S h a r o n C r a v e n
Nie rozumiała z początku reakcji brata, dlatego sama zaczęła zastanawiać się, czy aby na pewno nie ma za dużego dekoltu, albo nadto odkrytych nóg, ale... Wszystko było w normie, przynajmniej w mniemaniu Sharon, dlatego ucieszyła się na szybką rehabilitację Ivera. Tym razem i tak nie odpuściłaby jego naleganiom, gdyby nie zmienił zdania i próbował namówić czarnowłosą na coś bardziej skromnego. W końcu nie przyszli wybierać fatałaszków przeznaczonych do występu w kościelnym chórze.
- Dzięki i... Wiem, jest idealna.- Oznajmiła zadowolona, ale też i wytarła wierzchem dłoni czoło, w które ją pocałował. Właściwie to robiła tak co jakiś czas, udając obrzydzenie, bo... Bo zawsze go to rozśmieszało, w pewnym stopniu, no ale. Zaraz jednak zmieniła skwaszoną minę na uśmiech triumfu i wróciła się do przymierzalni, bo w końcu nie mogła tam zostawić swoich starych ciuchów i jednej, istotnej rzeczy. Niemal od razu skróciła pasek pokrowca na pistolet tak, aby mogła go przymocować do uda, pod sukienką oczywiście, tak, aby jej materiał zasłonił broń całkowicie. Przezorny zawsze ubezpieczony, a w tamtych czasach powiedzenie to było nadzwyczaj prawdziwe.
Pociągnęła brata wpierw do kasy, gdzie mogli zapłacić za zakup i schować stare ubrania do reklamówki, a potem wyszli ze sklepu, kiedy już bez skrępowania trzymała jego dłoń. Humor kobiety widocznie się poprawił, porównując do tego, co odbywało się rano- wręcz emanowała szczęściem.
Rozglądnęła się wokół, mając dziwne wrażenie, że ktoś ich obserwuje, jednak zignorowała to po chwili, wracając myślami do Ivera. Nie byli tam w końcu po to, żeby polować i się zamartwiać o niebezpieczeństwach, tylko aby o tym na chwilę zapomnieć i cieszyć się swoim towarzystwem.
- To co teraz robimy? Bo w sumie buty mi chyba do stroju pasują.- No fakt, że zniszczone glany wyglądały jakby przy nowiutkiej, eleganckiej sukience były ubrane celowo i całość wydawała się prawie, że urocza. Jednak czy brat podzielał jej zdanie? Kto wie, czy mówiła tak tylko ze względu na to, że nie chciała go naciągać, czy rzeczywiście jej się podobało. Sama z resztą nie do końca znała się na tym, co się nosi i momentami miała iście chłopskie wyczucie stylu. A on sam nosił garnitury, więc spojrzała na niego pytająco. Nie chciała jeszcze iść kupić niezbędnych rzeczy i wracać do domu, nawet, jeżeli ten uzna, że nowej odzieży już starczy.
Bored.
"I cóż nie zostało mi już nic jak tylko życzyć Wam miłego korzystania z forum
"- Piękna ironia.