Link do zewnętrznego obrazka
Witam wszystkich serdecznie ☺
...I już na wstępie błąd. Zamiast fanfiction napisałam drarry.
Proszę to zignorować i przejść do dalszej części.
Dziękuję.
To moje pierwsze opowiadanie. Nie korzystam z niczyjej pomocy (no chyba że słownika ☺). Obecnie liczy sobie ok. 13 rozdziałów, ale wiele z nich jest jeszcze niedopracowanych. Nowe będą się pojawiać najprawdopodobniej co parę dni.
Zachęcam do pisania szczerych komentarzy. Wszelka krytyka mile widziana.
Życzę miłego czytania ☺
Link do zewnętrznego obrazka
Hogwart 01 - Poranek na peronie.
Pośród porannych mgieł, tu i ówdzie przebijały się giętkie gałązki czarnego bzu. Jego fioletowe kwiecie kusiło swym zapachem przelatujące nieopodal ptaki. Ciekawskie wróbelki przysiadły na krzewie. Ich wesołe trele słychać było przez cały ranek.
Nagle wróble poderwały się do lotu przestraszone głośnym gwizdem pociągu. Po chwili para wokół niego opadła i ukazała czerwoną, starą lokomotywę. Wszędzie uwijali się ludzie - jedni pakowali bagaże, inni żegnali swe pociechy machając im na odchodne.
Lecz nie wszyscy się spieszyli. W tłumie wyróżniał się wysoki chłopiec o jasnych włosach i srebrnych oczach. Wykazywał wyraźne niezadowolenie zachowaniem spłoszonych pierwszorocznych. Kiedy któryś po raz kolejny go potrącił, blondyn postanowił podzielić się swą złością ze światem.
- Uważaj jak łazisz, baranie!
Biedny, mały chłopiec spojrzał na niego przestraszony i szybko pobiegł na drugi koniec peronu. Normalnie srebrnooki poczułby satysfakcję z obrażenia pierwszorocznego, ale nie dziś.
Niestety, wszystko popsuła dziewczyna, która spoglądała na niego od jakiegoś czasu. Jej spojrzenie wyrażało niedowierzanie poprzeplatane pogardą i przyganą, a mina zdawała się mówić: ,,Jak ty mogłeś?! Przecież zrobił to niechcący!". Blondyn prychnął w odpowiedzi, odwrócił się i odszedł. Czarodziejka przez chwilę patrzyła za nim, jednak po chwili pokręciła głową i także odeszła.
* * * * * *
Dziewczyna jak duch w kasztanowych puklach przemykała między czarodziejami w zatłoczonych wagonach pociągu Hogwart Ekspress. Płynnie sunęła w kierunku przedziału numer 11, gdzie czekali na nią jej przyjaciele. Byli to wszyscy, który przeżyli straszną katastrofę w ich poprzedniej szkole. Zostało ich tylko czworo.
Gdy dotarła na miejsce, nikt nie zwrócił na nią uwagi, bo wszyscy byli pogrążeni w jakiejś fascynującej rozmowie. Stanęła więc w drzwiach i słuchała.
Siedząca po lewej stronie Blanca żywo dyskutowała z Raphaelem na bliżej nieokreślony temat. Chłopak siedzący naprzeciwko dziewczyny twardo upierał się przy swoim, pomimo wyraźnych sprzeciwów przyjaciółki. Obok niej siedział rudowłosy czarodziej bezskutecznie próbujący uzyskać jakiś kompromis. Temu wszystkiemu przysłuchiwał się siedzący obok Raphaela Martin, który co jakiś czas wtrącał jakąś zgryźliwą uwagę.
Astoria uśmiechnęła się do siebie. Mimo że znała tych ludzi dopiero dwa tygodnie, już zdążyli zostać przyjaciółmi. Była ciekawa, do jakich domów zostaną przydzieleni.
Z rozmyśleń wyrwał ją Martin, który jako pierwszy zauważył jej obecność, bo jako jedyny nie był pochłonięty dyskusją.
- Patrzcie kto przyszedł. Panna Astoria we własnej osobie - uśmiechnął się chłopak. Blanca natychmiast odwróciła się do niej.
- Hej wiewiórko! Co tak późno?
- Duży tłok w pociągu. Ale to nieważne. O czym gadacie?
- O tym, dlaczego pomidor jest OWOCEM, nie WARZYWEM, jak uważają co po niektórzy - odparła Blanca, przy czym spojrzała znacząco na Raphaela.
- Jakim owocem?! Przecież wszyscy wiedzą, że pomidor to warzywo!
Przyjaciele zaczęli się przekrzykiwać tak głośno, że Astoria już nawet nie wiedziała, która wypowiedź należy do kogo. Zaskoczona przenosiła wzrok to na Blance, to na Raphaela.
- Co ty chrzanisz?! To OWOC!
- Bo co? Bo ma kwiatki?!
- A choćby i dlatego!
- Rośnie w ziemi! Czyli warzywo! Owoce rosną na drzewach!
- No co ty nie powiesz, Wikipedio! Nie wszystko co...
- Zamkniecie się w końcu?! - nie wytrzymała Astoria, po czym westchnęła ciężko i powoli usiadła na teoretycznie wolnym miejscu, przez co w przedziale zrobiło się bardzo ciasno.
- A ty jak uważasz? - nie dawała spokoju Blanca. Spojrzała wyczekująco na przyjaciółkę. Oczywiście oczekiwała poparcia swojej racji.
- A co za różnica? - mruknęła zrezygnowana czarodziejka i oparła głowę o szybę. W przedziale zapanowała cisza.
Ostatnio zmieniony przez kucykowa9 (29-04-2015 o 21h37)