Strona główna

Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 2 3 4 ... 6

#26 10-06-2013 o 17h28

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka

Popatrzyłam spod parasola na twarz dziewczyny, na którym pojawił się uśmiech. Czyli jednak nie jestem taka zła, w byciu dobrą.
- O ile się orientuję to mieszkasz niedaleko mnie, tak w przybliżeniu to naprzeciwko mnie, dlatego jakbyś miała jakieś problemy możesz zawsze przyjść... Na pewno postaram się pomóc.- dodałam, trochę zniecierpliwiona, gdyż te słońce było naprawdę... No w każdym razie muszę wracać do domu. Najwyżej wieczorem wyjdę, jak słońce zajdzie za horyzont.
Powoli zaczęłam również wracać w stronę domu, dziewczyna szła obok więc miałam pewność że się nie zgubi.

Offline

#27 10-06-2013 o 17h44

Miss'na całego
victoriaxbell
...
Wiadomości: 251

Vicki Bell

- O ile się orientuję to mieszkasz niedaleko mnie, tak w przybliżeniu to naprzeciwko mnie, dlatego jakbyś miała jakieś problemy możesz zawsze przyjść... Na pewno postaram się pomóc.- powiedziała dziewczyna i zaczęłyśmy iść razem w stronę naszych domów. Nagle przypomniałam sobie, że umówiłam się z rodzicami na wspólną kolacje w restauracji.
- Nie wiesz przypadkiem, która godzina? Komórkę zostawiłam w domu.. - spytałam.

Ostatnio zmieniony przez victoriaxbell (10-06-2013 o 17h57)


"I'm nobody! Who are you? Are you nobody, too? Then there's a pair of us - don't tell! They'd banish us, you know.
How dreary to be somebody! How public, like a frog. To tell your name the livelong day. To an admiring bog!" ~ Emily Dickinson

Offline

#28 10-06-2013 o 18h01

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka

Dziewczyna zapytała o godzinę, a ja zwinnym ruchem ręki spojrzałam na rękę, na której znajdował się drogocenny zegarek, pokryty szczerym srebrem wskazujący godzinę 15:30.
- Owszem... Jest w pół do czwartej.- dodałam opuszczając delikatnie dłoń. Nie chciałam, zęby coś się stało zegarkowi, żeby nie spadł, nic mu się nie stało. Pamiątka po babci, takie rzeczy się ukrywa...

Ostatnio zmieniony przez Lorelei (10-06-2013 o 18h02)

Offline

#29 10-06-2013 o 18h12

Miss'na całego
victoriaxbell
...
Wiadomości: 251

Vicki Bell

- Jest w pół do czwartej. - odpowiedziała.
- Kurde! Na 16 jestem umówiona z rodzicami, jak się spóźnię będą na mnie źli bo idziemy na kolację z okazji ich rocznicy ślubu. - powiedziałam szybko.
- Muszę biec do domu.. - powiedziałam patrząc w stronę domu.


"I'm nobody! Who are you? Are you nobody, too? Then there's a pair of us - don't tell! They'd banish us, you know.
How dreary to be somebody! How public, like a frog. To tell your name the livelong day. To an admiring bog!" ~ Emily Dickinson

Offline

#30 10-06-2013 o 18h18

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka

Na 16? Ma przecież 30 minut, a do domu ma zaledwie 4 minuty.
- Pewnie, nie będę cię zatrzymywać...- powiedziałam, myśląc o jej słowach. Rocznica ślubu? Łał, to musi być naprawdę fajne uczucie, móc uczestniczyć w takim wydarzeniu. Wraz z rodzicami, kolacja... Moich nie ma, są za granicą wraz z młodszym bratem, mnie zostawili powierzając dom babci. Nie narzekam, gdyż mam spokój, przez co łatwiej mi się koncentrować na Kriokinezie.
- Baw się dobrze...- dodałam jeszcze mając ją na widoku.

Offline

#31 10-06-2013 o 18h24

Miss'na całego
victoriaxbell
...
Wiadomości: 251

Vicki Bell

- Pa! - krzyknęłam biegnąc w stronę domu.
- Spotkamy się później? Jak chcesz do mnie przyjść to serdecznie zapraszam! - dalej krzyczałam zwrócona do dziewczyny.
- A tak w ogóle jak masz na imię? - dodałam myśląc, że przecież jeszcze nie wiem.


"I'm nobody! Who are you? Are you nobody, too? Then there's a pair of us - don't tell! They'd banish us, you know.
How dreary to be somebody! How public, like a frog. To tell your name the livelong day. To an admiring bog!" ~ Emily Dickinson

Offline

#32 10-06-2013 o 18h37

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka

Wyglądała z daleka na lekko roztrzepaną, tak biegnie, odwraca się, zamiast na początku mnie o to zapytać, czekała aż się oddali i krzyknie, akurat wtedy kiedy ja nie będę miała siły. Słońce, ono dalej jest, a ja powoli mdleje.
- Rochelle!- odkrzyknęłam łapiąc po tym głęboki oddech.
Teraz to ja nie wiem jak ona się nazywa. Ale może zapytam ją o to potem, albo następnego dnia. Nie zapytałam ją kiedy wraca, teraz to ja jestem ta roztrzepana. Tracąc ją z widoku, skręciłam w stronę mojej furtki wchodząc do domu, złapałam oddech chłodu, z resztą jak to zwykle.

Offline

#33 10-06-2013 o 19h08

Miss'na całego
victoriaxbell
...
Wiadomości: 251

Vicki Bell

- Rochelle!- odkrzyknęła po czym wbiegając na taras mojego domu straciłam ją z pola widzenia. Przynajmniej wiem jak się nazywa. Ale zaraz ja jej nie powiedziałam mojego imienia.. Powiem przy okazji bo teraz już jej nie widzę. Szybko wyciągnęłam klucze z kieszeni spodni oraz otworzyłam drzwi. Wbiegłam do domu zamykając za sobą drzwi, ściągnęłam buty, i spojrzałam na zegar wiszący na ścianie. 15:40! Szybko wbiegłam po schodach do mojego pokoju i wzięłam w rękę komórkę, która leżała na łóżku. Na szczęście nikt nie dzwonił, tylko miałam jednego smsa od mojej koleżanki ale postanowiłam zostawić to na później. Rzuciłam komórkę z powrotem na łóżko i podeszłam do szafy, otworzyłam ją i wyciągnęłam sukienkę, którą wcześniej przygotowałam. Jest ona niebieska, do kolan, z czarnymi wzorkami i opasana czarnym paskiem wokół tali. Szybko się w nią przebrałam. Poszłam do łazienki i przeczesałam włosy szczotką oraz spryskałam się perfumami. Gdy wyszłam z łazienki skierowałam się w stronę komody, oraz otworzyłam pudełko z srebrnym naszyjnikiem, który dostałam od mojego brata. Wzięłam go ostrożnie w ręce oraz zapięłam na szyi. Trzymając zawieszkę w kształcie serca spojrzałam w lusterko, które stało na komodzie. Z oczu popłynęły mi łzy jednak szybko je otarłam, wzięłam moją kopertówkę, włożyłam do niej komórkę i wyszłam z pokoju udając się do drzwi. Założyłam czarne baleriny i spojrzałam na zegarek - 15:55! Szybko wzięłam klucze oraz wyszłam na taras. Zamknęłam drzwi i schowałam klucze do torebki. Zerknęłam na drzwi Rochelle, w których dalej nie było klamki jednak nie miałam czasu aby się nad tym zastanawiać ponieważ szybkim krokiem ruszyłam w stronę restauracji.


"I'm nobody! Who are you? Are you nobody, too? Then there's a pair of us - don't tell! They'd banish us, you know.
How dreary to be somebody! How public, like a frog. To tell your name the livelong day. To an admiring bog!" ~ Emily Dickinson

Offline

#34 10-06-2013 o 19h24

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka

Weszłam do swojego domu lekko pchając drzwi, do których przydałoby się coś w końcu zrobić. Odłożyłam sakiewkę, która okazała się być jednak pusta, oraz powiesiłam parasol na wieszaku. Wyciągnęłam książkę telefoniczną leżącą gdzieś w dawno nie widzianym prze ze mnie kącie pokoju. Wyszukałam numer telefonu, który mógłby mi pomóc przy naprawie... drzwi.
- Dzień Dobry, czy zastałam kogoś, kto byłby w stanie naprawić pewne drzwi?- odezwałam się do słuchawki. To nie było mądre pytanie, a jednak chciałam to wiedzieć.
- Tak, o co chodzi?- zapytał gruby i zarazem męski głos po drugiej stronie.
- Moje drzwi wejściowe... Jakimś cudem odpadła od nich klamka, przez co nie mogę zamknąć domu, czy mógłby to ktoś zobaczyć i naprawić?- zapytałam.
- Oczywiście, proszę tylko podać adres, wyślemy kogoś.
- Proszę... xxxxxx [tajne informacje, nie podaję gdzie moja postać mieszka XD]
- Powinni przyjechać za około godzinę. Do usłyszenia!
- Do widzenia...- rozłączyliśmy się, a ja poszłam w tym czasie jeść lody, którym nie udało się dzisiaj roztopić. Wyjęłam całe 1 kilogramowe pudełko, małą łyżkę i ruszyłam na taras. Było tam spokojnie i letnio. Dzięki lodom nie było mi aż tak gorąco, ale musiałam teraz czekać na ludzi od naprawy.

Offline

#35 10-06-2013 o 19h42

Miss'na całego
victoriaxbell
...
Wiadomości: 251

Vicki Bell

Gdy już doszłam do restauracji przed wejściem spojrzałam na zegarek w komórce - 16:15.. Weszłam do środka i zobaczyłam moich rodziców siedzących przy jednym ze stolików, podeszłam do nich.
- Spóźniłaś się - powiedziała do mnie mama, w tym samym czasie patrząc na mój naszyjnik.
- Przepraszam, przedłużył mi się spacer w lesie - powiedziałam siadając przy stole.
- Przecież miałaś tam już nie chodzić, w końcu się zgubisz - kontynuowała mama.
- Tam mogę odpocząć w ciszy, i nie martw się, poradzę sobie - powiedziałam ukrywając fakt, że dziś pierwszy raz się zgubiłam. Wznieśliśmy toast za moich rodziców i zaczęliśmy rozmawiać o różnych rzeczach. Nagle nie wiem dlaczego, po prostu wymknęły mi się słowa:
- Dlaczego Harry nie może z nami być? - i w tym momencie wiedziałam, że zepsułam całą kolacje jak i rocznice moich rodziców. Oczy mojej mamy zaszły łzami, a tata zaczął ją przytulać patrząc na mnie karcącym wzrokiem, spuściłam wzrok.. Mój tata wstał i poprosił mnie o rozmowę. Odeszliśmy od stolika zostawiając mamę samą.
- Musisz być taka złośliwa? Nie możesz po prostu pomóc twojej mamię zapomnieć? - mówił do mnie ze złością.
- O czym zapomnieć?! Mam jej pozwolić zapomnieć o tym, że mój brat zginął?! Że Harry nie żyje?! - puściły mnie nerwy i zaczęłam krzyczeć nie martwiąc się o to, że ludzie się na mnie patrzą. Zaczęłam płakać i wybiegłam z restauracji. Stanęłam przed nią na chwilę po czym zaczęłam biec w stronę domu przy tym nie przestając płakać.


"I'm nobody! Who are you? Are you nobody, too? Then there's a pair of us - don't tell! They'd banish us, you know.
How dreary to be somebody! How public, like a frog. To tell your name the livelong day. To an admiring bog!" ~ Emily Dickinson

Offline

#36 10-06-2013 o 19h51

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka

Siedziałam jedząc lody na tarasie, po czym spojrzałam w niebo mające dość sporą ilość chmur.
- Słońce zajdzie pewno dopiero po 19.- powiedziałam sama do siebie kręcąc głową w boki. Nagle do moich uszu doszedł dźwięk płaczu. Łzy, smutek, żal... To można było wyczuć już na odległość. Pytanie tylko kto to... Siedziałam dalej, po czym na ulicy zobaczyłam płaczącą sąsiadkę, której imienia nie znam. Wyglądała pięknie w tej sukience, a ten naszyjnik nie mógł być od byle kogo. Pewnie była w restauracji z rodzicami, jak już o tym wspominała. Tylko czemu płaczę? Pytać ją o to, a może nie... Może chce pobyć sama, z może ja zawsze chce być sama i dla mnie samotność to najlepsze wyjście. Może po prostu zostawię sytuację jak jest. Nie mogę pójść do niej, bo zaraz przyjadą ludzie od naprawy. Tak czy siak, to nie jest moja sprawa. Nie powinnam się mieszać nie pytana.

Offline

#37 10-06-2013 o 20h06

Miss'na całego
victoriaxbell
...
Wiadomości: 251

Vicki Bell

Gdy byłam niedaleko domu spostrzegłam Rochelle siedzącą na tarasie, i było widać że ona także mnie zauważyła. Jednak postanowiłam nie podchodzić do niej, bo jak miałam się tak pokazać? Wbiegłam na taras i usiadłam w kącie na drewnianej podłodze tak, żeby nikt mnie nie widział.. Położyłam głowę na kolana i zamknęłam oczy. Znów zobaczyłam to zdarzenie. Harry i ja jedziemy samochodem, on prowadzi, wjeżdżamy na skrzyżowanie, i naglę.... Teraz na wspomnienie tego wydarzenia zaczęłam jeszcze bardziej płakać. Zobaczyłam tą ciężarówkę, która jedzie z rozpędem na nas i nagle uderzenie w samochód.. Uderzyłam się w głowę i straciłam przytomność. Dlaczego ciężarówka nie mogła uderzyć w drugą stronę samochodu?! Później obudziłam się w karetce i pierwsze moje słowa to: "Gdzie Harry?".. Lekarzowi było ciężko to powiedzieć, aż w końcu to powiedział... Harry nie żyje... W tym momencie płakałam jeszcze bardziej, o ile w ogóle jeszcze się dało..


"I'm nobody! Who are you? Are you nobody, too? Then there's a pair of us - don't tell! They'd banish us, you know.
How dreary to be somebody! How public, like a frog. To tell your name the livelong day. To an admiring bog!" ~ Emily Dickinson

Offline

#38 10-06-2013 o 20h15

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka

Trochę zrobiło mi się żal tej dziewczyny. Wyglądała na przybitą i to bardzo, a ja znam to uczucie doskonale. Postanowiłam działać, w końcu nie chce żeby jakikolwiek człowiek przechodził to samo co ja. Podniosłam się i w tym samym czasie pod mój płot przyjechał samochód podobny do wana, w którym za pewnie znajdowała się osoba mając naprawić moje drzwi.
- Dzień Dobry, to Pani Rochelle Winter?- zapytał człowiek przyglądając się mi pytająco.
- Tak, to ja... Proszę wejść, przedstawię panu problem z bliska- dodałam, a tuż po chwili poszedł za mną mężczyzna z narzędziami w ręku. Podszedł do drzwi, a ja przyglądałam się tylko stając obok.
- Naprawdę niesłychane, żeby taką złotą klamkę, mogło cokolwiek przełamać. Naprawa będzie kosztować, Pani o tym wie... Jeśli się Pani zgodzi, naprawa będzie wynosić około 200zł.- powiedział, ja nie czekając ani chwili dłużej pobiegłam po portfel wyjmując dwie setki i wręczając mu je do ręki.
- Dziękuję i niech Pan zacznie najlepiej od teraz.- dodałam od razu, po czym wyszłam z podwórka i weszłam "nieproszona" na posiadłość mojej załamanej sąsiadki. Weszłam na taras i już miałam zapukać do drzwi, jednak usłyszałam płacz nie dochodzący ze środka, tylko z boku. Odwróciłam głowę i widząc zapłakaną dziewczynę podkuloną w kącie podeszłam bliżej i ukucnęłam.
- Przepraszam... Czy aby nie przeszkadzam?- zapytałam nieśmiale, gdyż nie wiedziałam co powiedzieć. Pierwszy raz mam okazję z kimś utrzymać rozmowę dłuższą niż 5 minut.

Ostatnio zmieniony przez Lorelei (10-06-2013 o 20h16)

Offline

#39 10-06-2013 o 20h43

Miss'na całego
victoriaxbell
...
Wiadomości: 251

Vicki Bell

Nagle usłyszałam jak ktoś wchodzi na taras, na którym siedzę jednak nie chciałam podnosić głowy. To wydarzenie mnie przytłaczało.. Ktoś obok mnie ukucnął i usłyszałam głos Rochelle:
- Przepraszam... Czy aby nie przeszkadzam? - podniosłam głowę i na nią spojrzałam. Po tych wylanych łzach musiałam okropnie wyglądać. Nagle nie zwracając uwagi na to, że ledwo co ją znam przytuliłam ją. Tego teraz potrzebowałam. Mojego brata nie było przy mnie, a nie miałam do kogo się przytulić. Niby mam koleżanki jednak wiem, że są fałszywe, ale.. nie potrafię, się od nich odsunąć, ponieważ wtedy nie miałabym nikogo... Gdy byłam wtulona w Rochelle poczułam jakąś dziwną więź między nami, jakby coś między nami przepływało, łączyło się. Jakby naszym przeznaczeniem było się spotkać..


"I'm nobody! Who are you? Are you nobody, too? Then there's a pair of us - don't tell! They'd banish us, you know.
How dreary to be somebody! How public, like a frog. To tell your name the livelong day. To an admiring bog!" ~ Emily Dickinson

Offline

#40 10-06-2013 o 21h23

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka

Dziewczyna musiała naprawę wiele przeżyć, żeby całkiem nieznajomą osobę przytulać, aczkolwiek nie mam zamiaru coś jej robić, jedyne co mogę to z nią porozmawiać o tym co ją dołuje i jakoś z tego wybrnąć. Poczułam się trochę nieswojo, gdyż ostatnim razem przytulała mnie mama, 14 lat temu. Prawie zapomniałam jakie to uczucie, teraz sobie je przypomniałam.
- Spokojnie, nie płacz...- starałam się jakoś ułagodzić atmosferę, gdyż nie miałam pojęcia co robić, dlatego też postanowiłam robić jak to w filmach.
- O co chodzi? Dlaczego siedzisz tu - na tarasie i z niewiadomych przyczyn wylewasz łzy?- zapytałam troskliwie. To co się stało tej dziewczynie na pewno nie mogło być to miłe. Tragedia w przeszłości, uraz rodzinny... Przecież to pozostaje w pamięci, głęboko... To jak trauma do końca życia, a ja wiem jak to jest. Sama jedną przechodzę, jednak nikt o niej nie wie.

Offline

#41 10-06-2013 o 21h34

Miss'na całego
victoriaxbell
...
Wiadomości: 251

Vicki Bell

Rochelle zaczęła mnie uspokajać, a ja powoli przestawałam płakać.
- O co chodzi? Dlaczego siedzisz tu - na tarasie i z niewiadomych przyczyn wylewasz łzy? - spytała mnie troskliwie. Ciężko było mi o tym mówić, jednak postanowiłam, że jej o tym powiem.
- Mój brat.. on... 2 lata temu, miał wypadek samochodowy, i.... on.. nie żyje.. - powiedziałam powoli, a mówiąc to łzy leciały mi z oczu.
- Ten naszyjnik - wskazałam na wisior ozdabiający moją szyje - dostałam od niego.. i to jest jedyna rzecz, która mi po nim została... - mówiąc to czułam, że mogę zaufać Rochelle..


"I'm nobody! Who are you? Are you nobody, too? Then there's a pair of us - don't tell! They'd banish us, you know.
How dreary to be somebody! How public, like a frog. To tell your name the livelong day. To an admiring bog!" ~ Emily Dickinson

Offline

#42 10-06-2013 o 21h46

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka

Widać było, że naprawdę ciężko jej o tym mówić. Gdy doszła już do tego zdania o śmierci brata, serce mi zmieniło rytm, na kilka sekund. Po czym powróciło do poprzedniego. Coś co tkwi w niej, coś podobnego czuje we mnie.
- Straciłaś brata, tak? Nie możesz z tego powodu płakać. Wiadomo, ze to bolesne, rozumiem. Jednak on gdzieś tam na górze, nie może widzieć cie zapłakaną.- zaczęłam trochę filozofować, w końcu praktycznie zajmuję się tym. Jestem łącznikiem pomiędzy niebem, a ziemią. Muszę wiedzieć o co chodzi tym na górze i tym na dole, żeby czerpać z tego odpowiednie korzyści.
- Ci, którzy są już na górze, bądź na dole, nie chcą widzieć ludzi żyjących w takim stanie. Twój brat widząc cie teraz pewnie mówi do ciebie "Nie płacz. Walcz dalej, aż do samego końca, musisz wytrzymać straty." On chciałby ci to powiedzieć, jednak nie może. On nic nie może zrobić. Bo go nie widzimy, nikt go nie może zobaczyć, ani usłyszeć, poczuć. Musisz wiedzieć, że on jest teraz bardzo szczęśliwy, że jesteś, że masz na szyi ten naszyjnik, że o nim nie zapomniałaś. On stara się cieszyć jak najmocniej z tego, że jesteś, ale nie może... Bo ty teraz płaczesz. I jak on ma się cieszyć? Przecież ty płaczesz, to on też...- udzieliłam jej krótkiej lekcji, której nie powinnam udzielać nikomu innemu poza nekromantom. Jednak ona musi wiedzieć, co czuje teraz jej brat. Nigdy nie straciłam brata, nigdy w pełni nie poczuję jak to jest, jednak jako Łącznik wiem więcej niż ludzie żyjący wśród mnie. Spojrzałam na dziewczynę i uśmiechnęłam się znacząco.

Offline

#43 10-06-2013 o 21h59

Miss'na całego
victoriaxbell
...
Wiadomości: 251

Vicki Bell

Po słowach, które powiedziała Rochelle naprawdę zrobiło mi się lepiej. Gdy mówiła o tym, że mój brat zawszę będzie przy mnie, że cieszy się i płaczę wtedy kiedy ja, naprawdę poczułam jego obecność i wiedziałam, że muszę być szczęśliwa.
- Dziękuje - powiedziałam przytulając ją. Gdy mój brat umarł przez jakiś czas chodziłam do psychologa jednak ten przez te kilkanaście godzin nie pomógł mi tyle ile Rochelle pomogła w kilku zdaniach. Wytarłam twarz jeszcze mokrą od łez i wzięłam głęboki oddech. Nagle coś mi się przypomniało.
- Mam na imię Vicki - powiedziałam z uśmiechem.


"I'm nobody! Who are you? Are you nobody, too? Then there's a pair of us - don't tell! They'd banish us, you know.
How dreary to be somebody! How public, like a frog. To tell your name the livelong day. To an admiring bog!" ~ Emily Dickinson

Offline

#44 10-06-2013 o 22h08

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka

Gdy owa dziewczyna mi podziękowała, poczułam się lepiej. Jakbym była zauważana, jakby ktoś mnie potrzebował... Chwila, mnie? Dobre żarty...
- Miło mi Vicki.- dodałam również uśmiechając się.
Była bardzo miła i do tego prawdomówna. Zaufała mi, a ja nie mam zamiaru tego stracić. Wyjawiła mi coś, o czym naprawdę ciężko mówić. Ja przy takich sprawach nie płaczę, gdyż wiem, że mogę daną osobę zobaczyć... Nie żebym miała szósty zmysł, po prostu byłabym w stanie przywołać energię osoby, albo ducha. Mogłabym to zrobić dla niej, ale nie wiem czy to jest odpowiedni moment.
- Proszę Pani, już wszystko zakończone!- krzyknął do mnie mężczyzna który zakończył naprawę klamki.
- Dziękuje bardzo za pomoc i Do widzenia!- również odkrzyknęłam, a samochód pojechał.
- Jesteś teraz sama? Potowarzyszyć ci?- może dzięki temu będzie jej lepiej.

Offline

#45 10-06-2013 o 22h16

Miss'na całego
victoriaxbell
...
Wiadomości: 251

Vicki Bell

- Tak, rodzice zostali w restauracji i jak widzę nie śpieszy się im do domu.. Chcesz wejść? - mówiąc to wskazałam na drzwi. Rodzice teraz zapewne będą tam długo siedzieć.. Pierwszy raz od wielu lat poczułam, że komuś mogę naprawdę zaufać i zdobyć szczerą przyjaciółkę..


"I'm nobody! Who are you? Are you nobody, too? Then there's a pair of us - don't tell! They'd banish us, you know.
How dreary to be somebody! How public, like a frog. To tell your name the livelong day. To an admiring bog!" ~ Emily Dickinson

Offline

#46 10-06-2013 o 22h25

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

victoriaxbell ---> Oh, matko... Twoje ostatnie zdanie doprowadziło mnie do łez /modules/forum/img/smilies/snif.gif

Link do zewnętrznego obrazka

To miłe uczucie towarzyszące memu sercu. Coś mi się zdaję, że się zaraz rozpłaczę. Gdy Vicki zaprosiła mnie do środka nie wypadałoby odmówić, tym bardziej, że zapytałam sama czy jej towarzyszyć. Teraz trzeba jej pomóc.
- Pewnie...- powiedziałam zadowolona. W końcu mam okazję poznać kogoś bliżej, na granice przyjaźni.

Offline

#47 10-06-2013 o 22h42

Miss'na całego
victoriaxbell
...
Wiadomości: 251

Lorelei - Mnie doprowadził do łez twój post, w którym mówiłaś: "Twój brat widząc cie teraz pewnie mówi do ciebie "Nie płacz. Walcz dalej, aż do samego końca, musisz wytrzymać straty."" i ogólnie cały post mnie wzruszył..
/modules/forum/img/smilies/bimbo/malheureuse.gif

Vicki Bell

Wzięłam moją kopertówkę i wyciągnęłam z niej kluczę oraz podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Cały czas widniał na moich ustach uśmiech, którego za nic nie mogłam się pozbyć, dlatego wiedziałam, że jest naprawdę szczery.
- Choć - powiedziałam do Rochelle z uśmiechem, który i tak nie znikał z moich ust. Powoli weszłam do domu czekając aż ona wejdzie za mną.


"I'm nobody! Who are you? Are you nobody, too? Then there's a pair of us - don't tell! They'd banish us, you know.
How dreary to be somebody! How public, like a frog. To tell your name the livelong day. To an admiring bog!" ~ Emily Dickinson

Offline

#48 11-06-2013 o 14h36

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

A co tam. Zwrócę uwagę na swoją osobę, bo melancholia wypływająca z waszych postów wprawia mnie w jeszcze gorszy nastrój... /vendor/beemoov/forum/../../../public/forum/smilies/big_smile.png

Jonathan Newman
Władanie żywiołem wody jest naprawdę trudnym zajęciem. Dlatego staram się jak najczęściej ćwiczyć.
Już dawno przebrałem się z przemoczonych podczas felernego sprzątania ubrań i teraz wyszedłem za dom, podlać warzywa zasadzone przez moją rodzicielkę, która aktualnie była na wsi. Właściwie spędzała tam większość czasu. Życie na przedmieściach jej nie odpowiadało.
Zadanie pozornie błahe, wystarczyło zabrać węża ogrodowego i wylać wodę na spragnione rośliny. Jeśli jednak połączy się to z telekinezą i władaniem żywiołem, nie jest o już tak łatwe.
Skupiłem się i znowu wyciągnąłem przed siebie dłonie. Nie wiem, czy było to konieczne, ale jakiś odruch kazał mi tak robić. Zapewne to przez te wszystkie filmy o magikach. Brakowało jeszcze tego, abym zaczął krzyczeć 'Abra Kadabra!'.
Odkręciłem kurek najbliższego kranu za pomocą telekinezy i z węża ogrodowego zaczęła sączyć się powoli woda. Postanowiłem jednak zwiększyć obroty, co zapoczątkowało kolejną katastrofę. Woda pod wysokim ciśnieniem zaczęła się wylewać, a wąż nie potrafił zachować jednego położenia. Panika nie pozwoliła mi ponownie użyć telekinezy i zakręcić kurka, ani zapanować nad nieznośnym żywiołem.
Kiedy wreszcie dostatecznie się uspokoiłem, zdałem sobie sprawę, że przecież nie dzieje się nic złego. Odetchnąłem głęboko i nakazałem wodzie powoli wypływać z węża i wędrować w stronę grządek. Patrzyłem zadowolony na efekt mojej pracy.
Niestety, nie pomyślałem o jednym. Zatrzymałem strumień wody pod wysokim ciśnieniem, a wielkie 'BUM', połączone z rozbryzgiem wody sprawiło, że zdałem sobie z tego sprawę. Zapewne usłyszała to cała okolica...
Zaplotłem ręce na zupełnie mokrej piersi i zdmuchnąłem z twarzy ociekającą wodą grzywkę. Przynajmniej trochę się schłodziłem. W końcu trzydzieści stopni pod wieczór to już lekka przesada...

Ostatnio zmieniony przez Dragenesti (11-06-2013 o 14h37)

Offline

#49 11-06-2013 o 16h41

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

victoriaxbell ---> Dz-Dziękuję naprawdę... *ciąga nosem*
@Dragenesti ---> Oj tam od razu od melancholii XD

Link do zewnętrznego obrazka

Już miałam wejść do jej mieszkania, jednak odwrócił moją uwagę głośny hałas. Jakby ktoś rzucił z dziesiątego piętra, dwu metrowy balon z wodą. Coś ciężkiego. Mojego suchego dotąd ramienia dotknęła kropla wody, która znikąd spadła z ... nieba?
- Co to było?- zapytałam Vicki, patrząc na niebo. Deszczu nie było, ale hałas to już dowód na to, że to jednak musiał być dwu metrowy balon z wodą!

Offline

#50 11-06-2013 o 16h53

Miss'na całego
victoriaxbell
...
Wiadomości: 251

Vicki Bell

Odwróciłam się w stronę drzwi, ponieważ usłyszałam wielki huk.
- Co to było? - spytała mnie Rochelle. Wyszłam z domu i przejechałam wzrokiem po ulicy.
- Nie wiem.. - odpowiedziałam dalej się rozglądając. Zobaczyłam, że Rochelle patrzy się w niebo, a na jej ramieniu zobaczyłam kroplę wody. Co mogło wydać taki wielki huk?!


"I'm nobody! Who are you? Are you nobody, too? Then there's a pair of us - don't tell! They'd banish us, you know.
How dreary to be somebody! How public, like a frog. To tell your name the livelong day. To an admiring bog!" ~ Emily Dickinson

Offline

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 2 3 4 ... 6