Link do zewnętrznego obrazka
Nie wiem dlaczego pocieszenie Sheili mnie nie zdziwiło. Może byłem zbyt otumaniony? W każdym razie oparłem tylko głowę na jej ramieniu, nie mogąc się zdobyć na nic więcej. Co się wtedy stało? No dobrze, skoro chce wiedzieć, nie mogę przed nią ukrywać prawdy. Odsunąłem się delikatnie od dziewczyny i spojrzałem jej w oczy.
- To się zaczęło na kilka miesięcy przed naszym rozstaniem. Poznałaś mnie wtedy z Felicity, kiedy przyjechała z Nowego Jorku, pamiętasz? Na początku było dobrze, umawialiśmy się gdzieś całą grupą, były imprezy... Ona gdzieś tam na mnie zerkała w tłumie, ale nie dopuszczałem tego do swojej świadomości. Kiedy poznaliśmy się lepiej, zaczęła się pojawiać częściej, na co też nie zwróciłem uwagi, bo nawet by mi przez myśl nie przeszło, że ona może... W każdym razie, kiedy się zorientowałem, że Felicity jest we mnie zakochana, było za późno. Ona miała jakąś obsesję na moim punkcie! Kiedyś na wycieraczce znalazłem karton z dwoma martwymi szczurami z liścikiem "razem do końca". Myślałem, że to jakaś wariatka! Nic ci nie mówiłem, żebyś się nie martwiła, byłem pewien, że ona w końcu odpuści, ale nie odpuściła... Nastawiała cię przeciwko mnie i jednocześnie próbowała mnie od ciebie odciągnąć. Zaczęliśmy się kłócić. I wtedy na domiar złego pojawił się Marco. Mój brat. Powiedział, że wpakował się w jakieś bagno i muszę go z tego wyciągnąć. Tylko szkoda, że nie miałem pojęcia, że... Chodziło o narkotyki...
Chcieli go zabić, miał jakieś długi. Musiałem go ukrywać. Po ulicy łaziliśmy nocą. Któregoś razu mnie dorwali, stłukli. Myśleli, że ja to on... Zaczęłaś się na mnie wściekać, że nie wracam po nocach itd., pewnie myślałaś, że kogoś mam, a ja tymczasem ratowałem mu tyłek. Zdecydowaliśmy, że wyjeżdżamy do innego miasta. Bałem się, że nas zabiją. Kiedy ci o tym powiedziałem, mówiłaś, że to nasz koniec, że nie chcesz mnie znać... Wyjechałem, odkręcałem to wszystko z Marco. Felicity nie dała spokoju, przyjechała tam za mną i próbowała jeszcze raz mnie przekonać. Ale ja cię kochałem... Wnerwiła się, walnęła mnie w twarz i odeszła. A ja zacząłem się zastanawiać nad tym, co straciłem. Próbowałem się zabić kilka razy, ale nigdy do końca się nie odważyłem, mam tylko to - pokazałem jej blizny po żyletce na przedramionach. - Chciałem się za wszelką cenę ukarać za to, że pozwoliłem ci odejść. I teraz miałem zdać egzamin na studiach, ale nie zdałem... Pewnie znowu bym się pociął, albo wziąłbym coś na sen, gdyby nie to, że tu jesteśmy... - uśmiechnąłem się pod nosem.