Spoiler (kliknij, aby zobaczyć)

"Usychają pąki czarnych róż
Wróć Ślizgonie z tego mroku już.
Wróć, upokorz, jak za dawnych lat,
Dam ci za to cały ten magiczny świat.
Kładłem ja ci idącemu w bój,
Czarną żmiję na nadgarstek twój,
Jak żeś odszedł Severusie stąd?
Gdy żeś próg przestąpił,
kwiat na ziemi zwiądł.
Nad Hogwartem nieprzepastna mgła
Nad jeziorem duch Albusa łka"
Fragment "Usychają pąki czarnych róż" autorstwa Killiandra

Spoiler (kliknij, aby zobaczyć)

Link do zewnętrznego obrazka

Imię Eithen
Nazwisko River
Wiek 16
Różdżka 12 cali, sosna, włókno ze smoczego serca
Dom Hufflepuff
Orientacja Bi
Kolor Oczu Orzechowe
Kolor Włosów Blond
Wzrost 179 cm
Waga 67 kg
Czystość Krwi Półkrwi

Zalety
+ Tolerancyjny
+ Miły
+ Pomocny
+ Opiekuńczy

Wady
- Aspołeczny
- Zapominalski
- Bywa agresywny
- Czasem sprawia wrażenie osoby bez uczuć

Link do zewnętrznego obrazka

Spoiler (kliknij, aby zobaczyć)

Link do zewnętrznego obrazka

Imię Damon
Nazwisko Moon
Wiek 25 lat
Różdżka Jodła, pióro feniksa, 13,5 cala.
Dom Slytherin
Przedmiot Transmutacja (Opiekun Slytherinu)
Orientacja Hetero
Kolor Oczu Jedno czerwone, drugie granatowe
Kolor Włosów Czarne
Wzrost 177,5 cm
Waga 62 kg
Czystość Krwi Czysta krew

Zalety
+ Szczery
+ Opiekuńczy
+ Sprytny
+ Wyrozumiały

Wady
- Wymagający
- Bywa chamski
- Bezczelny
- Bywa niesprawiedliwy

Link do zewnętrznego obrazka

Ostatnio zmieniony przez Nieve (08-10-2013 o 16h51)

---

Link do zewnętrznego obrazka

Ja zaklepię sobie dziewczynę, w Gryffindorze ;3
Mam pytanko, jak ty jesteś w Huffelpuff a ja w Gryffindor, to my będziemy się znać? Czy wszyscy będą się znać? :3

---

Godność: Elizabeth Sheel

Wiek:16

Dom: Gryffindor

Różdżka: Winorośl z włóknem ze smoczego serca  12 cali.

Orientacja: Hetero

Wygląd:



Czystość krwi:0%

Zalety :
-Towarzyska
-Miła
-Dobrze się uczy
-Pomocna

Wady:
-Zadziorna
- Ma kompleksy na temat swojej czystość krwi
-Ma fioła na punkcie magi(często się jej uczy)
-Czasem ma problemy z kontaktowaniem się  z ludźmi ale to czasem.

Ostatnio zmieniony przez majkel325 (21-09-2013 o 15h09)

---

Link do zewnętrznego obrazka

Godność

~Maxwell Arthur Fox~

Wiek

~Szesnaście lat~

Czystość krwi

~Czysta~

Link do zewnętrznego obrazka

Dom

~Ravenclaw~

Różdżka

~Grab, rączka z jaśminu, 15 cali, włókno z dzioba Hipogryfa, idealna do rzucania zaklęć ofensywnych~

Orientacja

~Heteroseksualny~

Bogin

~On sam~

Patronus

~Nietoperz~

Link do zewnętrznego obrazka

Wygląd

~Maxwell jest wysoki. Sto osiemdziesiąt siedem centymetrów wzrostu. Ma szczupłą, wysportowaną sylwetkę oraz ‘sześciopak’ na brzuchu. Jego oczy są fioletowe, a włosy brązowe, choć wyglądają na ciemnoczerwone. Wiele dziewczyn uważa, że jest bardzo przystojny~

Hobby

~Latanie na miotle, przesiadywanie w Sowiarni i wycieczki do Zakazanego Lasu~

Zalety i wady

~+~
Pilny uczeń, posiada bardzo dużą wiedzę jeśli chodzi o dzieje magii oraz Quidditcha. Uwodzicielski. Wiele dziewczyn za nim szaleje. Zawsze szczery. Kłamie tylko w ostateczności.
~_~

Potrafi być wredny. Oschły, bezuczuciowy, gruboskórny… Takie stwarza pozory. Łatwo go wyprowadzić z równowagi, ale próbuje nad tym panować. Wielu uważa, że powinien być w Slytherinie. Ile w tym prawdy?

Ciekawostki

~Szukający w domowej drużynie~
~Uczulony na cynamon~
~Nienawidzi wścibskich ludzi~

Link do zewnętrznego obrazka

Ostatnio zmieniony przez Alexanda (22-09-2013 o 15h08)

---

Luna Koichi



Imię | Luna
Nazwisko | Koichi
Godność | Luna Koichi
Ksywki | Cierpi na brak ksywek
Wiek | 16 lat
Data Urodzenia | 3 luty
Miejsce Urodzenia | Namur, Belgia
Znak Zodiaku | Wodnik
Płeć | Kobieta
Orientacja | Hetero
Grupa Krwi | Rh 0-
Status Społeczny | Wolna



Charakter | Luna, jest bardzo sympatyczną i miłą osobą. Lubi pomagać innym co zalicza się do jej cechy charakteru. Kiedy ktoś ją nieźle zdenerwuje, to lepiej wtedy uciekać bo możesz od niej bardzo mocno dostać. Luna, uwielbia wysłuchiwać żale swoich przyjaciół, potrafi wtedy pomóc co zawsze później jest z niej zadowolony. Luna, znajduję sobie tylko trzech przyjaciół z którymi będzie już na zawsze. Kiedy ma dni rozpaczy, to najczęściej płaczę i ucieka do swojego pokoju. Jest bardzo inteligentną osobą co można dzięki temu skorzystać.
Dom | Gryffindor
Różdżka | Czarna róża, włókno z ogona feniksa, 12 cali
Czystość Krwi | 100%
Zainteresowania | Różdżka, miecze, czary, nauka, pomoc, książki



Wygląd | Luna, ma długie czerwone i jedwabiste włosy. Jej kolor oczu to czerwony. Ma jasną karnacje swojej skóry, jej twarz jest delikatna i podkreślająca ją samą. Mam mały nosek i wiśniowe usta które robią mały uśmiech, gniew, smutek i obojętność.
Lubi |
•    Pomagać swoim przyjaciołom
•    Uczyć się nowych czarów
•    Latać na miotle
•    Się uśmiechać
•    Siedzieć w sowiarni
Nie Lubi |
•    Być okłamywana
•    Być ofiarą naśmiewania się z niej
•    chamskich i podłych osób
•    Jak ktoś zabiera jej rzeczy
•    Głupiutkich osób
Zalety |
•    Miła, spokojna i pomocna
•    Zawsze jest na bieżąco przygotowana
•    Pilna uczennica
•    Ma bardzo dużą wiedzę
•    Jest bardzo dobra w Quidditchu
Wady |
•    Czasami samolubna i chamska
•    Zapomina najważniejsze rzeczy
•    Rzadko wpada na osobę z książkami
•    Strasznie rozgadana
•    Z agresji krzyczy na pokłóconą z nią osobą
Ciekawostki |
•    W swoim pokoju trzyma miecz
•    Swój miecz używa tylko do zdjęć i różnych walk
•    Potrafi się zakochać w parę sekund
•    Jej różdżka jest rzadka
•    W bibliotece w parę sekund znajdzie książkę, którą chce znaleźć



Wzrost | 184 cm
Waga | 55 kg
Kolor Oczu | Czerwony
Kolor Włosów | Czerwony
Długość Włosów | Dość długie

Ostatnio zmieniony przez Eminaria (21-09-2013 o 18h32)

---

Mam paskudny humor, więc w razie czego będę rzadko odpisywać dziś. W każdym razie - zaczynamy.

Eithen River

2 stycznia 2024, śniadanie.

Zdecydowanie sowy nie przyniosły dziś dobrych wieści. Pierwszy od wielu lat tak duży atak na mugoli był niespodziewany i tylko ta psychopatka ucząca wróżbiarstwa wyglądała, jakby już to wszystko wiedziała. I tak jest powszechnie wiadome, że jest po prostu alkoholiczką.
Przebiegłem wzrokiem po liście zmarłych, sprawdzając czy nie zginął ktoś z mojej rodziny. Gdy dotarłem do końca listy, odetchnąłem z ulgą, choć widziałem, że kilku uczniów jest wyprowadzanych z wielkiej sali.
Jeszcze raz przebiegłem wzrokiem po artykule od niechcenia, wyłapując co ważniejsze informacje.

"Na miejscu zginęło prawdopodobnie 47 mugoli..."
"Na zwłokach nie ma śladów tortur, pradopodobnie zostali zabici od razu."
"Aurorzy pojawili się na miejscu dopiero po godzinie od ataku."
"Nie znaleziono sprawcy..."

Sprawcy... Och, ciekawiło mnie mógł to być, ale cała magiczna anglia miała pustkę w głowie na ten temat. Westchnąłem, oby to nie była kolejna wojna. Wystarczy mi to, co rodzice opowiadali.

---

Link do zewnętrznego obrazka

Luna Koichi

Zaczęłam iść w stronę wielkiej sali. Ach, te wojny! Czy one na prawdę muszą powracać? Szłam, powolnym krokiem. Chciałam kogoś spotkać i porozmawiać. Moje włosy, zaczęły się palić czerwonością. Oczywiście że nie na prawdę! Tylko taki kolor miały ognisty, że tak po prostu myślę że się "palą czerwonością". Kiedy weszłam do wielkiej sali, zauważyłam jakiegoś blondyna który czyta coś. Przyznam że podejdę do niego! Zaczęłam iść w jego kierunku kiedy już byłam blisko, od razu go rozpoznałam. To był Eithen! Szłam do niego z wielkim uśmiechem na twarzy. Kiedy już byłam koło niego, to zajrzałam co czytał. Czytał listę zmarłych? Aaa, już rozumiem. Szukał czy ktoś z jego rodzinny zmarł.
- Cześć Eithen! Co tam czytasz? - Przywitałam się i spytałam się z uśmiechem.
Nie jestem pewna czy na pewno szukał, swojej rodziny w tej liście zmarłych. Potem jeszcze raz zajrzałam, to była przecież lista zmarłych mugoli! Wpadłam w strach moi rodzice też są przecież mugolami. Zaczęłam szukać moich rodziców, czy zmarli. Ale tak szukałam szybko że się nie dowiedziałam! Od razu zaczęłam mieć wiele, pytań w głowie czy żyją. Popatrzyłam się na Eithen'a, z smutkiem w oczach. Mam nadzieję że nie wie o co mi chodzi!

---

Elizabeth siedziała przy stole i czytała listę osób zabitych. Modliła się aby nie wyczytać imiona i nazwiska rodziców. Na razie ich nie było tu wypisanych ale ataki tak szybko nie ustaną. Podeszłam do Luny.
-Hej -powiedziałam cicho ze smutkiem w głosie.-Jak się macie po przeczytaniu tych wiadomości?-zapytałam chodź chyba znałam na to odpowiedź.

---

-Modlę się aby jutro nie było tam napisane w liście ofiar moich rodziców. Trochę się o nich boję. A ty jak?-zapytałam poprawiając koka. Bałam się ze te ataki mogą być już nieustanne albo w końcu zaczął zabijać czarodziei. No musimy się jakoś trzymać i trochę bardziej zacząć się uczyć obrony przed czarną magią i ogólnie innych zaklęć.

---

Luna Koichi

Byłam blada! Po chwili usłyszałam głos Eli. Spytała się nas jak się mamy po przeczytaniu tych wiadomości. Powiem tak strasznie! Cała się trzęsłam, patrzyłam się na Eithen'a, coraz bardziej błagalnym wzrokiem. Potem spojrzałam się na Eli ze smutkiem.
- Cześć, Eli. Nie wiem, jak się czuję mam pustkę w sobie. - Przywitałam się i powiedziałam coraz bardziej przyciszając swój głos.
Znowu się spojrzałam na Eithen'a, chciałam żeby dał mi spojrzeć. Chyba nie zrozumiał więc wzięłam wdech i wydech.
- Eithen, mogę się spojrzeć na tą listę? - Spytałam się z smutkiem na twarzy.
Chyba zrozumiałam że mogę, więc przybliżyłam się i czytałam. Przebiegłam po nazwiskach aż doszłam do K. Patrzę na nazwiska z pierwszą literą K. Moja mama się nazywa Jennifer, a ojciec John. I myślałam że będzie inaczej, moją rodzinę dopadł ten cały atak! Kiedy patrzyłam się na nazwisko Koichi, to myślałam że mam się teraz zabić. Popłynęły mi łzy z oczu i zaczęłam płakać! Potem zobaczyłam Rosalie, nie chciałam z nikim rozmawiać. Odeszłam i zaczęłam biec w kierunku wyjścia.
- Jest źle! Wyczytajcie sobie moje nazwisko! - Krzyknęłam do nich, oddalając się.
Wtedy wyszłam na korytarz, biegłam dalej. Aż doszłam na most i tam stanęłam wpatrując się w niebo. Każdy wie gdzie jestem, bo zawsze tu przesiaduje w złych chwilach. Och, dlaczego was to spotkało?

---

Maxwell Fox

Byłem w trakcie przełykania tosta z dżemem, gdy przyleciały sowy. List od babki, kartka z wakacji od kuzyna...
Rozłożyłem najnowszy numer Proroka z zamiarem przeczytania go. Nagle jakaś trzecioklasistka siedząca blisko mnie wybuchnęła płaczem. Westchnąłem.
Dopiłem swój sok dyniowy i przejrzałem zawartość gazety. Lista ofiara, relacje aurorów, przepis na jakieś ciasto... Zostawiłem pismo obok talerza i wyszedłem z Wielkiej Sali. Dzień nie zapowiadał się najmilej. Po drodze zderzyłem się z jakąś dziewczyną, ale nie zwróciłem na to zbytniej uwagi. Rzuciłem za nią tylko 'Sory' i poszedłem dalej. Wróciłem do dormitorium po torbę z książkami i udałem się pod klasę od eliksirów.

---

Elizabeth zerwała się jak poparzona. Pobiegła szybko za dziewczyną. stanęła za nią od tyłu i przytuliła.
-Wiem co czujesz Luna... Spokojnie rozgryziemy kto to-powiedziałam i nadal trzymałam ją w objęciach. Było mi jej szkoda. Ale sama się bałam na mojej gazecie nie było fragmentu listy ofiar bałam się że może tam pisac o moich rodzicach lub znajomych. Bałam się kawałku kartki na którym było napisane czyjeś życie lub śmierć

---

Luna Koichi

Patrzyłam się w niebo. Błagając, czy jakiś list przed ich śmiercią dostanę! Jednak tak zauważyłam coś, sowa zaczęła lecieć do sowiarni. Lecz to nie była moja sowa, nadal pogrążona w smutku stałam. Potem zaszła mnie od tyłu Eli i mnie przytuliła. Odwróciłam się do niej popatrzyłam się, rozpłakałam się na jej widok. Nie wiedziałam co robić więc się rzuciłam i ją zaczęłam przytulać. To jest wielki szok, że ktoś Ci bliski umiera! Kiedy usłyszałam jej słowa, że wie co czuję i rozgryziemy razem kto to. To miałam uśmiech na twarzy.
- Jeśli się dowiem, kto to. To rozszarpie go na strzępy! - Powiedziałam łkając się.
Spojrzałam się znów w niebo i zauważyłam swoją sowę. Leciała do sowiarni i coś trzymała w swoich łapach.
- Eli, chodź szybko do sowiarni! - Zaczęłam biec i krzyknęłam do niej dając jej gest ręką.
Biegłam, w stronę sowiarni i zobaczyłam swoją sowę. Moja sowa mi pozostała! Dała mi list i odleciała jakby coś jeszcze miała. List był od moich rodziców tuż przed ich śmiercią. Cała się trzęsłam nie dawałam rady, otworzyć listu!

---

sorki... Telefon mi padł od razu po wstawieniu tamtego posta

Eithen River

Westchnąłem, po czym przygryzłem swoją wargę. Biedna Luna. Sam nie chciałbym znaleźć na tej liście swojej rodziny, z pewnością nie byłoby to przyjemne. Elizabeth za nią pobiegła... Też chciałem, ale nie wiedziałem, co bym powiedział. Że będzie dobrze? Oczywiście, że nie będzie. To był pierwszy atak od lat, a przyniósł tak wiele ofiar.
Rzuciłem gazetę na stół. Już nic z niej nie wyczytam ciekawego.
Założyłem na włosy opadkę, by grzywka nie zasłaniała mi widoku, po czym wstałem od stołu, wychodząc z sali. Nie zatrzymałem się nawet słysząc słowa dyrektorki.

---

Link do zewnętrznego obrazka

Maxwell Fox

Usiadłem na ziemi. Niech ta lekcja wreszcie się zacznie. Bezczynne siedzenie nie jest rzeczą, za którą przepadam.
Wyciągnąłem podręcznik do eliksirów i zacząłem go przeglądać. Trucizny, antidota... Westchnąłem i oparłem głowę o ścianę.
W pobliżu przechodził grupka Gryfonek. Śmiały się, szeptały. Jedna z nich zaczęła mi się uporczywie przyglądać. Posłałem jej lodowate spojrzenie i natychmiast odwróciła wzrok. Dziewczyny... Wścibskie, wymondrzające się istoty dbające przesadnie o swój wygląd. Choć muszę przyznać, niektóre z nich naprawdę są warte zainteresowania. Na przykład taka jedna długonoga Ślizgonka.

---

Eithen River

Wziąłem ze swojego dormitorium torbę z książkami i innymi rzeczami, które każą nam nosić. W sumie to nie była cięższa od plecaków w podstawóce mugolskiej, więc nie mam się co czepiać. Przy okazji ze swojej szafki nocnej zabrałem jedne z moich kolczyków, tym razem jeden z niebieskim oczkiem, a drugi z brązowym. Założyłem je w drodze do sali eliksirów. Średnio lubiłem te zajęcia, ale były wymagane w większości zawodów, więc nic nie poradzę na to, że powinienem na nie chodzić.
Pod salę był tylko Maxwell. Serio? Nitk więcej? A myślałem, że teraz będzie trochę więcej osób.
- Cześć. - mruknąłem do niego, uśmiechając się lekko. Usiadłem niedaleko niego, wyciągając nogi, a torbę odrzucając kawałek od siebie.

Tss... Z góry mówię - można mieć po kilka postaci, jeśli macie taki kaprys :3

---

Link do zewnętrznego obrazka

Eithen River

Uśmiechnąłem się szeroko, gdy przyszła do nas Gryfonka. Jak miło, więcej towarzystwa! Przynajmniej zaczynają się schodzić powoli. Co prawda, dużo nas na eliksirach nie ma, a jeszcze mniej przychodzi, ale  i tak o tej porze powinno być tu już minimum pięć osób.
- Rosalie! - powiedziałem wesoło, wyciągając w jej stronę ręce, jak małe dziecko. I się nie podniosłem, dopóki nauczyciel nie przyjdzie nawet nie ma szans. - Przytul. - dodałem, robiąc smutną minkę do niej. To chyba podchodzi pod jakiś fetysz, jeśli witam się tak z dużą częścią moich znajomych. A zresztą, i tak mnie to nie obchodzi.

*pitole od rzeczy*

---

Link do zewnętrznego obrazka

Eithen River

Yep! Przytuliła mnie! A ja się w nią wtuliłem, jak miś. Lubię się tulić i być tulonym. To naprawdę fajna rozrywka jest. Pamiętam jak kiedyś przytuliłem nauczyciela. Stwierdziłem, że mogę mu tak podziękować za to, że dał mi wybitny. To była dobra akcja~.
- Teraz cię nie puszczę. - zaśmiałem się. Jest mi tak wygodnie, a ona jest mięciusia... Ciekawe czemu~. Moja młodsza siostrzyczka taka nie jest. Kościotrup! Muszę ją utuczyć.

*też ciekawa, czemu Rose jest mięciusia*

---

Link do zewnętrznego obrazka