Ostrzeżenia! To coś poniżej jest straszne!
~ Una K.W. Matako
- Takich kilku urwisów to jedynie miła rozrywka. - zaśmiałam się cicho, musząc babci przyznać rację. Brakowało mi tych wszystkich emocji związanych z podróżami, w końcu aktualnie nic się po drodze nie działo, chyba że jakieś pomniejsze wyboje, które nam w najmniejszym stopniu nie umilały podróży, a pomagały ją bardziej znienawidzić.
I mimo, że czułam, że powoli zaczynam odpływać, nadal uśmiechałam się do babuni, starając się jej przytakiwać i jako tako reagować pozytywnie, bądź w sposób odpowiedni do sytuacji. Choć i tak już czułam, że sensu to do końca nie ma - na pewno najstarsza z naszego rodu zauważyła, że już nie do końca jestem po tej stronie. Nie pierwszy i nie ostatni raz.
I tym sposobem w trakcie rozmowy odpłynęłam na swych uroczych chmurkach w główce, do świata znanego jedynie mi, mając wrażenie, że jestem teraz w innym miejscu i czasie. Zdarzało się to zdecydowanie wystarczająco często, co by rodzinka zdążyła się pewno przyzwyczaić do tego. A dla na moment świat wydawał się piękniejszy - w końcu taka też dla mnie była Europa na przełomie osiemnastego wieku. Urocza mieścinka, gdzie obserwowałam jakąś dziewczynę. Była aktorką - wiedziałam to w jakiś sposób, choć wiedziałam też, że nigdy jej nie spotkałam, jak i nigdy tam nie byłam - a może nie pamiętałam? Zresztą, wszystko zdawało się być jak w bajce i w całej tej sielance brakowało już tylko wróżek i ich magicznego pyłku.
Jedno moje mrugnięcie wystarczyło by to wszystko zostało zastąpione swoją makabryczniejszą wersją - a dziewczyna, mająca teraz maskę kindred była z pewnością martwa - a jej ciało nie prezentowało się już w nawet najmniejszym stopniu przyjemnie dla oka. Dopiero ta część wizji była dla mnie piękna. I była tak cudownie realna, że naprawdę miałam wrażenie, że to się wydarzyło - jednak nie mogłoby, pamiętałabym, prawda?
Gdy jednak się w końcu z niej otrząsnęłam zauważyłam, że jesteśmy na miejscu, w końcu. Zamrugałam kilka razy, starając się już całkiem przywrócić się do rzeczywistości, a zaraz potem uśmiechnęłam się przepraszająco do babci. To nie było coś nad czym umiałam panować, a zarazem było ze mną od ponad tysiąca lat i nadal nie mogłam sobie uświadomić czemu się tak działo.
- Idziemy? - spytałam, wysiadając i podając dłoń do Euphemii, co by jej pomóc. Oczywiście wiedziałem, że konieczne to nie było, jednak chciałam tego, jak i móc jakoś jej zrekompensować moje bycie beznadziejnym towarzyszem podróży.
Przed wejściem do zamczyska jednak pojawiły się pewne komplikacje w postaci mojej kuzynki karzącej nam nie wchodzić, bo 'ktoś jest w środku'. No błagam, i ja miałam się do tego dostosować? Jeszcze czego! Tym bardziej, że zaraz za nią pobiegła moja dziecinka, więc nie zastanawiając się dłużej poszłam i za nimi. I mogłam tym samym zobaczyć coś ciekawego, ale i radującego moje serduszko. Zdecydowanie te kilka lat bez widzenia Maureen nie było miło - pod tym względem, że jej nie było, tak? A jednak była to moja najulubieńsza kuzynka i nie tylko ja pałałam do niej sympatią patrząc po reakcji Shei.
- Witaj, Maureen, brakowało mi ciebie. - powiedziałam do niej radośnie, będąc pierwszą do uwieszenia się na niej jak małpka. Dalszym paplaniem Hayden w sumie na razie się nie przejmowałam, mając zamiar się chwilę nacieszyć bliskością Maureen.
Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!
#51 11-08-2016 o 23h09
#52 15-08-2016 o 13h34
Jasper
Tak jak podejrzewał byli na etapie końca podróży, więc po niedługim czasie wjechali do wioski. Było zbyt ciemno by mógł określić czy okolica jest przyjemna dla oka a tym bardziej jak wielu mieszkańców tutaj mieszka. Jednak jeśli wierzyć wcześniej uzyskanym informacją to większość tubylców była w wieku emerytalnym a sama wioska jakby zatrzymała się w czasie dziesiątki lat temu pozostając zacofaną. Czyli idealne miejsce na odpoczynek, a przynajmniej tak się zapowiadało.
Więc w końcu ich podróż dobiegła końca i nadeszła okazja na rozprostowanie kości. Wyszedł pierwszy i pomógł Hayden opuścić pojazd przy okazji delektując się zimnym powietrzem. Jednak gdy był w towarzystwie innych domowników musiał zachować kamienną twarz, więc jego uradowanie z powodu prostej postawy i świeżego powietrza było doskonale maskowane. Lecz ta ukrywana radość szybko minęła gdy jego Pani stwierdziła, że ktoś znajduje się w środku. W jego myślach pojawiały się różne czarne scenariusze zaczynające się od kolejnego krwiożerczego wampira a kończące się na egzorcystach. Stanowczo ta ostatnia misja go najbardziej przerażała, bo jeśli to byłby ktoś znajomy to jego kamuflaż rozsypał się w drobny pył.
Zagadka szybko została rozwiązana gdy przed nimi pojawiła się kobieta. Od razu domyślił się, że ma do czynienia z kolejnym wampirem. Dopiero po chwili jego mózg przeanalizował sytuację jak i zachowania pozostałych wobec nieznajomej. Więc uznał, że właśnie patrzy na młodszą siostrę Hayden, a przypominając sobie opowieści o niej poczuł się niezbyt komfortowo. I nie chodziło tutaj o to, że przed kolejną osobą musi udawać wampira, po prostu przeczucie mu mówiło, że musi na nią uważać.
Słysząc polecenie od Hayden od razu sięgnął po walizki swojej Pani i w duchu dziękował, że jakieś mięśnie ma i bez widocznego problemu dźwignął bagaże. Ruszył posłusznie za Hayden a gdy mijał Maureen delikatnie się skłonił unikając przy tym kontaktu wzrokowego. I tak wystarczająco walczył sam ze sobą by zachować spokój. Nie należał do lękliwych osób, ale ta sytuacja była stanowczo niepokojąca.
Zapraszam na mojego bloga *Klik*
#53 15-08-2016 o 22h42
| Hayden Larce |
To, że jej zakaz wchodzenia został zignorowany przez dwie osoby wolała przemilczeć, chociaż w duchu poczuł lekkie ukłucie w jej silną pozycję. Do tego przez pojawienie się jej siostrzyczki ta pozycja mogła zostać całkowicie zachwiana. Bowiem Hayden nie miała pojęcia dlaczego pojawiła się ona tak niespodziewanie i bez zapowiedzi, a znając Maureen to wcale nie chciała po prostu zrobić niespodzianki.
~Wybierzcie miejsce dla siebie i widzimy się wszyscy za godzinę w jadalni.
Musiała zachować swój lekki uśmiech pani domu, po za tym z lekka wymuszany w tej sytuacji. Skończywszy weszła do środka i w milczeniu ruszyła ku schodom. Wcześniej dostała mapkę rozkładu pomieszczeń, którą teraz wręcz znała na pamięć i dobrze wiedziała gdzie idzie. Jako swoje miejsce wybrała sobie komnatę zamieszkiwaną przez poprzednią panią domu na drugim piętrze. Drugie piętro było długim korytarzem wykładanym wiśniowym dywanem, ściany zaś miały beżowy kolor, cały korytarz zdobiły obrazy przedstawiające pobliskie okolice. Na tym piętrze znajdował się kompleks przeznaczony dla właściciela: komnata sypialna połączona z łazienką i małym salonem, w którym było wyjście na taras, z którego można było popatrzeć na wioskę. Obok tych komnat znajdowała się mniejsza pełniąca rolę biura, oraz obok niej również jeszcze jedna komnata sypialna, która zapewne pełniła rolę miejsca dla najbliższej służby pani domu. Tak też zaplanowała sobie to wcześniej Hayden, ona miała zająć komnaty należące do poprzedniego właściciela, podczas gdy Jasper ulokowałby się w tej obok. Otworzyła więc drzwi prowadzące do sypialni i zapaliła światło, bowiem na jej życzenie budynek zyskał elektryczność, która pochodziła z koła młyńskiego. Podeszła do okien i odsłoniła ciężkie zasłony.
~Jasper jest coś o co chciałam Cię prosić.~Zaczęła odwracając się do niego.~Nie wiem jaki jest powód wizyty Maureen. Chciałabym abyś się do niej nie zbliżał, ona potrafi wywęszyć naprawdę wszystko. Lepiej by odbyło się bez zbędnych problemów.
Ta cała niespodziewana wizyta doprawdy zaniepokoiła Hayden, która nie podzielała radości spowodowanej pojawienia się jej siostry.
|Ask|Blog|Instagram|
WRÓCIŁAM~~
#54 16-08-2016 o 02h25
Maureen Larce
Hayden jak zwykle sztywna. Maureen w głębi ducha naprawdę sądziła iż jej siostra przez te kilka lat trochę zmądrzałą i się rozluźniła. W końcu ile można żyć w takim napięciu. No bo hej!, nikt nie zaprzeczy, że starsza Larce zachowuje się i wygląda jakby połknęła kij od miotły. Mimo to uwagę Maureen przykuła żyłka na szyi siostry, która zawsze pojawia się, gdy ta ją zdenerwuje lub gdy po prostu jest w pobliży. Podobno jest to swego rodzaju instynkt samozachowawczy. Szkoda, że Aaricia nie do końca wie co to jest. W końcu kto nie kocha wariatów takich jak ona?
- Una, kochanie!- powiedziała z radością, po czym ucałowała ją w policzek. Co jak co, ale te dwie dużo miały ze sobą wspólnego. Nie tylko dlatego, że były zdrowo walnięte, ale też dlatego, że... nie, jednak to że są walnięte łączy je najbardziej.
Jej uwaga została odwrócona przez jednego ze służących, nie pamiętała go z wcześniejszych wizyt. Czyżby jej siostra zatrudniła kogoś nowego, a Maureen o tym nie wiedziała? Znaczy jasne, obie żyją swoim życiem, ale Hayden nie należy do zbyt ufnych wampirów, więc skąd te nagłe zmiany? Plus nowy nabytek nie należał do najbrzydszych. W sumie to było ich dwóch. Wyższy i niższy z czego oboje przerastali naszą miłośniczkę 0Rh+ o kilka dobrych centymetrów.
- Widzę iż sporo się pozmieniało od mojej ostatniej wizyty. Co to za nowi lokaje i dlaczego moja kochana siostrzyczka ostrzega jednego z nich przede mną? Mam się czuć urażona?- powiedziała ze smutną minką, po czym się roześmiała. Tak, bycie wampirem zdecydowanie ma swoje plusy. Jednym z nich jest wyostrzony słuch, który młoda Larce trenowała podczas jednej ze swoich wycieczek.
Ostatnio zmieniony przez majkel325 (29-08-2016 o 20h12)
#55 18-08-2016 o 16h09
/ Wybaccie że tak długo nic nie pisałam... :''C /
Tayler Hamish
Aż podskoczyłem z wrażenia.
- Co?! Tylko tyle? - Aż ciężko mi było w to uwierzyć. - Jak po tylu latach mogłaś zrobić tak durną rzecz! - Opadłem ciężko tyłkiem na tapicerkę, i naburmuszony skrzyżowałem ramiona.
No i co ja mam teraz począć? Z takim... marnym zapasem jedzenia - o ile coś takiego można tak nazwać - na całą drogę to chyba będę musiał się zdrzemnąć... Zaraz po obudzeniu? Zapomnij! Co najgorsze to nawet nie pytałem się cioci Ariany ile ta podróż może potrwać. Całą noc? No to pięknie. Spojrzałem na swoją sługę.
Na moich ustach mimowolnie pojawił się złowrogi uśmieszek.
Ostrożnie przesuwając się z miejsca na miejsce przysiadłem się obok Meliski, która z poczatku siadła w końcu byle dalej ode mnie.
- To może skoro nie spakowałaś mnie dostatecznie to w ramach kary powienieniem napić się z ciebie, co? Ty chyba masz krew Meliska, nie prawda? - Nachodziłem już swoim ciałem na jej udo, gdy wjechaliśmy na jakiś kamień, albo wjechaliśmy w jakąś dziurę... wciąż nie ogarniam tych wybojów.
Mniejsza z tym. W każdym razie jak mną odrzuciło... Jako człowiek pewnie przez tydzień jeszcze bym to odczuwał. Oto są skutki łażenia po aucie zamiast siedzenia na dupie w czasie jazdy. No oczywiście wina i tak leżała po stronie durnego kieowcy, no a jak~...
- Ała... - Jękłem z bólu, chwytając się dłonią nagłowie za miejsce, w którym przywaliłem
o wnętrze limuzyny.
To już nawet nie o tapicerkę! Będąc na udzie dziewczyny byłem wystarczająco wysoko głową żeby materiał ominąć. Kiedy doszedłem do siebie spojrzałem gniewnie na Melisę.
- Zapomnij. Odechciało mi się. - Oznajmiłem, kładąc się na plecach, jej uda używając jako poduszki. - Podaj mi konsolę~... - Zrządałem przymilnym głosikiem, wycigając dziecinnie ręce do góry.
Tim i reszta Taylera...
Cóż, skoro odpowiedziała mu już na to co chciał wiedzieć, nie miał po co jej dłużej zasłaniać. Choć nie wciskał się do niej przez tę szybę w dachu, przesunął się na oknie. Roześmiał się delikatnie na wzmiankę o przysmakach.
- Po prostu nigdy nie zapytałaś. - Zauważył obojętnie wzruszając ramionami. - Najbardziej lubię wszelkiego rodzaju ryby, choć oczywiście znajd się i lepsze, i gorsze gatunki, a za przysmak uważam łanię, ewentualnie sarnę. - Dodał. Położył głowę na skryżowanych ramionach. - Właśnie na nie chcę Cię dziś zabrać. - Wyjaśnił łagodnym tonem.
Pozwolił jej oglądać z daleka zamczysko, a sam po prostu korzystał z powietrza na twarzy. Przy okazji patrzył nie w tył, a w przód, na drogę która ich czekała. Dlatego też zdąrzył swoje zauwazyć, i uśmiechnął się delikatnie.
- Lepiej się schowaj, gałąź nadjeżdża. - Powiedział radosnym tonem, po czym sa wszedł z powrotem do limuzyny.
Tak samo Shea (pewnie) już wróciła. Od teraz widok znów był zasłonięty przez drzewa. I tak prawie aż do samego miejsca, więc tylko rozmawiali w środku. Aż dojechali.
Kiedy wreszcie wysiedli, odegrało się małe zamieszanie.
- Ech? Ale ja jestem głodny. - Spostrzegł Tayler, już nawet nie z pretensją, a ze zwykłym, szczerym zdziwieniem.
- Spokojnie młody paniczu, zaraz bedziesz mógł wejść, to nic takiego. - Odpowiedział blondyn, ale... tak cicho, pod nosem, jakby wcale nie planował tego powiedzieć, a tylko jego myśli wyszły przypadkiem na głos. Wampiry jednak, o ile nie były za daleko, nie powinny mieć problemu aby to usłyszeć.
Tim uśmiechnął się na widok siostry Hayden, Tayler aż w podskokach - chioć z lekko opóźnioną reakcją - podbiegł do niej i przytulił się do ciała obu kobiet. Do nich samych to trochę był za niski...
- Ciociu! Już nas przyszłaś odwiedzić? - Zaafiszował się uradowany dzieciak. - Ale wiesz~? Służka moja chciała mnie chyba zagłodzić. Zrobiła mi tylko kanapki na tak długą podróż. - Marudził cięrpiętniczo, a potem odsunął się od nich ale tylko na tyle, co by mógł spojrzeć na twarz Maurenn, ale wciąż być do nich przytulony. - No, ale wreszcie dojechaliśmy. Cieszę się że Cię widzę ciociu! - Dodał cały rozradowany, z bananem na twarzy.
W tym czasie Hayden znów wyszła na zewnątrz. Kiedy rozdzielała zadania Tim jedynie skłonił głową na znak zrozumienia - a przynajmniej zrozumienia zadania, bo nie rozumiał specjalnie skąd wampirowi chłodno... ale w sumie są różne odmiany - i nie czekając specjalnie aż kobieta skończy, ruszył do środka zamku. Po drodze mijając Sheę, szepnął jej żeby jak skończy, przyszła mu pomóc w kuchni.
W ostatniej chwili słyszał że ma na to godzinę, mijając próg zamku. I Tayler podskoczył aby ucalować w policzek ciocię, a potem odbiegł do środka żeby wybrać sobie jakąś sypialnię.
Ostatnio zmieniony przez Minwet (18-08-2016 o 16h09)
#56 10-09-2016 o 17h34
Hikaru Shige
Zamyślona kobieta ledwo zarejestrowała gościa nawiedzającego przybytek ciszy i spokoju jakim był jej dom. Niezadowolona zmarszczyła nosek łypiąc złowrogo w stronę garnka zawierającego zielonkawą substancje. Uniosła jedną brew, po czym cicho westchnęła. Ponownie spojrzała w stronę mazi i dostrzegła stojącego w drzwiach Enseia. Twarz panny Shige rozświetlił rumieniec świadczący o zakłopotaniu związanym z jej nieuwagą. Przywołała na twarz delikatny uśmiech po czym w kilku pewnych, sprężystych krokach zbliżyła się do mężczyzny.
- Ja to wezmę. – powiedziała przejmując kurczaka z rąk gościa. Wolną ręką wskazało stolik przy oknie. - Proszę rozgość się. Za chwilkę podam kawę.
Wróciwszy do miejsca w którym przed chwilą mieliła ziarenka kawy odłożyła kurczaka. Zanotowawszy w myślach aby go dzisiaj natrzeć przyprawami. Ciemna, sypka substancja pochodząca z młynka została rozdzielona na dwa kubki po czym zalana wrzątkiem. Ująwszy kubki zaniosła je do miejsca docelowego . Po chwili krzątania na stoliku oprócz czarnego napoju znajdowały się cukier, śmietanka, łyżeczki oraz talerzyk kremówek. Wolną ręką Hikaru zamknęła lodówkę po czym ujęła kubki i ruszyła w stronę stolika. Uznawszy iż to już wszystko znajduje się na swoim miejscu panna Shige przysiadła się do gościa.
-O dziwnych porach zachciewa się panu kawy.
Powiedziawszy to Hikaru puściła do mężczyzny oczko. Ujęła obiema dłońmi porcelanowy kubek, a wzrok skierowała ku widokom rozpościerającym się z oknem. Niewiele jednak zdołała zobaczyć, wieczorami wioska wydawała się jakby martwa. Zanim rudowłosa zdołała odwrócić wzrok do jej uszu dotarł warkot silnika. Niedługo później od okien odbijały się światła reflektorów przejeżdżających samochodów.
- No proszę sporo tych nowych gości. Nie sądzisz?
Dziewczyna mruknęła pod nosem jakby do gościa a jednak trochę do siebie. Gdy światła zniknęły w oddali ponownie w pełni zainteresowała się gościem obdarzając go szerokim, niewinnym uśmiechem.
Ostatnio zmieniony przez Ewangelin (10-09-2016 o 17h34)