Finnian
Zaśmiał się. No tak, znał umiejętności Agness jeśli chodzi o opatrywanie, więc nawet przez głowę mu nie przeszło, by sama miała coś zrobić z tą raną. No, chyba że miałaby się jeszcze bardziej pokaleczyć, o ile za pomocą bandaża taka możliwość istnieje.
- No raczej - powiedziałem, jakbym wytykał jej, że pyta mnie o rzecz oczywistą, co było raczej zgodne z prawdą. Przecież zawsze tak było, choć faktycznie zaczynało się od jej pytania, czy pomogę. Ewentualnie mogłaby poprosić swoich rodziców, tak jak wcześniej, gdy byli w pobliżu (wówczas ja i me umiejętności związane z pierwszą pomocą były całkowicie przez Ness ignorowane), jednak teraz byliśmy sami.
Chwyciłem jej dłoń po raz kolejny tego dnia. W drugą złapałem butelkę z wodą utlenioną.
- Teraz... Może trochę zapiec - ostrzegłem, jakby to nie było oczywiste, jednak chyba lepiej było jej to powiedzieć na głos, by mogła się na to psychicznie przygotować, niż gdyby tak po prostu znienacka oblał jej dłoń tym znienawidzonym przez nią od zawsze płynem.
Woda utleniona zalała powierzchnię jej rany, która sycząc, po chwili zapieniła się, najpierw na różowo, później przybrała barwę śnieżnego puchu. Zacząłem gorączkowo rozglądać się za gazą, którą chwyciłem tak szybko, jak tylko dostrzegłem.
____
Wena taka średniawa, wybacz że krótko. :c
Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!
#26 19-11-2013 o 20h02
#27 20-11-2013 o 13h36
Link do zewnętrznego obrazka
Śmiech, którego Agness brakowało przez ostatnią dekadę. I wszystko inne. W końcu miała to wszystko, na co tyle czekała, nawet jeżeli straciła nadzieję, to wciąż żyła z myślą, że może któregoś dnia... I w końcu tak się stało, jednak czy to nie było zbyt łatwe? I zbyt piękne, aby było prawdziwe... Po prostu pewnego dnia zapukał do jej drzwi i wszystko miało być jak dawniej. Miała dziwne wrażenie, iż to mogło okazać się iluzją, która zniknie, kiedy dziewczyna uwierzy w jej prawdziwość.
Nie dane jej było jednak się nad tym zastanawiać dłużej, kiedy woda utleniona, ten znienawidzony płyn, został brutalnie wylany na ranę dziewczyny. Syknęła, kiedy ciecz pieniąc się, zaczęła piec. Czy to było konieczne? Nie można było obejść się samym opatrunkiem, czy coś...? Nie umarłaby przecież od tego. Jednak Finny to Finny i chyba aż nazbyt dobrze wiedziała, że nie zgodziłby się na darowanie sobie zdezynfekowania rany.
- M-mógłbyś mi coś obiecać?- Wypaliła nagle, jednak chciała się przekonać, iż to nie jest sen, że to wszystko... Dzieje się naprawdę. Przygryzła wargę, jakby bojąc się reakcji czarnowłosego. Jednak musiała. Długo się więc nie zastanawiając, przytuliła go mocno, jakby bojąc, iż po jej słowach odejdzie, zniknie, cokolwiek równie okropnego...
- Obiecaj mi, że nigdy nie znikniesz jak wtedy...- Mówiąc to, ścisnęła przyjaciela mocniej, jednak nie o takich rzeczach myślała. Ważniejsza była odpowiedź, której bała się chyba zbyt bardzo. Bała się, że znowu go straci, tylko, że tamtym razem... Już na zawsze. I chociaż poprzednie "zawsze" trwało dziesięć lat, to nawet jeżeli kolejne miałoby trwać tydzień, nie chciała tego.
Bored.
"I cóż nie zostało mi już nic jak tylko życzyć Wam miłego korzystania z forum "- Piękna ironia.
#28 20-11-2013 o 22h37
Finnian
Otarłem pieniącą się ranę gazą i nałożyłem opatrunek. Choć już skończyłem, Ness wciąż miała kwaśną minę. Wiedziałem, że się nie obraziła. Po prostu nie przepadała za wodą utlenioną, o czym bardzo chętnie dawała znać.
A zaraz potem znów mnie przytuliła. Zaśmiałem się w duchu na to, co powiedziała. Nie odejść? Będzie ciężko, jeśli dowiesz się, kim jestem naprawdę. No, chyba że nie będzie Ci przeszkadzać to, że jestem krwiożerczą bestią mordującą ludzi. Tak, w sumie mogłem jej to powiedzieć. Ale w najlepszym wypadku uznałaby to raczej za żart, więc wolałem jednak zachować te myśli dla siebie.
Chciałem ją objąć, ale ona ścisnęła mnie mocniej. Dobra, nie wytrzymam już... Muszę to powiedzieć...
- Obiecuję... Ale... Dusisz mnie. - wykrztusiłem jakimś cudem. Może i była to osóbka raczej drobna, ale nawet ja, istota o niezwykłej sile, musiałem przyznać, że takim uściskiem naprawdę mogłaby mnie skutecznie zadusić.
#29 22-11-2013 o 22h22
Link do zewnętrznego obrazka
Nadchodzących słów bała się, jakby wraz z nimi miała wybić godzina jej śmierci. Podejrzewała, iż to rzeczywiście mógł być sen, iluzja, zwykły wytwór umysłu. Już raz a nawet i kilka, miała podobny sen. Jednak za każdym razem, kiedy wszystko miało być dobrze, znikał, odchodził, albo rozpływał się w mroku, w którym zazwyczaj się budziła. Jeżeli tak miałoby być i tamtym razem, to wątpiła, aby mogła pociągnąć takie życie dłużej.
- Przepraszam.- Szepnęła nadzwyczaj cicho, lekko poluźniając uścisk, jednak nie chcąc puszczać. Bała się, iż jeżeli to zrobi, to wszystko znowu potoczy się jak podczas tamtych koszmarów, które za każdym razem wydawały się nadzwyczaj realne.
Nawet nie spostrzegła kiedy w jej oczach pojawiły się łzy, następnie spływając po policzkach. Jak się takie coś nazywało? Chyba osobowość chwiejna emocjonalnie. Jeszcze tylko pytanie, czy typ borderline, czy może impulsywny. Chociaż... Czy ktokolwiek chciałby wiedzieć, co jej dolegało? Wątpliwe.
- Ja... Cały czas się boję, że t-to tylko sen. Że zaraz znikniesz i... Obudzę się s-sama. N-nie chcę, żebyś znowu zniknął. Przepraszam, n-naprawdę, nie chcę...- Na nic zdały się starania opanowania drżenia jej głosu, na nic próby powstrzymania płaczu. Strach przed kolejną utratą tak bliskiej jej osoby był zbyt wielki. Ukryła twarz w jego ramionach, nie chcąc pokazywać swojej żałosnej, przepełnionej smutkiem i mokrej od łez twarzy.
Bored.
"I cóż nie zostało mi już nic jak tylko życzyć Wam miłego korzystania z forum "- Piękna ironia.
#30 23-11-2013 o 17h08
Finnian
Ness była przerażona. Czułem to, choć nie w taki sposób, jak strach moich ofiar. One zawsze bały się mnie, bały się śmierci, albo chociażby mojego ugryzienia. Wiedziały, że nadchodzi ich koniec, albo że ich życie już nigdy nie będzie wyglądać tak samo. Spodziewały się najgorszego, były wszystkiego świadome, jednak także tego, iż nic nie mogą na to poradzić.
Tutaj było inaczej, nawet jeśli czarnowłosa wiedziała, że nie może z tym nic zrobić, nie bała się tego, że tu jestem, a że odejdę. Nie wiedziała, czym jestem, może to zmieniłoby całą sytuację, jednak teraz nie przejmowałem się tym zbytnio. Całą swoją uwagę skupiłem na tym, co ona powiedziała. Nie chciała, bym odszedł, bym znów zniknął... Naprawdę?
Teraz oprócz żalu do Ness, czułem też niewyjaśnione ciepło. Komuś mnie brakowało, ktoś mnie potrzebował. Dawno się tak nie czułem... Ile to już, dziesięć lat? Prawie zapomniałem jak to jest. Co prawda nie było dnia, kiedy bym o niej nie myślał, ale poczucie posiadania przyjaciela, kogoś, kto bez Ciebie sobie nie poradzi, wróciło dopiero teraz.
Teraz to ja przytuliłem ją mocniej, opierając podbródek o jej głowę, starając nie skupiać się na zapachu, który już dawno winien przyciągnąć ku niej jakiegoś wampira. Nie próbowałem już nawet powstrzymać jej łez, choć przez nie cierpiałem również i ja. Wiedziałem, że teraz to nie ma sensu i miałem nadzieję, że sama moja obecność starczy, by trochę ją uspokoić.
- Zostanę. Nie przyszedłem po to, żeby zaraz odejść. - wyszeptałem modląc się, by nie uznała tego za swój kolejny sen.
#31 29-11-2013 o 11h58
Link do zewnętrznego obrazka
Nawet nie wiedział ile jego słowa i gesty dla niej znaczyły. Więcej od losu dostać już chyba nie mogła. Ponowne spotkanie z najbliższą osobą, znającą wszystkie sekrety, z którą wiąże się niemalże wszystkie wspomnienia i bez której nie wyobraża sobie normalnego, szczęśliwego życia. I pomimo tego, że wiedziała, iż to nie będzie ten sam, identyczny, słodki przyjaciel z dzieciństwa, zupełnie jak ona nie była już tą samą, małą, energiczną i nader impulsywną Ness, chciała zacząć wszystko od początku. Od teraz każda chwila będzie się liczyć. Każda sekunda będzie równie ważna, co każde wspomnienie sprzed dekady.
- To ja... Herbatę dokończę. Tak myślę...- Zepsuła "magię chwili" swoimi nagłymi słowami, przerywając również swoje rozmyślania nad tym, jak bardzo brakowało dziewczynie Finniana. W końcu nie mogli tak siedzieć i się przytulać do końca ich dni, chociaż i coś takiego byłoby chyba jedną z najlepszych śmierci, jakie jej pozostały. No, oprócz zjazdu na rolkach do wulkanu, czy też zostania oblaną kwasem królewskim. Tak, jeszcze takie "epic faile" czarnowłosej odpowiadały, jako najbardziej pożądane przez nią zakończenia życia ever.
Odsunęła lekko, swoimi delikatnymi dłońmi przyjaciela, podchodząc do pudełek z herbatą. Coś czuła, iż od kiedy się zjawił, wręcz nadużyje swojego gardła na wszelakie sposoby.
- Kiwi-truskawka, jabłko, zwykła, zielona, pomarańczowa, mango, cytrusowa. Którą chcesz? Pomarańczowa smakuje trochę jak kisiel a cytrusowa jest kwaśna...- Jakoś tak pominęło jej się, iż kiwi-truskawka to jej ulubienica, ale postanowiła wybrać to, na co chłopak miał ochotę. W zasadzie to wszystkie były w jej guście i pasowały kubkom smakowym. Prócz zielonej. Zielona miała smak wytartej, tekturowej podeszwy.
Bored.
"I cóż nie zostało mi już nic jak tylko życzyć Wam miłego korzystania z forum "- Piękna ironia.
#32 01-12-2013 o 16h26
Finnian
Jej zachowanie zmieniło się tak szybko, jak ma zwyczaj zmieniać się pogoda w marcu, co nieco mnie zaskoczyło i wprowadziło w stan dezorientacji.
- Em... - zacząłem raczej niezdarnie, gdy ta oderwała się ode mnie i zaczęła mi recytować smaki herbat, pokazując po kolei paczki. Chwilę, w sumie to co ona powiedziała? Jedyna, jaka mi zapadła w pamięć, to ta zielona. Ta była chyba kiwi-pomarańcza, a ta truskawkowa... Nie, a jeśli to była osobno kiwi i osobno pomarańcza? Wydaje mi się jednak, że kiwi z czymś było... Istnieje w ogóle taka herbata? Dobra, nie ma czasu na zastanawianie się, choć w sumie to nie pamiętam wszystkiego, co powiedziała, a "Możesz powtórzyć" raczej nie wypada. Jeszcze by stwierdziła, że mam ją gdzieś i w ogóle nie słucham.
Już chciałem powiedzieć, że wszystko mi jedno, gdy przypomniało mi się - Finnian, idioto! Jesteś wampirem! Czytasz ludziom w myślach, jak mogłeś zapomnnieć skoro ciągle z tego korzystasz?! Zajrzałem szybko w jej głowę, przez co miałem wrażenie, że przy paczce z herbatą zieloną wyskoczy zaraz tabliczka z napisem "Wstęp wzbroniony, grozi śmiercią lub kalectwem". Jako, że się tak nie stało, a ryzykować nie chciałem, wybrałem wersję jak najbardziej wygodną.
- Hm... Kiwi-truskawka? - rzuciłem, co zabrzmiało nieco jak pytanie. W sumie nigdy jej nie piłem, właściwie to wampir nie powinien chyba pijać herbaty, więc mnie naprawdę było wszystko jedno. Ciekawiło mnie jednak, jak będzie wyglądała reakcja Ness.
#33 01-12-2013 o 21h39
Link do zewnętrznego obrazka
Na podstawie wyrazu twarzy dziewczyny, mógłby powstać nowy mem internetowy "Panna Lager jest dumna z twojej decyzji". Tak była zadowolona, kiedy usłyszała ulubioną herbatę z jego ust. Czyli żadnego poświęcenia, hę? I dobrze, dosyć miała poświęceń na najbliższą wieczność.
- Się robi.- Mruknęła pod nosem bardziej do siebie, niźli do Finniana i odgarnęła nogą resztę szklanki bliżej mebli. Posprząta i wytrze kilka plamek krwi po herbacie. Czy coś... No, w każdym bądź razie posprząta. I wytrze wodę, jaką rozlała nalewając do czajnika. I plamy słodkiej herbaty, którą również rozlała, niosąc kubki do salonu. Przynajmniej tam niczego nie rozbiła, rozlała, rozwaliła. Chociaż dzień wcześniej zrzuciła z półki porcelanowego słonika od matki przez przypadek. Ech, nie ma co, szczęście to ona miała i to wyjątkowe. Odbite raczej przez krzywe zwierciadło.
- Słodzisz?- Nie czekając na odpowiedź, postawiła na stoliku cukierniczkę i wsypała sobie trzy łyżeczki. Dużo? Do kawy sypała cztery i pół. Lubiła słodkie... Chociaż teoretycznie herbata owocowa powinna być taka bez używania jakichkolwiek substancji wzbogacających jej smak. Jednak dla Ness wciąż była gorzka i kwaśna, jeżeli nie dosypała tych kilku łyżeczek.
Nie, żeby była specjalnie spragniona, ale w ciągu dwóch minut, może dwóch i pół, kubek dziewczyny był pusty. Może to przez radość, jaka ogarniała jej serce? Albo po prostu lubiła herbatę... Albo i jedno i drugie. W każdym bądź razie, z pewnością się cieszyła. Nigdy nie przypuszczałaby, że kiedykolwiek w życiu takie uczucie ją ogarnie, a jednak.
Bored.
"I cóż nie zostało mi już nic jak tylko życzyć Wam miłego korzystania z forum "- Piękna ironia.
#34 02-12-2013 o 14h25
Finnian
Zadowolenie na jej twarzy wywołało rozbawienie na mojej. Zaraz zaczęła robić herbatę, nogą wmiatając coś pod blat kuchenny, nie zdążyłem jednak zidentyfikować ów obiektu, gdyż kiedy spojrzałem na podłogę, znajdowały się na niej już wyłącznie resztki krwi mojej przyjaciółki zmieszane z herbatą... Hm, może to dobrze, że mimo wszystko tam spojrzałem, bowiem jeśli herbata, napój, którego w ustach nie miałem już od doprawdy długiego czasu, okaże się już nie tak wyśmienity, jak dawniej, zawsze mogę wmówić sobie, że znajduje się tam także jej krew... Tak, czyli jednak jestem chory na głowę.
Na jej pytanie wzruszyłem ramionami i wziąłem cukierniczkę zaraz po niej. Co prawda teraz powinno być mi wszystko jedno, czy słodzić ją czy nie, jednak jakby nie patrzeć to za cukrem też nie co się stęskniłem, nasypałem więc dwie(Ach, ta skromność..) łyżeczki do swojego kubka.
Popatrzyłem na nią. Nie minął moment, a jej herbaty już nie było. Może faktycznie nie była taka zła? Jakby nie patrzeć kiedyś bardzo lubiłem herbaty owocowe... Dobra no, chwila prawdy. Przyłożyłem krawędź kubka do ust i upiłem łyk.
#35 06-12-2013 o 17h04
Link do zewnętrznego obrazka
Nie mając nic ciekawszego do roboty (chociaż miała posprzątać rozbite szkło), uważnie obserwowała każdy ruch przyjaciela. Dlaczego? W reszcie, po tylu latach, mogła się na niego napatrzeć, ponadto reakcja innych na zrobione przez siebie rzeczy odbierała zawsze poważnie i przejmowała się zdaniem innych ponad wszystko.
- I jak?- Zapytała, kiedy ledwo co wypił jeden łyk, z nieopisywalną nadzieją w oczach. Oby przynajmniej zalanie torebki z ziołami szło jej lepiej niż ugotowanie makaronu. Zazwyczaj albo zapominała o gotującym się posiłku, albo i tak go rozgotowywała, przesoliła i trafiał do kosza. Zawsze zostawały więc chipsy, zupki w proszku i słodycze, którymi potrafiła się żywić przez nawet i cztery dni samą chemią. Potem, kiedy już jej się nudziły, dzwoniła po jakieś chińskie makarony, fastfoody i inne tym podobne śmieciowe żarcie. Nie wiedziała jak mogła funkcjonować po takim odżywianiu, ale ważne, że mogła.
Bored.
"I cóż nie zostało mi już nic jak tylko życzyć Wam miłego korzystania z forum "- Piękna ironia.
#36 07-12-2013 o 14h36
Finnian
Zmarszczyłem brwi.
- No... Może być - powiedziałem tak, jakbym był nauczycielem, który nie chce pisać góry poprawek z fatalnym uczniem, który pod koniec roku przynosi mu projekt i choć jest on równie fatalny co oceny tego dzieciaka, przepuszcza go do kolejnej klasy. Zaraz jednak uśmiechnąłem się do Ness widząc jej minę. - Żartowałem, super jest.
Nie spodziewałem się raczej, że będzie mi smakować po tym, jak już dawno nie piłem nic poza krwią, tymczasem była ona trochę jak mój kolejny, dawno nie widziany przyjaciel... Choć może za nią aż tak bardzo nie tęskniłem.
Z resztą, nawet jeśli okazałaby się beznadziejna, w życiu bym jej tego przecież nie powiedział. Zawsze tak było, kiedyś nawet, gdy usiłowała zrobić sama ciasto, w którym więcej od ciasta było skorupek od jajek uznałem, że w życiu nie jadłem czegoś tak dobrego. Gdyby tylko wiedziała...
Tymczasem jedna rzecz niepokoiła mnie trochę, choć raczej nie powinna, zwracając uwagę na to, ile Agness ma przecież lat. Spojrzałem ukradkiem na znajdujące się za nią okno. Na dworze robiło się coraz ciemniej.
- Gdzie są... Twoi rodzice? - spytałem, nie mogąc się powstrzymać.
#37 19-12-2013 o 23h13
Link do zewnętrznego obrazka
Jak to "może być"? Niby nie miała się czemu dziwić, ale... Zawsze mu smakowało to, co robiła. Przynajmniej kiedyś, czemu nieustannie się dziwiła, jednak robiła swoje dalej, trując i Finny'ego i wszystkich dookoła. W końcu, kto odmówi robiącej maślane oczy dziewczynce, która w przygotowanie dania włożyła więcej starań, niż w cokolwiek innego? W tym był problem, iż nikt nie skracał sobie cierpień. Tacy masochiści...
Odetchnęła z ulgą, słysząc jego kolejne słowa. Czyli jednak była tak dobra, jak jej się wydawało. W końcu coś, co ma smak truskawki i kiwi nie może być niedobre. No, może oprócz przypalonej ryby. Takowa, nawet z kiwi i truskawką byłaby okropna. Właściwie, to wszystko co spalone jest okropne, czy to z owocami, czy też bez, więc nie miała zbytnio nad czym się zastanawiać.
Swoim nagłym pytaniem lekko dziewczynę zaskoczył, jednak powinna się była domyślić, iż to zrobi. W końcu jak "zniknął", mieszkała z nimi, bo jakżeby inaczej, w wieku lat siedmiu. Jednak przez czas nieobecności Finniana trochę się pozmieniało i...
- Wyjechali za granicę kilka miesięcy temu. Ojciec dostał propozycję współpracy z jakąś korporacją, czy coś...- Wyjaśniła mnie więcej, niespecjalnie chcąc się w ten temat zagłębiać. Co prawda, zostawili ją w najgorszym momencie, w jakim mogli, ale rozumiała dlaczego. Co nie zmieniało jednakowoż faktu, iż gdzieś w środku czuła do nich żal, że prócz telefonami co jakiś czas nie utrzymywali większego kontaktu.
Bored.
"I cóż nie zostało mi już nic jak tylko życzyć Wam miłego korzystania z forum "- Piękna ironia.
#38 22-12-2013 o 00h20
Finnian
Przez to, co właśnie powiedziała, zacząłem najwyraźniej myśleć na głos, gdyż mój głos usłyszałem nie tylko w mojej głowie.
- Dziwne - powiedziałem mimowolnie. - Zawsze przecież obydwoje usilnie próbowali odciągnąć Cię od wszystkiego, co niebezpieczne, a teraz tak nagle pojechali sobie sami? - stwierdziłem.
Nie mijało się to z prawdą. Rodzice Ness bowiem zawsze wyglądali na takich, co chcą swoją biedną córunię ochronić przed całym złem wszechświata, tymczasem nagle postanowili sobie wyjechać za granicę bez niej.
Nie sądziłem jednak, że to źle. Przecież gdyby wyjechała, nigdy więcej bym jej nie spotkał... Bo przecież zastałbym to mieszkanie puste, a dopiero po jakimś czasie dowiedział się od którejś z sąsiadek, że moja przyjaciółka już dawno nie mieszka w tym mieszkaniu. Ba w tym mieście, tym kraju, tej części świata. Innymi słowy zawdzięczam to temu, że odwidziała im się nadopiekuńczość...
Obeszło się bez gryzienia jednak ;^;
#39 22-12-2013 o 00h48
Link do zewnętrznego obrazka
- Od kiedy się rozwiedli tak jakoś wyszło...- Westchnęła cicho, nie do końca nawet rozumiejąc dlaczego matka pojechała tam razem z nim zaraz po tym, jak zastała swojego ukochanego w łóżku z inną kobietą. W ich łóżku. Jednak wątpiła, aby kiedykolwiek miała okazję się dowiedzieć co tak naprawdę się między nimi wydarzyło.
Oparła głowę o ramię chłopaka, nie chcąc dalej ciągnąć tematu. Kiedy tylko przypomniała sobie łzy matki i całą tamtą sytuację, nie potrafiła obyć się bez płaczu. Zwłaszcza, że nie potrafiła wtedy pomóc. Patrzyła tylko bezradnie jak ich małżeństwo się rozpadało. Jak wszystko co przez tyle lat wydawało się być idealnym, legło w gruzach.
- Przepraszam.- Odsunęła się od przyjaciela i otarła łzy z oczu. Nie mogła cały czas tylko użalać się nad sobą i swoją sytuacją rodzinną. Zdawała sobie sprawę, iż było to dla innych męczące i irytujące...
- A ty... Gdzie byłeś przez ten czas?
Szkoda :<
Ostatnio zmieniony przez Vanitty (22-12-2013 o 00h48)
Bored.
"I cóż nie zostało mi już nic jak tylko życzyć Wam miłego korzystania z forum "- Piękna ironia.
#40 22-12-2013 o 01h53
Finnian
A więc rozwiedli się? ... Nie mogłem w to uwierzyć, choć co ja mogłem wiedzieć, jeśli tyle mnie nie było. Popłakała się, jednak zaraz przestała, nie miałem nawet czasu by zareagować.
- Nie, ja przepraszam... Nie wiedziałem o tym - powiedziałem.
I wreszcie, jak ja się tego spodziewałem... Padło pytanie o to, co działo się ze mną. Wiedziałem, że w końcu spyta, ale w sumie miała do tego takie samo prawo, co i ja, więc do gadania miałem tu tak właściwie tyle, co dzieci i ryby.
- Ojciec zabrał mnie, kiedy tylko mama umarła - odpowiedziałem zgodnie z prawdą, odnosząc wrażenie, że mój głos brzmi zupełnie jak u ośmioletniego Finny'ego, który wrócił nie po dziesięciu latach, a powiedzmy, dziesięciu dniach.
#41 22-12-2013 o 17h16
Link do zewnętrznego obrazka
Z wręcz niecierpliwością oczekiwała odpowiedzi. W końcu kto nie chciałby znać powodu, dla którego najważniejsza osoba w życiu zniknęła na całe dziesięć lat? Jednak nie takiej odpowiedzi się spodziewała. Właściwie, to nie spodziewała się żadnej, ale... Jego mama umarła? To musiało być dla niego bardzo ciężkie a nawet i najcięższe dziesięć lat. Dla niej mówienie o rozstaniu rodziców było bolesne, co dopiero dla niego mówienie o śmierci jednego z nich.
- Przykro mi. Wybacz, nie powinnam była pytać.- Podkuliła pod siebie kolana i położyła rękę na jego ramieniu. Mimo, iż wiedziała jak bardzo musiał to przeżywać, to... Wciąż nie rozumiała dlaczego nic nie powiedział, nie zadzwonił, nie wysłał listu. Cokolwiek, co mogłoby dać jej pewnego rodzaju spokój, że żyje i nic mu nie jest. W zamian otrzymała całą dekadę niepewności, smutku i żalu, przeplatających się z obawami, że stracił życie. Za nic nie chciałaby tego przeżyć ponownie.
- Ciemno się robi... Możesz zostać, czy musisz wracać...?- Dokądkolwiek wracać musiał. Nie wiedziała nawet gdzie mieszkał i dlaczego się nie kontaktował, ale uznała takie pytania za nie na miejscu. Poza tym, szczerze liczyła, że zostanie, jak kiedyś. Często zostawał na noc, która przeważnie była nieprzespana. Nocne podkradanie ciasteczek i uważanie, aby przypadkiem nie budzić rodziców. Szkoda, że takie czasy już nie wrócą, nieważne jak bardzo by chciała je z powrotem.
Ostatnio zmieniony przez Vanitty (22-12-2013 o 17h17)
Bored.
"I cóż nie zostało mi już nic jak tylko życzyć Wam miłego korzystania z forum "- Piękna ironia.
#42 23-12-2013 o 00h19
Finnian
- Nie przejmuj się... To przecież było tak dawno - powiedziałem. Nie chciałem, by się martwiła, naprawdę nie myślałem już o mamie, zwłaszcza że już dokonałem zemsty za jej śmierć.
I nagle zdałem sobie z czegoś sprawę. Cholera, no tak. Muszę już iść? Ale dokąd? Nigdy nawet nie zastanawiałem się, czy po odejściu będę miał gdzie spać... W sumie to zaczęło mnie zastanawiać, o czym ja tak właściwie wtedy myślałem.
Złapałem się za głowę, moja ręka zaraz jednak zeszła na kark.
- Cóż... - zacząłem, zdenerwowany własną głupotą. - Tak właściwie to nie myślałem nawet o tym, gdzie miałbym się zatrzymać... - wyznałem szczerze. Cóż, co innego miałbym jej powiedzieć w takim wypadku? No, chyba że wyjść i całą noc spędzić na szukaniu jakiegoś noclegu, przy okazji moją wampirzą naturą odnaleźć sobie jakiś posiłek... Z tego powodu też liczyłem z resztą na to, że będę mógł tu zostać. W końcu czy to nie byłoby podejrzane? Przyjeżdżam, a tu następnego dnia zaraz morderstwo albo coś.
#43 23-12-2013 o 00h52
Link do zewnętrznego obrazka
Nie myślał o tym, gdzie miałby się zatrzymać? Ale no, to jak przyjechał, w sensie... Miał zamiar nocować na przystanku, czy jak? Lekko zdezorientowana przechyliła głowę w zdziwieniu, jednak zaraz się opanowała. Skoro było tak a nie inaczej, było chyba oczywistym, iż nie zostawi go tak samemu sobie w nocy. Musiałaby chyba wcale a wcale za nim nie tęsknić i mieć gdzieś.
- Wolisz sypialnię rodziców, pokój gościnny, czy... M-moją sypialnię?- Ostatnie dwa słowa wypowiedziała z niemałymi rumieńcami. Przez myśl przeszło jej, iż, no, będą spać w jednym pokoju, co dziewczynę speszyło. Kiedyś uznałaby to za normalne, ale w wieku siedemnastu lat, to było trochę takie nie ten. Jednakowoż nie miała zamiaru odmówić, jeżeli takową opcję by wybrał. W końcu gość w dom, Bóg w dom. A Kali lubić krowy kraść. Czy jakoś tak, nieważne...
Przypomniała sobie o rozbitej szklance. I zaczął się dylemat. Posprzątać? Czy może nie posprzątać? Oto jest pytanie. Chociaż nie chciała, żeby potem podłoga się lepiła po tym soku zmieszanym z krwią i wodą z czajnika. Żeby tak nabałaganić, to z pewnością trzeba być Agness, nikim innym.
Bored.
"I cóż nie zostało mi już nic jak tylko życzyć Wam miłego korzystania z forum "- Piękna ironia.
#44 23-12-2013 o 01h18
Finnian
Na szczęście wiedziałem, że na Angess mogę polegać... Ale nie sądziłem że tak bardzo. Zaśmiałem się, zwłaszcza, że Ness zarumieniła się przez swoje pytanie. I pomyśleć, że dziesięć lat temu to było tak naturalne, jak wspólne jedzenie ostatniego pozostałego ciastka... Choć może nawet bardziej od tego, bo po aferze, jaką zrobiliśmy, gdy sądziliśmy że Agness jest przez to w ciąży, nie powtarzaliśmy tego. I pomyśleć, że to przez to, że jej koleżanka uznała, że się całowaliśmy... Doprawdy, nie wiem już, czy śmieję się z propozycji mojej przyjaciółki, czy z tego, jak przypuszczaliśmy kiedyś, że dzieci się robi.
- Nie no, co ty... Mogę iść do pokoju dla gości - stwierdziłem, choć ja bym się tu nawet kanapą w salonie zadowolił. W końcu nie mam co narzekać, zwłaszcza że jeszcze mi prawo do wyboru dała.
#45 23-12-2013 o 11h38
Link do zewnętrznego obrazka
Odetchnęła z ulgą słysząc jego śmiech i odpowiedź. Przynajmniej się nie zgodził, co mogłoby być dla niej nieco kłopotliwe. Właściwie na samą myśl przebywania z nim w jednym pokoju podczas nocy... Stare czasy rzeczywiście odeszły na dobre. Wszystko się zmieniło, łącznie z dziewczyną i jej poglądami na niektóre sprawy.
- To ja pójdę pościel przebrać.- "Chociaż nie mam pojęcia jak.", przeszło jej przez myśl, kiedy już była w pokoju gościnnym. Rodzice zawsze przebierali pościel, jak ktoś miał tam spać, ale jak? Pamiętała tylko, jak rozciągając prześcieradło, robili z niego coś w rodzaju hamaku i huśtali w nim dziewczynę. No, chłopaka raczej tak nie pohuśta...
Po zmaganiu się z poduszką została jej pościel i nieszczęsne prześcieradło. I chociaż wydawało się to trudne, poszło jej znacznie szybciej niż przypuszczała. Pozostało zanieść starą, aczkolwiek nieużywaną pościel do łazienki i już z powrotem była w salonie.
- Chcesz coś jeść?- Bo ona chciała. Tak trochę... Może odrobinę bardziej niż trochę. W końcu zbyt wielu rzeczy tamtego dnia nie jadła a przez wszystkie emocje zaczęło jej w brzuchu burczeć. Westchnęła cicho, licząc na odpowiedź twierdzącą. Potem pozostałby problem wyboru pizzy na zamówienie, bo o gotowaniu raczej nie było mowy.
Bored.
"I cóż nie zostało mi już nic jak tylko życzyć Wam miłego korzystania z forum "- Piękna ironia.
#46 23-12-2013 o 13h56
Finnian
Zajrzałem na chwilę do pokoju, w którym była zmagająca się z pościelą Ness. W sumie chciałbym jej pomóc, bo przecież widać było, że średnio wiedziała (co ja mówię, w ogóle nie) co robi, jednak pojęcie o tym ja miałem nawet mniejsze niż ona. W końcu wampiry nie potrzebują snu, a jakby co, zawsze były te cholerne trumny...
Wycofałem się z powrotem do salonu udając, że wcale mnie nigdzie indziej nie było, w końcu nie wiedziałem, czy się aby nie zechce obrazić, jeśli zobaczy mnie, jak bez słowa przyglądam się jej jakże wielkim trudom.
Hahaha, pytać wampira, czy chce coś jeść. Nie zaśmiałem się jednak ze względu na to, że przecież moja przyjaciółka bladego pojęcia by nie miała, o co chodzi, a choć głowę do wymówek to ja miałem, nie chciałem jednak niepotrzebnie ryzykować. Już miałem powiedzieć, że nie i dziękuję, jej myśli wyraźnie jednak krzyczały, że to zła odpowiedź. Ech, co ja bym bez tych mocy wampira zrobił... Zapewne dalej bym mieszkał w tym mieście, jak normalny człowiek, tylko bez tego znikania na dziesięć lat. Takiemu mnie, jeśli w ogóle żyje gdzieś w równoległym wszechświecie, to musi być jednak dobrze... Ale żeby nie zakłócać równowagi wszechświata można by mu było zrzucić na łeb kowadło czy dwa. Ot tak, co by nie miał aż nadto tego szczęścia.
- Cóż... Tak trochę - powiedziałem, uznając to za najbardziej wygodną dla mnie opcję. W końcu jeśli "tak trochę", może nie będę zmuszony jeść tego za dużo, a pomijając już, że to ludzkie jedzenie, nie wiem jak mój żołądek zareaguje na wspominanie agnessowych potraw w praktyce.
Ostatnio zmieniony przez Lynn (23-12-2013 o 13h57)
#47 25-12-2013 o 18h20
Link do zewnętrznego obrazka
Może i nie otrzymała zbyt entuzjastycznej odpowiedzi, ale przynajmniej była twierdząca. Nigdy nie lubiła jeść samotnie w czyimś towarzystwie. Ani na odwrót. Takie sytuacje były lekko krępujące i takie, no, nie czuła się wtedy komfortowo. Poza tym, czułaby się głupio zamawiając całą pizzę i jeść ją sama. Takie dylematy, takie problemy, że aż przy braku decyzji globalne ocieplenie nastąpi, takie to było ważne, aby nad tym rozmyślać.
- No to jaką pizzę chcesz zamówić?- Tutti Frutti. Niech ją wybierze. Lubiła krewetki. I inne owoce morza. Jakby ta nazwa nie brzmiała, pizza była nadzwyczaj smaczna. I nie miała oliwek, oliwki to zło najczystsze. Zwłaszcza w pizzy.
Nie czekając na odpowiedź i dając chłopakowi czas na zastanowienie się, otworzyła spoczywający na stole laptop i weszła na stronę pizzerii, aby złożyć zamówienie. Takie to były wygody w tamtych czasach, żeby nie musiała przez telefon się stresować. I jeszcze opłaty z konta pobierali. Nic tylko korzystać.
Ależ oczywiście, że nie zamierzała czegoś gotować. Do otrucia kogokolwiek jeszcze się dziewczynie nie spieszyło. Zwłaszcza, jeżeli chodziło o Finniana. Na moment spojrzała w okno. Zapowiadali burzę... W głębi serca liczyła jednak, że się pomylili. W końcu nie chciała trząść się pod kołdrą ze strachu. Tak już miała, kiedy za oknem błyskało i grzmiało jak podczas wojny atomowej.
Do głowy dziewczyny znowu napłynęły wspomnienia, kiedy to podczas takowych zjawisk atmosferycznych albo któreś z rodziców, albo Finny zmuszeni byli zostawać z nią w sypialni i tłumaczyć, że to nic groźnego. Ale tam nawet o żadne niebezpieczeństwa uderzenia piorunem nie chodziło. Po prostu bała się burzy i koniec. Najgorsze było, że nawet w wieku lat siedemnastu nie wyzbyła się tej fobii. Podobnie jak strachu przed ciemnością oraz entomofobii...
Ostatnio zmieniony przez Vanitty (25-12-2013 o 18h20)
Bored.
"I cóż nie zostało mi już nic jak tylko życzyć Wam miłego korzystania z forum "- Piękna ironia.
#48 26-12-2013 o 11h06
Finnian
... No i co ja miałem powiedzieć? Nie miałem pojęcia, a bałem się znów wejść jej do głowy, z racji tego, że nadmiar czytania komuś w myślach wywołuje co najmniej bóle głowy i omdlenia. Poza tym, z tego co pamiętam, pizzę zamawiało się przez telefon, a ona komputer włączyła... Najwyraźniej faktycznie za długo przesiedziałem w zamknięciu. Usiadłem obok niej i powiedziałem to, co najbardziej mi pasowało:
- Nie wiem... Nie jadłem nigdy w tej pizzerii, chyba że logo zmienili. Może ty wybierzesz? Jedna nam chyba starczy przecież - powiedziałem. Tak... Poza tym, to ona była głodna, a w tym przekonaniu utwierdzał mnie tylko cichy dźwięk burczącego kilka już razy żołądka. A nie chciałem, żeby potem jeszcze przy tym marudziła, nawet jeśli zwykle jak się jest głodnym, to się nie marudzi. Zwłaszcza, że to przecież pizza.
#49 26-12-2013 o 21h31
Link do zewnętrznego obrazka
- A już chciałam cię posądzić o czytanie w myślach.- Zaśmiała się cicho, wpisując swoje dane osobowe na stronie. W końcu przyszedł czas na złożenie zamówienia. Spojrzała wpierw na chłopaka, kiedy w końcu zdecydowała zamówić swoją upragnioną pizzę z owocami morza. Jednak tuż przed wysłaniem się zawahała. No niby kazał wybierać, ale... Głupio by było, gdyby przez to nic nie jadł, prawda? Szybko zmieniła na tradycyjną, z pieczarkami i serem.
Przysunęła się bliżej do przyjaciela i nie mogąc się powstrzymać, przytuliła po raz kolejny. Nie mogła się nim nacieszyć, od kiedy wrócił i przez cały czas, nawet po jego obietnicach i zapewnieniach miała obawę, że znowu odejdzie. Kolejnej tak długiej rozłąki by nie przeżyła. Nie mogłaby znowu żyć w niepewności co do jego życia.
Rękaw bluzy opadł lekko, ukazując kolorową bransoletkę zrobioną z koralików. Miała do niej niewiarygodny sentyment. Zrobili sobie je kiedyś. Nazywali je bransoletkami przyjaźni. Nosiła ją do tej pory, uznając za coś nadzwyczaj cennego. Bo taka była.
Bored.
"I cóż nie zostało mi już nic jak tylko życzyć Wam miłego korzystania z forum "- Piękna ironia.
#50 28-12-2013 o 13h48
Finnian
Zaśmiałem się razem z nią, nieważne że faktycznie wcześniej jej w myślach czytałem. Więc jednak wybrałem dobrze nie robiąc tego, inaczej nawet, gdyby powiedziała to dla żartu pewnie zacząłbym odpowiadać strasznie nerwowo i całą tajemnicę szlag by trafił.
Znów przytuliła się do mnie mocno spojrzałem na nią i uśmiechnąłem się ciepło. Nie musiałem już jej czytać w myślach, by wiedzieć, jak one wyglądają. W końcu ja też okropnie się stęskniłem, kto by nie tęsknił po tylu latach?!
... Poza tym, nie wierzę, że ona wciąż ma tę bransoletkę, jedną z tych, które kiedyś sobie zrobiliśmy. Druga oczywiście należała do mnie...
- Dalej trzymasz tego starocia? - spytałem, śmiejąc się. Spojrzała na mnie z rozczarowaniem, ale nie przeszkodziło mi to w tym, by wyciągnąć swoją z kieszeni bluzy. - Spokojnie, ja też.
Jak miałem ją wyrzucić? Mówiłem, pamiątek miałem niewiele, przez co sentyment do nich był jeszcze większy chyba, niż gdybym miał ich pełno. A schowałem ją tam, bo w sumie... Nie miałem jak jej założyć na rękę. Koraliki Ness nawleczone były na rozciągliwy sznurek, którego zabrakło na drugą, więc użyliśmy zwykłych nici. A żal mi było potem ją jakkolwiek poszerzać czy coś, jeszcze by się poniszczyła.