B l a i r A l p i n
♣ ♣ ♣
Czy istnieje gorsze uczucie, niż takie, które towarzyszy przy świadomości zbliżającego się końca i konieczności nie okazywania tego? Zastanawia się moment i znów odpływa myślami, całkowicie pochłonięta kontemplacją. Lepiej wiedzieć, kiedy się odejdzie i ile czasu się posiada na spełnienie choć części marzeń, czy też budzić się każdego dnia z niepewnością i niebezpieczeństwem utracenia żywota w każdej chwili? Pierwsza opcja wydaje się o tyle bezpieczna, że nie zostawia człowiekowi żadnych pytań. Jedynie żal, jeżeli ma za dużo postanowień i nie dozna spełnienia. Natomiast druga... Z jednej strony można zrobić tak wiele, z drugiej, w przypadku niespodziewanego wypadku nie dokonać niczego zamierzonego.
Czuje, że przez własne myśli zaczyna przypominać pogrążoną w wymyślonej depresji trzynastolatkę. I zaczyna się tym brzydzić. Jeszcze chwila a będzie zamieszczać czarno białe obrazki na własnym blogu poświęconemu pustce i bólowi egzystencjalnemu. Brr.
Bicie jej serca znacznie przyspiesza. Ma ogon i przeczucie, że nie zaniknie on jak u kijanki. I rację, kiedy czuje lufę niebezpiecznie blisko. Przed chwilą wysunęła stwierdzenie, że koszmar byłby ratunkiem. Teraz żałuje nawet i tych myśli. Ma już zacząć zastanawiać się nad istnieniem Boga i Jego sprawiedliwości, jednak, na szczęście, nie jest jej to dane. Pchnięcia nie są delikatne i zmuszają do zmienienia naturalnego dla Blair ślimaczego chodu na żwawszy. Przypominają jej się czasy szkoły, kiedy w podobnym tempie uciekała przed spojrzeniami ludzi. Zabawne, jakie rzeczy przychodzą do głowy w takich chwilach.
Zgodnie z krótkim, acz łatwym do pojęcia poleceniem- zachowuje się jak na bezproblemową ofiarę porwania przystało. Nawet oddech wstrzymuje, aby nie wydał się zbyt głośny, choć to jest raczej zbędne. Nigdy nie sapie. Wrzucona do bagażnika samochodu czuje się jak mało wartościowy przedmiot będący towarem przygotowanym na mało dochodowy handel. Przez te kilka sekund przed zapadnięciem klapy uważnie lustruje twarz oprawcy. Wygląda, jakby właśnie miał w swoim pojeździe największy życiowy problem. Przystojny. Przechodzi jej jeszcze przez myśl, co znowu powoduje momentalną zmianę toku myślenia na syndrom sztokholmski. Chaotyczne wodzenie umysłem z jednego wątku do drugiego jest u niej niemal cechą usposobienia.
Zamyka oczy na sekundę przed odcięciem od świeżego powietrza i mruży silnie powieki na trzask klapy. Dopiero ciche pomrukiwanie silnika pozwala przywrócić do normalności szybki, spłycony oddech i mocne bicie serca, jakie gdyby było piłeczką umieszczoną za żebrami- połamałoby każde. Pora się skoncentrować i przeanalizować sytuację. Wysunąć wnioski, żeby nie popełnić błędu już na starcie. Mężczyzna miał przy sobie broń. Porywa dla okupu? Jest na to zbyt spokojny, jakby miał pewność o braku ryzyka własnego postępowania. Samochód nie wygląda na tani. W dodatku ma niesamowitą wprawę w krępowaniu. I dba o to, aby nie widziała, dokąd jadą. Podsumowując- jest zorganizowany. I to słowo nasunęło najprawdopodobniejszą odpowiedź. Bo co łączy ze sobą zorganizowanie, przestępstwo i plan? Mafia. Przełyka ślinę na ten wniosek. Niefajnie.
Podróż trwa krócej niż przypuszczała, jednak na tyle długo, żeby mogła sobie wszystko poukładać. Jest tak mądra, czy tak głupia, że już w pierwszych minutach wyciąga tak poważny wniosek na podstawie tylko kilku wskazówek? Dopiero wpychana do pokoju zdaje sobie sprawę, jak bardzo ma rację. Wszystko przygotowane. Również ona, na kolejny brutalny gest ze strony mężczyzny, dlatego też staje stabilnie zaraz po nim. Odwraca się, aby stać z nim twarzą w twarz i wydaje z siebie ciche syknięcie po oderwaniu paska dosyć solidnie przyczepionej taśmy.
Czas na kolejną obserwację i wysunięcie wniosków. Jak dotąd dobrze jej to idzie i zaczyna czuć się jak bohaterka jednej z kryminalnych powieści. Z tym, że nie jest wybitnie wysportowaną panią detektyw z milionem pomysłów na ratunek z opresji. Ani też podstawioną przynętą, której na ratunek przybędzie cały sztab policjantów podczas udanej akcji pojmania członków grupy. O pomocy ze strony rodziny może zapomnieć. O tym, że ktoś zgłosi zaginięcie- nawet nie łudziła się, aby mieć najmniejszą na to nadzieję. A pytanie po co im bezużyteczna dziewczyna? Albo mają zamiar wyłudzić pieniądze szantażując służby groźbą zabicia cywila, co bardziej prawdopodobne jest w przypadku dwóch czy trzech mężczyzn w kominiarkach, niż mafii. Albo są znudzeni i wybrali kogoś dla zaspokojenia żądzy. Lekko ją mdli na samą myśl.
Przez cały czas wlepia wzrok w twarz czarnowłosego, jakby szukając tam odpowiedzi na to, czy wszystkie przypuszczenia są prawdą. Uśmiecha się pod nosem, kiedy tak naprawdę uderza w nią powaga sytuacji. Śmieszna rzecz, być tak pochłoniętym oceną sytuacji, aby zapomnieć, że się w niej znajduje. Odniosła wrażenie, że w pewnym momencie wydarzenia zupełnie się dla niej odrealniły, jakby przewracała kartki kolejnej lektury.
- No to jestem w czarnej dupie, nie?- To w zasadzie nie jest pytanie, a stwierdzenie, rzucone w stronę stojącego przed nią człowieka. Zadając je, śmieje się cicho, jakby opowiadała żart. Te słowa są równocześnie prośbą o wyjaśnienie jak jej egzystencja w tym padole łez i rozpaczy będzie wyglądać. Chociaż w zasadzie zaczyna się zastanawiać, czy on to w ogóle weźmie pod uwagę. Przymyka zaszklone oczy bojąc się reakcji.
Ostatnio zmieniony przez Vanitty (04-02-2015 o 21h49)
Bored.
"I cóż nie zostało mi już nic jak tylko życzyć Wam miłego korzystania z forum
"- Piękna ironia.