A N G E L S A R E P E R F E C T . . . a r e n ' t t h e y ?
Link do zewnętrznego obrazka
【 f a b u ł a 】
Ano ni ma. Onigiri wzięło i zjadło sobie na obiad.
Nacieszcie więc swe oczy kiepsko napisanym streszczeniem c':
Jednemu z wyższych aniołów przydzielono młodą, dopiero co stworzoną anielicę. Nieszczęśliwie dla bohaterów jest to okres dość trudny, kiedy wśród boskiej ekipy zaczynają się snuć plany obalenia nieba z Lucyferkiem na czele. Wszystko prawdopodobnie byłoby w porządku gdyby nie jeden szkopuł. Co może się stać, jeśli młoda, acz wcale nie taka bezwartościowa panienka przeciwstawi się Ojcu i stanie po stronie Lucka?
【 r e g u l a m i n 】
Znać go mamy i przestrzegać powinniśmy.
A jak nie, to łopatą...
【 a k t o r z y 】
On~ Shillo
Ona~ Odella
【 k a r t a p o s t a c i 】
Pełna dowolność, byle bez charakteru i wyglądu realnego.
Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!
Strony : 1
#1 18-04-2014 o 23h06
#2 19-04-2014 o 07h06
Link do zewnętrznego obrazkaLink do zewnętrznego obrazka
|| Imię ||
Ailean
|| Płeć ||
Mężczyzna
|| Wiek ||
Miliony, jeśli nie miliardy lat
|| Orientacja ||
Heteroseksualny
Link do zewnętrznego obrazka
|| Wygląd ||
~ długie do pasa, czarne włosy
~ jasnoszare oczy
~ smukła, piękna twarz
~ ok. 190 cm wzrostu
~ duże, srebrnobiałe skrzydła
~ bardzo blada cera
~ szczupła sylwetka
|| Ciekawostki ||
~ na szyi zawsze nosi srebrny łańcuszek z zawieszonym na nim małym kluczykiem
~ jego ulubioną czynnością jest latanie
~ nie znosi przebywać na Ziemi, gdyż uważa ją za brudną
~ ubiera się tylko i wyłącznie na biało
#3 19-04-2014 o 09h12
▪ That little kiss you stole | It held my heart and soul
And like a deer in the headlights | I meet my fate
Don't try to fight the storm | You'll tumble overboard ▪
T i d e s w i l l b r i n g m e b a c k t o y o u
Link do zewnętrznego obrazka
[ i m i ę ] C a e l u m
[ z n a c z e n i e i m i e n i a ] N i e b o
[ z d r o b n i e n i e ] C a l l i e, L u m i a
[ p ł e ć ] K o b i e t a , b o t a k c h c i a ł P a n
[ o r i e n t a c j a ] N a c o t o a n i o ł o w i . . .
[ w z r o s t ] 1 5 5 c e n t y m e t r ó w
[ k . w ł o s ó w ] J a s n y b l o n d
[ k . o c z u ] C z e r w i e ń m a k u p o l n e g o
~ ~ ~ ❀ ~ ~ ~
[ c i e k a w o s t k i ]
❀ Archaniołowie zdążyli się bardzo przywiązać do małej Callie, będąc jej opiekunami jeszcze w czasach maleńkości. Nie specjalnie chcą oddawać anielicę w ręce Aileana, a jednocześnie wiedzą, iż w tym temacie nie mają nic do powiedzenia.
❀ Jest zafascynowana Ziemią jako najwspanialszym wytworem rąk Ojca. Chciałaby kiedyś tam zamieszkać.
❀ Nie rozumie w jaki sposób działa Niebo, ani czym zajmują się aniołowie. Jak dotąd jej życie składało się wyłącznie z całodziennych zabaw na rozległych łąkach u boku wujka Gabrysia i Lucyfera
❀ Jej ulubioną barwą jest błękit nieba.
❀ Kiedyś Gabriel przywiózł Caelum pamiątkę z podróży na ziemię, którą był owoc zwany Jabłko. Od tego czasu anielica zawsze prosi wuja, aby przyniósł jej kilka, jeśli będzie miał taką możliwość.
❀ Skrzydła są najbardziej czułym punktem w całym jej małym ciałku. Dotkniecie ich, a co dopiero zranienie, może być tragiczne w skutkach.
Link do zewnętrznego obrazka
Ostatnio zmieniony przez Odella (19-04-2014 o 11h43)
#4 19-04-2014 o 12h01
Kiedy rodzi się anioł, Niebo zwykło cieszyć się i świętować z łaski Pana, który dał życie nowemu ich bratu lub nowej ich siostrze. Małe dziecko zostaje wtedy oddane pod opiekę najodpowiedniejszym spośród wysokich, którzy mają o nią zadbać do czasu, kiedy urośnie wystarczająco, aby przydzielić mu nauczyciela - anioła wyższego rangą mającego za zadanie wdrożyć nowego w wszelkie zasady oraz obowiązki tychże istot. To właśnie po takim 'kursie' element może rozpocząć pracę jako pełnoprawny obywatel Nieba, jako sługa Boga.
Gabriel wiedział, że i Caelum kiedyś wyrośnie z tego małego kłębuszka radości oraz niewinności, jednak nie przypuszczał, iż stanie się to tak szybko. Ojciec najwyraźniej miał dla niej naprawdę wielkie zadanie... Cień smutku przemknął przez jego oczy, kiedy stał naprzeciw Aileana, anioła, który dostąpi zaszczytu nauczania młodej anielicy. Mężczyzna zerknął w stronę swojej podopiecznej mocno trzymającej się białej togi swojego wuja, kiedy oczy niczym świeża krew zdawały się przewiercać nieznajomego.
- Gabrysiu... - odezwała się wreszcie głosem, który potrafił powalić nie jedną muzę na ziemię - Kto to taki? - zapytała, jej dłoń jeszcze silniej zaciśnięta na skrawku jego archanielej sukni. Widział, że jest nieco skołowana całą tą sytuacją. Po wszystkim Gabriel wraz z Lucyferem zadecydowali dawno temu, że o zmianie opiekuna oraz intensywnych ćwiczenia przygotowujących do zostania prawowitą istotą światła powiedzą jej, gdy ten przeklęty dzień nadejdzie. Tylko czemu tak szybko...
- Callie, to twój nowy opiekun i jednocześnie nauczyciel - oznajmił z ciężkim sercem, próbując nie patrzeć w oczy młodej anielicy. Dziewczyna ponownie spojrzała w stronę właściciela czarnych włosów.
- Wiec to o tym mówiła Yuyu - szepnęła nagle, co archanioł przyjął z ogromnym zaskoczeniem. Czyżby ona wiedziała o tym już wcześniej?
Dłoń Caelum puściła jego strój i dalej pamiętał tylko, jak powoli szła w stronę nowego opiekuna, lustrując go od góry do dołu. Chciał zostać dłużej, ale jednocześnie nie mógł kazać Ojcu ani braciom czekać. Trzepot skrzydeł i po Gabrielu pozostało tylko śnieżnobiałe piórko, które spoczęło u stóp jasnowłosej dziewczyny. Ta zaś za bardzo skupiona była na postaci Aileana, aby dostrzec zniknięcie 'wuja'. Oczy barwy maków polnych patrzyły na niego zza wachlarza czarnych rzęs, chociaż wcale nie było to łatwe. Aby dostrzec twarz mężczyzny, niska anielica musiała mocno zadrzeć głowę, a nawet nieco stanąć na palcach nagi stóp. Och, jakże ciężko jest być tak małym...
- Mam na imię Caelum - oznajmiła nagle i bez jakiejkolwiek zapowiedzi, zanim obdarzyła nieznajomego promienistym uśmiechem, a następnie wyciągnęła w jego stronę porcelanową dłoń. Kiedyś, kiedy obserwowała ziemię zauważyła, że ludzie lubią witać się w ten sposób. Uznała więc - czemu nie spróbować? A nuż widelec okaże się, iż ów jegomość podziela jej zainteresowanie ziemią i będzie w stanie coś o niej opowiedzieć? Po wszystkim ciężko było nie odczuwać zaintrygowania na myśl o najwspanialszym dziele Ojca...
#5 19-04-2014 o 12h19
Od dawna wiedziałem, że ten dzień nadejdzie, jednak nie sądziłem, że mój spokój zostanie zakłócony aż tak szybko. Kiedy kilka dni temu do moich drzwi zapukał Gabryś, zupełnie nie spodziewałem się, że może chodzić mu akuray o to.
Najzwyczajniej w świecie zaprosiłem go do środka i poczęstowałem herbatą. Kiedy tak gawędziliśmy o wszystkim i o niczym, jego wyraz twarzy zmienił się. Zaczął mówić z trudem, a w jego tonie słychać było nuty smutku i rozgorzyczenia.
Ach, gdyby on wiedział, jak mnie z tego powodu było smutno! Kochałem swój święty spokój i wieczory spędzane w samotności nad księgami. A teraz to wszystko miało odejść w zapomnienie.
- Czas żebyś przyjął uczennice - powiedział do mnie, a ja, zupełnie zbity z tropu to otwierałem, to zmykałem usta, nie wiedząc co miałem teraz zrobić. Z ciężkim westchnieniem skinąłem tylko głową na znak akceptacji.
A teraz jestem tutaj, a ta mała istotka patrzy na mnie swoimi wielkimi oczami o bardzo niepokojącym kolorze. Nie wiem co takiego w niej jest, ale nie podoba mi się to. Zupełnie mi się nie podoba.
Kiedy wszystkie uprzejmości zostały wymienione, Gabryś po prostu odleciał zostawiając mnie z nią. Jak on mógł?
Dziewczynka podeszła do mnie i wspięła się na palce aby spojrzeć mi w oczy. Prychnąłem ni to rozbawiony, ni to zdegustowany. Jednak kiedy wyciągnęła do mnie rękę jasno zdałem sobie sprawę z uczuć, jakie żywiłem do niej już po tej krótkiej chwili. Żadne z nich nie było pozytywne.
- Co ty wyprawiasz? - warknąłem na nią lekko rozeźlony. - Widzę Gabryś za bardzo ci folgował i są skutki. Przyszła anielica chce witać się jak jakiś człowiek. Wybij to sobie z głowy raz na zawsze, a teraz chodź - powiedziałem i złapałem za rękaw jej szaty, ciągnąc ją delikatnie, acz stanowczo w stronę jej nowego domu. Mojego domu.
#6 19-04-2014 o 15h47
Czy anioł może być zły? - to pytanie było zadawane od dawna, ale nikt nie chciał na nie odpowiadać. Przecież błagam! Jak istota stworzona z czystego dobra boskiego mogłaby kryć w sobie choćby krztę zła?
To prawda, że Caelum nie podobał się cały ten pomysł i z początku, kiedy to zaprzyjaźniona anielica Yuyu coś o tym napomniała, jasnowłosa jakoś nie mogła się przekonać. Dopiero z czasem zaczynała akceptować myśl, że trzeba będzie prędzej czy później puścić się maminej spódnicy Gabrysia. Każdy przecież przez to przechodził, a ona nie chciała być gorsza od innych. Ba! Aspirowała do tego, aby któregoś dnia zawisnąć na ścianie sław w największej świątyni Nieba. Chciała być wielka i znana tak, jak Gabryś, jak Lucek. Takie marzenia mogła jednak schować do kieszeni, bo patrząc w oczy mężczyźnie, który miał ją na wielkiego anioła wychować, widziała tam tylko negatywne odczucia. Niechęć rosnącą z każdym momentem. Apogeum tegoż uczucia anioł najwyraźniej posmakował w momencie, gdy próbując być przyjazna, Callie powitała go w typowo ludzki sposób.
Wtedy się zaczęło.
Czarnowłosy rzucił jej dłoni wrogie spojrzenie z dość ostrym komentarzem na ten temat, gdzie krytykował zachowanie młodej anielicy sugerując, iż 'ubliża ono godności istoty światła'. Takie zachowanie zabolało dziewczynę, w szczególności, że znalazł również miejsce na obrazę metod wychowawczych Gabrysia. O nie, mój panie! Caelum zmarszczyła brwi czując, jak mężczyzna chwyta skrawek jej szaty i w następnej chwili jest ciągnięta za nim w kierunku, którego nie zna. Teraz jest idealna okazja, aby pokazać mu z kim zadziera.
Callie wzięła głęboki oddech, a następnie wyrwała ramię z jego uścisku. Nie czekając, aż znów zostanie pochwycona przez te twarde palce, okręciła się na pięcie i poczęła biec w najbardziej przypadkową stronę, jaką mogła wybrać. Wiedziała bowiem, że jeśli uda jej się uciec, to ów anioł będzie miał z tego tytułu poważne problemy i, być może, Ojciec zarządzi, iż nie jest wystarczająco kompetentny, aby poradzić sobie z całą tą energią zgromadzoną wewnątrz ciałka dziewczyny. Skręt w prawo, lewo, lewo. Koniec drogi i wysoki mur zbudowany z czerwonej cegły. Ale co to dla niej! Dziewczynka wbiła się paznokciami w odpowiednio umiejscowione szpary, zaś już po chwili wspinała się zręcznie po śliskiej powierzchni. Kto by pomyślał, że posiada aż tyle siły w chucherkowych ramionkach, żeby już po dziesięciu minutach stać dumnie na szczycie muru, uśmiechając się zawadiacko do świata pod nią. Tak, to idealne miejsce na kryjówkę... Chwilowo.
#7 19-04-2014 o 16h07
Nagle poczułem mocne szarpnięcie pod palcami. Zryw sprawił, że poluzowałem uścisk, wypuszczając skraj szaty dziewczyny. Nim zdążyłem się obejrzeć ta mała, blondwłosa istotka biegła przed siebie tak szybko, jak tylko pozwalały jej na to te krótkie, chudziutkie nóżki.
- Aż tak naiwna jesteś, moja mała? - wymruczałem pod nosem obserwując, jak dziewczyna znika za rogiem. Kiedy uznałem, że dostała już wystarczająco dużo złudnej nadziei i uwierzyła, że uda jej się mi umknąć rozłożyłem skrzydła.
Wielkie i białe jak śnieg połyskiwały delikatnie przy każdym ruchu. Pamiętając w którą stronę pobiegła dziewczyna i przypominając sobie całą topografię okolicy wzbiłem się w powietrze.
Nie musiałem jej długo szukać. Już po chwili ujrzałem ją tkwiącą na szczycie jakiegoś murku. Z perfidnym uśmiechem na twarzy obniżyłem lot i nawet się nie zatrzymując złapałem ją prawą ręką w pasie.
- Dobrze ci radzę, nie próbuj się teraz wyrywać - rzuciłem do niej gdy zwiększałem wysokość.
#8 19-04-2014 o 16h36
Przez chwilę poczuła się, jakby zyskała nieco wolności. Przez całe swoje życie był pilnowana przez Lucka, przez Gabrysia - nigdy nie pozwalano jej bawić się samej, a teraz? Teraz stała na murze, biała na rękach i twarzy przez resztki tynku, które musiała pokonać po drodze na szczyt. Powiedzenie, że czuła się teraz panem świata byłoby w istocie grubą przesadą, ale jednak była w niej pewna satysfakcja z pokonania przeszkody, nawet jeśli małej. I w tym samym momencie jej radość legła w gruzach łącznie z uśmiechem.
Usłyszała tylko świst, zanim silna ręka zacisnęła się wokół jej pasa, a Callie poczuła, że grunt pod stopami nagle zniknął. Zaskoczona dziewczyna pisnęła głośno, łapiąc się z całych sił koszuli anioła, jakby od tego zależeć miało życie wszystkich istot tego świata. Jakby tego było mało na ustach nadal nienazwanego jej opiekuna jawił się nieprzyjazny uśmieszek, a do tego tylko dodać ostrzeżenie, które ponownie zraniło jej dumę. Ten gość myślał, że jest lepszy, bo umie latać? Przykro mi, ale to nie wystarczy.
Caelum postanowiła dać przykład tego, jak się nie zachowywać. Nie myśląc nawet o konsekwencjach zbliżyła twarz do trzymającej jej ręki, a następnie zacisnęła na niej zęby z całych swych sił. Dodatkowo postarała się, aby paznokcie również sprawiły mu ból i wyglądało na to, że działania te poskutkowały. Dlaczego? Ponieważ kilka sekund później spadała już z zawrotną prędkością w stronę ziemi. Cudownie, po prostu cudownie. Bardziej lekkomyślna być już nie mogła.
Jej krzyk ginął w podmuchach wiatru, jednak wyglądało na to, że ktoś jednak go usłyszał, gdyż będąc sekundy od śmierci ponownie została przez kogoś przechwycona, ale tym razem była to osoba inna. Znajoma...
- Lucuś! - wydusiła cichutko, otaczając szyję drugiego ze swych opiekunów i wtulając się w nią, jakby nie widzieli się już wiele długich, gorzkich lat. Anioł uśmiechnął się tylko, powoli zaniżając swój lot, aby finalnie wylądować pośrodku wielkiego placu, gdzie stała pięknie rzeźbiona fontanna oraz cały tłum zaciekawionych gapiów.
- Hej hej mała! Jak to się stało, że spadłaś mi z nieba~? - zapytał żartobliwie, stawiając trzymaną mocno dziewczynkę na ziemię.
- To ten nowy opiekun - burknęła, rozglądając się dookoła w poszukiwaniu czarnowłosego anioła, z którym wdała się w otwartą wojnę. Lucyfer nie wyglądał na zdumionego, a jednak nic nie powiedział. Zamiast tego dołączył do oczekiwania na pojawienie się mężczyzny, który prędzej czy później z pewnością miał się pojawić. Oj, to będzie... Ciekawe.
#9 19-04-2014 o 17h25
Kiedy znaleźliśmy się już dobre kilkadziesiąt metrów nad ziemią moją dłoń przeszył nagły ból. Spojrzałem na dół aby zobaczyć co się dzieje. Widok, który roztoczył się przed moimi oczami przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Ta mała wsza, wpijała się zębami i paznokciami w moją rękę, jakby wyobrażała sobie, że jest tą wymyśloną przez ludzi wstrętną pijawką odzianą w ich skóre. Jak jej było... Wampor? Wampir? Chyba jakoś tak.
Starałem się ignorować ból, ale pannica tylko mocniej i mocniej zaciskała swoje zęby tak, że w końcu byłem zmuszony ją puścić.
"Masz co chciałaś" pomyślałem w pierwszym odruchu. Zaraz potem napatoczyła się myśl, że ona przecież nie ma skrzydeł, więc za kilka sekund zostanie z niej tylko malownicza marmolada zdobiąca trawę lub ścieżkę.
Natychmiast zanurkowałem w dół. Zarówno dziewczyny jak i krwawej plamy nigdzie nie stwierdziłem. Zauważyłem natomiast Lucka.
"Oho, zaczyna się" przemknęlo mi przez głowę. Wylądowałem obok starego przyjaciela, w którego szaty wtulona była ta mała wywłoka.
- Mogliście jej przypiłować te zęby - mruknąłem pokazując aniołowi mój nadgarstek. - Albo przynajmniej ją wychować - dodałem przewiercając dziewczynę lodowatym spojrzeniem.
#10 19-04-2014 o 18h41
Czekali dłuższy moment na pojawienie się Aileana, a kiedy już przybył, jego twarz nie wyrażała właściwie nic, co przykułoby oko Lucka. No chyba, że to niezadowolenie malujące się w jego oczach przypominających barwą srebro. Cóż, nie ma się mu co dziwić, skoro już w pierwszych minutach znajomości z nową podopieczną miał takie interesujące przeżycia... Ale przecież Lucek i Gabryś mieli podobnie jeszcze kilka miesięcy temu! Z tym, że oni lepiej dawali sobie radę z okiełznywaniem charakterku Callie, jak się zdaje. Do niektórych rzeczy trzeba po prostu mieć talent. Jako osoba dość sztywna to po prostu naturalne, że nowy opiekun nie umiał dogadać się z nieco nazbyt energiczną, łaknącą przygód anielicą.
- No no, widzę, że nie minął dzień, a wy już dobrze się bawicie... - stwierdził starając się nie roześmiać ze wszystkich sił, kiedy przedstawiono mu ślady po caelumisowych zębach - Pogryzłaś go? Moja krew! - oznajmił z szerokim uśmiechem, mierzwiąc złote jej włosy. Dziewczyna odwzajemniła ów grymas, patrząc na starszego brata z głęboką nadzieją, że będzie w stanie zrobić coś z Aileanem. Zamknąć go w jakiejś piwnicy czy co... No i kiedy usłyszał opinię anioła na temat jego i gabrysiowego sposobu wychowywania młodych, to był nawet blisko zrobienia czegoś w ten deseń. Znalazł się, znawca wielki! Ani jednego dzieciaka nie wychowywał, a oceniać próbuje. Lucek jednak nic nie powiedział i tylko spojrzał na niego krytycznym okiem - Co ty właściwie próbowałeś jej zrobić, że posunęła się do gryzienia? Zgwałcić ją? - wypalił niespodziewanie, ale Callie pociągnęła go za rękaw i szybko wyjaśniła nieporozumienie, tłumacząc mu powód sporu. No oczywiście, znów wychowanie! Lucek zmarszczył brwi i westchnął głośno i wyraźnie - No cóż... Na teraz idź z Aileanem. Musisz doprowadzić się do porządku - stwierdził ku wyraźnemu niezadowoleniu młodej - O wychowaniu dzieciaków pogadamy sobie później - warknął jeszcze, zanim rozłożył swe potężne skrzydła i zniknął pomiędzy bielą chmur, ponownie pozostawiając Caelum z nauczycielem. Otoczonych przez wianuszek gapiów, oczywiście.
#11 20-04-2014 o 09h37
Kiedy Lucuś zapytał, czy próbowałem ją zgwałcić nie wiedziałem czy się śmiać czy płakać. Zanim jednak zdążyłem odwarknąć, że gdyby choć było co gwałcić, mała zaczęła tłumaczyć całe zajście.
Kiedy Lucyfer odpowiedział, żeby poszedł ze mną nie wiem kto był bardziej zawiedziony- ona czy ja. Znowu zacząłem przywoływać w myślach słowa, które stanowczo nie przystoiły wysoko postawionemy aniołowi, ba, żadnemu aniołowi nie wolno się było tak wyrażać.
Kiedy powietrze przeciął świst skrzydeł, a ja zostałem już tylko z moją podopieczą odczekałem jeszcze kilka długich chwil, zanim się do niej odezwałem. Nie chodziło o to, że nie wiem co powiedzieć, po prostu starałem się uspokoić aby nie zrobić jej przypadkiem krzywdy, kiedy za chwilę znów z pewnością zacznie próbować, świadomie lub nie, wyprowadzić mnie z równowagi.
- Słyszałaś? Masz iść ze mną. - wyrzuciłem z siebie w końcu. - I nie, nie jestem z tego powodu szczęśliwy. Nawet nie wiesz jakie to dla mnie rozczarowanie, że cię ode mnie nie zabrał, uwierz. Ale teraz oboje jesteśmy w tym razem i postarajmy jak najmniej wchodzić sobie w drogę. A teraz chodź - dodałem i ruszyłem przed siebie, upewniając się co jakiś czas, że dziewczyna podąża za mną.
#12 20-04-2014 o 17h02
Ciężko było nie zaobserwować zawodu na twarzy anioła nazwanego Aileanem, ale Callie, choć urażona, umiała go zrozumieć. Jej również się to nie podobało, ale też umiała zaobserwować, że nie tylko jego sztywniactwo jest przy winie. Wiedziała przecież, iż ma charakterek i potrafi nawet najcierpliwszych wyprowadzić z równowagi, a jednak nie zamierzała się zmieniać. Ojciec chciał, żeby taka była... Musiał chcieć, skoro się 'narodziła', czyż nie? Zresztą, nie miała zbyt wiele do powiedzenia. Jeśli nawet Lucek i Gabryś, którym bardzo wyraźnie także nie podobała się taka decyzja, nie byli w stanie nic zdziałać, zabrać jej daleko od ciemnowłosego anioła.
Pozostało więc tylko pogodzić się z tą okropną myślą, że od dziś w miejsce dawnych wujów wchodzi od teraz on. Ten gość, od którego jeszcze moment temu desperacko starała się uciec. Ten gość, przez którego była teraz cała w bieli i ceglastej czerwieni. Ten gość, co teraz patrzył na nią nawet bardziej nieprzychylnie, niż na początku tej zwariowanej znajomości.
Milczała, posłusznie idąc za nim pociągając nogami, jej palce brudne od wspinaczki trzymały skrawek jego rękawa, aby nie zgubić opiekuna w oceanie mijanych aniołów. Każdy z nich spoglądał ukradkiem na ich dwójkę, jakby zastanawiając się kto popełnił tą śmiertelną pomyłkę dobierając ich w parę uczeń-nauczyciel. Zresztą, nie tylko oni. Sami zainteresowani także o tym myśleli, a z pewnością ona...Chociaż, kto wie. Może uda im się znaleźć wspólny język. Miała taką nadzieję, kiedy zbliżali się do części miasta zamieszkiwanej przez te wyższe, choć nie najwyższe anioły.
#13 20-04-2014 o 17h13
Kiedy przemierzaliśmy plątanine krętych ścieżek starałem oczyścić mój umysł ze wszelkich myśli. Miałem już dość ciągłego gotowania się ze złości, więc w moim umyśle starałem się utrzymać tylko jak najbardziej neuralne obrazy.
Kiedy w końcu dotarliśmy na sam skraj zabudowań, a w dali widać było już strzeliste, wysokie góry, zatrzymałem się. Stałem teraz przed wysokim, śnieżnobiałym budynkiem ze strzelistym dachem. Moim domem.
"Naszym domem" przemknęło mi przez głowę, gdy spojrzałem na małą istotkę uczepioną mojej szaty. Chcąc - nie chcąc otworzyłem przed nią furtkę i przez pokaźnych rozmiarów ogród przeszliśmy w stronę drzwi wejściowych.
W Arkadii nie było kluczy. Przecież w Niebie nie było złych istot, więc jaki był cel w tak usilnym bronieniu swojego dobytku? Nacisnąłem tylko klamkę, a drzwi stanęły otworem. Do przesteonnego hallu wlała się smuga światła, która zniknęła natychniast po zamknięciu drzwi.
- No to... Witaj w domu - powiedziałem do dziewczynki starając się nie okazywać uczuć mimo wszystko mną targających. - Twoja sypialnia najduje się na drugim piętrze, pierwsze drzwi po lewej stronie, na pewno trafisz. Możesz zwiedzać do woli, jednak proszę, abyś nie wchodziła na trzecie piętro. To emmm... Moja prywatna przestrzeń. - zakończyłem i przeszedłem do kuchni, znajdującej się na lewo od hallu, aby przygotować sobie herbatę i rozsiąść się z nią w pięknym, barokowym salonie. Mając nadzieję, że to wszystko jest tylko złym snem.
#14 21-04-2014 o 08h50
Zachwyt malował się w tęczówkach barwy czerwonej, kiedy mijali wspaniałe budowle wzniesione w przeróżnych stylach, każdy z innego materiału, ale i tak łącząc razem dawało to niesamowity efekt wchodzenia w świat, którego nigdy dotąd się nie znało. Callie pamiętała, że raz w życiu miała przyjemność odwiedzić ten właśnie dystrykt Nieba, jednak wtedy nie doceniała jeszcze urody otaczającej jej zabudowy. Złościła się tylko, iż nie ma tu miejsca odpowiedniego do zabawy, ale i to miało swoją przyczynę. W końcu tutaj nie mieszkały żadne aniele dzieci, od tego powstawały inne dystrykty, a więc 'place zabaw' nie były jak najbardziej zbędne starszym aniołom. Zresztą, wszystkie te monumentalne budynki były jedynie ozdobą mającą cieszyć oko. Po wszystkim nie było takiego sługi Bożego, który miałby wystarczająco czasu na leniwienie się w swoim domu. Każdy anioł ma prace. Jedni odbywają ją na Ziemi u boku ludzi, inni zajmują się sprawami tutaj. Wiadomo, zawsze znajdzie się coś do roboty dla nawet najmniej ogarniętych.
Słychać było ciche ochy i achy, które wydostawały się z jej ust. Zachwycona? mało powiedziane. Niestety wszystko prysło niczym bańka mydlana, kiedy Ailean przypomniał dziewczynie, że istnieje i niestety nadal jest jej opiekunem. Tyle wystarczyło, aby popsuć humor Callie choć wiedziała dobrze, iż sam pewnie w lepszym nie był. Z ciężkim sercem weszła do jego... Ich domu, rozglądając się nadal roziskrzonymi oczami. Może to i budynek należący do gbura, ale tak czy inaczej wygląda niesamowicie. Trzeba przyznać - ma anioł gust. Dziewczyna wysłuchała co miał jej do powiedzenia, zanim z przyjaznym uśmiechem na ustach delikatnie muśniętymi piwonią ruszyła tam, gdzie miała znajdować się od teraz jej sypialnia.
Odnalezienie w wielkim domu zajęło dłuższą chwilę, która była wystarczająca, aby przez głowię małej anielicy przebiegło kilka myśli. Czy Ailean nie czuje się samotny, mieszkając tu całkiem sam? Chociaż nie... Czy anioły w ogóle odczuwają to, co Gabryś nazwał kiedyś samotnością? Nieświadomie, dziewczynka pomaszerowała w stronę drzwi oznaczonych jako łazienka i tam obmyła brudną twarz, ręce. Nie chciała przecież zrobić aniołowi bałaganu. Zaraz potem prędko zeszła do wspaniałego salonu i z lekko spuszczoną głową zasiadła na jednym z wolnych miejsc, nadal myśląc nad problemami typowo egzystencjalnymi.
Ostatnio zmieniony przez Odella (21-04-2014 o 08h50)
#15 21-04-2014 o 11h01
Przejechałem wzrokiem po drewnianych, niemal czarnych frontach szafek i ich marmurowych blatach. Po kolei podziwiałem każdą filiżankę z delikatnej porcelany stojąca w przeszklonej gablotce. Dotykałem skrzyneczek, w których trzymałem moją ulubioną herbatę. Westchnienie wyrwało się z moich płuc. Nie wiem czemu aż tak nostalgicznie patrzyłem na te przedmioty codziennego użytku, na które wcześniej w ogóle nie zwracałem większej uwagi. Teraz jednak, gdy zdałem sobie sprawę, że coś się zmieniło, pękła we mnie ta bańka codzienności. Teraz, kiedy zdawałem sobie sprawę, że te rzeczy nie będą już służyli tylko mnie, a i komuś innemu, stawały się dla mnie ważniejsze. Istotne do tego stopnia, że nie chciałem, aby ktoś poza mną ich dotykał.
"Przestań" przemknęło mi przez myśl. Zdałem sobie sprawę jak samolubnie to wszystko brzmi, jak okropnie.
Sięgnąłem po moją ulubioną filiżankę z chińskiej porcelany, malowaną złotem w drobne kwiatki wiśni i nasypałem do niej trochę herbacianego suszu. Już chwilę później na blacie znajdowało się naczynie z intensywnie pachnącym, gorącym napojem.
Schwyciłem delikatnie filiżaneczkę w dłoń i z kuchni przeszedłem prosto do salonu. Ciężkie, ciemnozielone zasłony skutecznie odcinały dopływ światła do pomieszczenia. Odstawiłem ciągle trzymane w dłoni naczynie na mały, mahoniowy stoliczek i odsunąłem kotary. Światło zalało ciemną drewnianą podłogę i malowane w piękne kwiaty zielone ściany. Rozsiadłem się na wygodnym fotelu przypominającym te, które znajdowały się przy toaletkach dawnych królowych.
Nagle usłyszałem za swoimi plecami ciche kroki. Natychmiast odwróciłem się zaniepokojony, jednak ujrzałem tylko małą dziewczynkę. Czyli jednak to prawda.
- Usiądź - wskazałem jej identyczny fotel do tego, na jakim sam siedziałem. - Masz jakieś pytania?[/center]
#16 21-04-2014 o 21h28
Słodki zapach dobrze zaparzonej herbaty dotknął jej nozdrzy, kiedy ostrożnymi krokami pokonywała długie, kręte schody eleganckiego domostwa, starając się jednocześnie z nich nie spaść i, nie daj Ojcze, cokolwiek tu zniszczyć. To prawda, że teraz miała tu mieszkać, ale to otoczenie było dla niej, przyzwyczajonej do hasania pomiędzy dzikimi trawami, wręcz okrutnie sterylne... Patetyczne nawet. To nie tak, że Gabryś miał w swoim domu bałagan czy co, ale jednak jego rezydencja zdawała się być dla młodej anielicy bardziej ciepła, gościnna. Może to dlatego, że przecież dość często dostawał pod swoje skrzydła dzieci, może z innego powodu. Callie była pewna tylko jednego - ani ona, ani Ailean tak prędko nie przywykną do praktycznie całkowitej zmiany sytuacji.
Zgodnie z poleceniem zajęła odpowiednie miejsce, głowa nadal spuszczona, skutecznie odcinając się od świata kurtyną niesamowicie długich, złotych włosów. Zapytana o pytania nie wiedziała co powiedzieć. Owszem, było coś, co ją trapiło, ale przecież nie mogła walnąć czegoś głupiego w stylu to z samotnością... Albo jeszcze gorzej - coś o ludziach, ziemi, czego zdawał się nie lubić o ile nie nienawidzić. I tak miał już wystarczająco negatywne zdanie na jej temat choć zbyt długo się nie znali.
- Um, chyba nie... Jeszcze nie - odpowiedziała mu cicho, bawiąc się swoimi palcami. Czuła na sobie jego przeszywające spojrzenie oraz zapach herbaty unoszący się w powietrzu, który był w ogóle powodem dlaczego od razu nie schowała się w jakimś cichym kącie, gdzie nie mógłby jej znaleźć - A ty? - zapytała nagle - Czy ty masz do mnie jakieś pytania?
Ostatnio zmieniony przez Odella (21-04-2014 o 21h47)
#17 24-04-2014 o 13h42
Kiedy dziewczyna usiadła na fotelu wreszcie miałem okazję się jej przyjrzeć. Długie, potargane włosy i prosta szatka sprawiały, że wyglądała raczej jak jakiś podrzutek, a nie przyszła anielica. Odnotowałem w pamięci, żeby się tym zająć.
- Jeśli chcesz herbatę, lub coś innego, wszystko znajdziesz w kuchnii - powiedziałem do niej zauważając, jak napawa się powietrzem przesyconym jej zapachem.
Dopiero gdy zapytała czy mam jakieś pytanie spojrzałem na nią w pełni przytomnie, przestając się zastanawiać nad jej wyglądem.
- Tak, mam jedno - odparłem. - Czego ode mnie oczekujesz? Jak chcesz, żeby to wszystko wyglądało?
W oczekiwaniu na jej odpowiedź pociągnąłem kilka łyków herbaty, obiecując sobie, że zaproszę jutro Hiję, aby zajęła się wyglądem tej małej.
#18 27-04-2014 o 13h53
Jej pięty wybijały cichą melodię kiedy delikatnie uderzała nimi o fotel, wpatrując się w palce swych stóp jakby nic ciekawszego na świecie nie istniało. Nadal nie była w stanie uwierzyć w to, że od teraz ma tu zamieszkać razem z tym mężczyzną i wiedziała zbyt dobrze, iż akceptacja tej dość nagłej zmiany zajmie jej sporo czasu. Musi przyjąć do siebie tą okropną myśl, że od dziś będzie trzymana na smyczy przez tego sztywniaka i spróbować się z nim zaprzyjaźnić, o ile to w ogóle jest możliwe.
Wzdrygnęła się, kiedy do rzeczywistości przywrócił ją chłodnawy głos Aileana sugerujący, że zauważył jej napawanie się zapachem wznoszącym się w powietrzu. Ona jednak pokręciła tylko głową, uprzejmie dziękując za tą jakże wspaniałomyślną propozycję. Oczywiście pomijając końcówkę, przy której ugryzła mocno język starając się nie robić więcej już problemów.
- Czego od ciebie oczekuję? - powtórzyła po nim, wyraźna zmarszczka pojawiła się pomiędzy jej brwiami, kiedy ułożyła kciuk na wardze w dość charakterystyczny sposób. To pomaga myśleć - odpowiadała za każdym razem, gdy ktoś już musiał, ale po prostu musiał zadać idiotyczne pytanie. Nie potrzebowała jednak zbyt dużo czasu i będąc już pewna czego pragnie, stanęła na dwie nogi z wyrazem determinacji na twarzy oraz piersią dumnie wypiętą - Gabryś zawsze powtarzał, że Ojciec nie stworzył mnie takiej przez przypadek. Zawsze twierdził, iż kiedyś będę bardzo ważna dla naszego świata. Dlatego chcę nauczyć się wszystkiego, co możesz mi przekazać mistrzu! - oznajmiła lekko podniesionym głosem i z dłonią zaciśniętą w pięść, która spoczywała w miejscu serca - Dlatego też jestem gotowa nawet przeboleć twój nieznośny charakter - dodała po chwili, ale już nieco ciszej i z głęboką nadzieją, że tego nie usłyszy.
Strony : 1