Link do zewnętrznego obrazka
Już miałem odpalać silnik, ale w porę przypomniałem sobie, że kiedy ostatnio wsiadłem na motor pod wpływem emocji, o mało nie wylądowałem w piachu.
Zsiadłem z siedzenia i ponownie oparłem się o samochód, oddychając ciężko.
Czy ja właśnie rozmawiałem przez telefon ze swoją matką…? To jakiś żart?! Po tylu latach nagle postanowiła rozmawiać ze mną O TYM przez telefon?! Odbiło jej do reszty, czy może ma mnie za kompletne zero? I co w ogóle miało znaczyć, że „ojciec nie chciał, żeby przyjechała”? Przecież to kompletna bzdura! Ojciec jej szukał, tak samo, jak ja, więc niech teraz nie udaje pokrzywdzonej! Ona nas zostawiła, olała i wyjechała! Nie ma prawa mieszać się teraz w moje życie, kiedy je już jakoś poukładałem po śmierci ojca.
Miałem zamiar do niej pojechać, owszem. Ale wtedy, kiedy będę gotowy. Teraz absolutnie nie jestem…
Wziąłem głęboki wdech. Musiałem się napić.
W miarę szybko wróciłem do salonu. Nie było mnie może z pięć minut? Nie wiem, ważne, że wróciłem akurat na toast.
- Motor ściągnięty, więc jak jutro ktoś będzie chciał się przewietrzyć na kacu - służę – uśmiechnąłem się, po czym sięgnąłem po kieliszek i rozsiadłem się na kanapie. Mówiąc prosto : chciałem się schlać na umór, żeby rano nawalała mnie głowa. I przestać w końcu myśleć, czy się nad czymkolwiek zastanawiać, bo inaczej mogę zwariować.
- Wiecie co? Chyba mam ochotę na coś mocniejszego… – uśmiechnąłem się, po czym poszedłem na chwilę do swojego pokoju, skąd przyniosłem butelkę wódki. - Kumple kupili drogą po takim jednym wyścigu, który wygrałem. Chcieli, żebym wypił na wyjątkową okazję. Chyba mamy taką, prawda? – uśmiechnąłem się ponownie. Otworzyłem butelkę i napełniłem dla siebie mały kieliszek. Wypiłem jednym haustem. Chyba byli w szoku, raczej nie byli przyzwyczajeni do tego, że piję, a już na pewno nie do tego, że mam zamiar się upić. Nie zważając na to, zaraz po tym wypiłem kolejny kieliszek. - Częstujcie się – zachęciłem, po czym rozłożyłem się wygodniej na kanapie. Zaraz też zdjąłem kurtkę, bo zrobiło mi się gorąco. Na widok tatuażu zapewne doznali szoku. No i, cóż... Ramiona i klatę mam raczej rozrośnięte...
- Christian, zdaje się, że chciałeś się ścigać? Możemy jechać nawet teraz, ale z góry uprzedzam, że jestem niezły - uśmiechnąłem się do znajomego. - Kto chce sędziować? - zapytałem, uśmiechając się szeroko. W sumie miałem gdzieś, że jestem po kilku kielichach. Chęć odreagowania zwyciężyła.
Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (24-06-2014 o 22h05)