/ Sorry, że tak długo, ale po prostu... raczej nie spodziewałam, że go faktycznie spotka xD Liczyłam, że go nie znajdzie xDDD // Coś wam to w ogóle nie idzie - jak z teledysku, mieliśmy się jej narzucać, nie? xD /
Zaskoczyło go, kiedy chłopak wyskoczył mu nagle spod nosa. Obserwował go, i przyswajał powoli jego słowa, po czym z delikatnym uśmieszkiem spojrzał w stronę zatłoczenia.
- Skoro tak mówisz. - Powiedział szeptem pod nosem, ale na tyle głośno, ze chłopak mógł go usłyszeć.
Stał tak jeszcze jakiś czas w milczeniu i wpatrywał się w nich wszystkich z opiekuńczym spojrzeniem. Chciałby poznać nową, ale ufał pozostałym i wiedział, że się nią dobrze zajmą. Do czasu...
- Coś za długo tam stoją... Wymamrotał do siebie pod nosem i spokojnie i cicho ruszył w tamtą stronę.
Zaszedł dziewczynę od tyłu, kiedy mamrotała swoje słowa. Dokładnie je słyszał i już chciał coś zrobić w te kwestii, kiedy zgasło światło. I krzyki.
Po jakiejś chyba niespecjalnie długiej chwili, kiedy rozgarnął się, gdzie stoi dziewczyna, wziął łagodnie ją pod ramię, spokojnie mówiąc i uprzedzając, że to on.
- Ależ co tu się stało. Droga panienko, nie ma się czego obawiać, zaraz się tym zajmiemy. Ryan, Andy. - Powiedział wyraźnie do czarnej pustki. - Sprawdźcie o co chodzi. Ryan wskocz sprawdzić włącznik prądu w moim namiocie, a Andy niech sprawdzi budkę kasjera. Może jakichś chochlik po prostu wyłączył światło. Reszta niech uda się do siebie i trochę posprząta - będę z nową panienką każdego po kolei odwiedzał, jak nie dziś, to jutro, a chyba chcecie pokazać się z najlepszej strony, prawda? - Zwrócił się do swojego boku,gdzie trzymał za pod rękę nową dziewczynę. - To idziemy? - Zapytał uprzejmie, z lekko przyciszonym głosem, no bo w końcu zwracał się tylko do niej.
nie czekając jednak na odzew, ruszył niewielkimi krokami. Doskonale wiedział, co gdzie jest z pamięci, nie potrzebował światła, i ostrzegał dziewczynę przy każdej przeszkodzie odprowadzając ją na pewną drogę. Po kolei mówił co jest na prawo, bądź lewo, albo przed nimi, komentując kogo gdzie znajdziesz, jaki mniej więcej jest, a to jakimś żartem podsumował, a to że sama musi się przekonać.
Wszystko mówił głośno, i wyraźnie, ale nie oczekiwał od niej najmniejszego zaangażowania w rozmowę. Po prostu opowiadał, stałym, łagodnym i spokojnym głosem, dając jej tym samym czas do ewentualnego namysłu - albo go słuchała, Nicolasowi było to teraz obojętne. Nawet nie zwrócił uwagi gdy światło ponownie zostało zapalone - zachowywał się dokładnie jak wcześniej, jak w ciemności. Nie patrzył na nią, nie machał jej dłońmi przed oczami, tylko mówił.
Kiedy w końcu wyszli niemal że na koniec miasteczka, doszli aż do ogrodzenia, gdzie nikt oprócz Kierana raczej nie mógł bez wiedzy Nicolasa ich podsłuchać. Przystanął i wypuścił ją z objęć. Wreszcie na nią spojrzał, stając naprzeciwko niej i patrząc prosto w jej oczy. Łagodny uśmiech nie schodził z jego twarzy.
- Na pewno masz gdzie wrócić, gdzieś gdzie nie jesteś sama, choć może tego nie zauważasz. - Zauważył dalszym (wyższym) głosem. - Pytanie tylko, czy CHCESZ tam wrócić. - Dodał, a uśmiech zniknął mu z twarzy przy tych słowach. Po chwili jednak wrócił. - Możesz tu zostać. Wszyscy będą uradowani, a bynajmniej ja. Nie musisz od razu się do nas dopasowywać, to przyjdzie z czasem. A jak nie przyjdzie... to kogo to obchodzi. Nikt Ci nie będzie miał niczego za złe, bo to my nalegaliśmy, abyś została. Bynajmniej ja NALEGAM. Jednakże.. - Zaczął, i tu już mu uśmiech zszedł na dłuższy czas. - Jeśli zostaniesz tu dłużej niż dobę, nie będziesz mogła już stąd wyjść. Po prostu, tak to jest. Czas tutaj zatrzymuje się, i potem nie można z tego tak po prostu wyjść. - Uśiech znów zagościł na jego twarzy. - Ale jak właśnie powiedziałem, to dopiero po dobie. Czyli masz jeszcze... ponad 23 godziny aby podjąć decyzję. - Dodał odległym głosem, z nutką żartu, i ruszył w kierunku w którym przyszedł. Przystanął, obrócił się przez bark, podniósł ramię, jako zaproszenie do wspólnej wędrówki. - Idziesz?
Ostatnio zmieniony przez Minwet (31-08-2015 o 17h48)