Link do zewnętrznego obrazka
Zaśmiałam się jak mała dziewczynka. Oj jaka ona słodziutka jest. Normalnie można by tulić i powoli wprowadzać w życie. No ale o czym ja myślę.
- Oj bo długo spałaś, więc mnie zastałaś. Kiedy się obudziłaś to pewnie już powoli zmierzałam do szkoły z Ayato.
Lekko pomachałam jej talerzem z rogalikami przed nosem. Nie nie mówcie, że się nie skusi? Przecież śniadanie jakieś musi być i może nie jestem jakimś tam facetem, ale dogodzić umiem.
- W ogóle wczoraj szybko odleciałaś. Mówię Ci twoi wychowankowie są jacyś nienormalni. - tak koteczku teraz będę się mścić. - Wyobraź sobie, że gdy wczoraj pełniłam nocy dyżur to ta cała kotka siedziała u Ayato. Tłumaczyła się jakimś niemiłym współlokatorem, ale powinna udać się raczej do nas.
Cóż ploteczki zawsze są w modzie, więc trajkotałam jak szalona. Mam nadzieję, ze Mizu to zniesie.
- No i kiedy chciałam ją do nas zabrać, to ta zwiała pod łóżko. No i w między czasie nasz nauczyciel złożył mi bardzo nieetyczną propozycję... Ale nie o tym mówię - zaśmiałam się cicho na samo wspomnienie. - Ale kończąc poniosło to dziewczę bo zmieniła się w lwa. Musiałam interweniować bo kto wie co by jej odbiło. Jakbyś mogła upomnieć ją jako wychowawca, by tak nie robiła. Kot dachowy owszem ale dzikie zwierze?
Ach jestem wspaniała jeśli chodzi o plotkowanie i robieniu dobrej miny do złej gry.
Link do zewnętrznego obrazka
Tak nie wiem co to jako taki wstyd przy przebieraniu. Jak się żyje wśród swoich to potem są takie nawyki. Kiedy się przebrałam, zerknęłam na Hanę. Jesteśmy chyba swoimi przeciwieństwami. Nie lubię kwiatów ani falbanek, są one takie... Takie łagodne jak klimat na nizinach. Rozpuściłam warkocza by po chwili ponownie go zapleść. No ale w końcu był w opłakanym stanie po spaniu.
Na jej odpowiedź lekko się zarumieniłam. Ale dlaczego? Och błagam by inni dzisiaj nie zwracali na mnie uwagi. Delikatnie przesunęłam dłoń po drugiej ręce, dorabiając z lodu i śniegu rękawy do sukienki. Nie chcę by ten gorąc mnie dopadł. Podobnie zrobiłam z drugą ręką, by później lekko przymrozić sukienkę. Byłam często z tego dumna, ponieważ materiał mimo wszystko zachowywał się dalej swobodnie i nie był prosty jak drut. Gdy usłyszałam pytanie, spojrzałam zaciekawiona na śniadanie. To już znam (bo taką ciotą to już nie jest).
- Um dziękuję... - powiedziałam i usiadłam obok. - I przepraszam, ale w kuchni mi nie wychodzi. Często zamrażam jedzenie lub sztućce.
Wgryzłam się w kanapkę, która na prawdę była dobra. Wszystko takie świeże.
Zapraszam na mojego bloga *Klik*