/ Przepraszam, ale tak już mam. Moje postacie zawsze są na wykładzie wyższej uczelni >.</
Przerwa. Poszedłem się więc przewietrzyć. Jak tylko wyszedłem z szkoły, przerażony zrobiłem w tył wzrot. Niestety nie udało mi się to, co spróbowałem najbardziej jak się dało. Zza pleców dobiegło mnie :
- Moriiiiiiiiś!!! - zażenowanie - podejrzewam że moja twarz mówiła to wprost.
No po prostu cudownie, jeszcze tego mi brakowało aby on się tutaj pojawił. Wyprostowałem się, rozluźniłem mięśnie twarzy i odwróciłem się w jego stronę.
- No podejdź tu, podejdź! - usłuchałem go i z uśmiechniętą twarzą skończyłem parę kroków przed nim.
- Wpuść mnie Moriś, wiem że masz klucze... - słuchając dalej jego zdań, kąciki ust zaczęły mi drgać. Podchodząc jeszcze bliżej niego zacząłem wyżywać się na jego imieniu :
- RyuTaRO! - a na końcu uderzyłem go z całej siły w łeb.
- Ała! To bolało Moriś! Czemu taki jesteś? Nic się nie zmieniłeś...- zrobił naburmuszoną minę.
Czasami naprawdę zastanawiam się jak my zostaliśmy przyjaciółmi.
- Wiesz, trudno aby jakikolwiek człowiek zmienił się w jedną noc... - z politowaniem spojrzałem na byłego przewodniczącego tej szkoły.
- Twoja siostra powiedziała mi o festynie. Jestem ciekaw jak zorganizuje to moja następczyni, bo nam to się to kompletnie nie udało, hihi... Wpuść mnie nooo... - To był twój pomysł, więc czego się cieszysz, że ci nie wypalił?
- Nie mam zielonego pojęcia o czym mówisz. Skończyłeś już edukację w tej szkole więc nie mam nawet prawa wpuścić cię na jej teren bez zgody dyrektora, nawet gdybym miał klucze. A teraz wybacz, ale muszę już iść na drugą część spotkania... Wynoś się i nie wracaj! - Odwróciłem się od niego i ruszyłem w stronę drzwi.
- Hmmm... W takim razie wejdę górą - On serio wpadł na taki pomysł? Co za kretyn!
- Zrób to, a koniec z naszą przyjaźnią - Błagam, oby to zadziałało, już jestem spóźniony!
- Przepraszam Mori... - zastanowił się chwilę, a potem dokończył - ale w takim razie masz mi wszystko potem opowiedzieć! - i stanął jak wryty patrząc na mnie z zdeterminowaną miną - Obiecaj! - westchnąłem ciężko...
- Obiecuję - Ryutaro, cały w skowronkach, rzucił mi "Do zobaczenia" i odbiegł od szkoły. Odczekałem jeszcze dwie minuty, aby upewnić się, że nie wróci i puściłem się biegiem do sali. Byłem już na serio spóźniony.
Przed drzwiami zatrzymałem się, złapałem oddech, doprowadziłem się do ładu. Zajęło mi to góra pół minuty i wszedłem do środka.
Ostatnio zmieniony przez Minwet (10-03-2014 o 10h40)