście, że tak nie sądziła, ale wątpiła, by zwykła moralizatorska rozmowa w czymkolwiek pomogła. Sęk w tym, że Mikołaj jeszcze nigdy się tak nie zachowywał. Często mówił jej to wszystko, co kobieta powinna słyszeć z ust własnego mężczyzny. Interesował się nią. Kupował jej ulubione czekoladki. Gdy wychodziła z koleżankami, potrafił zadzwonić kilka razy tylko po to, by upewnić się, że dobrze się bawiła. Tego dnia nie była nawet pewna, czy zauważył jej nieobecność w mieszkaniu.
- Wracajmy – rzuciła tylko, odwracając się na pięcie i kierując do drzwi knajpki. - Zimno tu jak w Nowosybirsku.
Był ciepły, majowy wieczór.
Kacha zdecydowanie nie należała do głupich: dużo obserwowała, analizowała i wyciągała wnioski. Nagła zmiana zachowania Mikołaja mogła mieć kilka przyczyn, a jedna wydawała się dziewczynie bardziej jaskrawa i oczywista od pozostałych. Z tonu Niki wywnioskowała, że i ona dostrzegała tę możliwość, ale wolała swoje przypuszczenia przemilczeć. A skoro tak, to Kaśka nie naciskała. Jeśli nauczyła się czegokolwiek o tej dziewczynie, to na pewno tego, by nigdy nie wywierać na niej presji.
Trudno powiedzieć, czy były przyjaciółkami. Z jednej strony widywały się często i dużo rozmawiały. Nika zawsze bardzo otwarcie i barwnie opowiadała o sobie i swoim życiu, a Kaśka znała chyba wszystkie możliwe anegdotki o jej siostrze, mamie, ojcu, babci, ciotce chrzestnej, znajomych z liceum, sąsiadach, współpracownikach i trzech psach wujka Antka. Z drugiej strony miała wrażenie, że ta cała wylewność to tylko gra pozorów, mających zamaskować coś szalenie ważnego, czym Nika z nikim nie chciała się dzielić. Jakąś część siebie trzymała z daleka od świata. Odbijało się to na jej relacjach, które, choćby nie wiem jak intensywne, zawsze sprawiały wrażenie dziwnie spłyconych. Jakby wszyscy otaczający ją ludzie, nawet ci, wobec których była sympatyczna i których lubiła (a nie było to duże grono), byli jej w istocie obojętni.
Reszta wieczoru minęła w przyjemnej atmosferze, a Kaśka ani razu nie zapytała już o Mikołaja. Nika wyłączyła telefon i schowała go na samym dnie torebki.
Ostatnio zmieniony przez Dasharia (08-04-2016 o 18h56)