Luna, wróciła do domu dość późnym wieczorem. Ponieważ uczęszczała ona na tańce, tak na tańce. Uwielbiała ona porywać się swoim fantazjom i tańczyć do samego zmierzchu. Zaśmiała się lekko i ruszyła w stronę swojej sypialni. Miała zamiar położyć się, pooglądać jaki ten sufit jest piękny. Jednak coś ją bardzo niepokoiło, postanowiła jak najszybciej zasnąć. Dręczyła ją ostatnia bitwa sprzed 15 lat... Liczyła na dobre sny w których będzie mogła się odprężyć, jednak... Był inny sen... W tym śnie, bądź koszmarze, znajdowała się bitwa, bardziej rzeźnia... Wszystkie kobiety, dzieci, umierały na oczach czarnowłosej dziewczyny. Krzyk, płacz... Wszystko słyszała. Wszędzie umierali jacyś ludzie, wszędzie spływała gorąca ciecz... Lotus, nie chciała już na to patrzeć, była zbyt przerażona, chciała się obudzić, ale... Ale nie mogła. Po chwili zjawiła się dziewczynka z lśniącą białą sukienką, ta sukienka była jak przepiękny obrus... Dziewczynka uśmiechnęła się do niej i wyciągnęła ku jej swoją drobną dłoń.
- Luno... - Rzekła z nutką spokoju, jej głos był niczym srebrne dzwonki, od razu koiło serce... - Nie pozwól aby w przyszłości pojawiła się taka sama bitwa. - Dziewczynka dodała, kilkakrotnie mrugając swoimi białymi oczami. Po czy wskazała ręką na toczącą się bitwę. - Ty i Twoje podopieczne czyli czarodziejki... Posiadają potężnego wroga. Proszę... Ochroń je i nie pozwól żeby powstała bitwa w przyszłości, taka sama jak sprzed 15 lat... - Mówiła z takim spokojem że Luna do końca jej nie słuchała. Jednak... Wiedziała co ma robić. Usłyszała w głosie dziewczynki, nutkę zmartwienia. Luna chciała coś powiedzieć do niej, ale ona zniknęła, a sen bądź koszmar - zniknął. Lotus zerwała się z łóżka i poszła wziąć szybki prysznic. Westchnęła i zaczęła się zastanawiać, jednak czuła w sobie niepokój iż jednak będzie taki moment, gdy spotka się z owym wrogiem czarodziejek...
Shador, wskoczył na drzewo i usiadł na jednej gałęzi. Zaśmiał się, spoglądając na bezbronnych ludzi. Już miał zamiar spróbować swoich kąsków, jednak miał zamiar ich zostawić na sam koniec. Ponieważ chciał znaleźć owe czarodziejki, o których dowiedział się o wiele, wiele wcześniej niż wszyscy. Trzeba podziękować osobie, która o nich wspomniała. Prychnął z niechcenia i przeczesał ręką swoje włosy. Po czym... Poczuł dziwne uczucie, że o mało nie zakrztusił się swoją własną śliną, z wielką szybkością zeskoczył z drzewa i usiadł pod nim... Zakrył sobie twarz, swoimi dłońmi i zaczął się zastanawiać co się stało. Zastanawiał się czemu poczuł takie dziwne uczucie. Darkness, nigdy nie był zaniepokojony! W życiu tak się nie czuł! Nie wiedział co robić, więc przez dłuższy czas siedział pod tym drzewem.