//Trza coś Amity napisać, bo powoli zapominacie jak się nazywa ;-;
Amity
Przebierałam w miejscu nogami, pocierając dłońmi ręce, bezskutecznie próbując w ten sposób się rozgrzać. Zdecydowanie takie mrozy nie były dla mnie czymś przyjemnym.. W końcu Robert otworzył samochód i każdy wziął po trochu wszystkiego - jedzenie, które nam zostało, termos, latarki, koce, którymi otulaliśmy się w czasie podróży, cieplejsze ubrania.. I tego typu drobiazgi. Z takim bagażem poprowadziłam wraz z siostrą i Larsem resztę do owego okna, które pełniło w tej chwili rolę wejścia. Tak jak powiedziała Char - ona miała wejść pierwsza. Jednak za pierwszym razem, gdy podskoczyła, chwytając się framugi, jedna z rąk jej się omsknęła co poskutkowało upadkiem w zaspę znajdującą się pod nią. Zacisnęłam usta, próbując zdławić śmiech. Bo w końcu.. to wcale nie było zabawne. Przecież mogło coś jej się stać. Jednak sama poszkodowana zaczęła się śmiać z własnej niezdarności, wstając i otrzepując się ze śniegu. Mimo tej wtopy odmówiła pomocy, uparcie twierdząc, że da sobie sama radę. I miała rację - za drugim razem sprawnie podciągnęła się, po chwili znikając w wnętrzu budynku. To teraz chyba moja kolej.. Podeszłam do ściany, oglądając się na chłopaków.
- Więc.. podsadzicie mnie? -spytałam nieco niezręcznie, choć to bardziej było dla nich przypomnienie, że ja akurat nie obejdę się bez ich pomocy. Gdy Gajusz z Larsem podnieśli mnie na tyle wysoka, abym spokojnie złapała się framugi, wdrapała się na nią, przechodząc dalej na szafę, o której wspominała Lars. Na dole czekała już Char i pomogła mi zejść do niej.
Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!
#26 06-04-2015 o 22h51
#27 07-04-2015 o 01h05
Gajusz Baltazar Potocki
Gdy tylko Robert otworzył bagażnik wzięliśmy najpotrzebniejsze rzeczy i ruszyliśmy za tą trójką z naszej paczki, która znalazła okno. Charisee, tak jak zapowiedziała, weszła pierwsza. Choć prawdę mówiąc, to udało jej się to dopiero za drugą próbą - pierwsza skończyła się upadkiem w zaspę. Char jednak zachowała się jak to ona, roześmiała się, otrzepała ze śniegu, odrzuciła naszą pomoc i dopięła swego, zgrabnie wdrapując się do środka. Urocza Amity natomiast skorzystała z obecności dżentelmenów (w osobie Larsa i mojej) i pozwoliła się podsadzić. Gdy zniknęła we wnętrzu budynku, odwróciliśmy się w stronę ostatniej przedstawicielki płci żeńskiej w naszym gronie.
- Chodź, Cathie, twoja kolej - z uśmiechem wyciągnąłem do niej rękę, starając się w en sposób dodać jej otuchy. Widziałem, że wciąż nie jest przekonana co do spędzenia nocy w budynku, ale nie chciała pokazywać po sobie, że się boi.
// "Co wy na to, aby ta komoda się w końcu załamała pod którymś z nas? Może pod Gajuszem?" - Masz moje poparcie Minwet-sensei. Nie ma to jak elementy komediowe w horrorze xD //
Ostatnio zmieniony przez KimKas (07-04-2015 o 23h30)
#28 07-04-2015 o 01h11
/ To Ty nigdy nie słyszałaś o takim fajnym zbiorze wiedzy, co się nazywa Minpedia? : D // Co wy na to, aby ta komoda się w końcu załamała pod którymś z nas? Może pod Gajuszem? xDDD Sorry >.> /
Lars
Kiedy byliśmy już pod okienkiem Char faktycznie poszła pierwsza i nie chciała pomocy - próbowała sama się tam dostać. Za drugim podejściem naprawdę jej się udało, że aż zagwizdałem z zachwytu - a myślałem, że tego nie dokona...
- Widzę ktoś tu nie leniuchował przez ostatnie czasy... - Kiedy zaczęła przechodzić na drugą stronę ostrzegłem ją jeszcze. - Uważaj na komodę, nie wiadomo, czy jest stabilna. - Ale zeskoczyła tam i nic jej się nie stało. Po chwili podsadziliśmy więc Amity. - Char, podsadzimy Cathe i będzie wam podawać torby. - Krzyknąłem do dziewczyn w środku, starając się przekrzyczeć nadchodzącą śnieżycę. No bo nie fajnie by było, gdyby potłukł się na przykład któryś z termosów. - Robert, podawaj rzeczy Cathe. - Powiedziałem, po czym wraz z Gajuszem podsadziliśmy i trzymaliśmy w górze Catherinę, aż wszystkiego nie przełożyli i sama też nie przeszła. Rozciągnąłem się prostując plecy. - Dobra, teraz Robert ty, potem Gajusza podsadzę, a potem ja wskoczę.
Ostatnio zmieniony przez Minwet (07-04-2015 o 01h12)
#29 07-04-2015 o 16h41
Robert.
Jako ostatni zabrałem swoje rzeczy z bagażnika, którego po chwili zamknąłem. Schowałem klucze do jednej z kieszeni plecaka a następnie ruszyłem za przyjaciółmi w stronę miejsca gdzie można było wejść do tego budynku. Pierwszą próbę wejścia Char do budynku skwitowałem krótkim śmiechem. Gdy wszystkie przedstawicielki płci pięknej z naszej grupki znalazły się w środku podałem ich bagaże.
-Dziękuję za pomoc, jednak sam sobie poradzę.
Rzuciłem w stronę Larsa oraz Gajusza. Wziąłem głęboki wdech i dość sprawnie wszedłem do budynku. Wychyliłem się na moment.
-Podajcie bagaże które jeszcze tam zostały.
Catherine.
Z pomocą chłopaków jakoś udało mi się wgramolić do środka. Z cichym westchnieniem które opuściło moje usta zeszłam powoli z mebla. Po odebraniu swoich bagaży rozejrzałam się po pomieszczeniu które robiło pewnie za jeden z pokoi dla gości. Bałagan, pełno pajęczyn jak i grube warstwy kurzu pokrywające każdą rzecz znajdującą się tutaj powodowało że coraz bardziej miałam ochotę wydostać się z tego budynku i uciec jak najdalej stąd. Szybko jednak w duchu skarciłam się za tą myśl. Śnieg pada coraz mocniej, znając życie drogi są zasypane więc gdzie do licha miałabym uciec? Delikatnie pokręciłam głową gdy podeszłam do Roberta. Pomogłam mu odebrać resztę bagaży, które tak jak swoje zaniosłam pod ścianę.
#30 07-04-2015 o 17h21
Gajusz Baltazar Potocki
Gdy i Robert bezpiecznie znalazł się w środku, podaliśmy mu ostatnie bagaże i nadeszła moja kolej na wejście do budynku.
- Ja również poradzę sobie sam - rzuciłem Larsowi. No, bo kurczę pieczone, jeśli takie chucherko jak nasz Robercik sobie poradziło, to ja miałbym sobie nie poradzić? Phi, też coś. Co prawda ostatni raz robiłem takie rzeczy w szkole średniej, ale na pewno dam radę. Tak sobie myślałem. Oczywiście, jak można było przewidzieć, pierwsza moja próba wejścia skończyła się tak jak u Char - znaczy się upadkiem tyłkiem w zaspę śnieżną.
- Spoko, spoko, to tylko taka rozgrzewka - rzuciłem do Larsa, który wyglądał, jakby powstrzymywał się od wybuchnięcia śmiechem. Druga próba wyszła trochę lepiej. Z trudem, bo z trudem, ale wylądowałem całym ciężarem ciała na jakiejś szafie lub komodzie...
... która okazała się spróchniała bądź niestabilna i przewróciła się razem ze mną na podłogę. Przez chwilę leżałem bez ruchu zaskoczony. Czyżby przytyło mi się po świętach? Stwierdziwszy, że nic sobie nie złamałem, miałem się odczołgać, kiedy poczułem, że coś ciężkiego ląduje na moich plecach. Lars. Normalnie podobałby mi się taki rozwój sytuacji, ale wraz z przyjacielem na moich plecach wylądowało sporo śniegu - część za kołnierzem kurtki.
- A mówiłeś, że jesteś hetero - zażartowałem ze śmiechem, a po chwili powstrzymałem się przed wzdrygnięciem, gdy na karku zaczął mi się roztapiać śnieg. - A teraz złaź ze mnie, taki lekki to ty nie jesteś.
#31 07-04-2015 o 18h05
/ Normalnie zero wyobraźni... xDDD // Hej, to za rozwaloną komodę?! xDDD /
Lars
Wzruszyłem ramionami kiedy tak wszyscy sami chcieli sobie poradzić. My grupa starych przyjaciół, czy współpracowników jesteśmy? Dobre pytanie.
Kiedy Gajusz przeszedł coś głośno łupło. Zapytałem się, co się stało, ale gdy nie usłyszałem odpowiedzi postanowiłem też tam przeskoczyć. Rozejrzałem się jeszcze tylko, czy czegoś nie zostawiliśmy, podskoczyłem i przewiesiłem się na druga stronę. Dosłownie, bo widząc pod sobą Gajusza musiałem zawisnąć. Chciałem poczekać aż się odsunie, ale moje zziębnięte palce tego nie wytrzymały i spadłem na niego. No, jeśli nic mu się nie stało, to może i dobrze, bo własnie w tym momencie okno zadrżało od zamieci i z hukiem się zatrzasnęło - pewnie miałbym już po palcach. Z rozmyślań nad moim szczęściem wyrwał mnie Gajusz.
- A co, wątpisz? - Zapytałem żartobliwie, a gdy tylko poprosił, jednym ruchem zszedłem z niego. Podałem mu rękę, aby pomóc wstać. - Nic Ci się nie stało?
#32 07-04-2015 o 19h32
//Em.. Charity? xDDD Czy ty połączyłaś Charisee z Amity i ci wyszło Charity? xDDD
Charisee
Zgrabnie weszłam do środka - co z tego, że dopiero z drugim razem - jednak ledwie rzuciłam okiem na wygląd wnętrza, a usłyszałam kolej osobę wchodzącą na komodę. Uśmiechnęłam się szeroko, widząc siostrę i pomogłam jej zejść na podłogę. Następnie chłopcy podsadzili Cath, która posiedziała sobie dłużej na meblu, podając nam bagaże. Potem do środka wdrapał się Robert i wciągnął jeszcze parę rzeczy, które najwidoczniej musiałyby być za ciężkie dla przyjaciółki. I w końcu musiał trafić się feralny przypadek.. Ujmując zdarzenie językiem fizyków - siła Gajusza włożona w wciągnięcie się z framugi okna na szafę wprawiła ją w ruch, a gdy zmniejszył się jej kąt nachylenia do podłoża, zadziałała siła grawitacji i w efekcie mebel przewrócił się wraz z przyjacielem.
- O Boże! Wszystko w porządku Gajusz? -zawołała Amity, kucając obok niego, aby pomóc mu wstać. Ja natomiast już otwierałam usta, aby powiedzieć Larsowi, aby zaczekał chwilę, jednak ten w tej samej chwili przewiesił się na drugą stronę i zaraz spadł na Gajusza. Siostrzyczka z zaskoczenia gwałtownie poderwała się, odskakując w tył. Mało brakowało, a przewróciłaby się o stojącą za nią torbę, jednak w porę ją złapałam, podtrzymując w pionie.
- Widzę, że dzisiaj mamy dzień fatalnych wypadków. -powiedziałam ze śmiechem, jednak zaraz Amity dźgnęła mnie lekko łokciem w bok, najwyraźniej próbując zakomunikować, że nie ma w tym nic zabawnego.
#33 07-04-2015 o 22h41
Catherine.
Słysząc huk automatycznie odwróciłam się, aby zlokalizować źródło hałasu. Widząc leżącego na ziemi Gajusza delikatnie się uśmiechnęłam. Chwilę później kiedy Lars na nim wylądował w ostatniej chwili powstrzymałam się przed wybuchnięciem śmiechem. Właśnie w tej chwili obok mnie z prędkością błyskawicy przebiegło małe, szare stworzonko na którego widok pisnęłam i zrobiłam kilka kroków w tył trafiając na ścianę.
-Czyżbyś przestraszyła się biednej myszeczki Cathie?
Słysząc pytanie lokowatego a po chwili również jego śmiech miałam ochotę czymś w niego rzucić.
-To nie było śmieszne.
#34 07-04-2015 o 23h29
//Mój błąd, zaraz poprawię x) //
Gajusz Baltazar Potocki
- A Ty byś na moim miejscu nie zwątpił? - grunt to nie tracić dobrego humoru. Tym razem skorzystałem z pomocy Larsa przy podnoszeniu się z ziemi. - Spokojnie, nic mi nie jest.
Uśmiechnąłem się na uwagę Char i odpowiedziałem jej;
- Miejmy nadzieję, że na tym nieszczęśliwe wypadki się zakończą. Dobra dzieciarnio, żarty na bok - rozejrzałem się po stojących w różnych miejscach pokoju przyjaciołach. - Zbieramy bagaże i idziemy poszukać jakiegoś ciepłego pokoju, najlepiej z łazienką - to ostatnie pomieszczenie było mi potrzebne do przebrania się, o czym boleśnie przypominała mi spływająca wzdłuż kręgosłupa strużka zimnej wody, która jeszcze przed momentem była śniegiem.
#35 07-04-2015 o 23h41
Catherine.
Pokiwałam delikatnie głową na słowa Gajusza. Podeszłam do bagaży stojących pod ścianą. Wzięłam swoją walizkę oraz torbę specjalnie ignorując Roberta który poprosił abym podała mu jego rzeczy. Wciąż miałam go ochotę uderzyć za tą sprawę z myszą. Udałam się w stronę drzwi cicho nucąc pod nosem oraz modląc się aby z cienia znowu nie wybiegła kolejna kreatura.
Ostatnio zmieniony przez Whitewind (07-04-2015 o 23h42)
#36 12-04-2015 o 12h19
/ Charitty bardzo fajne xDDD /
Lars
Słysząc pisk Cathie rozejrzałem się gwałtownie o co chodzi, ale słysząc następne słowa Robcia uspokoiłem się. Idąc za słowami Gajusza wziąłem swoją torbę i jeden plecak z prowiantem.
- Serio liczysz, że będzie tu woda? - Zapytałem retorycznie Gajusza z powątpiewaniem.
No bo odpowiedź była chyba raczej oczywista, bo cudem by było, aby w takim otoczeniu był dostęp do wody. Chyba że posiadłość miałaby własne źródło, albo rury byłyby na tyle głęboko, aby nie zamarzły.
Ruszyliśmy na poszukiwanie takiego pokoju. Szedłem przodem z lekko wyciągniętą ręką, spodem dłoni do góry i palcami w przód. Sprawdzaliśmy wszystkie pomieszczenia po kolei i ostatecznie trafiliśmy na jakiś w środku posiadłości. Był jednym z ciemniejszych, ale i cieplejszych pokoi. No ale co się dziwić - w środku budynku nie ma okien...
- Zamknijmy wszystkie drzwi, aby nie robić przewiewów i jeszcze bardziej ocieplić nami pokój. - Powiedziałem szukając po omacku latarki w ogólnym plecaku. - Najlepiej będzie jeśli po prostu spróbujemy przespać śnieżycę, aby oszczędzać baterię. - Kiedy wreszcie jedną znalazłam wstałem i włączając i wyłączając sprawdziłem, czy działa. - Poszukajcie w drugim plecaku czy jest jeszcze jedna. Musimy ustalić kto tu zostaje i rozkłada śpiwory, a kto idzie szukać czy nie ma jakiegoś prowiantu tutaj... zawsze istnieje szansa, że mieli jakiś bunkr, czy coś, gdzie trzymali suszki i wodę... - Powiedziałem z nadzieją.
Ostatnio zmieniony przez Minwet (12-04-2015 o 23h32)
#37 12-04-2015 o 14h26
Catherine.
Gdy wzięłam swoje wszystkie bagaże ruszyłam za resztą grupy. Powolnym krokiem kroczyłam obok Roberta któremu głowa chodziła na prawo i lewo jakby czegoś szukał, jednak wiedziałam że chłopak jest po prostu ciekawy. Po chwili również i moja osoba zaczęła rozglądać się po korytarzach którymi chodziliśmy w poszukiwaniu odpowiedniego pokoju. Kiedy w końcu na takowy trafiliśmy odetchnęłam z ulgą. Sama budowla była wielka, a my przeszliśmy już spory kawałek. Miałam nadzieję że ktoś zapamiętał drogę powrotną, ponieważ tyle razy skręcaliśmy że już straciłam orientację. Położyłam swoje bagaże pod ścianą a następnie rozejrzałam się. Mimo iż najchętniej to bym po prostu się położyła i zaczęła modlić się w duchu aby pobyt tutaj nie trwał za długo, miałam ochotę udać się w poszukiwanie jakiegoś prowiantu, chociaż wątpiłam abyśmy na coś trafili. Miejsce zdaje się opuszczone od bardzo dawna i nawet gdybyśmy coś znaleźli podejrzewam że nie byłoby to nic dobrego do spożycia.
#38 12-04-2015 o 23h15
//Od kiedy Lars nazywa się Tim? x) //
Gajusz Baltazar Potocki
- A kto mówił o wodzie? Myślałem raczej o innych... biologicznych potrzebach - odpowiedziałem na pytanie przyjaciela, on jednak zabrał swoją torbę i poszedł już przodem. Również zabrałem swój bagaż i ruszyłem za nim, w miarę możliwości starając się trzymać mniej więcej w środku naszej niewielkiej grupy. Nie żebym się bał... Ja? Nie, skąd ten pomysł? Po prostu wolałbym się o coś nie wywalić na zbity pysk w tych ciemnościach. Po długich poszukiwaniach udało nam się znaleźć odpowiedni pokój. Rozlokowaliśmy się szybkoi rzuciliśmy plecaki pod jedną ścianę. Lars zaczął szukać czegoś w ogólnym plecaku i w końcu wyjął z niego latarkę, szczęśliwie działającą. Drugą miałem w torbie, którą sam niosłem. Ona także działała bez zarzutu.
- Raczej mało prawdopodobne, żebyśmy znaleźli tu jakieś jedzenie, ale nie zaszkodzi sprawdzić - odpowiedziałem na propozycję Larsa, po czym (jak to ja) wysunąłem własną. - Podzielmy się tak jak przed wejściem do budynku, to znaczy ty i siostrzyczki idziecie na zwiady, a ja z Catherine i Robertem zajmiemy się uwiciem tu przytulnego gniazdka, żebyśmy mogli w miarę przyzwoitych warunkach przeczekać śnieżycę.
Ostatnio zmieniony przez KimKas (12-04-2015 o 23h18)
#39 14-04-2015 o 22h38
Amity
Powiedzmy, że powstał mały rozgardiasz, jednak mimo tego szybko zebraliśmy się i ruszyliśmy w głąb ciemnego domostwa. Char trzymała jedną z dłoni na ramieniu Larsa, pewnie aby nie stracić go z oczu. Oczywiście nie mówiąc dosłownie, bo w tym mroku ciężko było cokolwiek i kogokolwiek widzieć. Druga dłoń siostry ja złapałam. Po prostu czułam się tak pewniej - zapewne przez takie typu odruchy, Char nadal traktuje mnie jak dziecko, eh..
- Na sprawną kanalizację także bym nie liczyła. -siostra krótko skwitowała wypowiedź Gajusza, idąc dalej. W końcu doszliśmy do w miarę szczelnego, a tym samym i najcieplejszego pokoju. Gdy odstawiliśmy bagaże pod jedną ze ścian, głos zabrał Lars. O ile pierwszą część wypowiedzi słuchałam ze stoickim spokojem, w duchu przyznając mu rację, o tyle na pomysł rozejrzenia się po posiadłości zmarszczyłam lekko brwi. A na pomysł Gajusza, aby między innymi to ja szła na zwiady, wypłynął jeszcze większy grymas na moją twarz.
- Jesteście pewni tego pomysłu? -spytałam, lekko przygryzając wargę- Budynek wygląda na opuszczony od wielu lat, więc nawet jeśli coś się znajdzie, to nie ma gwarancji, że nie będzie przeterminowane. Poza tym cała ta konstrukcja jest dość niepewna i nadszarpnięta przez czas, więc nie trudno będzie trafić na spróchniałą podłogę, czy obluzowaną barierkę przy schodach.. A jeśli coś się stanie? Osoby, które zostaną w pokoju, mogą nie usłyszeć wołania o pomoc w tak dużym budynku przy szczelnie zamkniętych drzwiach, a zasięgu nie ma przez śnieżyce. -mówiłam spokojnym i rzeczowym tonem - trochę jak moja siostra - choć skręcało mnie w środku, a wątpliwości wciąż się namnażały. Ja naprawdę nie przesadzałam - może i skupiałam się w tej chwili na samych negatywach, ale ktoś musiał im o nich przypomnieć, bo chyba nie brali "złych rzeczy" w ogóle pod uwagę.
- Po pierwsze, Gajuszu daruj sobie te frazeologizmy. -pierwsza odezwała się stojąca obok mnie Char, a ja lekko się uśmiechnęłam widząc, że nawet w takiej chwili przywiązuje wagę do formy wypowiedzi innych.- Po drugie, w tej sprawie obie strony mają rację. Obawy, które padły, są jak najbardziej uzasadnione, jednak uważam, że mimo wszystko pomysł Larsa jest dobry i powinniśmy go zrealizować. Myślę, że zdołamy tu znaleźć, jeśli nie długoterminową żywność, to inne przydatne rzeczy. -powiedziała bez zająknięcia. Teraz już wiem, czemu pod czas swojego wywodu czułam się, jakbym na chwilę wcieliła się w swoją siostrę.
- Nie musisz iść, jeśli nie chcesz, Ami. Nie powinnaś robić czegoś wbrew własnym przeczuciom. -szepnęła do mnie ledwie chwilę później z troską, obejmując mnie ramieniem w geście otuchy i pokrzepienia. Nawet nie wie, jaką ulgę mi sprawiła tymi słowami.
#40 16-04-2015 o 20h34
Robert.
Podczas poszukiwań odpowiedniego pokoju w którym moglibyśmy przenocować oczywiście kilkakrotnie nie zaliczyłbym bardzo bliskiego spotkania z podłogą. Było ciemno, na ziemi walały się jakieś rzeczy. Po drodze zacząłem zastanawiać się czemu ten hotel został opuszczony. Gdy po trochę długim szukaniu znaleźliśmy pokój wszedłem do środka jako ostatni. Nie zamykałem drzwi do końca ponieważ nie wiadomo było czy by się otworzyły, gdyby zostały zamknięte. Wolałem nie ryzykować. Ułożyłem bagaże na ziemi a następnie ciekawy rozejrzałem się po pomieszczeniu, słuchając wymiany słów pomiędzy przyjaciółmi. Nie zauważyłem nic co by mogło przykuć moją uwagę na dłuższy moment.
-Amity, jeżeli nie chcesz iść to mogę pójść za ciebie.
Zaproponowałem po chwili namysłu, przenosząc wzrok na dziewczynę stojącą niedaleko mnie.
#41 17-04-2015 o 22h59
/ Kimcia, to było zarąbiaszcze xDDDD // Wybaczcie za tak długi czas nieodpisu, ale wszyscy mi się na łeb rzucili - choroba, promocja szkoły, poranna śmierć cioci [17.04] i ogarnianie co trzeba zrobić w jej mieszkaniu, tata z ogarnięciem co to za rybę złowił, bo liczy na medal brązowy, siostra co to się źle czuje, matka co mi każe pokój posprzątać [a syf jest i to niezły], Mel B, pani z matmy z wielce zdziwionym głosem, że ja nie umiem, podczas gdy jestem prosto po nasileniu gorączki [czwartek], gdzie tylko ten jeden dzień miałam na choć trochę dojście do siebie, bo promocja goni i dekoracje wołają i jeszcze z tego powodu się zgodziła mnie zwolnić z poprzedniej lekcji [środa] gdzie zaczęła nowy temat, więc ja z pustką głowie nastawiłam się na to, że będę musiała ogarnąć powolutku słuchając ich, o co w tym chodzi, a ona się mnie pyta i ma pretensje,e ja nie umiem. I akurat to powinnam umieć, ale nie wtedy, gdy wgl nawet nie podejrzewałam, że może być coś z wcześniejszych lekcji - poza tym próbowałam ogarnąć nowy temat, i byłam w środku ogarniania tego i mi się nagle wtrąciła z czymś z ni gruchy, więc sorry! O i jeszcze muszę załatwić taśmę papierową, którą nie mam pojęcia skąd sobie załatwić, do jeszcze jednych dekoracji, które są potrzebne już na jutro [sobotę] na 16 na promocję. A jeszcze przed promocją znowu wizyta w domu zmarłej cioci. i jeszcze tata chce mnie z siostrą do ogródka zagonić... Ugh! Dajcie żyć! [A tak między wierszami - ktoś wie skąd taką taśmę załatwić? ] // Sorry za ten rozpis, ale musiałam się na czymś wyrzyć, aby na spokojnie zająć się postem T-T // Tak, to już koniec... /
Lars
Słuchałem ich wymiany zdań. W sumie to mi tam obojętne, ale ważne, by przeżyć. Bynajmniej już nie zachowują się jak stado współpracowników.
- Okey, to pójdą Robert, Char i ja. Po latarce na każdą z trójki, więc bez rozdzielania się. Też niech jedna osoba z pokoju stoi przy drzwiach i słucha, a reszta nie robi zbyt wielkiego hałasu~... - Powiedziałem spokojnie i z żartobliwym tonem, aby się na mnie przypadkiem nie obrazili. - Po prostu na wypadek gdybyśmy zgubili drogę do pokoju, zaczniemy co jakiś czas krzyczeć. Jeśli usłyszycie odkrzyczcie wszyscy razem abyśmy spróbowali po głosie do was dojść. Tylko nie wychodźcie wtedy nas poszukać, bo już dopiero będzie przekichane... Co do ryzyka z konstrukcją, hm... Będziemy chodzić blisko, ale w pewnych odległościach, aby jak coś się zawaliło pod kimś, to żeby reszta też się przy okazji nie załapała do zawalania i była w stanie od razu zareagować pomocą. Będzie nas trzech, więc przy dobrych okolicznościach damy na spokojnie radę w ten sposób. A żeby nie kusić losu będziemy chodzić blisko ścian, a zwłaszcza na schodach. Musimy iść i poszukać, bo... po prostu nie sądzę, aby ta mysz której się przestraszyłaś na początku przeżyła długo na jakiejś spleśniałej żywności, racja? Suszki się nie przeterminowują po prostu, a i zawsze jest szansa na wodę pitną, bez której ta mysz już dopiero by nie przeżyła. Choć jej to pewnie wystarczy kałuża z roztopionego śniegu - Zauważyłem żartobliwie, aby skończyć tę drętwą rozmowę o przekonaniach i tym podobne. W sumie to tylko chciałem uspokoić Amity, a nie wiem czy mi się udało... - Mam tylko nadzieje, że ta mysz nie dorwała się do wszystkiego... - Mruknąłem raczej sam do siebie przy okazji wychodząc z pokoju.
Na korytarzu spojrzałem w stronę otwartych drzwi, aby wyłapać choćby zarysy wychodzącego Roberta i Char.
Ostatnio zmieniony przez Minwet (17-04-2015 o 23h07)
#42 17-04-2015 o 23h29
/Minwet-sensei - nie znam się na taśmach papierowych, ale próbowałaś może w jakimś sklepie papierniczym w swoim mieście? W tego typu sklepach zwykle są taśmy :>//
Gajusz Baltazar Potocki
Przemilczałem uwagę Char na temat frazeologizmów - w końcu tylko próbowałem za ich pomocą wprowadzić miłą atmosferę. Wszyscy wyglądali na strasznie spiętych - dziwne, biorąc pod uwagę fakt, że w tym budynku będziemy z pewnością bezpieczniejsi niż w wozie. Chodź oczywiście obawy związane ze stabilnością budynku, możliwością zgubienia się, czy nie znalezienia jedzenia były rozsądne, wydawały mi się jednak mało prawdopodobnymi scenariuszami. W końcu naszej grupie udało się podzielić na dwie ekipy; Charisee, Robert i Lars wybrali się na eksplorację budynku, a ja zostałem z Amity i Catherine. Normalnie wykorzystałbym taką sytuację do przyjemnego flirtu, ale to nie była normalna sytuacja. Zdaje się, że obie dziewczyny miały jakieś niezbyt dobre przeczucia co do tego miejsca, a poza tym mieliśmy zadanie do wykonania.
- No dobrze, miłe panie - powiedziałem po wyjściu części naszych przyjaciół. Starałem się, aby mój głos brzmiał pewnie, jakby codziennie spotykały mnie takie sytuacje. - Podzielmy między siebie zadania do wykonania, jedna osoba stanie tak jak powiedział Lars, przy drzwiach, nasłuchując. Dwie pozostałe zajmą się przemienieniem tego pokoju w przytulne miejsce do przeczekania śnieżycy. Wolicie, żebyśmy wymieniali się rolami, czy żeby "na czatach" stała cały czas jedna i ta sama osoba? - miałem przeczucie, że pewnie wolałyby opcję nr 2 (ze mną w roli czujki, oczywiście), ale musiałem zadać to pytanie, żeby nie wyjść na szowinistę (jak zapewne nazwałaby mnie w takiej sytuacji Char), który z góry przydziela kobietom zadania.
#43 19-04-2015 o 20h42
Catherine.
Skrzyżowałam dłonie na klatce piersiowej przysłuchując się wymianie zdań. W sumie ucieszyłam się z tego że jednak postanowiłam pozostać cicho i nie dołączyć do grupy która poszła szukać przydatnych produktów spożywczych. Gdybym w czasie drogi natknęła się na kolejną myszkę, bądź myszy, zwiałabym gdzie pieprz rośnie. Nie zwracałabym uwagi gdzie biegnę i w związku z czym - zgubiłabym się. A tego nie chciałam. Kiedy trójka przyjaciół wzięła potrzebne rzeczy i wyszła z pokoju rozejrzałam się po pomieszczeniu. Gdyby oświetlenie działało, tego brudu by się pozbyło w sumie to byłby bardzo ładny pokój. Spójrzmy jednak prawdzie w oczy - jest dość ciemno, brudno, a na dodatek pełno tych wstrętnych gryzoni oraz pająków i innych robali. Słysząc słowa Gajusza spojrzałam się najpierw na Amity a po chwili przeniosłam wzrok na niego.
-Osobiście mogę stać cały czas na czatach. Nie będzie to dla mnie żadnym problemem
Odpowiedziałam, wzruszając przy tym delikatnie ramionami. Czatowanie nie było aż takim złym zajęciem. Gdym musiała rozkładać rzeczy i zamieniać ten pokój w miarę przytulne miejsce na bank spotkałabym się ze zwierzątkami żyjącymi tutaj, a tego nie chciałam. Może to było trochę egoistyczne z mojej strony ale mówi się trudno i żyje się dalej.
Boziu przepraszam Was że tak napisałam to bez ładu i składu ale jakieś choróbsko mnie bierze, a na dodatek dochodzą sprawy szkolne ( gigantyczna rozprawka z 'Dziadów cz.III' w poniedziałek, wypowiedź ustna na temat komunikacji ( conajmniej 5 minut) i masa sprawdzianów.
#44 25-04-2015 o 20h54
Amity
Nawet jeśli po geście mojej siostry nadal został choćby najmniejszy cień wątpliwości, to słowa Larsa zupełnie rozwiały całą niepewność. Znów czułam się spokojna na duchu, za co podziękowałam chłopakowi uśmiechem. Gdy wyszedł Lars, a za nim Char i Robert, cicho wypuściłam powietrze, po czym spojrzałam na pozostałą dwójkę, a raczej starałam się ich dostrzec w tych ciemnościach. Oczywiście pierwszy zabrał głos Gajusz, bo któż by inny.. Pierwsza opcja wydawała mi się lepsza, bo pewnie z drugiej wyniknąłby większy harmider niż porządek. Oczywistym dla mnie była, że to ja lub Cath staniemy "na czatach". W końcu prawdą było, że Gajusz jest od nas silniejszy, a ta siła może być pomocna przy uprzątnięciu tego pokoju.
- Okej, Cath. -powiedziałam do przyjaciółki z uśmiechem, którego i tak pewnie nie zobaczyła w tym mroku, gdy ta zgłosiła się owego zadania.- Myślę, że najlepiej będzie jak będziesz stać na korytarzu. Ale zostaw uchylone drzwi, aby móc w razie czego szybko nas zawołać. -dodałam po chwili zastanowienia. W końcu będąc przed pokojem z pewnością lepiej usłyszy czyjeś wołanie, niż będąc w środku. A co do drzwi, to nigdy nic nie wiadomo, patrząc na ich wiekowość - mogą z łatwością się otworzyć przy jednym pchnięciu, a mogą również z trudem nie ustępować - dlatego lepiej ich nie zamykać.
- Więc od czego zaczynamy? -spytałam się chłopaka. W końcu nawet bez mojego pytania powiedziałby co myśli, a tak zrobi to szybciej.
Charisee
Z uśmiechem słuchałam wypowiedzi Larsa, czując jak moja siostra, którą nadal obejmowałam ramieniem, rozluźnia się. Rośnie mi konkurencja.. Jednak nie od dziś wiadomo, że w tej grupie to ja z Larsem mamy wręcz dar do wysławiania się. Na upartego można by było także Gajusza zaliczyć do grona, które, potocznie mówiąc, ma "dobre gadanie", jednak polemizowałabym z tym. Wracając jednak do rzeczywistości - Lars zdążył już wyjść z pokoju z latarką, więc jeszcze tylko ścisnęłam mocniej siostrę, aby ją pokrzepić, po czym poszłam z Robertem za przyjacielem. Ruszyliśmy w trójkę korytarzem, idąc gęsiego przy zachowaniu pewnych odległości. Lars szedł z przodu, ja za nim, a na końcu Robert. Co jakiś czas oglądałam się przez ramię, aby sprawdzić czy najmłodszy chłopak przypadkiem nie stracił nas z oczu i się nie zgubił. Wolę mieć pewność, że idzie za mną, niż potem mieć przykrą niespodziankę, gdy w końcu przystaniemy przy którymś z pokoi w celu przeszukania go.
- Przeszukujemy wszystkie napotkane pomieszczenia, czy postaramy się zlokalizować pokoje mogące wcześniej służyć za kuchnię i spiżarnię? -spytałam Larsa, chcąc znać jego opinię na ten temat.
#45 27-04-2015 o 10h15
/ Kimcia, po paru latach pytania sie matki co to jest wreszcie łaskawie mi zwróciła uwagę, że to nie żadna tasiemka papierowa, a taśma do jakiegoś długiego biuletynu, czy jakoś tak - używana kiedyś, dawno temu na stacjach kolejowych do maszyn... Wiec raczej wątpię, czy juz ja skąd dostane, a uzywalam jej do pięknych, dużych gwiazdek <3 ]
Lars
Ruszyliśmy w chwilę potem. Na każdym przystanku, czy zakręcie oglądałem się czy nadal są. Obawiałem się też na ile starczy baterii w latarce, więc jak tylko znajdowaliśmy się blisko okiem, chodź zabitych to prześwitujących szare światło z zewnątrz, gasiłem latarkę i włączałem dopiero, gdy na prawdę już nie towarzyszyło nam światło z okien.
- Zważając na wytrzymałość baterii druga opcja byłaby znacznie lepsza, ale... Nie wiem jak Ty, bo w sumie wraz z Gajuszem jesteście tymi uczonymi tutaj, ale ja nie mam pojęcia jak takie pomieszczenia zlokalizować. - Powiedziałem z lekkim, bezradnym uśmieszkiem oglądając sie przez ramię i idąc dalej. - Myślę jedynie, że w spiżarence przy kuchni jedyne co możemy znaleźć zdatnego do życia, będzie woda, a kuchnia powinna się znajdować gdzieś na parterze. Zaś suszki mam nadzieję znaleźć w spiżarniach w piwnicy, wiec chyba po prostu będziemy zaglądać powierzchownie do wszystkich pokoi... Przy okazji niech każdy szuka klapy do zejścia do piwnicy w podłodze, bo i takie mogą być. - Oby tylko na długo starczyło baterii w latarce... - Może lepiej lekko przyśpieszmy - Powiedziałem do nich przez ramię z lekkim uśmiechem, przy okazji otwierając następne drzwi. Poświęciłem latarką i to co zarejestrowałem, to wyrko i brak in innych drzwi, więc poszedłem dalej korytarzem, zamykając drzwi z powrotem.
Ostatnio zmieniony przez Minwet (27-04-2015 o 10h19)
#46 27-04-2015 o 21h38
Ogłoszenia parafialne.
Pomieszczenia w których znajdują się animatroniki.
Freddy - pomieszczenie dla personelu będącego za sceną
Chcia - pomieszczenie dla personelu będącego za sceną
Bonnie - korytarz prowadzący do pokoju muzycznego
Foxy - piracka zatoka
Mangle - pokój gier, dość szybko się z niegu ulatnia
Springtrap - nie ma określonego pomieszczenia, pojawia się i znika
Shadow Bonnie - nie ma określonego pomieszczenia, pojawia się i znika
Baloon Boy - pokój gier
Golden Freddy - nie ma określonego pomieszczenia, pojawia się i znika
Marionetka - kącik nagród, wielkie czarne pudło, pojawia się kiedy chce i gdzie chce.
Toy Freddy - scena w pokoju muzycznym
Toy Chica - scena w pokoju muzycznym
Toy Bonnie - scena w pokoju muzycznym
Czas odrobinkę przyspieszyć akcję.
Aktualnie jest godzina : 24.
Animatroniki zaczynają budzić się do życia.
Robert.
Nogi powoli zaczynały mnie boleć, jednak nie dawałem po sobie tego poznać. Nie chciałem aby wzięli mnie za jakiegoś słabeusza, którym z pewnością po części i tak byłem. Sam już nie wiem ile pomieszczeń przez ten czas zwiedziliśmy. Gdybym miał w tym momencie znaleźć drogę powrotną z całym szacunkiem bym tego nie zrobił. Mój mózg przestał już ogarniać. Znaleźliśmy jednak zapasy wody oraz kilka baterii co mnie chociaż trochę ucieszyło. W ostatnim pomieszczeniu z którego kilka sekund temu wyszliśmy znalazło się również świece, więc ogólnie sytuacja nie wyglądała aż tak tragicznie. Na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech, który natychmiastowo znikł kiedy na końcu korytarza dostrzegłem to coś.
-Wy też to widzicie, czy tylko ja już mam takie zwidy?
Zapytałem lekko drżącym głosem wskazując na wysoką, chudą czarną postać, stojącą przy wejściu do kolejnego pomieszczenia. Twarz kontrastowała z resztą ciała. Była biała. Czerwone boki twarzy które zapewne robiły za policzki tak jak fioletowe paski, rozciągające się od oczu do szczytu ust sprawiały że na jej widok miałem ochotę dać dyla, jednak coś mnie powstrzymywało.
Wygląd Marionetki
Marionetka.
Otworzyłam oczy. Naokoło mnie panowała ciemność, jednak czego mogłam się spodziewać po tym że byłam zamknięta w wielkim pudle, bez dostępu do światła? Dzięki mechanizmowi pokręciłam delikatnie głową a następnie powoli otworzyłam boki pudełka, swobodnie się rozprostowując. Prawdą było to iż ten przedmiot według mnie był zdecydowanie za mały aby zmieścić moje ciało. Jednak co ja mogłam na to poradzić? Nic. Jednym zgrabnym ruchem wyskoczyłam ze środka, a następnie rozejrzałam się po okolicy. Mangle leżała na podłodze i nie dawała po sobie oznaki życia. Nie żebym miała coś przeciwko. Wytwarzany przez nią hałas wkurzał mnie, jednak wiedziałam że miała dobre intencje. Pewnie w tej chwili bym się uśmiechnęła, jednak po co miałam to robić, skoro na mojej masce widniał ten okropny uśmiech? Z każdym dniem miałam po prostu ochotę wynieść się z ciała tego animatronika, jednak nie mogłam. Musiałam ich pilnować. Priorytetem dla mnie było to, aby najpierw reszta dzieciaków odnalazła spokój. Później liczyłam się ja. Nagle na korytarzu usłyszałam odgłos kroków... Chwila, kroki? To nie jest możliwe... Poruszając się na moich długich patykowatych nogach wyszłam z pomieszczenia a wtedy ujrzałam ich. Ludzi. Wiedziałam że nie miałam dużo czasu zanim reszta się obudzi. Korzystając z sytuacji zacisnęłam szpony w pięść oprócz palca wskazującego, którego przyłożyłam do ust, dając im znać aby byli cicho. Miałam nadzieję że załapią o co chodzi. Po chwili zniknęłam.
Ostatnio zmieniony przez Whitewind (10-05-2015 o 13h44)
#47 29-04-2015 o 19h47
Gajusz Baltazar Potocki
- Okej, Cath, skoro zgłaszasz się na ochotnika, zrób tak jak mówi Amity. Masz latarkę w komórce? Jak nie, to mogę pożyczyć Ci moją, zawsze to raźniej stać przy świetle - zaproponowałem, zanim wyszła.
Od czego zaczynamy? Powtórzyłem sobie w myślach pytanie Amity, odruchowo obracając latarkę na smyczy trzymaną latarkę. Od czego... no, przecież, że od oświetlenia! Uśmiechnąłem się do przyjaciółki, choć nie wiem, czy widziała to w panującym tu półmroku i powiedziałem:
- Na początek, od tego.
Po czym stanąłem na kanapie, mając nadzieję, że nie podzieli ona losu szafy i zawiązałem smycz na żyrandolu. Dzięki temu latarka oświetlała całe pomieszczenie, a raczej większą część.
- Wiem, że to nie najlepsze rozwiązanie, ale to chyba najlepsze, co możemy teraz zrobić, bo wątpię, żeby w opuszczonym hotelu działało oświetlenie - zszedłem z kanapy (która na szczęście się nie załamała) i rozejrzałem się po pokoju. Wszędzie walały się kłęby kurzu, meble stojące przy ścianach były niemal całe w pajęczynach, a fragment podłogi został chyba kiedyś zalany czymś czerwonym, pewnie jakąś farbą. Z pewnością przydałyby się gruntowne porządki, takie z odkurzaczem, ale nie mamy takich sprzętów. Muszę więc wymyślić coś innego, zwłaszcza, że robię w tym trzyosobowym zespole za (nieoficjalnego) lidera. - Cóż, przydałoby się tu odkurzyć, ale wydaje mi się, że nie mamy niczego, co mogłoby się do tego nadać. W związku z tym proponuję przejść do następnych punktów programu. Na pierwszy ogień zadanie przyszykowania miejsc do spania dla całej naszej szóstki. Ta kanapa się rozkłada, więc mogłybyście się na niej ścisnąć z Char i Catherine. Możemy też zsunąć te dwa fotele - wskazałem na stojące po przeciwstawnych krańcach pokoju meble. - W ten sposób zostają nam już tylko dwie osoby, które nie mają gdzie spać. Cóż, wygląda na to, że Larsowi i mnie pozostaje dywan w roli łoża i torby w ramach poduszek - zaśmiałem się. - Dobra, na razie tyle planów, czas przejść do realizacji - zakasałem rękawy kurtki i swetra, które miałem pod spodem. - Chyba, że jest coś innego, co powinniśmy zrobić w pierwszej kolejności?
Wybaczcie, że tak kiepsko, cierpię ostatnio na brak weny (i czasu) ;^;
Ostatnio zmieniony przez KimKas (29-04-2015 o 20h03)
#48 06-05-2015 o 20h56
Lars
Szło nam bardzo nieźle. Żadnych wypadków, żadnych uszkodzeń, parę źródeł światła i woda, oraz nawet parę baterii - czego kompletnie nie spodziewałem się w tej ruderze!
No ale, w każdym razie, było dobrze.
Do czasu aż Robert nie zapytał się drżącym głosem i nie ujrzałem tego czegoś. Krew zamarzła mi w żyłach.
Po chwili jednak znikło.
- A-aaa~... - Poświęciłem tam latarką i lekko się zbliżyłem. - To pewnie przez te drakońskie ciemności i zmęczenie po podróży. - Powiedziałem stanowczym tonem. - Lepiej wracajmy już, póki jeszcze kojarzę drogę, dobrze? Jak dobrze widać starczy nam na razie zwiedzania, a i zapasy uzbieraliśmy nie najgorsze - miejmy nadzieję, że nie długo skończy się burza.
#49 07-05-2015 o 22h03
//Wybaczcie, że tyle to trwało - odpisałabym już wczoraj, gdyby moja "cudowna" siostrzyczka, dla której dałam wejść na komputer do lekcji, nie zrestartowała go, usuwając tym samym cały mój post -.- //Przepraszam za lekkie sterowanie twoją postacią KimKas, ale u nich też trzeba trochę nadgonić czasu .-.
Amity
- Nie powinniśmy aż tak marnować baterii. -stwierdziłam, spokojnie przyglądając się jak Gajusz zaczepia latarkę na żyrandolu. Naprawdę wolałabym ją tylko włączać kiedy to konieczne - czyli na moment, aby zorientować się gdzie co jest, a resztę robić w tym mroku. Lepsze to niż żeby padły w niej baterię, odbierając nam jedno z niewielu źródeł światła. Jednak nie miałam zająć się tym pokojem sama - był ze mną Gajusz, a jego ciężko przekonać do swoich racji, gdy nie jest się moją siostrą lub Larsem.
Gdy przyjaciel włączył latarkę, zamrugałam kilkakrotnie, po czym szybko spuściłam głowę, przysłaniając dłonią oczy. Zdecydowanie widok światła jest dość bolesny, gdy wzrok zdążył już się przyzwyczaić do ciemności. Na szczęście już po paru chwilach mogłam spokojnie patrzeć na Gajusza, nie dostając przy tym migreny, skupiając się na jego słowach. Musiałam przyznać, że nie gadał od rzeczy z tymi posłaniami. Choć raczej nie powinniśmy tak "bezpośrednio" się na nie kłaść i chociaż czymś je okryć.. Ta myśl podsunęła mi czynność, jaką należało wpierw wykonać zanim zajmiemy się propozycją Gajusza.
- Sądzę, że najpierw powinniśmy zorientować się w tym co mamy. -powiedziałam, wskazując podbródkiem na stojące pod ścianą plecaki.- Rozpakujmy wszystko i pogrupujmy, a każdą grupkę zapakujmy oddzielnie. Rozumiesz - oddzielnie jedzenie, oddzielnie apteczkę i jakieś środki higieny, oddzielnie cieplejsze ubrania.. Dzięki temu będziemy wiedzieli ile czego mamy i będziemy mieli do tego łatwiejszy oraz szybszy dostęp. -przedstawiłam spokojnie swój punkt widzenia, nawet nie przejmując się do ilu rzeczy w mojej wypowiedzi mogłaby przyczepić się Charisee. Teraz ważne było szybkie podjęcie decyzji, bo im dłużej zajmie nam dyskusja, tym bardziej się wyczerpią baterię w latarce zawieszonej na żyrandolu. Chyba Gajusz też to rozumiał, bo szybko zgodził się na mój plan i mogliśmy przejść do pracy. Wypakowaliśmy wszystko z plecaków na dywan i porozdzielaliśmy. Parę osób wzięło koce, więc mieliśmy już co zarzucić na nasze przyszłe posłania. Jednak trafiło się i złe odkrycie - dopiero teraz zdaliśmy sobie sprawę jak mało jedzenia mieliśmy. Oby ta wyprawa po budynku Larsa, Charisee i Roberta coś dała, bo zapasy są naprawdę niewielkie..
Gdy wszystko podzieliliśmy, zapakowaliśmy to do oddzielnych plecaków - w jednym była żywność, w drugim apteczka samochodowa, chusteczki i parę niezbędnych środków higieny osobistej itd. Do dwóch toreb włożyliśmy ubrania i te miały posłużyć osobą śpiącym na podłodze za poduszki. Kiedy skończyliśmy z tym, wzięliśmy się za posłania. Trzeba było przesunąć parę mebli, jednak nie był to żaden problem przy pomocy Gajusza. Potem rozłożyłam koce - największy na dywanie, a dwa pozostałe na rozłożonej kanapie i zsuniętych fotelach. Przynajmniej nie będziemy teraz spali na nie wiadomo czym.. Rozejrzałam się po pokoju dla pewności, że wszystko jest załatwione, po czym weszłam na kanapę i wyłączyłam latarkę, aby niepotrzebnie nie zużyć baterii.
- To chyba wszystko.. -powiedziałam z uśmiechem do przyjaciela, schodząc z mebla.
Charisee
- Wątpię, aby na bioinformatyce uczyli typowego rozmieszczenia pokoi gospodarczych w pensjonatach, bo z pewnością na retoryce stosowanej tego nie miałam. -odparłam wesoło, uśmiechając się do chłopaka pokrzepiająco. To prawda, że studiując posiadałam z Gajuszem większy zakres wiedzy, jednak nie w każdym temacie - jedynie w tych obejmujących nauczanie naszych studiów.- Zgadzam się z tobą. Z głównego holu powinno być łatwe przejście do hotelowej jadalni, a stamtąd do kuchni. -powiedziałam na komentarz, że ów pokój powinien znajdować się na parterze. Potem już nawet nie musiałam słowem się odzywać, myśląc podobnie do Larsa. Kiwnęłam tylko głową, aby wiedział, że się z nim zgadzam. Choć w temacie pośpiechu raczej to było oczywiste, że cała nasza trójka myśli podobnie.
Szliśmy już jakiś czas - na nasze szczęście nie na marne. Baterie, woda oraz parę świec z pewnością nam się przydadzą. Nawet nie znajdując ani grama suszonego jedzenia można uznać, że to była udana wyprawa. Przynajmniej tak myślałam, dopóki nie usłyszałam pytania Roberta. Spojrzałam na niego lekko zdziwiona, po czym zwróciłam wzrok w kierunku, w którym patrzył chłopak. Zamarłam, nie mogąc uwierzyć w to, co widzę. Odruchowo cofnęłam się o krok i przetarłam oczy, jakby miało to sprawić, że zwidy zniknął. W prawdzie podziałało to, jednak nadal czułam lekki niepokój. Jeszcze ten kościany palec przystawiony do ust..
- Z pewnością.. -odparłam na słowa Larsa, nadal lekko oszołomiona tamtym widokiem.- Nie powtarzaj się, tylko prowadź. -powiedziałam do niego z uśmiechem, oczywiście nie mogąc puścić mimo uszu powtórzenia słowa "dobrze". Moja młodsza siostrzyczka pewnie uśmiałaby się wiedząc, że nawet w takiej chwili łapię innych za błędy, jednak taki był mój urok.
#50 10-05-2015 o 13h41
Catherine.
Usiadłam na podłodze nie martwiąc się o to że mogę się ubrudzić.Oparłam się plecami o ramę drzwi wpatrując się w czarną przestrzeń znajdującą się po ich przekroczeniu. Nasłuchiwałam jakichkolwiek hałasów lub głosów sygnalizujących że Charisee, Lars oraz Robert wracają z poszukiwań, jednak na razie nic nie usłyszałam. Od czasu do czasu na kilka chwil zerkałam na Amity oraz Gajusza, którym praca szła bardzo szybko oraz sprawnie. Pokój w którym mieliśmy nocować powoli zmieniał się nie do poznania. Zaczęłam sobie wyobrażać jak ten budynek musiał wyglądać w latach świetności. Pewnie było to niesamowite miejsce. Otworzyłam oczy a następnie rozejrzałam się. Widząc pająka który stał niedaleko mnie przełknęłam ślinę.Wstałam a następnie zdeptałam go, robiąc przy tym troszeczkę hałasu.
-Spokojnie, tylko zabiłam pająka.
Powiedziałam do znajomych po czym ponownie usiadłam się na miejscu z którego wstałam.
Robert.
Nim się zdążyłem obejrzeć tajemnicza postać zniknęła. Przełknąłem ślinę uparcie wpatrując się w miejsce gdzie jeszcze przed chwilą to coś stało. Słysząc słowa Larsa odrobinę się uspokoiłem. Tak, to z całą pewnością musiały być zwidy. Najpierw śnieżyca, teraz te dość długie poszukiwania jakichkolwiek zapasów. Byliśmy po prostu zmęczeni a to że zauważyliśmy tą postać to z całą pewnością była oznaka zmęczenia. Ale czy to wytłumaczało że wszyscy ją widzieliśmy?
-Zbiorowe halucynacje?
Zapytałem cicho po chwili unosząc swoje brwi wysoko do góry. Spojrzałem się najpierw na kobietę a po chwili na mężczyznę stojących naprzeciwko mnie. Sam już nie wiedziałem co mam o tym myśleć.
Marionetka.
Byłam ciekawa czy oprócz tych trzech ludzi których widziałam w hotelu znajdują się jacyś inni. Nawet nie chciałam myśleć co by się działo gdyby okazało się że jeszcze ktoś tutaj jest. Z całą pewnością animatroniki by ich zaatakowały, nie zważając na to że ci przybyli tutaj prawdopodobnie dzisiaj, ponieważ wczoraj ich jeszcze tutaj nie było. A może jednak byli a ja nic nie usłyszałam? Nie, z całą pewnością nie. Gdyby tak było któryś z animatroników by ich znalazł i od razu powiadomił resztę, a to się nie zdarzyło. Wiedziałam, że muszę teraz przeszukać całą posesję by zobaczyć czy ktoś tu jeszcze jest. Musiałam ich ostrzec aby zachowywali się cicho, tak aby inni ich nie usłyszeli. Nie miałam zamiaru patrzeć na kolejną rzeź. O nie. Musiałam jakoś tych ludzi obronić przed resztą. Wiedziałam że być może Mangle stanie po mojej stronie, jednak z nią nigdy nic nie było wiadomo. Po chwili dobiegł to mnie niezbyt głośny odgłos. Ruszyłam w tamtym kierunku, modląc się aby to tylko coś spadło. Z oddali zauważyłam słabe światło. O nie. Błagam, nie kolejni. Podeszłam bliżej a moim oczom ukazała się postać siedząca na podłodze. Zachowując się cicho podeszłam bliżej, nie wyłaniając się z cienie. Po chwili dostrzegłam w pomieszczeniu dwójkę ludzi którzy prawdopodobnie robili porządki. Postanowiłam jak najszybciej znaleźć Mangle. Musiałam z nią poważnie porozmawiać, zanim któreś z reszty animatroników ich znajdzie. Gdyby to się stało przed naszą konwersacją wiedziałam że nie będzie już można tamtych ludzi ocalić. Oni ich zabiją.
Ostatnio zmieniony przez Whitewind (10-05-2015 o 13h43)