F e l i c i t y M o l l y H u f f m a n
Osłupiała. W jednej chwili, kiedy jedna trzecia jej życia wyleciała przez okno. Znieruchomiała, zapomniała o płaczu i tak wpatrywała się pusto w rozbitą szybę, siedząc w chłodzie, zaczynając się powoli trząść. Nie. Jak. Dlaczego. Co. To się nie mogło wydarzyć naprawdę.
Podobnie jak podczas poprzedniego stracenia poczucia czasu, i tym razem nie miała pojęcia ile tak przesiedziała w kompletnym szoku, pytając siebie w myślach o to, co wydarzyło się przed chwilą. Dopiero Proszek przywrócił ją chociaż w części do rzeczywistości. Te jej dwie trzecie, które pozostały przy żywych razem z nietkniętym telefonem i laptopem.
Jednak ta nie zwróciła uwagi na chłopaka. Wzrok fioletowowłosej wciąż tkwił w niecałej szybie. Zeskoczyła z parapetu, powoli podchodząc do okna. Od zimna zaszkliły się jej oczy, jednak nie o to się martwiła. Miała nadzieję, że może... Nie! Roztrzaskane, zepsute, stracone!
- Zabiję! Wypatroszę i spalę! Zabiję, przysięgam, ja go zabiję, uduszę, wydrapię oczy, powyrywam kończyny, włosy, rzęsy, brwi, zęby, paznokcie.- Pomijając, iż normalnie się nie zachowywała, to była w chwilowym stanie emocjonalnego rozpadu. Jak on... Jak on mógł?! Tknąć, uszkodzić, zniszczyć, zabić! Nie miał prawa tego zrobić! Arrgh! Jeszcze gdyby znała jego nazwisko, to... To by i nawet zaryzykowała oskarżenie o bycie mordercą. Zniszczył. Jej. Część. Życia.
- Ja go naprawdę zabiję...- Pół- jękiem, pół- pomrukiem tyle zdążyła powiedzieć, zanim odwróciła się z bólem tragedii wymalowanym na twarzy do Vizira. Niech robi co chce. Chociaż w tamtej chwili mogła chyba się zgodzić na wszystko, byle zastąpił przez moment Ericka, którego jak zwykle nie było, kiedy był potrzebny. No co za brat tak robi?! Ciul, że nie wiedział, co się stało, ale... Miał być!
E r i c k K a y l e H u f f m a n
Obudził się wcześnie. Wcześniej niż by się spodziewał. Chiya wtedy jeszcze spała, toteż nie mogła wiedzieć dokąd poszedł i spotkać go po obudzeniu, ponieważ sam zasnął. Z tym, iż zrobił to na strychu, kiedy słuchał na nim muzyki. Chciał się odgrodzić na moment od wszystkiego. Nie przewidział jednak, iż przez ogarniające go zmęczenie, może zapaść w sen.
Kiedy się obudził, było już późno. Westchnął, widząc dwunastą na ekranie telefonu, którego bateria ledwo się już trzymała. Przetarł oczy i wstał z twardych desek, rozciągając się. Miejsce odkrył niedawno, toteż nie zdążył nic w nim zrobić. Było właściwie nietknięte, zakurzone, zaciemnione.
Nie powinien był tego robić. Dobrze wiedział, że takie zniknięcie mogłoby dać innym do myślenia, iż to on stał się drugą ofiarą tej nocy, jednak nie przypuszczał, że ta nieobecność potrwa aż tyle.
Kiedy był już w "normalnej" części akademika, nie musiał wytężać słuchu, aby wiedzieć, gdzie znajduje się jego współlokatorka. Wystarczyło przejść kilka metrów, aby móc ją zobaczyć i jeszcze kilka kroków, aby móc usiąść w milczeniu metr od niej, na drugim parapecie.
Jednak nie odezwał się ni słowem, wsłuchując w hipnotyzujący wręcz głos Chiya'i. Nie chciał przerywać kobiecie w tym, co aktualnie robiła, wiedząc, iż to może być jej sposób na odreagowanie tego... Wszystkiego. Martwił się też o Fel. Właściwie, to o każdego się martwił. Chciał, pragnął, marzył, aby nadszedł koniec tego koszmaru. Aczkolwiek szczęśliwy.
Nadszedł czas na przeprosiny i wyjaśnienia. Nauka, nauka, nauka. Dodatkowo upload, który odmówił posłuszeństwa i dziwnie zaginione jedno zdjęcie Felicity. Tak, przepraszam. I owszem, moje postacie mają tendencję do znajdywania wszelkich miejsc, w których nie ma ludzi- zawsze.
Ach i to była brutalność. Jawna, czysta, bez skazy brutalna rzecz. O tak. A "zgwałcony nadgarstek" wcale nie był naumyślnie ;-; Złe duszki mną kierowały~
Ostatnio zmieniony przez Vanitty (26-03-2014 o 21h23)
Bored.
"I cóż nie zostało mi już nic jak tylko życzyć Wam miłego korzystania z forum
"- Piękna ironia.