Strona główna

Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!

Dyskusja zamknięta

Strony : 1

#1 02-07-2014 o 16h54

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka
Pewien chłopak wpada w poważne kłopoty finansowe. Stracilł pracę, a do tego studiuje i musi opłacać czesne za szkołę. Bez stałego dopływu gotówki jest to jednak zadanie z lekka niemożliwe. W związku z tym, postanawia uciec się do rozwiązań ekstremalnych - opracowuje plan kradzieży na najbogatszych mieszkańcach Londynu. Nie jest to jednak zadanie proste : musi po pierwsze zdobyć ich zaufanie, a po drugie dostać się do ich domów. Następny etap planu to przejęcie kart kredytowych i płatniczych. Ostatni punkt zakłada włamanie się do bazy danych banku i sczyszczenie gotówki z konta właściciela. Wszystko ładnie, pięknie, perfekcyjnie, ale czy to aby na pewno tak łatwe, na jakie wygląda? Zwłaszcza, że po piętach naszemu  przyszłemu kryminaliście depcze zauroczona chłopakiem bogata właścicielka jednego z kont bankowych...
Co zrobią, jeśli zostanie nakryty? Jak zachowa się zakochana w chłopaku kobieta? I czy przypadkiem w obliczu niebezpieczeństwa znajomość głównych zainteresowanych przerodzi się w coś więcej? A może przeszkodzi im "jej ojciec"? Co z tego wszystkiego wyniknie? Czy to w ogóle ma prawo się udać...? To już zależy od nas.

Link do zewnętrznego obrazka
1.1 - chłopak, zamieszany w plan kradzieży, haker ~ @Rachel8 ~ jako ~ Louis Avila ~

1.2 - zakochana w chłopaku młoda właścicielka galerii obrazów ~ nisiam ~ jako ~ Henriette Levittoux ~


Link do zewnętrznego obrazka

~ KP wygląd realny, czas na zrobienie 24h od zaklepania (w razie czego - piszcie)
~ Przekleństwa cenzurujemy (&#$@), oczywiście "cholera" dozwolona (;
~ Nie kłócimy się, ani nie obrażamy. Mamy się dobrze bawić!
~ Proszę o poprawność gramatyczną. Posty przynajmniej sześć linijek tekstu, choć szczerze wierzę, że stać nas na więcej (;
~ Staramy się pisać dwa razy w tygodniu, o dłuższych nieobecnościach piszcie do mnie na pw.

W razie jakichkolwiek pytań piszcie śmiało. Jestem, żeby pomóc, nie żeby Was ścigać z nożem (;.


Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Imię : Louis

Nazwisko : Avila

Wiek : 22 lata

Data urodzenia : 28 maja

Płeć : mężczyzna

Orientacja : hetero

Pochodzenie : Francja/Anglia

Rola : 1.2

Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Włosy : ciemnobrązowe

Oczy : szare z błękitnymi refleksami

Waga : 80 kg

Wzrost : 187 cm

Sylwetka : dobrze zbudowana, atletyczna, wysportowana

Znaki szczególne : tatuaż na przedramieniu "La vie est un cadeau" - (życie jest darem)

Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Louis jest uparty, jak osioł. Zawsze wytrwale dąży do swojego celu, choćby miał nie wiadomo jak się poświęcić. Osiąga wszystko, czego zapragnie i nie słucha ludzi, którzy próbują mu perswadować swoje racje, tłumacząc, że nie ma na to szans. Dla niego pojęcie "niemożliwe" nie istnieje w słowniku - sam określa swoje predyspozycje i sam decyduje o tym, czy jest w stanie coś zrobić, czy nie.
Jest wiecznym optymistą. Może być wykończony po nauce do sesji, głodny i wściekły, a i tak będzie się uśmiechać, żartować i podnosić na duchu wszystkich dookoła. Należy do osób, które dają dobre rady, ale niekoniecznie same potrafią sobie poradzić z problemami. Lou nie zna słowa "nie". Mógłby zarwać noc i dostać grypy żołądkowej, a i tak zorganizowałby całą imprezę, gdyby ktoś z jego przyjaciół obchodził tego dnia urodziny (oczywiście przespałby balangę na górze). Często ukrywa swoje prawdziwe uczucia pod maską uśmiechu i robi  dobrą minę do złej gry. Tylko osoby, które dobrze go znają potrafią dostrzec błysk smutku w jego oczach, kiedy coś idzie nie tak. Louis za nic nie przyzna się, że czuje się nie najlepiej. Nie lubi zwracać uwagi na swoje problemy, żyjąc w przekonaniu, że wszyscy mają ich więcej od niego i nie ma sensu zawracać im tym głowy. Będzie udawał, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, a wieczorem po prostu weźmie tabletki na sen i położy się do łóżka, żeby nie myśleć.
Jego znajomi twierdzą, że za bardzo angażuje się we wszystko, co robi i potem włóczy się po świecie, niczym cień człowieka. To parcie do osiągania sukcesów zostało mu jeszcze ze szkoły. W  tamtych czasach był klasowym kujonem i bardzo wiele czasu spędzał na nauce, co zaowocowało mnóstwem informacji w jego głowie. Teraz zastępuje mu to praca. Co prawda bardzo się zmienił. Nie jest już nieśmiały, ani cichy, otwarcie wyraża swoje zdanie. Przestał bać się życia, przez co zdarzyło mu się wpadać w kłopoty.



Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
  Kiedy tylko skończył szkołę, uznał, że to dla niego za mało i wybrał się na studia na kierunku "literatura francuska". W międzyczasie udało mu się dorwać pracę informatyka, ale szybko się tym znudził i zabrał się za pisanie programów komputerowych. Był dobry do tego stopnia, że z powodzeniem mógłby stać się hakerem. Zdarzało mu się odrobinę nadszarpnąć prawo i miewał kontrole policyjne, ale zawsze jakoś to załatwiał. Znudziło mu się życie grzecznego chłopca, wiecznie siedzącego nad książkami. Po szkole bardzo się zmienił, dawniej był nieśmiałym kujonem, gotowym dać wszystkim spisać swoje lekcje. Stwierdził, że czas zacząć cieszyć się swoim pobytem na Ziemi - imprezy, nielegalne wyścigi na motorach z kumplami, przy tym wszystkim jeszcze praca i studia. Ledwo wyrabiał się na zakrętach, ale jakoś dawał sobie radę.
Dwa lata wstecz podczas jednego z wyścigów Louis miał poważny wypadek. Wjechał motocyklem na zamarznięty odcinek drogi i wpadł w poślizg, w wyniku którego zderzył się z drzewem. Miał sporo szczęścia, ponieważ wyleciał z siedzenia i wylądował w zaspie śnieżnej, ale i tak doznał poważnych obrażeń.
Tego samego dnia, podczas, kiedy chłopak był operowany, jego ojciec dostał ataku serca i zmarł. Louis dowiedział się o wszystkim dopiero wtedy, kiedy się wybudził. Nie mógł sobie poradzić ze śmiercią ojca, który jako jedyny go wychowywał. Matka zostawiła ich, kiedy miał zaledwie trzy lata i więcej o niej nie słyszał. Nie był w stanie darować sobie faktu, że nie miał szansy się z nim pożegnać. Usłyszał wtedy od znajomego, że widocznie ktoś musi umrzeć, żeby druga osoba mogła żyć. Wtedy Louis zdecydował się na swój tatuaż ("Życie jest darem"). Zaczął bardziej uważać na to, co robi, ale nigdy nie przestał się zapracowywać. Postanowił odnaleźć swoją matkę w internetowej bazie danych, zaczął grzebać w urzędowych archiwach i udało mu się. Teraz jest w trakcie rozważania, czy odwiedzenie jej ma jakikolwiek sens. Z pracy zwolniono go za grzebanie w archiwum firmy. Dowiedział się, że szykuje się redukcja etatów. Teraz jest bezrobotny i spłukany. Nieciekawie...


Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Lubi+/Nie lubi- :

+ Ciężką pracę/Lenistwo -
+ Szczerość/Kłamstwo -
+ Kwaśne/Słdokie -
+ Swój motor/ - Przydługich podróży samochodem
+ Duże przestrzenie/ - Długie przebywanie w małych pomieszczeniach
+ Muzyka/ Hałas -
+ Przyjaciele/ - Rodzina ojca
+ Herbata/ - Kawa
+ Książki/ - Seriale
+ Cisza/ - Rozmowy o swoich problemach


Ciekawostki :
~ Jego ojciec był z pochodzenia Francuzem, ale Louis urodził się w Anglii. Jego matka jest Brytyjką.

~ Louis sam zajmuje się serwisem swojego motoru. Jest całkiem niezły, jeśli chodzi o motoryzację.

~ Zabrał się za pisanie książki, ale nikt o tym nie wie. Po wypadku zaczął się zastanawiać nad sensem swojego życia i mniej więcej o tym jest jego dzieło.

~ Od śmierci ojca był zmuszony bardziej zainteresować się jego francuską rodziną, ale szczerze jej nie cierpi. Krewni ojca demotywują go we wszystkim, co robi, powtarzając, że będąc "młodocianym przestępcą" do niczego w życiu nie dojdzie.

~ Postanowił, że jednak odwiedzi swoją matkę. Jest to dla niego trudna decyzja, ale chce w końcu się dowiedzieć, dlaczego go zostawiła bez słowa wyjaśnienia.

~ Wiele dziewczyn ogląda się za nim, od kiedy przestał wyglądać, jak typowy kujon, ale on raczej tego nie zauważa, bo nadal nie wierzy w siebie.


Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka

Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (04-07-2014 o 16h39)

Offline

#2 02-07-2014 o 22h51

Miss'OK
nisiam
Kobieta jest cudem boskim, szczególnie jeśli ma diabła za skórą.
Wiadomości: 1 452

Link do zewnętrznego obrazka

Link do zewnętrznego obrazka

Link do zewnętrznego obrazka

~Imię~
Henriette

~Nazwisko~
Levittoux

~Rola~
1.3

~Wiek~
24 lata

~Data urodzenia~
21.03

~Znak zodiaku~
Baran

~Płeć~
Piękna

~Stan cywilny~
Panna

~Zawód~
Właścicielka galerii obrazów

Link do zewnętrznego obrazka

Link do zewnętrznego obrazka

Link do zewnętrznego obrazka


Link do zewnętrznego obrazka




~Wzrost~
176 cm

~Kolor włosów~
Blond

~Kolor oczu~
Zielone

~Tatuaże~
Brak

~Sylwetka~
Szczupła


Link do zewnętrznego obrazka





Link do zewnętrznego obrazka

Henriette jest kobietą bardzo subtelną, kulturalną, seviar vivre ma w jednym palcu. Jednak mimo pozorów nie jest osobą bezbronną. Umie zawalczyć o swoje. O swoje marzenia, pragnienia walczy zawsze do końca bez względu na cenę. Przez wieloletnie treningi baletu Henriette wypracowała w sobie sumienność i umiejętność ciężkiej, długiej pracy. Od dziecka nie umiała przegrywać. Zawsze jej zdanie musi być na wierzchu, każdy puchar musi być jej. Dzięki odpowiedniemu wychowaniu zna się doskonale na sztuce dzięki czemu z powodzeniem może prowadzić galerię obrazów. Jednak czuję się nieswojo, że to co obecnie ma zawdzięcza pieniądzom ojca, a nie swojej ciężkiej pracy, dlatego każdą wolną chwilę spędza w galerii, aby udowodnić ojcu, że miała dobry pomysł. Przez jej charakter ciężko jej się z kimś zaprzyjaźnić, lecz w Londynie zaczyna przyjaźń z mało znaną malarką. Chciałaby pomóc jej zostać znaną, lecz boi się, że zacznie jej zazdrościć sławy i ich przyjaźń się rozpadnie.

Link do zewnętrznego obrazka


 
Link do zewnętrznego obrazka


Link do zewnętrznego obrazka

Henriette pochodzi z zamożnej francuskiej rodziny. Od najmłodszych lat trenowała balet, dzięki czemu nauczyła się ciężkiej pracy i sumienności. Odnosiła ogromne, międzynarodowe sukcesy jednak poważna kontuzja kolana uniemożliwiła jej kontynuację treningów. Po tym wydarzeniu jej świat się zawalił. Uświadomiła sobie jak bardzo była samotna, wpadła w złe towarzystwo, sięgnęła po narkotyki i nie raz łamała prawo. Otrzeźwiała dopiero, gdy jeden z jej przyjaciół utopił się podczas nielegalnego wyścigu w którym ona również brała udział. Aby odciąć się od środowiska w którym była postanowiła wyjechać do Londynu i otworzyć galerię obrazów. Ojciec, który na początku sceptycznie podchodził do tego pomysłu w końcu zgodził się z nadzieją, że jego kochana córeczka znowu będzie porządna i znajdzie sobie narzeczonego, dobrze sytuowanego Anglika. Nie przewidział tego, że zakocha się w chłopaku, który łamie prawo...

Link do zewnętrznego obrazka



Link do zewnętrznego obrazka

~Henriette po wypadku przyjaciela zorientowała się, że jest w ciąży jednak jej organizm był zbyt zniszczony by donosić ciążę. Teraz nie jest pewna, czy jeszcze kiedyś będzie mogła mieć dzieci.
~W pracy jest perfekcjonistką. Nie kieruje się emocjami lecz rozumem. 
~Henriette marzy o wielkiej miłości i wspaniałej, szczęśliwej rodzinie.

Link do zewnętrznego obrazka



                                                                                     „Wolę być niedoskonałą wersją samej siebie, niż najlepszą kopią kogoś innego."

Szybko zrezygnowałeś jak na kogoś, kto mówił, że jestem kobietą jego życia
— Guillaume Musso, "Kim byłbym bez Ciebie?"




Offline

#3 04-07-2014 o 16h31

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka
Krótkie informacje wstępne : mamy środę, drugiego maja, godzina dwunasta w południe. Louis wybiera się do galerii obrazów, której właścicielką jest Henriette. Ma nadzieję poznać tam potencjalne ofiary kradzieży, której ma zamiar dokonać.


Szedłem chodnikiem w samym środku centrum. Dopiero zaczął się maj, a temperatura już nie dawała się znosić, co było o tyle dziwne, że działo się to w Wielkiej Brytanii, gdzie pogoda zwykle nie jest tak łaskawa. Żeby było ciekawiej wcisnąłem się w białą koszulę, spodnie garniturowe i marynarkę, żeby wyglądać w miarę wiarygodnie. Cóż, najwyraźniej odbiło mi do reszty. No, pomijając fakt, że wydałem na ten gajer ostatnie pieniądze, ponieważ ja naiwny, sądzę, że znajdę sobie jakiegoś łatwowiernego idiotę, który da się okraść.
"- Taaak, powodzenia, Louisie! Na pewno ci się uda!" - prychnąłem na siebie w myślach.
I tak nie miałem innego wyjścia, biorąc pod uwagę, że zwolnili mnie z pracy i z taką reputacją nigdzie się nie dostanę, chociaż już próbowałem składać CV w różnych firmach. Oczywiście nie dało to oczekiwanych skutków. Nadal pozostawałem bezrobotnym mieszkańcem Londynu. Gdybym nie znalazł źródła gotówki do przyszłego miesiąca - zapewne eksmitowaliby mnie na bruk. 
Tak więc, postanowiłem jednak wprowadzić swój pomysł w życie. Musiałem przyznać, że nie był to wcale pomysł tak głupi, jak mogłoby się wydawać. Ale trzeba było ciężko nad nim popracować.
Rozpiąłem guziki koszuli przy kołnierzu, bo było potwornie gorąco. Odpiąłem ich chyba z sześć. Oby mnie tylko wpuścili do tej cholernej galerii...
Dotarłem na miejsce. Tak, jak opisywał mi znajomy, budynek stał wtopiony w kilka londyńskich kamienic, praktycznie w samym centrum miasta. Biały, zadbany i ozdobiony płaskorzeźbami - idealne miejsce, żeby poszukać kogoś z wysokim stanem konta.
Wszedłem do środka, ochroniarz nawet na mnie nie spojrzał. Pomimo tego, że był środek tygodnia w budynku znajdowało się sporo osób. Mógłbym śmiało rzec, że coś koło pięćdziesięciu. Wszyscy porządnie wystrojeni. Dobra, pomysł z garniturem miał swoje plusy - przynajmniej nikt mnie o nic nie podejrzewał. Postanowiłem przejść się po galerii, udając, że oglądam obrazy tak, żeby zauważyli mnie wszyscy odwiedzający. Jeśli ktoś się mną zainteresuje, na pewno sam potem do mnie podejdzie i zacznie rozmowę. Jak pomyślałem, tak zrobiłem. Zacząłem przechadzać się powolnym krokiem po galerii. Oglądałem płótna, akwarele i oleje. Szkice i sztukę współczesną.  Potem znalazłem się na powrót w miejscu, z którego wyruszyłem. Podszedłem do jednej ze ścian i zająłem się oglądaniem jednego z obrazów, który przedstawiał baletnicę. Z podpisu wywnioskowałem, że autor był francuzem.  Teraz wystarczyło tylko czekać...

Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (04-07-2014 o 16h31)

Offline

#4 04-07-2014 o 17h30

Miss'OK
nisiam
Kobieta jest cudem boskim, szczególnie jeśli ma diabła za skórą.
Wiadomości: 1 452

Link do zewnętrznego obrazka

Drugi maj był tego roku wyjątkowy upalny. Pierwszy raz tego roku zrezygnowałam z rajstop i założyłam niebotycznie wysokie sandałki. Szybko tego pożałowałam, dlatego zamiast tak jak zwykle przechadzać się między klientami, próbując namówić ich na kupno obrazu, siedziałam na kanapie i piłam trzecią tego dnia kawę. Obserwowałam coraz większy tłum pojawiający się w galerii, aż wreszcie postanowiłam, że nie mogę dłużej tak lekceważyć moich klientów, jednak wiedziałam, że w tych butach nie dam rady stać więcej niż pięć minut. Kiwnęłam mojej pomocnicy, że wychodzę na zaplecze i poszłam poszukać czegoś wygodniejszego. Wiedziałam, że żadne obuwie, które mam na zapleczu nie jest tak piękne jak moje nowe szpilki, ale moje kolano wyjątkowo ich nie akceptowało. Pomyślałam, że muszę znowu umówić się na serię zabiegów do tego znakomitego rehabilitanta z którym miałam okazję pracować dwa miesiące temu. Wybrałam delikatne, płaskie, jasne buty i wyszłam z powrotem na salę. Nie było mnie raptem kilka minut, a ludzi było jeszcze więcej. Wmieszałam się w tłum i nagle ujrzałam mężczyznę. Pomimo upału ubrany był w garnitur. Widziałam tylko jego profil, miał ciemne włosy i wysportowaną posturę. Zdecydowanie był w moim typie. Musiałam do niego podejść. Zresztą to nic podejrzanego, często podchodzę do różnych klientów. To tylko jeden z wielu klientów. Powtarzałam sobie w głowie, gdy szybkim krokiem podeszłam do mężczyzny. Oglądał TEN obraz, ten jedyny, który nie był na sprzedaż.
-Witam. Widzę, że ma pan bardzo dobry gust. - gdy mężczyzna się odwrócił nogi się pode mną ugięły.Miał takie piękne szaro-niebieskie oczy. Na moment zamiast słuchać czy cokolwiek do mnie mówi zapatrzyłam się. dopiero po kilku chwilach oprzytomniałam. -Przykro mi, ale ten obraz nie jest na sprzedaż, ale chętnie panu pokaże resztę moich zdobyczy. A przepraszam, nie przedstawiłam się. Henriette Levittoux, jestem właścicielką tego wszystkiego. - obróciłam znacząco głowę, pokazując mu co mam na myśli, a potem wyciągnęłam rękę w jego stronę. Nie mogłam się doczekać. aż poczuję jego dotyk...


                                                                                     „Wolę być niedoskonałą wersją samej siebie, niż najlepszą kopią kogoś innego."

Szybko zrezygnowałeś jak na kogoś, kto mówił, że jestem kobietą jego życia
— Guillaume Musso, "Kim byłbym bez Ciebie?"




Offline

#5 04-07-2014 o 17h47

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka
Tak, jak się domyślałem, nie musiałem czekać długo. Podeszła do mnie dość młoda kobieta o blond włosach i zielonych oczach, ubrana w elegancką sukienkę. Dobry gust? Kobieto, gdybyś tylko wiedziała... Uśmiechnąłem się do siebie w myślach. Odwróciłem się do niej, widziałem ją tutaj już wcześniej, kiedy piła kawę.
- Dziękuję - powiedziałem, delikatnie się do niej uśmiechając. Czy mi się zdawało, czy rzeczywiście patrzyła na mnie jakoś tak dziwnie? Człowieku, odpuść! Jest upał, a ty paradujesz w garniturze! Jak niby ma na ciebie patrzeć?
- Widziałem też inne prace tego artysty. Znakomity. Nawet, jeśli nie można go nabyć, i tak cieszy oczy. Gratuluję takiej perełki - uśmiechnąłem się ponownie. Przedstawiła się. Ja również podałem jej rękę, delikatnie ujmując jej dłoń. - Louis Avila. Bardzo mi miło. Jest pani Francuzką, mam rację? Chyba mamy ze sobą wiele wspólnego, bo ja również pochodzę z kraju Moneta - puściłem do niej oko.
Jest właścicielką, tak? Gruba ryba... Teraz wystarczy tylko nie zdejmować jej z haczyka...
Musiałem się spokojnie zastanowić, co robić dalej i jak postępować, żeby jej nie spłoszyć. Na całe szczęście zanim wybrałem się do galerii zdążyłem wkuć na pamięć kilka rozdziałów o malarstwie od klasycystycznego do barokowego. Oby to mi wystarczyło...
- Szukam czegoś na prezent dla przyjaciela. Jest pisarzem i właśnie świętuje wydanie swojej powieści. Chciałbym, aby było to coś nietuzinkowego, wyjątkowego... Rozumie pani? Coś, co będzie przykuwać wzrok, kiedy tylko ktoś wejdzie do pokoju. Tak, jak ta piękność - uśmiechnąłem się, wskazując delikatnie głową na obraz baletnicy.
Połknij haczyk, połknij haczyk... - modliłem się w duchu.
Jeśli wszystko pójdzie gładko, jutro o tej porze będę pił z nią kawę w jakimś wytwornym saloniku w drogim mieszkaniu na jednej z głównych ulic. Jeśli nie, to cóż... Będę musiał poszukać innej naiwnej...
Ciągle musiałem sobie powtarzać, że nie mam wyboru i dlatego zdusiłem w sobie wszelkie wyrzuty sumienia, których w tej chwili na całe szczęście nie odczuwałem.

Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (05-07-2014 o 09h35)

Offline

#6 05-07-2014 o 00h05

Miss'OK
nisiam
Kobieta jest cudem boskim, szczególnie jeśli ma diabła za skórą.
Wiadomości: 1 452

Link do zewnętrznego obrazka

Był niesamowity. Miał takie delikatne ręce. Jak artysta. Może to on był jednym z tych kilku malarzy, skrywających się za pseudonimami, których nigdy nie widziałam mimo, że wystawiali u mnie wiele prac. Nie. Zdecydowanie nie pasował na artystę, nie na malarza, bardziej na rockmana. Miał takie niegrzeczne chochliki w oczach. Wiedziałam, że przyglądam mu się zbyt nachalnie, że to w końcu zauważy. Skarciłam się w myślach i postanowiłam bardziej skupić na rozmowie niż na obserwacji. Dowiedziałam się, że jest francuzem. A więc stąd ta uroda. Francuzi to dość urodziwy naród. Patrząc na otyłe Brytyjki i nie potrafiących dobrać odpowiednich dżinsów Brytyjczyków coraz częściej wątpiłam, że znajdę tutaj odpowiedniego partnera. Na szczęście było tu również wielu obcokrajowców. W tym Louis. Szukał prezentu dla przyjaciela. Musiałam zrobić wszystko, żeby znalazł to czego szukał, a może jeszcze więcej. Jednak chciałam, aby te poszukiwania trwały jak najdłużej.
-Tak ten malarz był francuzem. Niestety już nie żyję, a jego prace są albo nie na sprzedaż albo ich ceny są holendernie wysokie. Jeśli nie zrazi pana cena mogę panu pokazać jedną pracę, którą mogłabym sprzedać. Jednak z chęcią zaprezentowałabym panu coś innego. Pierwszy obraz należy do znakomitego niemieckiego malarza. Przedstawia studnię na tle powojennych Niemiec. Jest smutny, ale zdecydowanie przykuwa uwagę. Chodźmy. Wisi na tamtej ścianie. - powiedziałam, kierując się w stronę opisanego obrazu. - Drugi dopiero ma do mnie przybyć. Będzie u mnie za tydzień, więc jeśli się panu nie śpieszy, również polecam. Jest zdecydowanie radośniejszy i chyba bardziej nadaje się do salonu. Jest to obraz przeobrażającej się w motyla larwy. Może nie brzmi to najlepiej, ale naprawdę jest to niesamowity obraz. Ma cudowne kolory, Widziałam osobiście u hiszpańskiego malarza. Jeśli będzie pan zainteresowany jutro mogę panu pokazać zdjęcia. Ale oczywiście wybór należy do pana. A oto pierwszy obraz o którym mówiłam. - zatrzymałam się przy obrazie smutnym, ale niesamowitym. Znałam historię tego obrazu. Obok tej studni był dom w którym mieszkał niemiecki żołnierz. Wróciwszy do domu z frontu dowiedział się, że jego rodzice zostali oskarżeni o zdradę i rozstrzelani. Chłopak popełnił samobójstwo topiąc się w studni. Ale po co miałam o tym mówić? Przecież to nie była najlepsza reklama. Więc może powinnam mu ja opowiedzieć? Nie mogłam ukrywać sama przed sobą, że bardzo chciałam, aby się na niego nie zdecydował, aby wybrał drugi obraz...


                                                                                     „Wolę być niedoskonałą wersją samej siebie, niż najlepszą kopią kogoś innego."

Szybko zrezygnowałeś jak na kogoś, kto mówił, że jestem kobietą jego życia
— Guillaume Musso, "Kim byłbym bez Ciebie?"




Offline

#7 05-07-2014 o 16h20

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka
Zaczęła coś opowiadać o obrazach. Słuchałem jej, ale nie jakoś przesadnie, bo wciąż zastanawiałem się, co zrobię, jeśli ten plan jakimś cudem nie wypali. Trzeba będzie poszukać kogoś innego, a ja stanowczo nie miałem na to czasu. Musiałem działać szybko i skutecznie, jeżeli chciałem dożyć przyszłego miesiąca i nie zginąć z głodu.
Pokazała mi obraz ze studnią. Faktycznie był dość... przygnębiający. Ciężkie kolory i jeszcze ten dom w oddali, wyglądający, jak miejsce stacjonowania duchów...
- Faktycznie ma w sobie głębię, ale sądzę, że na taką okazję przydałoby się coś nieco weselszego. Mówiła coś pani o drugim obrazie, który został już zamówiony. Mógłbym zobaczyć jego zdjęcia? Jeśli to oczywiście nie problem - uśmiechnąłem się do niej. - Jeżeli te kolory są w rzeczywistości tak piękne, jak to pani opisywała, to uważam, że dokonamy transakcji. I będzie to raczej lepsza motywacja do działania dla mojego przyjaciela, piszącego romantyczne książki - puściłem do niej oko.
Dobra, Louis, spokojnie. Pierwsza część planu zaliczona, teraz tylko punkt drugi...
I dlaczego ja ciągle mam wrażenie, że ona patrzy na mnie w dziwny sposób...?
Zupełnie, jakby czegoś ode mnie chciała... A może tak zachowują się właśnie właściciele galerii, którzy chcą upchnąć bogatym klientom obrazy? Nie wiem, nigdy wcześniej nie miałem z tym do czynienia i nigdy w życiu nie kupowałem obrazu. Swoją drogą, mogłem wymyślić coś innego, niż obraz! Przecież, jak przyjdzie mi zapłacić za to wzniosłe dzieło, to złapię się za głowę, dostanę zawału i wyląduję w grobie! W sumie... Zawsze to jakaś alternatywa dla bycia bezdomnym...
Co robić? Dobra, z tego co mówiła, obraz będzie tutaj dopiero za tydzień. Do tego czasu zdążę to wszystko poodkręcać i już dawno będę miał  w garści jej kartę płatniczą. Przecież nie będzie mnie podejrzewać, pomyśli, że okradł ją jakiś dzieciak na środku ulicy, co w Londynie jest dość popularne. Najważniejsze jest tylko, żebym zdobył jakoś jej zaufanie. Musi być pewna, że nie byłbym zdolny do czegoś tak wyrachowanego i pozbawionego sentymentu. Czas zostać dżentelmenem, Louisie!
Nagle poczułem, jak mój telefon wariuje i nagle mnie olśniło!
- Przepraszam, muszę odebrać - uśmiechnąłem się przepraszająco.
- Louis? Gdzie ty jesteś do jasnej cholery? Profesor grozi, że jak opuścisz jeszcze chociaż jeden wykład, to cię zawiesi! - usłyszałem głos mojego przyjaciela, Christophera.
- Kupiłaś obraz? Ale jak to : kupiłaś obraz? Właśnie jestem w galerii, w centrum! Dlaczego nawet do mnie nie zadzwoniłaś? - mówiłem, starając się naśladować pretensje w głosie.
- Louis, co ty odwalasz?! Nawdychałeś się czegoś?
- Ech, jest chociaż ładny?
- Stary, ja nawet nie chcę wiedzieć, co to za zabawa. Za dwie godziny najpóźniej masz być na uniwerku. Trzeźwy i w miarę sprawny umysłowo! Nie obchodzi mnie, jak to zrobisz, nie masz wyboru. Na razie.
- Dobrze, Chloe. Wpadnę go obejrzeć. Do zobaczenia - rozłączyłem się. - Bardzo panią przepraszam, moja szwagierka zadzwoniła, że wraca z Brukseli z obrazem... Naprawdę strasznie mi przykro, że zmarnowałem pani czas... Może w takim razie da się pani zaprosić na kawę w ramach wynagrodzenia? Wstyd mi, że zabrałem pani tyle czasu... - spojrzałem na nią, uśmiechając się delikatnie pod nosem, starając się robić wrażenie skruszonego.

Offline

#8 06-07-2014 o 00h28

Miss'OK
nisiam
Kobieta jest cudem boskim, szczególnie jeśli ma diabła za skórą.
Wiadomości: 1 452

Link do zewnętrznego obrazka

Zdecydował się na drugi obraz. Uff.. Mam nadzieję, że spodoba mu się tak jak mi. A przynajmniej miałam nadzieję, że moje wspomnienia były dość dobre mimo ogromnej ilości wypitego w Hiszpanii wina. Musiałam dzisiaj wieczorem koniecznie przejrzeć te zdjęcia. A jeśli będą złe? Nie wiem, przeproszę, zaproponuję inny obraz. Coś wymyślę, przecież nie z takiej opresji się wychodziło. Zresztą to tylko klient, kolejny klient. Może jeden z przystojniejszych klientów jakich miałam i w dodatku bez obrączki, ale nadal to był tylko klient. Gdy zadzwonił mu telefon i powiedział, że musi odebrać kiwnęłam głową, żeby sobie nie przeszkadzał i wszystko swobodnie załatwił. Rozmawiał z kimś o obrazie. Rozmawiał z kobietą. Ona kupiła obraz dla jego przyjaciela. Musiała być z nim blisko. Może była jego narzeczoną, może przyjaciółką. Nienawidziałam przyjaciółek swoich facetów. One zawsze coś od nich chcą. Stop. On nie jest Twoim facetem. Skarciłam się w głowie. Lecz nie mogłam oprzeć uśmiechu na wieść, ze to chodziło o szwagierkę, a więc dalej istnieje prawdopodobieństwo, że Louis jest wolny. Musiałam się opanować. Nie mogę zachowywać się jak zdesperowana idiotka szukająca na siłę męża czy nawet chłopaka. Zaprosił mnie na kawę. W normalnym przypadku odmówiłabym. To jest wbrew zasadom handlu, aby umawiać się z klientami prywatnie. Tylko, że koniec końców on nie jest moim klientem.
-Nie szkodzi. To moja praca, a to był na prawdę mile spędzony czas. - uśmiechnęłam się, lecz niezbyt słodko. Zaczęłam kontrolować swoje emocje. - Kawa? Brzmi nieźle, ale jutro jestem zajęta. Będę wolna dopiero wieczorem, a wtedy nie piję kawy. Zresztą czeka mnie ciężka wizyta i chyba jutro nie będę dobrym towarzyszem. Ale pojutrze chętnie napiję się z panem kawy w czasie lunchu. Tylko musi mi pan dać numer telefonu, bo mam spotkanie i nie jestem w stanie teraz określić o której skończę. Jeśli oczywiście to nie problem. - dodałam szybko. Miałam nadzieję, że to zabrzmiało naturalnie. Że chęć zdobycia jego numeru telefonu nie była zbyt oczywista. No i że pojutrze znajdzie czas na spotkanie.
-A jeśli pan zechcę to mogę obejrzeć z panem obraz dla przyjaciela. Czasem fachowe oko powie coś więcej niż widać na pierwszy rzut oka, ale oczywiście nie narzucam się.- Nie byłam pewna jak na to zareaguje. Przecież mężczyźni nie lubią poznawać dziewczyn ze swoją rodziną zbyt wcześnie, zwłaszcza jeśli poznali ja zaledwie kilka minut temu.   

Ostatnio zmieniony przez nisiam (06-07-2014 o 00h29)


                                                                                     „Wolę być niedoskonałą wersją samej siebie, niż najlepszą kopią kogoś innego."

Szybko zrezygnowałeś jak na kogoś, kto mówił, że jestem kobietą jego życia
— Guillaume Musso, "Kim byłbym bez Ciebie?"




Offline

#9 08-07-2014 o 12h48

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka
Okay... Robi się niebezpiecznie... Ona coś kręci z tą kawą. Nie ma czasu, spotkanie... Cholera jasna!
Zaczynałem się denerwować, w końcu taka szansa się raczej prędko nie powtórzy!
Zaraz : pojutrze? Dobra, może jakoś ubłagam profesora, żeby dał mi wolne w ten piątek... Lunch? W porządku, niech będzie i lunch, tylko, żebym nie wylądował w polu!
- W takim razie, bardzo się cieszę - uśmiechnąłem się.
Chce mój numer? A, proszę bardzo!
Szło mi naprawdę nieźle, byłem przekonany, że to ja będę ją błagać o numer, a tutaj taki nagły zwrot akcji... Oczywiście dobry, nawet bardzo. Jak tak dalej pójdzie, to dostęp do jej konta będę miał dwadzieścia cztery na dobę, sama da mi pin!
Dobrze, Louis : nie rozmarzaj się tutaj, bo i tak nic jeszcze nie jest przesądzone...
- Oczywiście, że to nie problem! Numer ma pani na tej wizytówce - na szczęście miałem przy sobie wizytówkę z ozdobnym napisem "Wydział Literatury Francuskiej", a pod spodem nazwę uniwersytetu. Powinno pójść dobrze...
Ale : zaraz! CO?! Jak to chce oglądać obraz? Przecież ja nie mam żadnego, cholernego obrazu! No, to się wpakowałem, nie ma co! Genialnie! Mogłem to przecież przewidzieć, na miłość Boską...
Ale zaraz... Mam pewien pomysł...
Ciotka Rossalinde niedawno kupiła wielki obraz Moneta, podobno zaginiony podczas wojny i nigdy nie wystawiany. Zapłaciła fortunę za pejzaż księżyca i gwiazd nad polem zboża! Artysta uchwycił także podobno nocne, błękitne motyle i świetliki. Oby był tym, za co wzięła go ciotka...
- Tak, to świetny pomysł. Bardzo dziękuję. Tylko, wybaczy mi pani na chwilę? Muszę wykonać telefon - uśmiechnąłem się przepraszająco.
Wyszedłem na chwilę przed galerię i zadzwoniłem do mojego kuzyna, Armanda.
- Halo?
- Armand? Ciotka w domu?
- Nie... A o co chodzi? Znowu potrzebujesz pieniędzy?
- Niezupełnie. Słuchaj : poznałem właśnie właścicielkę galerii obrazów w centrum. Chce obejrzeć tę zdobycz ciotki, Moneta... No, wiesz, o co mi chodzi! W każdym razie, ona uważa, że to jest obraz, kupiony w prezencie, dla mojego przyjaciela, powieściopisarza, który...
- Nie kończ. Mów, co mam robić - odetchnąłem. Armand to jedyna osoba w tej rodzinie, z którą znalazłem wspólny język.
- Chloe ma udawać moją szwagierkę, która przywiozła ten obraz z aukcji w Brukseli, a ty mojego brata. I wszyscy doskonale znacie pisarza, który właśnie ma zamiar wydać swoją pierwszą powieść romantyczną. Acha! Posprzątajcie w domu, niech Nicolas przyniesie ten obraz z piwnicy i postawi go na stole w salonie. I niech ktoś kupi jakieś dobre wino, może być nawet drogie, potem oddam ci pieniądze. I trzeba pilnować, żeby twoja matka nie wróciła do domu! - instruowałem go.
- Tak jest, kapitanie! Już się nie mogę doczekać tego cyrku! Napisz, jak będziesz w drodze, na razie!
- Dzięki, do zobaczenia! - wróciłem z powrotem do środka. - Możemy jechać nawet w tej chwili, jeżeli ma pani czas. To niedaleko, dwie ulice dalej - uśmiechnąłem się do niej delikatnie, patrząc jej prosto w oczy. Oby "oczy zbitego szczeniaka" podziałały...

Offline

#10 09-07-2014 o 19h51

Miss'OK
nisiam
Kobieta jest cudem boskim, szczególnie jeśli ma diabła za skórą.
Wiadomości: 1 452

Link do zewnętrznego obrazka


Musiał wyjść, aby porozmawiać przez telefon. Zaczęłam się obawiać. Chyba byłam zbyt nachalna. Bałam się, że już nie wróci, że ten telefon to była tylko wymówka. Co z tego, że miałam jego numer? Przecież jak ucieknie to nie mogę jak gdyby nigdy nic zadzwonić i zaprosić go na kawę. Byłam już gotowa zapomnieć o pięknym nieznajomym, gdy wrócił. Lepiej. On wrócił, aby powiedzieć, że mogę obejrzeć ten obraz. I to teraz. Nie mógł być oszustem, nie mógł. Gdyby był nie załatwiłby w chwilę obrazu. Ucieszyłam się. Przystojny, uczciwy, inteligentny, czy on ma jakieś wady? Jego pytanie było niedorzeczne. Jak mogłabym się nie zgodzić. W dodatku gdy tak na mnie spojrzał. Mało nie podskoczyłam z radości, ale musiałam się opanować.
-Nie ma problemu. Możemy jechać. Tylko daj mi parę minut. Muszę załatwić kilka spraw.- odeszłam najbardziej eleganckim krokiem jakim potrafiłam. Podeszłam do Betti.
-Muszę jechać obejrzeć jeden obraz. Dzisiaj już nie wrócę, jutro też może mnie nie być, ale jestem pod telefonem w razie potrzeby. Zaopiekuj się naszym interesem. Do zobaczenia. - pożegnałam się z nią szybko i weszłam na magazyn. Przysiadłam na kanapie i wyjęłam kosmetyczkę. Poprawiłam makijaż, pomalowałam usta swoją ulubioną czerwoną, szminką i wstałam. Byłam gotowa. Wzięłam torebkę, kluczyki do auta i skierowałam się do Louisa.
-Mam nadzieję, że długo nie czekałeś i nie będzie Ci przeszkadzać, że pojedziemy moim autem? - nie czekając na odpowiedź skierowałam się do wyjścia. Usiadłam za kierownicą i poprosiłam chłopaka o adres. Faktycznie, było niedaleko, dlatego dojechaliśmy szybko. Weszliśmy do środka, gdzie przywitała nas młoda para. Brat Louisa i jego szwagierka nie wyglądali tak dobrze jak on. Zwłaszcza brat. Widać było, że z tego rodzeństwa to Louis był tym przystojniejszym. Gdy weszliśmy do salonu zamarłam. To nie był jakiś tam obraz. To był Monet, który zaginął w czasie wojny. Skąd ona go ma? Przecież on nie nadaję się do domu jakiegoś pisarza, on musi być mój. Dam mu wszystko z mojej galerii co zechce, a on niech da mi to cudo. Pomyślałam, że to musi być bardzo dobry przyjaciel, przecież ten obraz musiał kosztować krocie. Chyba, że to bardzo dobra podróbka albo ktoś nie wiedział co ma w ręku. W szoku odszukałam dłoń Louisa i mocno ją ścisnęłam.
-Jest śliczny. - szepnęłam z niedowierzania, że widzę coś tak pięknego. Jeśli to autentyk zrobię wszystko, żeby był mój.


                                                                                     „Wolę być niedoskonałą wersją samej siebie, niż najlepszą kopią kogoś innego."

Szybko zrezygnowałeś jak na kogoś, kto mówił, że jestem kobietą jego życia
— Guillaume Musso, "Kim byłbym bez Ciebie?"




Offline

#11 11-07-2014 o 15h10

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka
Jej samochód? W porządku, i tak nie przyprowadziłem swojego... Ale nieważne, przynajmniej nie muszę się silić na wymyślanie kolejnej wymówki...
Wsiedliśmy do jej (całkiem niezłego) samochodu. Poprosiła o adres.
- To na Camden Town. Numer dwanaście - poinformowałem ją. Po chwili parkowaliśmy przed domem ciotki i Armanda.
Pierwsza pojawiła się Chloe, ubrana w jakąś czerwoną sukienkę koktajlową, którą zapewne zakosiła swojej matce. Kiedy zobaczyłem Armanda w białej koszuli, o mało nie zszedłem na zawał. Chyba naprawdę wzięli to na poważnie...
- Chloe Avila. Zapraszam do środka - uśmiechnęła się moja niby-szwagierka i gestem zachęciła nas do wejścia. Jak na tak niedługi czas, wszystko było odpicowane nienagannie. Blat stołu wręcz błyszczał. Oby tylko ciotka nie wróciła do domu za szybko. Błagam, Niebiosa! Choć raz bądźcie mi przychylne!
Henriette zaczęła przyglądać się obrazowi z błyskiem w oku. Ocho, coś mi się tutaj nie podoba... Jeśli ona będzie chciała odbić ten obraz, to będzie koniec! Ciotka mnie zabije, a potem powiesi moją głowę nad kominkiem, jako trofeum wojenne...! Ciotka Rossalinde była konserwatywną Francuzką w wieku lat pięćdziesięciu pięciu. Swoje gęste, ciemnobrązowe włosy układała w kok nad karkiem, a usta wiecznie i nieodmiennie pociągała tą samą, ciemnoczerwoną szminką. Ubierała się w kostiumy w stonowanych kolorach, a na szyi zawsze musiała nosić sznur pereł. Spryskiwała się Chanel nr 5 i nigdy nawet nie przyszłoby jej do głowy, by użyć czegokolwiek innego. Uważała ten zapach za szczyt kobiecej elegancji i gdyby ktoś choćby spróbował na niego ponarzekać, byłaby gotowa zabić go, lub w lepszym wypadku wygłosić pouczający monolog na temat kobiecości i jej praw. Usta wydymała w niezliczone grymasy, a przenikliwy wzrok błyskotliwych, szarych oczu tylko czekał, by wyłapać twój najmniejszy błąd. Gdyby wróciła i dowiedziała się, że jej drogocenny obraz odszedł w zapomnienie... Nie chciałbym być w swojej skórze...
- Znalazłam go na aukcji w Brukseli. Człowiek, który mi go sprzedał zapewniał, że to autentyk. Muszę powiedzieć, że kosztował nas fortunę, ale czego nie robi się dla przyjaciół, prawda? - uśmiechnęła się Chloe, bawiąc się jednocześnie sznurem pereł ciotki na swojej szyi.
- I co o tym myślisz? - zapytałem Henriette, patrząc na nią z uwagą. Sam dobrze nie wiedziałem kiedy przeszliśmy na "ty", ale musiałem przyznać, że było mi z tym raczej na rękę. Odrzekła, że jest śliczny.
- To wiem - uśmiechnąłem się. - Ale powiedz, co o nim myślisz - delikatnie położyłem swoją rękę na jej przedramieniu i popatrzyłem jej w oczy. - Autentyk?

Offline

#12 12-07-2014 o 23h17

Miss'OK
nisiam
Kobieta jest cudem boskim, szczególnie jeśli ma diabła za skórą.
Wiadomości: 1 452

Link do zewnętrznego obrazka

Pierwszy raz odkąd go poznałam nie zdrętwiałam, gdy poczułam jego dotyk. Położył rękę na moim przedramieniu i spojrzał mi w oczy. Nie mogłam wytrzymać, odpłynęłam na widok jego szarych, wręcz magnetycznych oczu, lecz słyszałam jego pytanie czy obraz jest autentykiem. Nigdy nie wystarczy kilka słów, aby poznać człowieka. Nie jest to możliwe. Ale z pewnością wystarczy kilka słów, aby poznać kłamstwo. Louis nie znał się na obrazach. Może miał wyczucie stylu, estetyki, zatrzymując się przy moim ukochanym obrazie, lecz nie mógł o nich wiedzieć zbyt wiele. Każdy kto interesował się malarstwem, czytał o niezwykłych obrazach wiedział, że do określenia autentyczności obrazu jest niezbędna specjalistyczna ekspertyza. Trwa to kilka tygodni, a przy takim egzemplarzu prace na pewno potrwają znacznie dłużej. Jednak ja bym go nigdzie nie zgłaszała. Gdyby jakieś muzeum Moneta odkryło, że ten obraz się odnalazł z pewnością chciałoby go przywłaszczyć. I mieliby do tego pełne prawo, bo byłoby to niezwykłe, wręcz nieprawdopodobne znalezisko. Zwróciłam delikatnie twarz w stronę Louisa starając nie patrząc mu się w oczy.
-Nie jestem pewna. Musiałabym go zabrać do siebie, zrobić kilka ekspertyz. Ten obraz jest uznawany za zaginiony. Wielu uważa nawet, że on nigdy nie został stworzony, ale ja wierzyłam, że kiedyś go zobaczę. Chętnie go zbadam, tylko w tym tygodniu nie mam wolnego czasu. Mogę też zaproponować wymianę. Oddam Wam dowolny obraz z galerii w zamian za ten. Oczywiście dopłacę jeśli zdecydujecie się na tańszy okaz i..- w tej chwili zadzwonił telefon. Przeprosiłam i spojrzałam na wyświetlacz. Tata. Musiałam odebrać. Wyszłam do przedpokoju i odebrałam telefon.
-Tak tato?
-Gdzie jesteś? Czekam na Ciebie w galerii, a Betti mówi, że wyszłaś gdzieś z jakimś młodym człowiekiem i ma Cię już dzisiaj nie być?- przeklęłam w duchu. Miał przyjechać dopiero jutro.
-Musiała coś pomylić. Oglądałam jeden obraz, ale już wracam. Poczekaj na mnie parę minut. - rozłączyłam się szybko i wróciłam do pokoju.
-Przepraszam Louis, ale muszę wracać. Zastanówcie się nad moją propozycją i dajcie znać. Miło było Was poznać. - zwróciłam się do brata i szwagierki Louisa. - A my widzimy się pojutrze. Cieszę się, że Cię poznałam. - dodałam szeptem i po chwili znajdowałam się w samochodzie. Chciałam, aby najbliższe dwadzieścia cztery godziny minęły jak najprędzej. Nie tylko, dlatego, że chciałam spotkać Louisa. Chciałam jak najszybciej pożegnać się z ojcem, mimo, że jeszcze się z nim nie przywitałam.


                                                                                     „Wolę być niedoskonałą wersją samej siebie, niż najlepszą kopią kogoś innego."

Szybko zrezygnowałeś jak na kogoś, kto mówił, że jestem kobietą jego życia
— Guillaume Musso, "Kim byłbym bez Ciebie?"




Offline

Dyskusja zamknięta

Strony : 1