Pixie
Podniosłam głowę do góry, jakby nagle któraś osoba we mnie zażyczyła sobie spojrzeć w nieskazitelną niemal biel sufitu, po czym oparłam się mocniej o ścianę.
- Będzie dobrze - powiedziałam cicho. Przed oczyma przeszły mi obrazy w poprzedniej szkoły, na chwilę przepełniając mnie jakimś bezgranicznym smutkiem, którego chciałam się pozbyć, zapomnieć. - Może - dodałam jeszcze, choć nie wiedziałam, czy bardziej do niej, czy do siebie.
Obróciłam się na łóżku, obie stopy kładąc na miękki dywan, opierając ciężar ciała na rękach, które teraz wyprostowane, podpierały mnie z obu stron. Spojrzałam jeszcze przez okno, przez ulotną chwilę rozmyślając o dość ładnej pogodzie panującej na zewnątrz, po czym obdarzyłam spojrzeniem Angelę.
- Może... - zaczęłam nieśmiało. - Może chciałabyś wyjść ze mną? Chciałabym się rozejrzeć po okolicy, nie wiem jak ty - urwałam, choć i tak nie potrzeba było chyba więcej słów. Przecież jeśli nie będzie chciała, nie zgodzi się, jeśli tak - tak też odpowie. Więc może nie musiałam nic więcej mówić? Prawdopodobnie, możliwe.
Milan
- Stawu? - powtórzyłem zdezorientowany, nie wiedząc, czy aby się nie przesłyszałem. A może tak się mówi? Tylko na co? Może ma na myśli Lake Michigan, albo ogółem, wszystkie te pięć jezior? Albo kij wie co jeszcze innego, chcąc nie chcąc na myśl przyszedł mi ocean, ale udałem w swojej głowie, że tak się nie stało. Przecież niemożliwym było, że aż tyle kojarzyło mi się z jedną tylko osobą.
Weszliśmy do akademika, mijając kilka osób, których jednak, w przeciwieństwie do różowowłosej, miałem wrażenie, że widzę po raz pierwszy. I z nią pewnie było tak samo, ale... Nie, nie, nie! Przestajesz! Już, Milan, zachowujesz się jak zwykła osoba, która jest w nowym miejscu, a o której nie ma mowy, że spotka tu kogokolwiek znajomego. Czas na nowe osoby, nie? No to już, spokój. Masz przed sobą korytarz, przed chwilą byłeś w portierni, a teraz czas znaleźć pokój. No, i oczywiście, cokolwiek się odezwać do tej Charlotte. Chyba jej się coś należy za przymuszanie ją do swojego towarzystwa.
- Dobra, to ja pójdę szukać tej mojej piątki... Dzięki.
MAŁOMAŁOMAŁOMAŁO ;____; - czyli co się dzieje w mojej głowie.
A Paul, jak mi się zachce, czy coś ;-;
Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!
#51 25-10-2014 o 17h23
#52 26-10-2014 o 19h55
Link do zewnętrznego obrazka
Zamrugałam zdziwiona, słysząc jego zdezorientowany ton, gdy powtórzył po mnie jedno słowo. Zupełnie jakby nie znał tego powiedzenia, a przecież wiedziałam, że amerykanie również często go używają względem anglików. A kto tam zresztą wie, jak go rodzice wychowywali. Zdarza się chyba, że ktoś powiedzeń swoich współobywateli nie zna.
- Wiesz, zza oceanu. Cóż, nie jest tu przynajmniej tak deszczowo, jak w Anglii. - rzuciłam automatycznie, machając ręką od niechcenia i w sumie nie wiem czemu zrobiłam ten ruch. Ot tak, odruchowo. I tak jakoś, reszta podróży minęła w ciszy, co mi raczej mało co pasowało. A mogłam zawsze się rozgadać, nawet jeśli nie miałam żadnego podrzuconego tematu. Mogłam wykrzesać coś z siebie. Uśmiechnęłam się, słysząc pożegnanie, ale wskazałam mu jeszcze kierunek... W końcu mój pokój był blisko, nie? I Gabisia.
A skoro już tu jestem to nie zaszkodzi, jeśli wyciągnę go ze sobą na spacer. Wręcz byłabym z tego naprawdę zadowolona, a nie miałam w planach się pytać o zgodę. Przy okazji mogłam poznać jego współlokatora. Otworzyłam drzwi pokoju numer dwa, nie przejmując się, że ja przecież tam nie mieszkam i wypadałoby zapukać. Oj, no, śpieszyło mi się! To znaczy, nie chciało mi się czekać na "proszę", czy jakakolwiek inna wersja. Wszystko by pasowało.
- Gabiś! Chodź na spacer! - powiedziałam, ale byłam pewna, że pół korytarza mnie słyszało. Zerknęłam na brata, oceniając sytuację. Oczka mi zabłyszczały widząc kogoś jeszcze niższego od mojego przyrodniego braciszka. Ale coś takiego w nim było, że wiedziałam, że nie da się po prostu wcisnąć w kieckę. Ani nic do tego podobnego. Uśmiechnęłam się figlarnie do bruneta. - I nie słyszę sprzeciwu. Rusz te chude ciałko, nic ci się od tego nie stanie. Przejdziesz się z nami? - ostatnie zdanie skierowałam już do drugiego z chłopaków. Ciekawe czy ktoś już go uświadomił w tym, że Gabi wcale dziewczyną nie jest.
#53 27-10-2014 o 19h17
Paul
Doprawdy, ze wszystkich dziewcząt w klasie, nie mogłem znaleźć sobie lepszej współlokatorki. Śliczna, słodka i jeszcze strasznie miła... No, tak mi się wydawało po tej krótkiej rozmowie. Ale co ja mogę na to poradzić? Nie wyobrażam sobie tej cudownej, drobnej i delikatnej istotki jako małej, plującej jadem jędzy. Nie! To z pewnością nie pasowało do niej i było niemożliwe. W tym momencie mógłbym się spodziewać po niej wręcz wszystkiego, byleby powyższe nie okazało się jakąś misternie utajnioną prawdą.
Choć wtedy i tak było mi wszystko jedno, bo tak naprawdę bardziej niż na tym skupiałem się na sensie jej słów. Ah~! "Miło mi Cię poznać", a jak moje imię pięknie brzmi wypowiedziane jej głosem! Miód malina... Malina? Może mógłbym jej tak mówić, hehe. A gdyby jeszcze miała tak na imię... No, nie miała, jednak równie pięknie.
- Gabrielle - powtórzyłem jak zaklęty. Ja już tak miałem! Dla mnie każda dziewczyna była na swój sposób piękna. A w jej wypadku nie trzeba było daleko szukać. - Oh, ależ oczywiście, przecież to też Twój pokój, nie mam nic przeciwko~ - powiedziałem.
Czyli dwie ślicznotki dla mnie? Chyba lepiej trafić nie mogłem. I to od początku roku... Zapowiada się naprawdę nieźle, ta szkoła! Swoją drogą, ciekawiła mnie też siostra mojej słodkiej Gabrielle... Ale zaraz moją ciekawość w pewnej części zaspokoiła, pojawiając się w pomieszczeniu i... Porywając mi Gabrysię?! No wiecie co?! Ja się jeszcze nie nacieszyłem, ej! No, ale zaraz też i mnie zaproponowała wyjście. Uśmiechnąłem się czując, jak ta pozytywna energia, jaką emanowała dziewczyna, zaczyna przepełniać cały pokój. Z resztą, z wyglądu od razu było widać, że są spokrewnione, co tylko zwiększyło mój entuzjazm.
- Z przyjemnością - zgodziłem się i wstałem, wychodząc za nimi.
I tak zaczęło się piekło. I mózgoje... Nie, daruję Wam tego słowa.
Milan
Tak to z tymi powiedzeniami bywa - jedni znają, inni nie, a jeszcze inni dopiero po wytłumaczeniu, co miało się na myśli, łączą wątki swoistym "Ahaaa", nieistotne, czy wypowiedziane na głos czy tylko w głowie. I ja należałem do tej trzeciej kategorii, choć teraz, szczerze mówiąc, poczułem się jak kretyn. Jak, Mogłem. Sobie. Tego. Nie. Skojarzyć?! Brawo, od razu widać poziom intelektualny Twego rozmówcy, prawda panno Carstairs?
Carstairs. To nazwisko odbijało mi się zabójczo podobnym głosem wewnątrz mojego umysłu, kiedy to wszystkie moje bagaże wylądowały na łóżku. No, poza klatką, jej miejsce było tuż obok. Przeniosłem tam zdenerwowaną lekko Monę, pierwszy raz jednak niezbyt się tym przejąłem. Tak, przez tę przed chwilą poznaną osobę olałem nawet moją najdroższą jeżycę. No, ale patrzcie na to! Nazwisko się zgadza, imię chyba też, ten wygląd... Gdyby jeszcze nie pochodziła ze Stanów...
Po zamknięciu klatki zamarłem na chwilę, przypominając sobie mającą miejsce chwilę jeszcze temu rozmowę o drugiej stronie stawu, Anglii i przenoszeniu się. Prościej mówiąc, nie pochodziła...
Nie spodziewałem się, że jestem w stanie biegać tak szybko, ale niemalże teleportowałem się w stronę drzwi prowadzących na korytarz, mając nadzieję, że tam ją jeszcze znajdę. Znajdę i spytam, czy go zna. Czy nie jest zły, że tyle się nie odzywałem, co przecież nie było moją winą...
Po otworzeniu drzwi momentalnie niemal spadłem na osobę o burzy różowych włosów. Charlotte? Ależ nie! Teraz powiedziałbym, że było jeszcze ciekawiej, ale wówczas byłem tak zdziwiony, że nie byłem pewien, czy dobrze widzę na oczy... A może już mam jakieś dziwne omamy? Choć w rzeczywistości chciałem, żeby to była prawda, że on... A może bym tak zszedł z tej osoby?
- P-Przepraszam - mruknąłem ukradkiem i podniosłem się pospiesznie, zauważając po drodze sukienkę na ciele niedoszłej ofiary przygniecenia przez moją osobę. No pięknie, dziewczyna, teraz będzie wrzask. Pomijając już, że wydawało mi się!
...Wydawało? Chyba mi nie powiecie...
#54 08-11-2014 o 17h48
Link do zewnętrznego obrazka
Zdecydowanie humor mi się poprawił, gdy chłopak powtórzył podane orzeze mnie imię, dosłownie jak oczarowany. To było nawet trochę urocze. Aż miałem ochotę go uświadomić w tym, że nie należę do przedstawicielek płci pięknej. Ale nim to zrobiłem dodał, że nie ma nic przeciwko wizytom Lottt. Przynajmniej teraz tak twierdzi, wątpiłem, że jakoś szczególnie długo będzie to znosił. I jak na zawołanie moja siostra chciała nam grzecznie objawić poziom swojej kultury, a raczej jej braku. Ale nikt nie mógł przyznać, że jej obecność nie ożywiała atmosfery. Po prostu ten nadmiar energii aż udzielał się innym, poza mną.
Paul mógł być zadowolony, który chłopak by na jego miejscu nie był. No, może ja. Z lekkim ociąganiem założyłem buty z powrotem, mając ochotę wyklinać tego, który wymyślił obcasy. A już po chwili ruszyłem za nimi, naprawdę nie protestując. Przynajmniej Charlotte nawijała za nas oboje, niemal od razu. Nie zdarzyłem wyjść z pokoju i go zamknąć za nami, gdy z jej ust juz padł tabun pytań. A mi nie zostało nic innego jak słuchać. I liczyć, że Paul zapamięta choć ostatnie. Pierwsze wypowiedziała na tyle szybko, że sam, a zauważmy ile ją już znałem, nie miałem pojęcia co powiedziała.
- ... Lubisz mangi, anime? Albo gry komputerowe? A może jakieś sporty? A właśnie, i jak masz na imię? Skąd jesteś? Ła, mam wrażenie... - i tu jej wypowiedź się urwała. Też bym przerwał na jej miejscu, słysząc niemały huk. Spojrzałem na chłopaka, który na mnie upadł i omal nie zszedłem im na miejscu na zawał. I tak powtarzanie w myślach "O Boże", co teraz robiłem, nic nie daje, tak uwierzyłem w to, że to naprawdę Lancaster, gdy tylko się odezwał. Siostra zaraz podniosła mnie z ziemi, a ja stałem jak wmurowany. Ale tylko jeszcze przez moment...
Potem po prostu rzuciłem się mu na szyję, a w moich oczkach znalazły się jakimś cudem niechciane łzy. Lotta nawet się nie odezwała, widocznie mój szok przeszedł na nią. A ja się nie dziwiłem, pewnie nawet by nie poznała Milana póki bym jej nie poinformował kto to jest.
- Liczę, że to również za to, że się przez tyle czasu nie odzywałeś. Uh, jesteś głupi...! Ale i tak tęskniłem. - wrzuciłem na jednym wdechu, mając ochotę mu przyłożyć... Ale to zdecydowanie nie byłoby w moim stylu. I wyszedłbym na rozhisteryzowaną nastolatkę.
I dopiero słowa Lotte "Houston, mamy problem." wróciły mnie do rzeczywistości. Właśnie zrobiłem scenę przy kimś kto myśli, że jestem dziewczyną. A że Milan poruszy ten temat byłem niemal pewien.
#55 10-11-2014 o 19h31
Równie rozczarowujące, co długo robione? .-.
Milan
... A może to jednak była prawda? Choć tak niewiarygodna, mało mnie to obchodziło w tamtym momencie. Jedyne co przychodziło mi wówczas do głowy to to, że dobrze, że znów miałem go przy sobie. Nigdy chyba nie czułem się taki szczęśliwy, jak w momencie, kiedy ledwie pozbierany przez siostrę z podłogi chłopak nieoczekiwanie mnie przytulił. Zrobiłem to samo, raczej odruchowo, w tamtym momencie licząc na to, że wcale mi się nie wydaje, nie śni, że naprawdę przed oczyma mam Gabriela. Nie chcę już nawet wspominać, z jakim spokojem się to wiązało. W końcu mogłem mu powiedzieć wszystko, co mnie tak strasznie męczyło! Ale... Właściwie, co? Cholera, ale ja jestem głupi... W ogóle nie powinienem o tym myśleć!
Na szczęście, pomógł mi w tym sam Gabe, swoimi wyrzutami. No tak, przecież jeszcze mu nie wyjaśniłem.
- Ja... Zepsuł mi się telefon - powiedziałem, dopiero wtedy zdając sobie sprawę, jak mało wiarygodnie, a jeśli już to cholernie pechowo to wygląda, pomijając, że robi ze mnie jedną z największych sierot świata. Kiedy taka była prawda! Kiedy tylko wracałem do domu, oczywiście pociągami, do których jak widać nigdy nie miałem szczęścia, z mojego do bólu hipsterskiego telefonu, jakim był iPhone 4, nie została nawet karta po tym, jak zaliczył bliskie spotkanie między szyną a kołami pociągu... Właśnie zdałem sobie sprawę, jak bardzo nienawidzę swojego życia - jestem spóźnialski, mam chronicznego pecha i kolegę, o którym nie wiem, co mam myśleć, ze względu na dziwne uczucia z nim związane. I nie mówię tu już nawet o stroju, jaki miał teraz na sobie, niemniej to wprawiało mnie w równie sporego mindfucka.
- Czemu masz na sobie sukienkę? - spytałem, nie mogąc po prostu wytrzymać.
Z resztą, nie tylko ja chyba wyglądałem na zaskoczonego. Chłopak, jaki towarzyszył jemu i jego siostrze (CZEMU. JEJ. WCZEŚNIEJ. NIE. ROZPOZNAŁEŚ. IDIOTO!), wyglądał na równie zaskoczonego, co ja, choć może w trochę inny sposób...
Paul
Ahh, ależ ta ślicznotka rozgadana~! Naprawdę, aż miło słuchać, o cudnym głosie, całkiem do jej siostry podobnej, nie wspominając. Ciekawe, czy są bliźniaczkami? Oczywiście wątpię, by kolor włosów miały taki od urodzenia, ale z twarzy są bardzo do siebie podobne... Doprawdy, w dwójce cudowność do potęgi, aż szło się cieszyć z samego faktu, że można z nimi dwiema uczęszczać do jednej szkoły! Heh, chyba powinienem się opanować, nim zacznę traktować je zupełnie jak istoty o boskim pochodzeniu... Choć jeśli miałbym już w coś wierzyć... Dobra, o czym ja myślę!
Dziewczyna zaczęła mnie pytać odnośnie kilku rzeczy. Hm, skoro pyta, to powinienem się niedługo co nieco o tym dowiedzieć, bo zapewne to jej zainteresowania... Choć i tak, zanim zdążyłem cokolwiek odpowiedzieć, nawet odnośnie mojego imienia, stało się coś, co jak już mówiłem... W życiu, czegokolwiek mógłbym się spodziewać w tym momencie, to nie tego akurat.
Otóż Gabrielle chwilę po tym, jak wyszła z pokoju, wylądowała pod jakimś gościem... Dobra, nie, to jednak za dziwnie brzmi! W każdym razie, po chwili wyglądało to tak, jakby się już znali. Wszyscy. Do tego jeszcze ta dziwna wymiana zdań.
- Co? - pytanie odnośnie sukienki, jakie zadał chłopak, wydało mi się dość dziwne. Kompletnie zbity z tropu spojrzałem na Charlotte, nie kryjąc zaskoczenia i zdezorientowania, jej mina za to prezentowała nieco inne emocje, jakby ona o wszystkim wiedziała. W sumie to wszyscy na takich wyglądali, poza mną. No pięknie, może ktoś mnie tak uświadomi?!
Ostatnio zmieniony przez Lynn (11-11-2014 o 14h44)
#56 23-11-2014 o 12h08
Jeszcze gorzej niż jest to możliwe.
Gabriel & Charlotte Carstairs
Lotte zdecydowanie miała ochotę teraz jakoś uwiecznić tą chwilę, ale uznała, że w tym momencie mogłoby być to aż nazbyt podejrzane. A zaraz usłyszała słowo, które powtórzy Paul po jej bracie. Wzdrygnęła się, czując, że zbliżają się nieubłaganie wyjaśnienia całej tej sytuacji. A może byłoby trochę inaczej, gdyby rozpoznała chłopaka, z którym mimo wszystko przez dłuższy czas chodziła do szkoły, i który to przyjaźnił się z jej braciszkiem. I tu się stawia pytanie jakim sklerotykiem i ignorantem trzeba być, by znaleźć się w takiej sytuacji, jak teraz.
A za to Gabiś był z początku tylko przerażony. Tylko z początku, bo zaraz był na tyle wniebowzięty, nawet jeśli usłyszał niezwykle tandetną wymówkę, że przestał zwracać uwagę na otoczenie. Po prostu znając Milana był w stanie w to uwierzyć. A to, że Lancaster go również przytulił po prostu przeważyło szalę i nie mógł się na niego gniewać. Mógł sobie jeszcze przed chwilą mu robić wyrzuty, że się z nim nie kontaktował, ni nic, ale teraz po prostu się cieszył, że jest obok i to mu wystarczało.
I wszystko pewnie byłoby pięknie i cudnie, gdyby nie zadał w końcu takiego niewygodnego pytania. Rodzeństwo zbladło, zerkając na siebie dyskretnie. I co tu odpowiedzieć? Cóż, na pewno nie robić zamieszania na korytarzu, gdzie każdy może ich usłyszeć i zobaczyć. Gabriel odsunął się od swojego przyjaciela, odgarniając lekko włosy za ucho.
- Jest Mona? Dawno nie widziałem tego słodziaka. - oznajmił wesoło, specjalnie zmieniając temat. I tak wiedział, że zaraz znów do niego nawiąże. Chwycił więc szybko Milana, wciągając go do pokoju. Zaraz wzrokiem odnalazł jeża, którego wziął w swoje drobne dłonie.
Za to Lotte miała wrażenie, że pozostawienie jej przez brata na pastwę losu było swego rodzaju karą za pakowanie ich w takie sytuacje. Jednak dumnie się wyprostowała i ujęła Paula pod ramię, uśmiechając się do niego uspokajająco.
- To teraz wytłumaczę ci, jak działa kobieca logika. - powiedziała wesoło, prowadząc go z powrotem do pokoju jego i jej brata. Zdecydowanie nie zapowiadało się ciekawie, tym bardziej, że w duchu była poddenerwowana.
#57 09-12-2014 o 21h20
Przepraszam ;____;
Milan
I faktycznie, jak widać, tyle wystarczyło, by różowowłosy był w stanie mi uwierzyć. Nie wiem czy to dobrze - wszak to naprawdę mi się wydarzyło, więc jeśliby tego nie przyjął, a ja faktycznie musiałbym się uciec do kłamstwa, każda następująca po tym ściema mogłaby być jeszcze mniej wiarygodna od rzeczywistości. Z drugiej jednak strony świadczy to przecież o mojej cudownej mocy magnesu na nieszczęścia, czym chyba nie powinienem się szczycić za bardzo, a powodów tego idzie się chyba domyśleć.
Nagle zapanowała jakaś taka dziwna, chyba napięta atmosfera. Nie, żebym nie umiał jej wyczytać z twarzy, jakie miałem przed sobą, ale w tym momencie byłem chyba jednak aż za bardzo rozradowany obecnością Gabriela, by się tym jakkolwiek przejmować. Ale inna sprawa to to, że nie dało się zauważyć niezbyt wielkiego, jeśli nie zerowego zadowolenia chłopaka, który mnie niestety przedstawiony nie został, a jednak mógłbym przysiąc, że kręcił się tu z Gabem i jego siostrą. Nie miałem jednak na to czasu, bo wtem mój przyjaciel, po krótkiej sugestii, że chce zobaczyć moją małą współlokatorkę, postanowił pokazać mi, jak bardzo mu na tym zależy. W rezultacie, nim zniknąłem z nim za drzwiami, zdołałem usłyszeć jeszcze tylko dowód na to, że siwowłosy chłopak nie radził sobie z ukrywaniem emocji za dobrze:
- Czyli wyjaśnisz mi, o co tu chodzi, tak?! - nie brzmiał na bardzo zdenerwowanego, bardziej na zaskoczonego, ale jednocześnie chciał trzymać nerwy na wodzy. Cóż, chcieć nie znaczy móc. Coś o tym wiem.
Spojrzałem na Gabriela, który już bawił się z Moną. Mogę się założyć, że z początku ta już chciała go zaatakować, jednak jako, że nie usłyszałem nawet syknięcia z bólu, pewnie zdążyła rozpoznać dawno niewyczuwany zapach nim mechanizm obronny zdołał cokolwiek zrobić osobie, jaka wyciągnęła ją z klatki.
- Szybki jesteś - powiedziałem, nie mogąc się powstrzymać od lekkiego uśmiechu. Ale taka prawda! Pierwszy raz widziałem, żeby ktoś w takim tempie otworzył jej klatkę. No, znaczy się, nie widziałem, ale... Nie mówcie mi, że sama się wydostała!
#58 30-12-2014 o 00h37
Gabriel
Było dobrze. Przynajmniej tak mógłby określić to, że Mona się w ogóle nie najeżyła. Choć akurat ja to się w ogóle nie znam się na zwierzętach, więc nie miałem nawet zielonego pojęcia, co mogłaby po taki czasie, jak mnie nie widziała, zrobić. Chwilę po tym zacząłem ją głaskać, siadając na jednym z łóżek. Cóż, raczej nie miało to większego znaczenia czyje to, o ile współlokator Milana nie był jakimś wariatem. A na to akurat były nikłe szanse. Jeśli w tej klasie był pokręcony to moja siostrzyczkę, a jak ona to i ja oczywiście. Za to ciekawy byłem kiedy reszta załapie, że wcale nie jestem dziewczyną.
Uniosłem wzrok, uśmiechając się do przyjaciela delikatnie. Czy byłem szybki? Co najwyżej równie bardzo jak każdy kto się denerwuje i chce jak najszybciej zmienić temat. A takie monotonne, płynne ruchy zdecydowanie uspokajały. A Mona dodatkowo była taka słodka, że była to sama przyjemność z pieszczenia jej.
- Uwierzysz, że z kobietami nie warto walczyć jak się na coś uprą? - spytałem, lekko przechylając główkę na bok. W końcu sam pytał o co chodzi z tą sukienką, a ja naprawdę nie miałem najmniejszej ochoty tłumaczyć. A mojej siostrzyczce nie współczułem w ogóle, że musi teraz jakoś tak w miarę dostępnie wtajemniczyć we wszystko Paula. - Ne, psytul! - dodałem jeszcze, wyciągając do niego jedną dłoń, bo przecież drugą nadal głaskałem Monę.
#59 31-12-2014 o 21h08
Milan
Usiadłszy obok usłyszałem jego pytanie, które w gruncie rzeczy przypomniało mi moje, bo przecież choć zadałem je nie tak dawno temu, to jednak skleroza należy do chorób niezbyt bolesnych. Z resztą, o czym ja tu teraz mówię! Czy nie powinienem się przejąć tym, że ów znajdujący się ze mną w tym samyn pomieszczeniu chłopak ma na sobie niezbyt zgodne z jego płcią odzienie?! Choć w sumie, z tego ci już się nasłyszałem o jego rodzeństwie... No, teraz pamiętam! Gideon i William, jego (a raczej ich) bracia, byli wcale nie lepsi, jeśli chodzi o sytuacje, w jakie rodzeństwo zdołało już wpakować biednego Gabriela. Choć mimo to, nasłuchałem się też o nich całkiem dobrych rzeczy... Tak, z pewnością jest miło mieć rodzeństwo.
- Hm? - znowusz mnie ktoś z zamyślenia wyrwał. Co ja ostatnio taki roztrzepany?
Niezależnie od tego, jak bardzo spadł mój poziom ogarnięcia, miałem niesamowitą ochotę spełnić nagłą zachciankę różowowłosego i tak też zrobiłem, po chwili biorąc go w ramiona. Czując na powierzchni dłoni dotyk jego delikatnej skóry, zaraz też odkryłem, że pod jego wpływem jakieś bliżej nieokreślone, acz w każdym razie przyjemne ciepło rozchodzi się po całym moim ciele gdzieś z okolicy brzucha. Nie rozpoznawałem jednak tego uczucia, wiedząc tylko jedno - tak nie powinno być. Czemu, co się ze mną dzieje? Czuję, że robię się czerwony na twarzy...
Ach, Gabrielu, cóżeś ty narobił...
#60 01-01-2015 o 02h10
Gabriel
Nie można było nie przyznać, że początkowe niezrozumienie, najpewniej wywołane zamyślenie, nie było słodkie. W każdym razie, mi się takie wydawało. Ale i tak zaraz zostałem przytulony, choć poprawniej byłoby powiedzieć, że zostałem zamknięty w jego ramionach. I czułem się tak naprawdę świetnie, przez co przestałem głaskać Monę i wtuliłem mocniej w Milana, wdychając jego przyjemny zapach. Zdecydowanie tu objawiało się to, jak lubiłem spędzać czas w jego towarzystwie. Tak było o wiele lepiej, niż z kimkolwiek innym kogo znałem i nawet przy moim rodzeństwie nie czułem się tak... Dobrze? Ciężko było mi to w tym momencie określić, co dokładniej odczuwałem. Na pewno nie chciałem by mnie teraz puszczał, a najlepiej kiedykolwiek, i zostałbym tak na zawsze.
Ukryłem twarz w zagłębieniu jego szyi, przez co nie mógł zobaczyć mojej twarzy, na której pojawiły się zdradliwe rumieńce. Jednak owa pozycja wiązała się z większą bliskością i tym, że ustami jednak muskałem jego skórę, i nie byłem pewny, jak on by na to zareagował. Nie chciałem by mnie teraz odepchnął. Choć pewno zastanawiające powinno być, że samą moją zachciankę, czy potrzebę bliskości, jak kto woli, spełnił. Ale to akurat mógłbym jeszcze jakoś podpiąć pod przyjacielskie gesty. Jednak nie byłem pewny, czy chciałbym tylko na tym się zatrzymać... Tak, to wszystko zdecydowanie wina Lotte, w końcu nie powinienem tak myśleć, skoro on by o mnie nie pomyślał w tej kategorii. Tego byłem niemal pewien.
- Nie zostawisz mnie więcej, prawda? - mruknąłem cicho, lecz pewno ta nadzieja byłą doskonale wyczuwalna.