Link do zewnętrznego obrazka
Cóż... Ben'a wyjątkowo ciekawiło, czy ktokolwiek uwierzy w jego historię. W sumie wiedzieli, że nie lubił on wody, jednak nie był aż takim pechowcem jak Slender, który co chwila miał ze sobą jakiś problem. Zaś dzisiaj zdołał już zrobić bałagan w gabinecie... i, rzecz jasna, go nie posprzątać, bo jak. Przecież ziemia i fragmenty połamanej roślinki nikomu nie wadzą, nieprawdaż? Udało mu się zostać oślepionym przez światło... nie skończył swojej roboty... jak na tę chwilę nie udało mu się wyrwać żadnej laski, a na dodatek jego telefon już dawno odpłynął w stronę Atlantydy. Czekał tylko, aż zacznie padać, by podkreślić dramaturgię tego dnia.
Lekko zakłopotany, włożył kciuki za pasek, bujając się na piętach w przód i w tył. Przyjaciółka wyglądała, jakby była przygotowana usłyszeć nawet historię o tym, że nagle na dachu jego mieszkania wylądował statek obcych, których największym pragnieniem było dorwanie jego iPhona. Całkowita bzdura. Przecież każdy wie, że kosmici nie istnieją...
- No mów, zniosę wszystko!
- No skoro tak twierdzisz... - powiedział po chwili, przeciągając to zdanie w próbie zirytowanie Jane. Oczywiście, towarzyszył temu szeroki uśmiech, a jakże. Postanowił się trochę pobawić i ubrać wszystko w ciekawą opowieść. - Ale, jeśli panienka pozwoli, chodźmy wpierw w jakieś bardziej ustronne miejsce. Stanie na środku ulicy zdążyło mi się już znudzić na dziś. - stwierdził i rozejrzał się dookoła.
Już chwilę później zauważył wolną ławkę nieopodal przy fontannie. Ignorując fakt, że spora ilość wody znajdowała się w jego pobliżu, obrał owe miejsce na swój cel.
I spoglądając przelotnie na Jane, chwycił ją szybko pod ramię, po czym bez słowa zaczął prowadzić w stronę wolnego siedzenia. Była niższa od niego, jednak całkiem wysoka, jak na dziewczynę. Ale cóż, raczej jej drobne ciało nie miało nawet jak stawiać oporu, kiedy ciągnął ją dobrze zbudowany chłopak, któremu można było przypisać około siedemnastu lat.
I już w czasie drogi zaczął snuć tonem, jakim powinno opowiadać się wszystkie historyjki, jak to było z tym jego telefonem.
- Wszystko się zaczęło tego pechowego dnia.. zaś był to wtorek... a może i czwartek! Wszystko zależy bowiem od tego, jaka jest nasza dzisiejsza data, droga Jane... Od tego powinniśmy zacząć opowieść. Tak więc, równie dobrze mogła to być sobota lub niedziela. Stało się to, rzecz ująć można, niedawno, zaledwie krótki okres temu. - I rozpoczął swój monolog, zaś pełen zadowolenia uśmiech nie schodził mu z ust. Usiadł na ławce, puszczając ramię przyjaciółki. - Wychodząc niezadowolony z domu mego, gdyż fizyczne ograniczenia sprawiły, iże zaniechałem działań swych, które, prościej rzecz ujmując, znęcaniem się nad ludźmi nazwijmy. Humor zamiar naprawić swój miałem, a jakże, a jakże... Pięknych upiorzyc przecie niemało, czyż nieprawdą są me słowa? Jednak rzecz straszna zdała się mi przytrafić, czego Fortunie, przyjaciółce mej i nemezis, wybaczyć nie mogę. - Ben kontynuował, iście wczuwając się w odgrywaną rolę. Gestykulował i nawet przy ostatnim zdaniu udało mu się sprawiać wrażenie niezmiernie wiarygodnego. No, przynajmniej sam tak uważał. - Przechodząc mostem - jedyną drogą prowadzącą bezpiecznie przez niebezpieczną i niezwykle porywczą rzekę, rzecz jasna, nie barwiąc jej wcale, usłyszałem znany mi dźwięk dzwonka telefonu. Och, droga Jane, nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak wielka była radość ma, kiedy zauważyłem na wyświetlaczu właśnie twój numer. Z zachwytu nieuważnie oparłem się ciałem o zdradliwą barierkę, która zachwiała się przy lekkim dotknięciu. Cóż za niefart! I wtem i ja zakołysałem się niebezpiecznie na krawędzi życia i śmierci. Starając się ocalić siebie, wypuściłem telefon z rąk, który nieopatrznie wpadł wprost w wir wzburzonej, żądnej krwi wody. Ubolewając nad swym losem, podążyłem więc w dalszą drogę, dzięki czemu oto spotkałem Ciebie! Ot cała opowieść, moja przyjaciółko, moja droga Janie...
Ben, zadowolony z historii i faktu, że udało mu się przemilczeć moment niechlubnego upadku, spojrzał w szare oczy Jane, wyszczerzając się w jej kierunku.
Ostatnio zmieniony przez Madelleinee (11-07-2014 o 18h30)