Link do zewnętrznego obrazka
Minął dokładnie rok od niewyjaśnionego zaginięcia Fioletowego Króla a mojego wspaniałego ojca, za którego rządów świat przeżywał na nowo piękny rozkwit kultury. Bardzo na tym zyskała przede wszystkim sztuka. Wszyscy artyści, a przynajmniej ci którzy naprawdę się rozwijać, otrzymali na ten cel dotacje. Jednakże wszystko się zmieniło po wspomnianym wcześniej tajemniczym zniknięciu mego ojca, a przynajmniej do ponownego wybrania Króla.
Nikt nie wie z jakich powodów i gdzie zniknął, ale nikt z klanu nie ma wątpliwości co się stało, a moje sporo zmocnione moce, są tylko tego dowodem. Nie chce w to jednak wierzyć.
Mam tylko nadzieję, że będę tak samo dobra jak mój tata, a jeśli i na to pozwoli czas... To i lepsza od niego.
Powoli zbliżała się ósma. Powowoli powinnam się szykokować do wyjścia.
Nie chciałam się dziś spoźnić, już pierwszego dnia dnia po chorobie. Tym bardziej, że pierwsza lekcja odbywała się z panem profesorem Valmojadą i raczej nie należał do osób ugodowych... Ostatni raz kiedy się spoźniłam wpisał mi naganę, bo jak to określił, cytuję: ,, Pannie z takiego domu jak twój, nie powinno się coś takiego zdarzać. Przynosi to tylko wstyd i hańbę twojej rodzinie ". Ja rozumiem, że powinnam być na czas, ale spoźniłam się tylko pięć minut, a nie dwadzieścia, jak niektórzy uczniowie. Co więcej, nawet go nie przeprosili.
Westchnęłam cicho. Wzięłam swoją Torbę z holu, a następnie ruszyłam, uprzednio zamykając drzwi mojego mieszkania, do samochodu, gdzie czekał na mnie Czerwony Król a zarazem mój przyjaciel z dzieciństwa.
***
Tristan w ostatniej chwili dowiózł mnie na uczelnie. Byłam mu za to wdzięczna, ponieważ naprawdę nie musiał tego robić.
Zanim przeszłam przez drzwi uczelni, przypomniał mi o imprezie którą organizował klan czerwonych...
Tak czy inaczej ledwie weszłam na uczelnię a już, miałam dziwne uczucie... Jakby ktoś tu był magicznie uzdolniony. Jednak szybko porzuciłam ten pomysł. Choć nie powiem... Zaniepokoiłam się trochę.
Do dzwoka pozostało jakieś niecałe dziesięć minut... Zaczęłam zastanawiać się, jak najszybciej dotrzeć do sali profesora Valmojada.
- Hej przepraszam mogłabyś wskazać mi drogę do auli, gdzie ma wykład pierwszy rok, chyba trochę się zagubiłem - usłyszałam. Uśmiechnęłam się lekko, jak miałam w zwyczaju i zwróciłam wzrok na mojego, jak się okazało, przystojnego rozmówcę.
- Hej. Pewnie. Sama tam również muszę się udać - zaśmiałam się.
Ostatnio zmieniony przez Melodyrosse (30-04-2017 o 10h34)