Elvena
Było mi trochę głupio, gdy Biara zaczęła mi się skarżyć na swoich uczniów. Może i byłyśmy przyjaciółkami, ale to nie zmieniało faktu, że dziwnie mi było się przyznać, iż moim łucznikom idzie nie najgorzej...
- No wiesz, z umiejętnościami różnie bywa - zaczęłam. - Daj im jeszcze trochę czasu... Z resztą, pomyśl o tym w ten sposób - nie chcesz chyba, żeby ktoś Cię szybko zastąpił, hm?
Próbowałam ją pocieszyć, ale nie wiem do końca, czy mi się to udało. W każdym razie, miałam do niej przecież sprawę, bo tylko ona znała moją małą tajemnicę.
- Pamiętasz, jak Ci mówiłam, że tworzę nową broń? - spytałam na początku, a kiedy otrzymałam odpowiedź twierdzącą w postaci kiwnięcia głową, mówiłam dalej. - Wczoraj ją skończyłam. Chcesz ją wypróbować? Spokojnie, jest kompatybilna z Twoim cieniem.
Nie wiedziałam, jak to jest z elfami cienia, ale gdy niektóre z naszych się teleportowały, nie mogły zabrać ze sobą niektórych rzeczy. Choć z drugiej strony ta moc to pewnie inna sprawa niż teleportacja... Nie wiem, nie znałam się na tym, Biara jakoś nigdy mnie nie wtajemniczała, a innych elfów cienia nie znałam wystarczająco dobrze.
Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!
Strony : 1 2
#26 20-11-2013 o 17h39
#27 20-11-2013 o 18h45
Biara
Uśmiechnęłam się szeroko. Moje włosy nadal były w kolorze złocistego blondu i były proste, przypuszczam że oczy w takim razie są zielone. To oznaczało że jestem wesoła, mam dobry dzień i można ze mną pogadać. Gdy usłyszałam że mogę ją wypróbować prawie skakałam z radości. Uścisnęłam Elvenę i pocałowałam ją w policzek:
- Naprawdę mi pozwalasz? Jak się cieszę! No i ten raczej nikt z gildii poza moim dzieckiem nie może zając mojego miejsca. Chyba że umrę nie pozostawiając potomstwa. Ciekawe kto będzie tym szczęściarzem który stanie się ojcem przyszłego doradcy i obrońcy króla. - uśmiechnęłam się szeroko. Mój głos niósł się po całej sali więc wszyscy mnie słyszeli. Mniejsza i tak oni wolą mnie jak jestem nadmiernie wesoła niż ponura. Mam tak jakby dwie osobowości jednak łatwo zauważyć którą w danej chwili jestem. Gdy byłam ponura miałam czerwone oczy, moje włosy były w kolorze popielatego blondu i się kręciły. Tragedia. Rozdzieliłyśmy się z przyjaciółką aby ona zajęła swoje miejsce a ja stanęła za moim królem. Jak cień. Mroczna i niedostępna.
Narii
Nagle z zamyślenia wyrwał mnie głos Biary. Szczęściarz? Zaśmiałam się. Jest strasznie złośliwa i boimy się że będzie starą panną. Nie daje żadnemu facetowi do siebie podejść. Tragedia! Nagle do sali wbiegła nasza Arwena. Uśmiechnęłam się i do niej podbiegłam. Uściskałam ją mocno i pocałowałam w oba policzki.
- Dobrze że przynajmniej jesteś. Chodź trzeba wreszcie zdecydować co należy uczynić. - wróciłam na swoje miejsce i rozejrzałam się po sali. Nie było nas wiele ale stanowiliśmy podstawy naszej armii. Każdy z zebranych był mistrzem.
- Moi drodzy zacznijmy naradę! Proponuję aby nasz jeździec powiedział co donieśli zwiadowcy. - w tej chwili zwróciłam się do niepozornego Rena. On jest jeźdźcem. Nigdy ktoś obcy by się tego nie domyślił. Może i jest niepozorny ale zna się na tym co robi i kocha. Każdy z nas tak ma.
#28 20-11-2013 o 18h53
Jak zawsze siedziałam do późna u siebie w pokoju. Wszystko się tam walało. Recepty,żaby i wszystkie inne martwe lub żywe przedmioty. W końcu udało mi się ogarnąć i porządnie ubrać i uczesać. Szybko pobiegłam na naradę. Wiem że nie będę kimś ważnym ale może pomogę w czymś. Weszłam po cichu do sali. Stanęłam gdzieś z boku. Oczywiście ukłoniłam się przed królową i innymi arystokratami. Nie było nas dużo ale każda para rąk się przyda. Ciągle zastanawiałam się czemu jakaś tam kapłanka została mianowana na generała wiem tyle samo co i ona. To skandal. Ale na razie trzeba się skupić na dobru naszej ewolucji.
#29 20-11-2013 o 19h05
Elvena
Prawie roześmiałam się na jej reakcję. Oczywiście, że bym jej pozwoliła. Była jedną z niewielu osób, którym potrafiłam zaufać, jeśli chodzi o moje wynalazki. A jako, że od akurat tego mogły zależeć przyszłe losy armii, nie wspominałam o tym na razie nikomu poza nią, dopóki odpowiednio tej broni nie podrasuję.
- Tak szczerze? Od samego początku zamierzałam Ci ją dać na próbę. - powiedziałam z uśmiechem, a na dalszy ciąg jej wypowiedzi przygryzłam lekko wargę. Biara to szczęścia w miłości raczej nie miała, przy mężczyznach jej włosy zwykle jaśniały nieco, a oczy zmieniały się na czerwone. Wyjątkiem był król, ale to chyba oczywiste, skoro była jego obrońcą. Odwzajemniłam uśmiech, kiedy tylko pojawił się na jej twarzy. - W każdym razie, przyjdź do mnie po spotkaniu, pokażę Ci co i jak. - skończyłam i pożegnałyśmy się.
Podeszłam do Arweny i ukłoniłam jej się nisko. Nie ważne, jak by nasze relacje się nie miały, była królową i musiałam okazać jej należyty szacunek. Poza tym, należał jej się. Była wspaniałą, choć młodszą nawet ode mnie władczynią, która nie dość, że znała się na magii, to jeszcze broniach. Do tego zawsze spokojna i opanowana. Podziwiałam ją za to, z resztą jak zapewne większość elfów leśnych.
Zaraz po tym, jak zajęłam swoje miejsce, a do sali wkroczyło jeszcze kilka ważnych osobistości, spotkanie się zaczęło.
Ostatnio zmieniony przez Lynn (20-11-2013 o 19h24)
#30 22-11-2013 o 22h57
Choi Minki - Ren
Rada się rozpoczęła. Wstałem rozejrzałem się po sali. Wszyscy byli chyba dość zdziwieni faktem,że jestem jeźdźcem ale to taki szczegół.
-Ostatnia wyprawa zwiadowcza przyniosła kilka nowych informacji. Legiony wroga posuwają się powoli naprzód. Zajmują kolejne tereny lecz gdy nie mają z kim o nie walczyć cofają się i szukają dalej. Większość z nich to orki oraz bestie orko-podobne. Reszta to prymitywne stworzenia,które słuchają się wyższych pozycją i nie śmielą zaprzeczyć. Ich największą zaletą jest ilość. Z raportu wynika iż w samym legionie,który ostatnio nas zaatakował jest około 1.500 takich istot. Mamy podstawy sądzić iż jest takich legionów dużo więcej i zmieniają się w czasie drogi. - gdy skończyłem usiadłem z powrotem czując na sobie wzrok innych. Może nie wyglądałem ale znałem się na swojej pracy i nie byłem kimś zwyczajnym.
Poza tym lubiłem swoją pracę. Adrenalina podczas walk i radość kiedy zwyciężysz to coś niesamowitego.
Jeżeli chcesz pisać dwuosobowe RPG lub brakuje ci jakiejś postaci - pisz.
#31 23-11-2013 o 22h45
Galdor
Czułem jak zbliża się walka, moje zmysły się wyostrzały, wyczuwałem każdy niemal najmniejszy ruch, pragnienie rosło w siłę chęć walki narastała wraz z pieczeniem demonicznego symbolu na moim ramieniu.
Ci których odesłałem do piekła w nocy byli już tylko wspomnieniem, nadchodziła pełnia i pan znów wezwie nas do walki przeciw elfom. Tym czasem siedziałem w obozowisku słuchając drażniących krzyków torturowanych więźniów Niai, czyściłem miecz wyobrażając sobie jak przecinam nim ta sadystyczną wiedźmę.Nagle zamazał mi się obraz, ręka przystanęła w połowie długości miecza i naszła mnie wizja, wyglądała jak stare wspomnienie, znów byłem tym elfem ze snu. Stałem w wielkiej sali gdzie znajdowały się trzy trony, ogłaszałem coś trzymając za rękę elfkę, czułem dumę i radość, przemawiałem językiem zjednoczonych elfów do zebranych. Spojrzałem w stronę dziewczyny, była tą samą elfką którą widziałem w moim śnie w nocy, czyżby była kimś ważnym dla mnie, nagle znów pojawiło się to dziwne uczucie jak by czegoś mi brakowało, oderwałem oczy od dziewczyny i powędrowałem wzrokiem po sali, i wtedy wyrwałem się z objęć tej koszmarnej wizji. Powolnym krokiem zbliżała się do mnie Nia, no nie...
-Nia jakiż ten dzień był miły do póki nie musiałem oglądać Twojej paskudnej gęby, chyba sam diabeł cie tu przysłał co?
Jedna dłoń zacisnęła się mocniej na rękojeści miecza, uważnie obserwowałem tę demoniczną furiatkę, ciekawiło mnie czy przyszła sobie popatrzeć na moje cierpienia, czy może miała jakiś interes. Mniejsza z tym serce waliło mi jak młot, ale nie przez te wizję, czułem jak zbliża się nieuniknione i znów wpadnę w wir walki i obrócę w proch kilkadziesiąt lub nie szczypiąc się kilkaset istnień, przeszkadzała mi tylko ta wredna demonica zbliżająca się do mnie.
Ostatnio zmieniony przez Ikuna (23-11-2013 o 22h47)
#32 23-11-2013 o 23h31
Nia
Idiota. Z resztą, jak każdy facet. No, prawie każdy. W każdym razie, co za idiota. Co on sobie wyobrażał, że świat kręci się wokół niego. Właśnie wracałam z magazynu z brońmi i amunicją, ponieważ w furii aż zniszczyłam dwa moje ostrza, a tu nagle ni stąd ni zowąd widzę Galdora, który sądzi, że coś od niego chcę. A tak bardzo chciałam wrócić w normalny sposób, by oszczędzać magię na kolejną bitwę...
Z wściekłości aż podpaliły mi się ręce, więc szybko schowałam je za plecami. Miałam przeogromną ochotę cisnąć w niego kulę ognia wielkości dwukrotnie większej od całego obozu, jednak z racji tego, że zmiotłoby to z powierzchni Ziemi całą okolicę, jakoś się powstrzymałam i uśmiechnęłam się tak słodko, jak tylko potrafiłam.
- Och... - powiedziałam tak, jakbym się nad czymś rozczulała. W rzeczywistości tak mnie wkurzył, że nieomal nie zniszczyłam moich zabawek po raz kolejny. - Biedny, głupiutki Galdor myśli, że nie mam nic lepszego do roboty, jak ganianie za nim i wysłuchiwanie jego narzekań odnośnie mojej osoby...
Po czym zachichotałam i zniknęłam w płomieniach, pojawiając się w mojej sali do zabaw. Nie miałam co liczyć na dalszy spokój, jeśli wybrałabym kontynuowanie powrotu na piechotę. Na szczęście czekały na mnie całe dwie cele przepełnione moimi pupilkami, w których z pewnością mogłam znaleźć pocieszenie.
#33 24-11-2013 o 12h26
Azarain Vanicath
Szedłem na naradę gdy zobaczyłem jak moja asasynka bawi się ze swoim smokiem. Uśmiechnąłem się pod nosem. Ona nadal traktuję to bydle jak małe smoczątko. Westchnąłem tylko gdy zapytała się czy musimy iść na naradę. Oczywiście że musimy! Gdy wszedłem do sali od razu rozsiadłem się na swoim tronie. Biara pozostała z tyłu. Gdy wchodziła właśnie gadała o szczęściarzu który będzie ojcem jej dziecka. Jeśli sama sobie nie wybierze męża to my jej wybierzemy. Po chwili przeszła za mój tron. Zawsze była blisko mnie. No cóż była moim najwierniejszym sługą, ochroniarzem i jeszcze długo mógłbym wymieniać. Skinąłem tylko głową gdy usłyszałem raport a potem wstałem.
- Powinniśmy wpierw obrać pozycję obronną. Muszą myśleć że mamy małe oddziały i nie może stanąć z nimi do walki. Będziemy się tylko bronić. Dobrze by też było gdybyśmy toczyli też walki w lesie gdyż wtedy mamy przewagę. Byśmy musieli uszczuplać ich zapasy żywności. Zabijać stwory które nieopatrznie zostały z tyłu bądź weszły do lasu. W ten sposób będą myśleć że nie mamy szans z nimi na polu walki. W końcu jednak dojdzie do walki na otwartym polu a wtedy bardzo się zdziwią gdy zobaczą nasze siły. W tych atakach dobre by były oddziały cieni i łuczników. - przy ostatnich słowach zwróciłem się do Biary i Elveny. To one są mistrzyniami więc powinny się tym zająć. Wróciłem na swoje miejsce czekając na opinię innych.
#34 24-11-2013 o 13h28
Link do zewnętrznego obrazka
Popatrzyłam znudzona po ludziach, tylko na chwilę zatrzymując wzrok na smoczym jeźdźcu, a potem po prostu patrzyłam na mojego króla. Jak zrozumiałam moje oddziały nie były z pewnością potrzebne. I dobrze, te patałachy jeszcze by coś zepsuły. A na pewno prędzej by las podpaliły, niźli pomogły.
Jednak w mym mniemaniu najlepszą obroną był ataku i tu już się nie zgadzaliśmy, ale nei miałam zamiaru kwestionować słów króla. Kiedyś to zrobiłam i starczy mi na wieczność, która patrzy na mnie złowróżbnie. Jestem kapłanką, nie wojownikiem, nie znam sztuk walki, mogę odprawić modły, ale nie będę uczestniczyć w otwartej wojnie. I nigdy nikogo nie zabiłam. Nawet w trakcie walk używałam lekkich zaklęć, nie chcąc splamić swych dłoni krwią.
Mrok w mym sercu był już wystarczająco rozległy. A przynajmniej był taki dla mnie, inni nie musieli go wiedzieć.
Oparłam się wygodniej, obserwując tym razem swoje paznokcie. Były jasne, co mnie denerwowało, czy choć one nie mgły pozostać w swym naturalnym kolorze? Ten mi się nie podobał nazbyt.
#35 25-11-2013 o 16h57
Elvena
Gdy Azarain, władca mrocznych elfów, spojrzał na mnie, kiwnęłam głową. Właściwie to takie miałam zadanie od początku - strzec porządku w lesie. Jednak teraz musiałam być czujna jeszcze bardziej niż zwykle, nawet jeśli moje podejrzenia sięgały aż do tej sali, w której się znajdowaliśmy. Bo co, jeśli wśród nas jest szpieg? Albo ktoś podsłuchuje?
Rozejrzałam się. Same znajome twarze, a jeśli chodzi o posiadające uszy ściany, mamy przecież strażników w środku i na zewnątrz, z resztą Biara pewnie wykryłaby coś takiego zaraz. Spojrzałam na nią niepewnie. Oddziały łuczników i cienie, hm? Może to czas, by powiedzieć o moim wynalazku? Nie wiadomo, kiedy nadejdzie kolejny atak, co prawda mamy raport i przygotowujemy plan, ale oni mają równe szanse. Mogą też mieć jakiegoś asa w rękawie, w takim razie skąd pewność, że atak nie nastąpi jutro? Albo pojutrze, każdym razie przed następną naradą?
... Z drugiej strony, sprzęt nie przeszedł jeszcze ostatecznej fazy testów, w której to miała mi pomóc Biara. Co, jeśli nawali? Cała wina pójdzie na mnie, albo gorzej, na Bogu ducha winną Biarę... Postanowiłam milczeć. Przecież Biara tak czy inaczej uzbroi swoje oddziały w co tylko zechce, niezależnie od tego, czy mój projekt wypaliłby czy też nie.
Strony : 1 2