Ech, a Auksenty jak zwykle swoje... Jej by się to podobało. Nie musiałaby szukać nowinek, wszyscy sami by się z nimi do niej pchali. Jednak odkąd go znała, a przecież są rodzeństwem, zawsze musiał na coś pomarudzić, a przynajmniej tak wyglądał jej punkt widzenia. Nie oznaczało to zaraz jednak, że dla niej Shieru robił za hejtera całego świata... No, może troszkę, no ale nie popadajmy w skrajności! Na jego komentarz tylko prychnęła, okazując tym, jak bardzo jego marzenia są bliskie prawdy.
- Żartujesz sobie chyba! Pewnie, że nie. - "No... Na pewno nie w ten sposób co myślisz, braciszku", dodała w myślach, była to jednak od zawsze tajemnica, nie mogła więc pozwolić sobie na jej ujawnienie, pod żadnym pozorem.
Wiedziała o tym tylko ona... Jakoś wampiry niekoniecznie ją pociągały. Pomijając już, że każdy jej się tak jakoś z bratem kojarzył, to do tego byli tacy... Hm, chłodni? No, po prostu, ciężko jej było to określić. Jakoś żaden w jej typie nie był. Za to wilkołaki... Hm, tu już zupełnie inna bajka. Tacy gorący, męscy, przystojni, umięśnieni... No, po prostu, siedź sobie, czowieku, a raczej wampirko, po ich stronie i się wykrwawiaj. Ale kiedy na to okazja? No właśnie - niemalże nigdy, co czyniło ten świat jeszcze bardziej szarym i smutnym.
Choć w sumie dziś mogłaby sobie to trochu ubarwić... A więc bójka, tak? Więc nie tylko on musiał mieć ręce pełne roboty. A skoro ciągle ma, co ona mu będzie głowę sobą zaprzątać.
- Nie no, skoro tak, to sorki, jak Ci przeszkadzam. Tylko tego, no, nie przepracuj mi się tutaj - wymamrotała, co by nikt inny przypadkiem nie słyszał, po czym zniknęła z jego pola widzenia.
A dokąd? Do miejsca, gdzie nikt, absolutnie nikt, nie powinien jej widzieć, dlatego nim poszła dalej przejrzała bardzo dokładnie teren dookoła, po czym z wampirzą prędkością przedostała się przez otwarte okno do pokoju przyjaciela... Sojusznika? Niee, przyjaciela i tyle. Wyciągnęła talię kart z szuflady, zupełnie tak, jakby była u siebie, choć było to już na porządku dziennym, więc nie powinno białowłosemu przeszkadzać.
- Mówi Ci coś wypluwanie zębów? Ciekawe czyja to zasługa... - powiedziała do przyjaciela, który zapewne był pod prysznicem, sugerując się dźwiękiem odkręconej wody, po czym, usiłując powstrzymać się myślami w stylu "Nieidźtamnieidźtamnieidźtam", co oczywiście stłumić miało chęć ujrzenia choć skrawka ciała, jakie znajdowało się teraz w łazience, usiadła przy stole i zaczęła tasować karty. Aż dziw, że tamten nigdy się o to nie czepiał. Nigdy nie pomyślał, że mogłaby oszukiwać? Choć w sumie nigdy by tego nie zrobiła, i tak ją to zastanawiało.