Tego się nie spodziewałem. Chwyciłem ją za nadgarstek, którym dopiero co mnie spoliczkowała. Zmrużyłem oczy wręcz wżerając się w jej. Moja twarz była śmiertelnie poważna.
-Dla mnie to zobowiązanie znaczy nie co innego, jako ochrona Ciebie oraz bycie dla Ciebie pomocnym - z mojej własnej woli. Mogę Cię zapewnić o jednym. Nie biorę go na poważnie. Jednakże nie sądź, że zniosę myśl, że założysz na moją szyję obrożę i łańcuch i będziesz decydować z kim będę się wiązać. - moje opanowanie było coraz mniejsze. W moim wzroku już dało się zauważyć panujący tam pożar, wręcz furię. Zamknąłem oczy, a kiedy je otworzyłem, były normalne. Coś za często tracę kontrolę nad emocjami. Za często... I to przez tego sukkuba. Jeszcze raz przeszyłem ją wzrokiem i chwyciłem jej twarz w obie ręce.
- Jeśli chcesz, zakończę tą całą farsę. Ale proszę Cię o jedno. Nie staraj się zawładnąć moją wolą - czy jak wolisz sercem. Ta sztuka nikomu się nigdy nie udała, i nie chcę abyś została skrzywdzona tego próbując. Nie będziesz mną rządzić. Nigdy. - sprawę emocji, uczuć traktowałem w tym momencie śmiertelnie poważnie. Cofnąłem ręce i opadły wzdłuż tułowia.Liczyłem, iż zrozumie, że nawet ona będąc sukkubem nie zdoła mnie okiełznać. Mogę być jej towarzyszem. Pomagać jej. Chronić ją. Ale nigdy nie zniosę myśli, że mógłbym nosić łańcuchy, które ograniczałyby moją wolność. Nigdy. Dotknąłem jej policzka, ale szybko cofnąłem rękę. Na dziś wystarczy. Jest na granicy. Nie wiem, co ona sobie powymyślała, ale to nie było dla niej dobre. Poza tym, jestem w jej mniemaniu tylko jednym, żałosnym podnóżkiem. Nie lepiej byłoby mnie zastąpić innym? A może w grę już wchodzą jakieś uczucia?
Ostatnio zmieniony przez Ragnarei (28-02-2014 o 20h33)