Chyba jeszcze zdążę, w końcu jeszcze jest 25 xd
Dawno, dawno temu, do pewnej ubogiej wioski przybyła kobieta, ubrana w bure łachmany prowadziła za sobą cały konwój zwierząt, wieśniacy oczywiście ze strachu pochowali trzodę i dziatki, a sami zza szpar drewnianych okien przyglądali się jak kobieta idzie wiejską ścieżką.
Dokąd zmierza? Kim jest?
Uszy miała szpiczaste, a jej wyniosłe rysy twarzy mogły sprawiać, że za elfkę podawać by się mogła, ale nią nie była, ludzkiego wyglądu też miała w sobie co nie miara, wydatny biust i szerokie biodra, elfki zawsze były skromnie wyposażone.
Kobieta szła boso, a za sobą zostawiała niewidoczną, bezwonną mgiełkę ukojenia.
Zatrzymała się w końcu przy porzuconej chatce, której tył wchodził w las. U jej drzwi spał pijaczyna.
- Czyj to dom? - zapytała, jej ton głosu był spokojny.
- Niczyj, ale przybłęd też nie przygarnia, nie potrzebujemy odmieńców w tej wiosce. Wynoś się Ty i Twoje kreatury! - oburzył się pijaczyna, podnosząc się chwiejnie na trzęsących nogach i żałośnie próbował przyjąć pozycję bojową.
Kobieta nie zareagowała, poruszyła tylko delikatnie dłonią jakby chciała go odgonić.
W tym momencie na mężczyznę zaczęły wchodzić pająki, mnóstwo pająków, całe miliony! Małe, duże, włochate, czarne, brązowe, aż przykryły go całego. Chłop tylko krzyczał krótką chwilę, a potem padł, a całe grono małych morderców wróciło do trawy.
Czarodziejka pchnęła drzwi rudery, czuła na sobie przerażony wzrok tubylców, jednak ona wybrała już miejsce.
J a k i ś c z a s p ó ź n i e j . . .
- Pani miłościwa! Pani błagamy pomóż nam! - grupka chłopów stała przy chatce na skraju lasu i wołała rozpaczliwie, drzwi chatki lekko się otworzyły, a w nich stała kobieta.
- Pani proszę pomóż nam! Ostatnia lama w wiosce nie daje mleka, co mamy począć, chorowita leży i nawet jeść nie chce. - czarodziejka spojrzała tylko na wieśniaków, otworzyła sakiewkę, którą zawsze miała przy pasie i pogrzebawszy w niej chwilkę wyjęła trochę brunatnych ziół, przeszła kawałek do małego ogródka, który miała zaraz koło chatki i zerwała niebieski kwiat.
- Musicie to zmieszać z źródlaną wodą i podać jej w samo południe, potem wystawcie ją na pastwisko. To powinno pomóc - powiedziała podając jednej z chłopek zioła.
- Dziękujemy Ci pani! Pani jest taka miłościwa! - wykrzykiwali biegnąc w stronę stajni.
~Ach Ci moi chłopi... wielbili by nawet g*wno, gdyby przejawiało magiczne właściwości.~ pomyślała Flayenn uśmiechając się lekko pod nosem.