Lars
Na pytanie o zbiorowe halucynacje Roberta nie wiedziałem co powiedzieć. Zacząlem prowadzić drogą powrotną, ale jakoś tak skrzypiące deski pod naszymi zdawały się skrzypieć mocniej niż poprzednio, a ciemności zdawały się poruszać. Skupiłem się więc na próbie wyjaśnienia i uspokojenia tego wszystkiego.
- Niekoniecznie wiadomo, czy wszyscy zobaczyliśmy dokładnie to samo. Mogło być coś na samym końcu pokoju też, co wywołało efekt "głębszej" ciemności w środku. Albo z czegoś się jakiś trujący opar wydobywał - nie wiadomo czy coś tu gdzieś nie leży i po latach gnicia nie wiadomo co z tego powstało, zresztą... A nie ważne, jak oś trudno rozwiązać, a wkurza, to lepiej zapomnieć i tyle. - Powiedziałem przeczesując dłonią włosy i oddychając głęboko.
Było mi już znacznie lepiej po tym wywodzie i oczyściłem głowę, więc byłem bardziej pewny swojego prowadzenia w drodze powrotnej. Aż do momentu rozwidlenia na dwie strony.
- Więc... którędy teraz? - Zapytałem cicho sam siebie, acz wystarczająco głośno, aby usłyszeli i pozostali. - Pójdziemy najpierw na lewo i jak co to się wrócimy. - Wytłumaczyłem pozostałym wskazując kierunek korytarza.
Nie słysząc przeciwwskazań ruszyliśmy tam, ale już niedługo natknęliśmy się na koniec korytarza z drzwiami.
- Chwila... - Wymamrotałem otwierając drzwi, bo wydawało mi się to znajome.
Poświeciłem po pokoju i rozpoznałem wcześniej zwiedzony pokój gier. No to już wiedziałem, gdzie jesteśmy. Wyszedłem z pomieszczenia i zamknąłem ponownie drzwi.
- Okey, już prawie jesteśmy - tylko wrócimy się i pójdziemy w drugą stronę, a potem dwa zakręty i jesteśmy na korytarzu z pokojem i resztą. - Powiedziałem z optymistycznym zachęcającym uśmiechem.
Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!
#51 10-05-2015 o 14h00
#52 10-05-2015 o 15h00
Robert.
Po wysłuchaniu kolejnych słów Larsa na krótką chwilkę odetchnąłem z ulgą. Może tak naprawdę każdy widział coś innego, i to rzeczywiście mogło być wywołane tym że gdzieś się może jakiś gaz ulatniał czy coś w tym stylu. Jednak co jeżeli każdy z nas widział dokładnie to samo? Nawet już nie chciałem o tym myśleć. Wziąłem głęboki wdech a następnie ruszyłem za resztą w stronę pokoju gdzie mieliśmy przenocować. Uważnie rozglądałem się to na prawo, to na lewo mając nadzieję że już nic po drodze się nie pojawi. Widząc rozwidlenie sam nie wiedziałem z której strony dokładnie wyszliśmy. Chciałem zostać tutaj, jednak sama myśl że halucynacja może się powtórzyć kiedy będę sam nie napawała mnie optymizmem. Tak więc wszedłem do lewego korytarza, mając nadzieję że ten doprowadzi nas do reszty grupy. Widząc jednak pokój gier westchnąłem cicho, a następnie odwróciłem się aby ruszyć w stronę wyjścia z tego korytarza.
Ballon Boy.
Kiedy wybiła północ obudziłem się do życia. Rozejrzałem się po pokoju a widząc leżącą niedaleko mnie w kącie jeszcze nie działającą Mangle podrapałem się po głowie, na tyle, na ile mechanizm mi pozwalał. Obróciłem powoli głowę i spojrzałem się na balony a następnie tabliczkę trzymaną w dłoniach. Stałem w miejscu sam nie wiem jak długo, czekając w końcu aż biała lisica, a raczej to co z niej zostało, w końcu zbudzi się do życia. Nie miałem z kim rozmawiać, co mnie niezbyt cieszyło. Chciałem już ruszyć, by udać się do pudła w którym była Marionetka jednak w tej chwili ktoś otworzył drzwi i zaświecił. Widząc człowieka o mało co a bym się nie wywalił, jednak w ostatniej chwili się powstrzymałem, nie ruszając się ani na moment. Gdy drzwi się zamknęły spojrzałem w kierunku Mangle, której już nie było. Uniosłem głowę do góry i zobaczyłem tylko znikającą postać w szybie. Po chwili znowu przeniosłem wzrok na drzwi a po chwili na szyb znajdujący się po mojej lewej stronie. Dzięki niemu można było wyjść na korytarz. Szybko do niego wlazłem i zacząłem iść, robiąc przy tym odrobinę głośnego hałasu. Kiedy dotarłem do końca, upewniłem się że było ciemno. Wyszedłem z szybu stając na środku korytarza. Słyszałem kroki ludzi, zbliżających się w moją stronę. Upewniło mnie to, kiedy ktoś zaświecił latarką, oświetlając przy tym całą moją postać. Nie spuszczając wzroku z ludzi pomachałem ręką w której trzymałem balony.
-Hello.
Przywitałem się z nimi wyrazem, który został we mnie zaprogramowany. Zabrzmiałem przy tym jak dziecko. Nie moja wina że miałem taki ton. Zdążyłem się jednak do niego przyzwyczaić.
Mangle.
Światło. Coś zaświeciło na mnie. Coś przez co w końcu się uaktywniłam. Powoli spojrzałam się w stronę światła, nie wykonując przy tym żadnego innego ruchu. To co zauważyłam wprawiło mnie w zaledwie kilku sekundowe zdziwienie. Ludzie... Tam byli ludzie. Gdy postać która zaświeciła latarką odwróciła się aby móc sięgnąć drzwi, dość sprawnie dzięki linkom z wszelakimi wiszącymi na nich ozdobami, znalazłam się na górze. Szyb jak zwykle był otwarty. Nie mogłam wychodzić drzwiami, ponieważ moje ruchy były z ciutka ograniczone przez to w jakiej postaci mnie tutaj zostawiono. Gdy jeszcze przychodziły tutaj dzieci, mogły mnie rozbierać na elementy a później składać jak żywnie chciały. Jednak po pewnym zdarzeniu wszystko się zmieniło. Gdy byłam w szybie, głowa od endoszkieletu wyjrzała na chwilkę, aby sprawdzić Ballon Boy'aa, który wchodził do dolnego wentu. Musiałam znaleźć Marionetkę i to jak najszybciej, zanim reszta się zbudzi.Wygląd Ballon Boy'a.
Wygląd Mangle.
Ostatnio zmieniony przez Whitewind (10-05-2015 o 15h01)
#53 24-05-2015 o 00h06
//Nie mam z tym problemu, Arwen (poza tym, zaraz pewnie będę musiała Cię przepraszać za to samo). Dobrze zrobiłaś, przyspieszając trochę akcję w naszym zespole ^-^
Gajusz Baltazar Potocki
- Dobry pomysł. Bierzmy się do roboty - przyznałem Amity rację, gdy ta zaproponowała przejrzenie naszego, jakby to nazwać... ekwipunku? Tak, to chyba będzie dobre słowo. W tej ślicznej główce kryje się całkiem niegłupi umysł... w sumie szkoda, że woli kobietki. No i Char chyba by mnie ukatrupiła, gdybym choć jednym palcem tknął jej słodką siostrzyczkę. Tak więc skupiłem się na przejrzeniu i pogrupowaniu naszych zapasów. Przy okazji znaleźliśmy koce, więc sprawę posłań dla reszty naszych przyjaciół mieliśmy ułatwioną. Problemem było jednak to, że mieliśmy naprawdę niewiele jedzenia. Nawet przy niewielkich porcjach starczy nam na dzień, góra dzień i jakieś resztki w ramach śniadania kolejnego poranka. Lepiej, żeby Lars i reszta coś znaleźli, bo może być z nami krucho. Chyba, że zła pogoda skończy się tak szybko, jak się zaczęła, ale na to bym nie liczył. Różne grupy przedmiotów zapakowaliśmy do oddzielnych plecaków i toreb, po czym zabraliśmy się za tworzenie miejsc do spania. Muszę przyznać, że zgrzałem się trochę, przesuwając różne meble - chyba powinienem częściej ćwiczyć. Gdy skończyliśmy Amity rozłożyła w odpowiednich miejscach koce i zgasiła latarkę.
- Tak, myślę, że to już wszystko - odwzajemniłem jej uśmiech, po czym podszedłem, objąłem ją i uścisnąłem. Po przyjacielsku oczywiście, bez żadnych podtekstów. - Wykonaliśmy kawał dobrej roboty - po niedługiej chwili wypuściłem Amity z objęć. -Swoją drogą, czy nasi przyjaciele nie powinni już wracać?
Wyszliśmy z pokoju i stanęliśmy na korytarzu z Cath.
- Jak tam, wszystko w porządku? - zapytałem drugą z przyjaciółek. - Nikt nie wołał?
#54 25-05-2015 o 21h30
Catherine.
I tak mijały kolejne minuty, a do moich uszu nie dobiegł ani jeden dźwięk sygnalizujący że trójka przyjaciół która poszła przeszukać hotel, miała w zamiarach wrócić. Oparłam się plecami o framugę drzwi, przymykając przy tym oczy. Westchnęłam cicho rozglądając się dookoła. Przez chwilkę miałam wrażenie że w korytarzu w którym panowała ciemność pojawił się jakiś ruch. Zmarszczyłam brwi, świecąc w tamtą stronę dwa razy latarką. Niczego jednak tam nie było. Zdziwiłam się trochę. Pewnie mi się przywidziało. Byłam już zmęczona i może to przez to mój umysł zaczyna płatać mi figle. Tak, to musiało chodzić o to. Wstałam z podłogi, a następnie otrzepałam się oraz poprawiłam ubranie. Spojrzałam się na Gajusza oraz Amity.
-Nic. Ani jednego hałasu dobiegającego z korytarza.
Odpowiedziałam jeszcze raz rozglądając się po korytarzu, oraz odrobinkę dłużej patrząc w kąt gdzie jeszcze kilka chwil temu dostrzegłam ruch. Miałam dziwne wrażenie że coś nas obserwuje, jednak nie miałam bladego pojęcia co to mogło być. Nie miałam ochoty nad tym teraz myśleć.
#55 27-05-2015 o 20h23
//Wybaczcie, że tyle mi to zajęło, ale od 19.05 do 23.05 byłam na wycieczce w górach. Jutro jestem zwolniona ze wszystkich lekcji, dlatego dziś mogę zagospodarować trochę czasu na odpisy.
Charisee
Cicho parsknęłam śmiechem, kręcąc przy tym głową, gdy słuchałam próby sensownego wyjaśnienia "zbiorowych halucynacji", jak to określił Robert, przez Larsa. Widać było, że chłopak jest równie mocno zmęczony poprzednim dniem i zdarzeniem sprzed chwili jak my wszyscy. Takie wnioski nasuwały się szczególnie po jego ostatnim zdaniu.. Jednak żaden ze mnie psycholog, aby poddawać przyjaciela takim obserwacją. Natomiast wracając do tematu jego wypowiedzi - nawet jeśli nasze wizje były podobne, to i tak nadal można to racjonalnie wytłumaczyć. Jednak na razie nie ma po co strzępić sobie język w tej kwestii.
Droga powrotna, którą prowadził nas Lars, zdawała mi się dłuższa od tej, która dotąd przebyliśmy. Czułam pewnego rodzaju napięcie wiszące w powietrzu, jednak nie mogłam bliżej zdefiniować co było jego powodem. Najwidoczniej mnie także zaczęło lekko przytłaczać nasze położenie. Jednak mimo wszystko nie chciałam dać tego po sobie poznać. Teraz najmniej się przydadzą z lekka paranoiczne już przemyślenia.
Gdy po sprawdzeniu pierwszego korytarza na rozwidleniu, zawróciliśmy i ruszyliśmy tym właściwym, zdawało mi się, że coś słyszę. Jakby cichy trzask metalu.. Trudno było określić, czy ów dźwięk pochodził od starych rur, czy może jakieś żyjątko, które jak ta mysz uchowało się tutaj, przebiegło przez wentylację. Jednak podświadomie nie chciałam dłużej się nad tym zastanawiać, bo gdybym tak reagowała na każdą rzecz tutaj, to bym zapewne szybko oszalała. Lecz po chwili światło latarki trzymanej przez Larsa padło na coś, czego nie mogłam tak zbagatelizować. Wzdrygnęłam się lekko na widok małej postaci, która przywitała nas dziecięcym głosikiem, machinalnie machając dłonią, w której trzymała coś na kształt balonów. Skąd to ustrojstwo wzięło się na środku korytarza? Przecież, wcześniej tędy idąc, raczej nie przegapilibyśmy tego animatronika, a sam z pewnością nie ożył i nie przyszedł tutaj. Wyjaśnienie było tylko jedno, a myśląc o nim, ciężko westchnęła, pocierając skroń w geście lekkiej irytacji, czy może załamania.
- Pewnie Gajusz z resztą znaleźli tego animatronika i postanowili zażartować z nas. Bardzo zabawne. -powiedziałam, ostatnie słowa mówiąc ironicznie i głośniej, tak aby drodzy kawalarze je usłyszeli. Po przyjacielu mogłabym się spodziewać czegoś takiego, ale żeby Cath z moją siostrą pozwoliły mu za coś takiego..? To się nie mieściło w głowie. Wzięłam od Larsa latarkę i podeszłam bliżej do robota.
- To musiała być jakaś atrakcja w tym hotelu. -powiedziałam już na spokojnie, rzeczowym tonem, nachylając się nad animatronikiem, aby mu się lepiej przyjrzeć.- Gdzie ty masz wyłącznik.. -mruknęłam pod nosem, oglądając go dokoła w poszukiwaniu rzeczonego przełącznika.
Amity
Gdy Gajusz mnie objął, przez chwilę nie wiedziałam jak zareagować. Zdecydowanie nie byłam tak otwarta na takie czułostki jak moja siostra, mimo że miały dla mnie tylko i wyłącznie przyjacielski charakter. Mam nadzieję, że dla niego również.. Ostatnie czego nam tutaj brakuje to jakieś nieporozumienia. A już z pewnością nie potrzebujemy spięć o rzeczy takiej wagi.
W końcu lekko odwzajemniłam uścisk przyjaciela, a ten po chwili się odsunął z pytaniem w ustach. W sumie ważna kwestię poruszył - czy Char z chłopakami nie powinni już wrócić? W prawdzie, zajmując się pokojem, nie czułam aż tak znacznego upływu czasu, jednak z pewnością nie było już trójki przez dłuższy okres. Wychodząc z pokoju do Cath, byłam tym lekko zmartwiona. Ale gdyby coś im się stało to zaczęliby wołać, a przyjaciółka twierdzi, że nic nie słyszała. Dlatego ze spokojem oparłam się o ścianę przy blondynce, stykając się z nią bokiem.
- Na pewno zaraz wrócą. Przecież Char nie zapomniałaby o swojej małej siostrzyczce. -wysiliłam się na żart po części z siebie, aby rozładować nieco sytuację. Zwykle to nie się tym zajmuję w naszej grupie, jednak w nowych sytuacjach czasem trzeba przyjąć nowe role.
#56 27-05-2015 o 23h23
Ballon Boy.
Przypatrywałem się uważnie ludziom, oczekując od nich jakiejkolwiek reakcji. Kiedy jakaś kobieta podeszła do mnie i wspomniała coś o wyłączniku byłem trochę oburzony jak i również rozbawiony. Ja nie posiadałem takiego czegoś jak wyłącznik. Nie byłem Freddym czy też nawet Foxym. Przez chwilkę stałem w miejscu nic nie mówiąc, jednak to mi się znudziło. Chciałem z tymi ludźmi porozmawiać, jednak mając zaprogramowane w sobie jedynie dwa przywitania oraz śmiech było to raczej niemożliwe, jednak postanowiłem spróbować. Skoro przez tyle czasu potrafiłem porozumiewać się z resztą animatroników, to czemu bym nie mógł porozumieć się z ludźmi. Obróciłem powoli głowę w kierunku dziewczyny chodzącej wokoło mnie.
-Hi.
Powiedziałem drugie i ostatnie zaprogramowane słowo a następnie roześmiałem się. Przez chwilkę miałem nadzieję że Foxy tego nie usłyszy, jednak z drugiej strony gdyby on się do nas dołączył byłoby śmiesznie. Zdecydowanie musiałem go później znaleźć.
Catherine.
Słysząc słowa Amity zaśmiałam się cicho, potakując przy tym delikatnie głową.
-Dokładnie. A poza tym, gdyby im się coś stało z daleka byśmy usłyszeli ten piskliwy wrzas Roberta.
Powiedziałam rozbawiona, przypominając sobie kilka sytuacji w których z gardła Roberta wydostawał się ten okropnie piskliwy głos. Słuchanie tego było najgorszą udręką. W chwilach kiedy lokowaty się denerwował lub bał emocje przejmowały nad nim górę. Otwierał buzię i wtedy zaczynała się istna katorga. Potrząsnęłam delikatnie głową, nie chcąc za bardzo teraz myśleć o tym. Spojrzałam się na moment w ten sam kąt, gdzie kilka chwil temu dostrzegłam ruch. Zaświeciłam tam na moment latarką. Odetchnęłam z ulgą kiedy tam niczego nie dostrzegłam. Mimo to nadal miałam to wrażenie że ktoś lub coś czai się w tych ciemnościach i nas obserwuje. Istniała jednak szansa że to mi się tylko wydawało. Byłam zmęczona i być może to tylko mój umysł płata mi figle.
#57 28-05-2015 o 10h33
/ Wiem, że długo, no ale trudno. /
Lars
Kiedy odwrócili się i ruszyli z powrotem, na ich stronie stanęło coś ... coś... po prostu coś. Podczas gdy chłopaków wcięło dziewczyna zachowała totalny spokój. Lars chciał wziąć i kopnąć to z całej siły w kosmos, ale Char podeszła do tego ustrojstwa zanim ten zmusił się do ruchu. Swoimi słowami uspokoiła trochę Larsa, choć emocje sprzed kilku chwil nadal w nim grały.
- Anima-co? - Zapytał dając do zrozumienia, że zielonego pojęcia nie ma co to jest. Aczkolwiek ton jego głosu był trochę rozbawiony, bo uznał, że żart był przedni. Wtedy to się znów odezwało. - Okey, mam gdzieś co to jest, ale zostawmy to po prostu. Przesuniemy tylko na bok, aby nie zawadzał i go zostawimy - jeśli to coś mechanicznego, to w końcu skończą mu się baterie, nie? - Zapytał z prośbą w głosie o pokrzepienie od znajomych. Podszedł do tego i chwytając z góry za głowę podniósł leciutko nad ziemię i przeniósł pod ścianę.
Odetchnął opierając się o niego - ciężki był - dziękował w duchu, ze jednak tego nie kopnął...
- Okey, idziemy. - Wydyszał i ruszył znowu przodem.
Po chwili zobaczyli światełko w tunelu, ale okazało się że to reszta przyjaciół. Na ich widok Lars przyspieszył kroku z odetchnięciem ulgi.
- Muszę przyznać, żart był dobry, ale nie róbcie tego więcej, okey? - Zapytał z mieszanymi uczuciami i niemrawym uśmieszkiem. - Znaleźliśmy niewiele, ale jest, wejdźmy do środka. - Powiedział już spokojniej po głębokim oddechu.
#58 28-05-2015 o 20h26
Gajusz Baltazar Potocki
Roześmiałem się lekko, słysząc żart (czy może stwierdzenie faktu?) Amity.
- Dziwne, że w ogóle pozwoliła ci zostać z nami. Wydaje mi się, że nieczęsto się rozdzielacie, prawda? - powędrowałem wzrokiem za plamą światła latarki, ale nie zauważywszy choćby śladu naszych przyjaciół, wróciłem do rozmowy. - Nieładnie się tak naśmiewać z kolegi, Cath. W końcu nie mamy wpływu na to, jaki głos dostaliśmy od matki natury... Jednak muszę przyznać, że ten jego pisk rzeczywiście bardziej przypomina jakieś małe, przestraszone zwierzątko niż chłopca w jego wieku - zamilkłem, bo wydało mi się, że słyszę kroki. Po chwili z korytarza wyłoniła się reszta naszej grupy. Podchodząc Lars wspomniał coś o jakimś żarcie. Aczkolwiek ważniejsza wydała mi się druga część jego wypowiedzi.
- Nie mam pojęcia, o czym mówisz - odparłem zgodnie z prawdą. - Za to bardzo interesuje mnie, co takiego udało wam się znaleźć, nawet jeśli, jak stwierdziłeś przed momentem, jest tego niewiele. Panie przodem - dodałem, otwierając drzwi do pokoju.
Ostatnio zmieniony przez KimKas (28-05-2015 o 20h27)
#59 28-05-2015 o 22h38
Robert.
To co się tutaj działo nie mieściło mi się w głowie. Najpierw ta wielka, chuda jak patyk postać która zniknęła po kilku sekundach a teraz to coś, co miało kształt małego chłopca. Mimo tego że wyglądał całkowicie nieszkodliwie postanowiłem ominąć go szerokim łukiem. Przechodząc obok niego, starałem się nie spojrzeć w stronę gdzie stał. Zastanawiałem się po drodze nad słowami, a raczej jednym słowem wypowiedzianym przez Charisee. Animatronik. Gdzieś już mi się to obiło o uszy, jednak nie wiedziałem gdzie. Westchnąłem cicho idąc dalej. Widząc z daleka trójkę przyjaciół którzy zostali w pokoju odetchnąłem z ulgą. Podszedłem do nich jak najszybciej, nie chcąc zostawać w tyle. Na momencik odwróciłem się przodem do tej małej postaci którą Lars przestawił. Ona cały czas tam stała i przypatrywała się nam. Ciarki przeszły mnie po plecach. Szybko jednak odwróciłem się tyłem, starając się zignorować postać.
Catherine.
Zmarszczyłam brwi kiedy usłyszałam słowa Larsa. O jakim żarcie on do mówił? Nie miałam bladego pojęcia. Rozejrzałam się dookoła a następnie kiedy Gajusz otworzył drzwi weszłam do pomieszczenia zaraz za Amity oraz Charisee. Z cichym westchnieniem rozejrzałam się po pokoju który zmienił się nie do poznania. Uśmiechnęłam się delikatnie a następnie usiadłam się po turecku na jednym z kilku rozłożonych śpiworów.
-W takim razie opowiadajcie co znaleźliście.
Powiedziałam, będąc ciekawa odpowiedzi trójki przyjaciół. Miałam nadzieję że nie poszło aż tak źle i znaleźli jakieś przydatne rzeczy bądź coś do jedzenia lub picia.
#60 13-06-2015 o 15h56
Lars
Prychnął delikatnie śmiechem na ich udawanie niewiniątka - jak dzieci. Wchodząc za dziewczynami wskazał w stronę tego czegoś zwracając się do Gajusza.
- Jasne, samo się tam postawiło. - Po wejściu zaczął wykładać rzeczy na jeden z śpiworów. - Trochę wody, świece i uwaga... baterie - mnie nie pytajcie, sam się dziwię. - Pomyślał sekundkę. - Choć po tym co nam na drogę wystawiliście to już w sumie mniej. Zaś ciekawe skąd to się wzięło - może jacyś cyrkowcy zostawili... w każdym razie jedzenia nie znaleźliśmy - może następnym razem się uda. - Zakończył zachętą swoje głośne myślenie i wszystko z powrotem spakował. - Komuś chce się pić? - Zapytał przed schowaniem ostatniej butelki.